Katyń - Smoleńsk, "mity założycielskie"...

„Mitami założycielskimi” nazywano już (tylko ostatnio): sierpień `80, stan wojenny, zamach na papieża, okrągły stół i Magdalenkę… Mitem założycielskim był od dawna Katyń. Zauważcie, że są to niejako „mity obrotowe”, to znaczy służą obydwu stronom konfliktów, jakie wspomniane wydarzenia wzmogły, a to… potwierdza teorię.

Mity konsolidują. Jednych wokół kłamstwa, innych wokół prawdy. Oczywiście każda strona twierdzi, że jedyną prawdę zna tylko ona, jest więc to walka, często bezlitosna (a nawet po trupach) o podstawowe pojęcia, a także o historię i „rząd dusz”.

W kontekście mitologii założycielskiej pojawia się niezwykle ciekawe zjawisko – kozioł ofiarny. Pozwólcie, ze nie będę swoimi słowami streszczał licznych teorii naukowych, tylko posłużę się (także z lenistwa) najprostszą ściągą i odeślę Was do… Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kozio%C5%82_ofiarny.

Zainteresowani mogą poszperać głębiej. Sam już kilkakrotnie reklamowałem książkę Rene Girard „Kozioł ofiarny”, która zrobiła na mnie wielkie wrażenia. Powołuję się na teorię kozła ofiarnego, bo mam nieodparte wrażenie, że podobne zjawisko możemy właśnie obserwować in statu nascendi. Patrzę z niejakim rozbawieniem, ale też obrzydzeniem, do jakiej padaczki doprowadza przeciwników (wręcz wrogów)„IV RP” tragiczna katastrofa pod Smoleńskiem. Wyrażają te obawy od pierwszego dnia – ubierając je czasem w słowa troski („żeby Jarosław nie wykorzystał – ffffe! - śmierci brata”), czasem smarując petycje, a czasem wyśpiewując podłe, obrzydliwe piosenki.

To morze zniczy pod Belwederem, ta kolejka (za przeproszeniem jak kiedyś pod Mauzoleum Lenina) do ostatniego pożegnania trumny, ta lista światowej rangi polityków, którzy chcieli przyjechać na pogrzeb… Musiało zaskoczyć, zaboleć i przerazić. Na dodatek pojawiają się „teorie spiskowe”, które nie są przecież niczym innym, jak początkiem mitologii (niezależnie od faktów, których nadal nie znamy). Strrrrasznie irytujące i… trudne do walczenia. Co gorsza, „GW” donosi, a portale informacyjne powielają, że PiS ma mocne poparcie jakichś publicystów, artystów, a nawet, o zgrozo, profesorów (oczywiście karnych, pozbawionych indywidualności i zaślepionych)… Nagle się obudzili. Czyżby jednak nieśmiertelnych „masonów i cykliści” też dało się wykorzystać przeciw tym, których zawsze oskarżano o szerzenie takich teorii spiskowych.

Tymczasem kapłani „przyszłości” już zaplanowali i przeprowadzają swoistą oficjalno-państwową „deifikację” Lecha Kaczyńskiego. Ma się on stać… „symbolem pojednania”, „nowym otwarciem”… Pamiętacie : „Katyńska kość niezgody zostanie pogrzebana razem z prezydentem”. Żałobę narodową koniecznie trzeba skanalizować i wykorzystać dla innych, lepszych celów, a nie pozwolić, żeby pasły się na niej „oszołomy”.

Tymczasem znów, podobno tworzą się też kolejki, chcących wstąpić w szeregi PiS. Młodych, z wielkich miast…