Autostradowy pomyślunek rządu

Niemal każdy dzień przynosi dowody braku kwalifikacji rządu Donalda Tuska i jego samego do kierowania państwem. Jedne z tych dowodów są stosunkowo mało widoczne dla przeciętnego obserwatora, inne wręcz rzucają się w oczy. Do drugiej z tych kategorii należy obecna sytuacja na głównych drogach krajowych i nielicznych autostradach.

Likwidując system winiet dla samochodów ciężarowych i wprowadzając elektroniczny system opłat za przejazd autostradami doprowadzono do łatwych do przewidzenia perturbacji w ruchu drogowym.

W przeciwieństwie do ministra infrastruktury i jego pryncypała, kierowcy potrafią myśleć i kalkulować. Przejazd np. autostradą A2 na odcinku administrowanym przez Spółkę Autostrada Wielkopolska jest obecnie pięciokrotnie droższy od kosztów ponoszonych przy poruszaniu się starymi drogami. Opustoszała więc ta autostrada i kawalkada TIR-ów wlecze się dawnymi trasami, rozjeżdżając resztki jako takich jakościowo szos.

Okazuje się więc, że autostradę A2 buduje się w Polsce z takim trudem i mozołem po to, by zionęła pustką i jednym pociągnięciem wyeliminować z niej ruch samochodowy. Może i lepiej – jej żywotność tym sposobem wydłuża się, skoro na odcinku z Poznania do Nowego Tomyśla pierwsze remonty autostrady okazały się niezbędne już po 2 latach eksploatacji.

Czy jest jeszcze coś, czego ta władza nie potrafi spartolić?