Piszę to oglądając wywiad Roberta Mazurka z rosyjskim dysydentem, jednym z tych niewielu, który nie ma oczu zasnutych krwawą mgłą, mieszkającym w Stanach, JURIJEM FELSZTYŃSKIM.
Jako skromny bloger (wielu twierdzi, szczególnie ci promoskiewscy, że nieskromny) mam gorzką satysfakcję, że tak mądry Rosjanin potwierdza w pełni moje przemyślenia o naturze Rosji i ocenie rozwoju sytuacji na świecie, w...