Strach i pogarda Zbigniewa Kowalskiego
Żarliwe, antysmoleńskie świergolenie Preisnera jest świadectwem dojmującego strachu, który go przeżera na samą myśl, ze mógłby zostać uznany za – o zgrozo – „pisowca”.
Pan Zbigniew Kowalski z Bielska-Białej postanowił złożyć antysmoleńskie wyznanie wiary, którego nie omieszkała nagłośnić niezawodna w takich razach „Wyborcza” do spółki z TokFM. Pan Kowalski, który niegdyś w ramach profilowania kariery postanowił przyjąć nazwisko „Preisner” obwieścił, iż nie zamierza być wycieraczką PiS-u, że sobie nie życzy by kojarzono go z sektą smoleńską i zamachem, a tak w ogóle, to pójdzie do sądu, bo na rocznicy pogrzebu pary prezydenckiej puszczono jakiś jego kawałek, a w każdym razie tak powiedzieli mu jego znajomi, „którzy to słyszeli na rogu Rynku i ul. Grodzkiej”.
Czy PiS puścił nagranie, czy nie – trudno orzec, bo organizatorzy zaprzeczają. Ja jednak ciekaw jestem, czy pan Zbigniew „Preisner” Kowalski rozstawiał swych współpracowników zawczasu, czy też przyszli sami z siebie, by z bezpiecznej odległości pofilować sobie na „moherów” i pozapowietrzać się we własnym, elitarnym i wielce krakówkowym gronie, że do czego to panie szanowny doszło – aby tu w Krakowie (w KRAKOWIE!) takie rzeczy...
***
Jak by to mogło wyglądać? Ano, może tak:
- Proszę spojrzeć, Smoleńskie oszołomy otwarcie gromadzą się na Rynku, panie profesorze – wstydu nie mają! - Tak, tak, panie mecenasie, kiedyś byłoby to nie do pomyślenia... Faszyzm i antysemityzm, chamstwo i drobnomieszczaństwo... Żeby jeszcze gdzieś w domu, po kryjomu, ale tak otwarcie, na polu? - Takie czasy, kiwa na to głową pan profesor, takie czasy – nie dla ludzi z naszej klasy... - A cóż to oni z głośników puszczają? Czy aby to nie kawałek naszego Zbyszka? - Jakiego Zbyszka, panie mecenasie? - Ano, tego Kowal... to jest, Preisnera, co sobie od małżonki takie światowe nazwisko obstalował? No wie pan, panie profesorze, ten militarystyczny, o zbrojeniach – o, mam - że trzeba zbroić się w milczeniu? - Czy może to być? Ja już trochę przygłuchy, ale może ma pan pod ręką jakiś dyktafonik, panie mecenasie? - A mam, od czasu gdy Adaś tego, rozumie pan, koszernego nagrywał, to się nie rozstaję, no i jest jak znalazł... - To włączaj, pan, włączaj! A potem do Zbyszka, pędzikiem!
No a potem poszło z górki. Pan Zbyszek, niegdyś z prowincjonalnej Bielsko-Białej, a obecnie z elitarnego Krakowa, otrzymał nagranie okraszone troskliwym zapytaniem, czy on aby, tego, no – nie doszlusował czasem do oszołomów od Smoleńska i w związku z tym nie został faszystą. A może do głosu doszły chamskie korzenie i trzeba będzie objąć pana kompozytora towarzyską anatemą? - Ależ skądże, panie profesorze, panie mecenasie – ukradli, zawłaszczyli i sponiewierali! Ja zawsze z wami, z nimi – nigdy, nic! - No to lećże Zbyszku do mediów, prostuj i odkręcaj – biegusiem! Bo jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że nie jesteś człowiekiem inteligentnym i na poziomie...
***
Nie męczyłbym na tę całą żenadę klawiatury, gdyby zachowanie pana Kowalskiego vel Preisnera nie było tak arcyboleśnie typowe dla „ludzi zdolnych jedynie do naprzemiennego odczuwania strachu i pogardy” – jak charakteryzuje elity III RP (za Jerzym Dobrowolskim) Rafał Ziemkiewicz. Przy czym warto zauważyć, iż pan Kowalski osiągnął tu nowy poziom: on mianowicie odczuwa „strach i pogardę” nie „naprzemiennie” lecz jednocześnie, naraz. O głębokiej pogardzie dla pisowskiego, prowincjonalnego motłochu świadczy każde wypowiedziane przez niego słowo. (cyt. „- Oświadczam publicznie: nie jestem żadnym wyznawcą religii smoleńskiej, nic mnie z tą grupą ludzi nie łączy. Nie jestem żadnym oszołomem, który wierzy w jakiś zamach i tak dalej...” (…) „nie zamierzam być wycieraczką PiS” (…) „komitet Obrony Paranoi”)
Ale to żarliwe, antysmoleńskie świergolenie w jedynie słusznym duchu jest zarazem świadectwem dojmującego strachu, który go przeżera na samą myśl, ze mógłby zostać przez swój krakówek do owego motłochu zaliczony, że mógłby zostać uznany za – o zgrozo – pisowca. Wówczas niejako z automatu przestałby być wielkim Preisnerem z Krakowa, a stałby się na powrót prowincjonalnym, pospolitym Kowalskim z Bielska-Białej. Taki upadek!
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6249 odsłon
Komentarze
Grzybie
21 Kwietnia, 2013 - 21:28
Bardzo trafnie i obrazowo to ująłeś. Niewiele bym dodał, nic odjął. Tak właśnie wygląda psychologia zniewolonego, beztożsamościowego salonu. Strach - to przed ruskimi, to przed szyderstwem innych sparaliżowanych strachem, przed utratą kontraktów, pracy - zmusza do publicznego potwierdzania, że honor, jaja, znajomość historii, mądrość życiowa, intuicja, odwaga, prawda, inteligencja (można wymieniać dalej), to rzeczy obce tym ludziom. Ważne jest jeszcze to, że większość z takich Kowalskich, to pożyteczni idioci salonu wykorzystywani przez innych podłych i bezwartościowych. Kolejna kategoria to ci zniewoleni, którzy przez paraliż czują się podle, a podłymi nie są. W nich największa nadzieja.. Wielu z nich wie, że jeśli się określą, to mogą stracić wiele i bezpowrotnie. Kiedyś jednak przyjdzie dzień że będzie się trzeba jednoznacznie określić. Będzie to chwila kiedy prawda będzie broniła się sama, a zaprzeczenie jej nie będzie już kwalifikowac do salonu.. Będzie skazywało na infamię. Takie nazwiska właśnie jak Preisner, Olbrychski, Wajda, Kutz, Wojewódzki, Chyra, Materna, Jackowska - wymieniłem tylko pierwszych lepszych pożytecznych idiotów artystów - cała lista jest mega długa - będą definitywnie symbolizować bezrefleksyjnie, tępe spacholenie. Na coś się jednak przydają, wyznaczą negatywne standardy, będą przestrogą dla innych pokoleń. Ich dzieci, wnuki, ze wstydu będą zmieniać nazwiska..
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
w listopadzie odbędą się piernikalia Pendereckiego (17 - 23. 11)
21 Kwietnia, 2013 - 21:35
Czyli festiwal z okazji 80-tych urodzin tego buca. Wśród (sowicie opłacanych) wykonawców znajdzie się recytator Daniel O.
Pani Penderecka żarliwie popierała bula.
Co Wy na to, Niepoprawni?
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: w listopadzie odbędą się piernikalia Pendereckiego (17 - 23.
21 Kwietnia, 2013 - 21:39
Ale notka jest o Preisnerze...
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
wart pac pałca... Penderecki jest w Krakowie spalony odkad
21 Kwietnia, 2013 - 21:55
ostentacyjnie przytulił się do Wa-wy bo mu miasto nie chciało podarować kolejnych kilku mln - może niech zostanie gdzie mu lepiej?
Buc i piernikalia - mocne słowa ale adekwatne!
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
Dziękuję, Polonie
21 Kwietnia, 2013 - 22:13
Jak dobrze jest być zrozumianą!
Jego "opera" pt. "Diabły z Loudun" (czy jakoś tak) położyła się cieniem na moim zawodowym życiu, oszczędzę szczegółów.
Dla mnie to Nikodem Dyzma muzyki.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
a może temat jest szerszy?
21 Kwietnia, 2013 - 22:06
wspólnym mianownikiem daniel, piewca ....już nie wiem, czego, chyba ...własnego ryja? Z.Preisner nie jest chyba wart całego wątku?
Co więcej - miałam nauczyciela muzyki (jako mała dziewczynka) który nazywał się Tadeusz Preisner, czasem zastępowała go żona, Halina. Nie życzę sobie szargania nazwiska moich ukochanych nauczycieli!
http://www.bibliotekapiosenki.pl/Prejzner_Tadeusz
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: a może temat jest szerszy?
21 Kwietnia, 2013 - 22:07
A gdzie te piernikalia będą? W krakówku czy warszawce? Chociaż może najlepiej w Toruniu, tam o pierniki najłatwiej ;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
warszawka
21 Kwietnia, 2013 - 22:17
ale głowy nie dam, bliżej jesieni się wyjaśni.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Re: Grzybie
21 Kwietnia, 2013 - 21:41
..I znów będą się nazywać Kowalski :D
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
dokładnie
21 Kwietnia, 2013 - 23:04
w momencie pisania o tym sa mym pomyślałem, ale już nie dodałem :-)
Przyszło mi jeszcze jedno przemyślenie:
1. Odczuwający tylko pogardę, bez strachu - wyjątkowi idioci, nawet nie pożyteczni, bo czasami dla salonu niebezpieczni. Przykład - Domink Taras - zryta bania (mówiąc kolokwialnie). Zatrzymali się na propagandzie 2005-2006.
2. Odczuwający jednocześnie pogardę i strach - Zbigniew Kowalski (Preisner). Pożyteczni idioci. Na tyle inteligentni, żeby coś skomponować, i zadaniować (motywować) ich do samodzielnych wystąpień w mediach. Czasami jednak są wpadki - Chyra - wystąpił w kampanii Bula-Komoruskiego i okazało się że nie jest nawet pożytecznym, samodzielnym idiotą - jest niebezpiecznym idiotą.. Ci mniej więcej nadążają z linią propagandy, i wysuwani są na pierwsze medialne fronty czasami wymagając do szkolenia czy marchewki na kiju, czasem szantażu lub bata.
3. Odczuwający tylko strach. Na pogardę nie pozwala jednak system wartości. Ci tak jak pisałem - zbyt mocno bojaźliwi, zbyt mało odważni. Czasami po fatalnym, bezmyślnych wyborze (pamiętajmy że w 2005 r. wiele głosów na PO, PiS, to był przypadek) i po równie głupim zaangażowaniu w partyjne wiece. Stoją w rozkroku. To od nich najwięcej zależy. To oni będą w stanie przełamać masę krytyczną. Czasami boją się o życia, czasami tylko o kariery już zrobione, czasami o kariery, które dopiero przed nimi, różnie - grupa najbardziej zróżnicowana - przecież tylko głupiec się nie boi - boją się wielu rzeczy. Przykład ciężko podać, bo przeważnie to Ci którzy oficjalnie unikają tematu lub poruszają się wyjątkowo ostrożnie po jego obszarze. Jeśli bym musiał podać, to wymieniłbym Kukiza, Kazika (tym akurat na pewno głupio, że przed chwilą byli pożyteczni). Antypisowska propaganda już dawno na nich (tę część która się jej poddała) nie działa. Szukają dogodnego momentu na odwagę. Niektórzy anonimowi - już działają. Innych nigdy nie będzie stać na odwagę - wycofają się rakiem uzasadniając swoje pomyłki stwierdzeniem, że "wszyscy siebie warci - Tusk i Kaczyński".
4. Odważni - specjalnie nie piszę, że bez strachu - strach to jeden z czynników pozwalających właściwie zarządzać ryzykiem. Ci pomimo wielkiego ryzyka mówią prawdę, żyją w cieniu strachu o kariery, pracę ( chyba że już stracili ), o życia ( chyba że już stracili). Przykłady pierwszych z brzegu artystów - Jan Pietrzak, Janusz Rewiński, oprócz artystów wielu uczonych i specjalistów. Chwała im za to, że są - tylko dzięki ich istnieniu grupa bojaźliwych na szansę przełamać krytyczną masę.
5. Dla porządku trzeba jednak napisać o tych, co nie mieli nigdy cienia pogardy, ani (już) strachu. To Ci, którzy już tylko w spokoju przyglądają się nieuniknionym zmianom u boku Stwórcy. Przykłady doskonale znamy i nie ograniczają się tylko do tych którzy stracili życia już po zamachu pod Smoleńskiem.. Tym także oprócz naszej doczesnej - wieczna chwała!
p.s. bardzo przepraszam za bbłędy - pisanie na tablecie to masakra!
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Tych wszystkich
21 Kwietnia, 2013 - 22:05
Kutzów, Wajdów, Preisnerów.... nie nazywałabym pożytecznymi idiotami. To określenie sugeruje jakąś wiarę w to, co się robi, połączoną wprawdzie z głupotą, ale jednak brak świadomości czynienia zła.
W ich przypadku trudno mówić o braku wiedzy, raczej jest to świadoma perfidia.
................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Kocie, kocie....
21 Kwietnia, 2013 - 22:18
Micha, ot, co! U nich byt kształtuje świadomość!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
wiesz co?
21 Kwietnia, 2013 - 23:38
zastanawiałem się nad tym.. może nie wszyscy? Wydaje mi się jednak, że ten Kowalski (Preisner) - bez urazy dla innych Kowalskich - to w tych akurat tematach, pożyteczny idiota. Zastanawiając się poczytałem kilka razy co nabredził i czasami się zastanawiam czy to nie kategoria niebezpiecznego? Bo któż awanturowałby się o utwór opuszczony na różnicy czyjegoś pogrzebu?? Toż to istny dureń, ktory wypuścił się w kanał.. To że ktoś pisze nuty, nie oznacza że nie będzie bredził mówiąc czy pisząc ( rozumujac). Wszak muzykę można komponować metodą prób i błędów w jakimś zaawansowanym edytorze w zaciszu domowego ogniska. Szacunku, dobrej opinii się tak nie tworzy -w oparciu o próby "mądrych" publicznych wypowiedzi. Wiesz co - Wajda, Kutz to w sumie też niebezpieczni - bo jak Niesiołowski - z pianą na ustach.. A gdzie Pana na ustach zdemenciałych artystów pasuje do dogmatu państwa miłości?
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
Re: wiesz co?
22 Kwietnia, 2013 - 00:50
Jest jeszcze coś - pisałem o tym niżej do Ma. Otóż oni podświadomie czują słomę w butach - są "obrazowanszcziną" bez inteligenckiego etosu. Ich pozycja społeczna jest pochodną przynależności środowiskowej i gorliwego wyznawania poglądów formułowanych przez środowiskowe autorytety. Dlatego pada na nich strach, że to "środowisko" mogłoby uznać ich za "nie swoich". To byłby dla nich koniec.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
dokładnie
22 Kwietnia, 2013 - 02:00
zgadzam się. Asymilowani, słoma z butów, kompleksy i strach przed wykluczeniem. Tak samo ich widzę.
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.
bo widzisz Grzybie
22 Kwietnia, 2013 - 00:24
Oni, w ostatecznym rozrachunku, takimi zostaną - małymi, pospolitymi, zakompleksionymi tchórzami. Niewiele po nich zostanie, czas jest nieubłaganym sędzią. Poklask i kasa to nie powód do szmacenia siebie i innych.
To mi przypomniało, że siostrą naszego bohatera jest Tamara Kalinowska, artystka Piwnicy pod Baranami. Swego czasu Piwnica pod Baranami wydała kuriozalne oświadczenie, że "Leszek Długosz nie reprezentuje kabaretu Piwnica Pod Baranami i związanego z nim środowiska artystów". Czystość szeregów i listy prohibitów to jedyne na co ich stać.
Ciekawy wywiad z L. Długoszem o mechanizmach utrzymania czystości szeregów. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=xVr7vIskQOo
@ ma
22 Kwietnia, 2013 - 00:44
Tak, pamiętam to oświadczenie... Oni są tak doskonale wytresowani w łapaniu mądrości etapu, że staje się to ich drugą naturą.
Przypomniała mi się diagnoza Ziemkiewicza, że postkomunistyczna "inteligencja zastępcza" jest rozpaczliwie niepewna własnej inteligenckości i stąd ten pęd do stadności pod przewodem "autorytetów". To im daje poczucie bezpieczeństwa i dlatego tak gwałtownie reagują, gdy to poczucie zostanie zakłócone przez konfrontację z innymi poglądami.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Ale to już było - LOJALKI
22 Kwietnia, 2013 - 02:17
Pamiętam jak rozbrykana za PRL-u awangarda (mówimy o sztukach pięknych)nagle została wezwana do raportu przez Urbana by uwiarygodniać Spawacza. Pojawiali się w okienku jak na komendę najbardziej wcześniej bezkompromisowi burzyciele klasyki, eksperymentarzy formy, no tacy tam, wtedy, różnej maści konceptualiści korzystający z mecenatu państwa. Hasiorowi Kłapouchy otworzył nawet galerię w Zakopanem. A potem był ostracyzm, zalewanie robaka, szybka śmierć w zgryzocie czy może ze zgryzoty?... Wielu tak kończyło - chorych na dojmującą "migrenę Wata". Bo otocze zdrowe jest i pamięta; jednak!
Padło wyżej nazwisko Olbrychskiego... Znalazłem taki wpis o nim i Alinie Janowskiej (niedawnej Jubilatce), gdyż pokazujemy tutaj przeciwstawne postawy. Pozwolicie, ze zacytuję:
WSPOMNIENIE o Alinie Janowskiej
Byłem ongiś na dwu monodramach, jeden po drugim, w Teatrze Małym w Warszawie: Olbrychski i Pani Alina.
Wtedy jeszcze nie bylo tak jasno widać, kimże naprawdę jest ten pan O., kremlowski pupil? Jednak jego występ już wtedy mówił za niego i o nim: był nie do zniesienia z tą swoją napuszoną melorecytacją, omal pastwił się z piedestału swego wybujałego ja nad widzami, kołchoźnikowe ego waliło w nas na całego. Wtedy nie używało się słowa celebryta, ale dziś muszę tak tamtą sceniczną wydmuszkę nazwać. Nadętość bufona była tak odstręczająca, że ledwie wytrzymałem do końca owego pierwszego występu.
A potem weszła Pani Janowska – rzut oka i widziało się kobietę z klasą, która w mig nawiązała duchowy kontakt z publicznością. Do dziś jestem pod wrażeniem tamtego spotania z Osobą, która w każdym geście, spojrzeniu, akcentowniu treści głębszych aniżeli tylko potok słów - emanowała prawdą.
A jaki temat wzięła na tapetę w swoim monodramie! Ubeckie ptrzesłuchania, w tym kobiet! Z tego spotkania zapamiętałem przesłanie o imperatywie wewnętrznej siły, jaką należy w sobie wydobywać, kierując się odwagą przodków, gdy myśli się o Polsce i Ojczyźnie. Przy Wielkiej Aktorce Sceny Polskiej Alinie Janowskiej ugotowało się, ale i zwarzylo w konfrontacji z Nią, jak stare mleko, kilku niby-sławnych mężyków pseudo-stanu, nie tylko me(n)dialnych.
Facebook (Zygmunt Korus)
insurekcjapl
insurekcjapl
:-)
22 Kwietnia, 2013 - 02:23
Oczywiście że tak! Sztucznie utrzymywani, licencjonowani, koncesjonowani, do czasu kiedy w miarę bez zagrożeń wypełniali pustkę po prawdziwej inteligencji mogli się czuć komfortowo. Dziś utrzymanie się ich z etykietą inteligenckości wymaga nie lada zabiegów, w tym rozpaczliwie zdesperowanego, kurczowego trzymania się spódnicy władzy. Rozpacz tym większa, że ta władza niechybnie zbliża się do dna, ociera czy wręcz relatywnie pewnie zbliża się do trybunałów i skazujących wyroków. Czym będą Ci ludzie bez swej władzy? czym będą bez układu? Stąd ta rozpacz, jakieś chaotyczne ruchy. Z każdym szarpnięciem coraz głębiej w bagnie.. I władza, i jej zakompleksiona inteligencja..
Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.