Kto może, a kto nie
Oto wydarzył się szok.
Sąsiad rodziny Łukaszowskich, pan Olaf Szolski zamknął swoje mieszkanie, i zabarykadował się w środku, opuszczając je tylko przez okno.
Zarówno Łukaszowscy, jak i pan Szolski mieszkali w jednym bloku, i tego drugiego bardzo to złościło.
Kilka dni wcześniej przyszedł pożyczyć pieniądze, ale dostał odpowiedź odmowną, bo już kilka razy nie oddał.
Jakby on tam sobie siedział i nic nie robił, to pal licho, niech tak robi.
Ale nie.
Od kilku miesięcy trwał kryzys mrówkacyjny - do bloku wchodziły mrówki chcące za darmo mieć lepsze życie.
Mrówki wchodziły do wszystkich mieszkań, i pan Szolski wpadł na pomysł, by wywiercić dziurę w ścianie, i przerzucać swoje mrówki do mieszkania Łukaszowskich.
Pan Łukaszowski chciał coś z tym zrobić, ale żona mu to wyperswadowała.
- Przecież musimy im pomóc! To biedne osoby mrówkowe uciekające przed wojną! - Mówiła, i domownicy to łyknęli.
A że mrówki gryzły wszystkich domowników i wyjadały zapasy? Trzeba być przecież uśmiechniętym!
Inny sąsiad - pan Wiktor Orbański - się na to nie godził, i kupił zaporę przeciwmrówkową, która zabezpieczyła jego mieszkanie.
Pan Szolski o dziwo był z tego powodu wściekły, i nasłał na pana Wiktora administratorkę bloku - panią Urszulę, która to stwierdziła, że w jej bloku nikt nie ma prawa nieprzyjmować mrówek.
I tak to trwało już kilka miesięcy.
A wiecie co wam na ucho powiem?
Że to pan Olaf wywiercił w drzwiach zewnętrznych dziurę, przez którą mrówki do bloku wchodziły.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 63 odsłony