Możejki story, czyli sabotaż w sosie strategicznym
Dzień w mediach jak to w sezonie ogórkowym:
małosolne, mizeria, pikle, jakaś cukinia i leczo z kabaczków. Słowem – standard.
W ramach wspomnianego standardu dwóch panów wiadomej proweniencji przy zafundowanej przez (jadąc Kurskim – tym, któremu gdy rzucali z bratem monetą, który obstawi tzw. opcję patriotyczną wypadł orzeł) ciemny lud wyżerce i wypitce, powiedziało o innych panach proweniencji podobnej to, co i tak wszyscy wiedzą, dlatego od obu panów ciemny lud powinien zażądać zwrotu kwoty zapłaconej w knajpie i to byłoby wszystko w temacie.
Ale w Mediach Narodowych i komercyjnie niepokornych (konsekwentnie promuję określenie swojego autorstwa) podniósł się rejwach (śliczne słowo, ze starego, ginącego niestety języka jidysz), że tu zdrada a co najmniej współpraca z ruskimi, bo jeden pan zastanawiał się nad opyleniem ruskiemu generałowi niejakich Możejek, kupionych przez rząd PiSu za pierwszego podejścia, czyli w 2006 roku.
***
Sekwencja wydarzeń grandy pt Możejki była taka:
1. rząd PiSu kupił za nasze miliardy złom nie rafinerię
2. wpakował kolejne miliardy w jej remont
3..... i zaczęły się takie jaja, których tylko pisowscy politycy przewidzieć nie potrafili.
Na dzień dobry ruskie zamknęli rurociąg, bo podobno potrzebny był malenkij remontik, który trwa do dziś.
Ja przepraszam, ale kupić za nie swoje pieniądze rafinerię, bez zapewnienia dostaw do niej surowca to może tylko ktoś, kto ma w głowie zamiast mózgu już nie sieczkę, a styropian.
Ale nic to – Polak ze styropianu potrafi: ruskie kurek zakręcili? No to my po naszemu – wiaderkiem będziem te rope nosić!
Na szczęście wiaderek zabrakło, to i zaczęli wozić cysternami kolejowymi i też było kozacko!
I tak to sobie w tych styropianem ocieplonych czaszkach wymyślili, ale nasi strategiczni sojusznicy (litewscy szowiniści konkretnie) zwąchali okazję do wydojenia polskich podatników na miliardy i rozebrali 19 km torów z Możejek do granicy z Łotwą, gdzie terminal kamieniem rzucił.
Dzięki temu prostemu zabiegowi produkty Możejek jeżdżą sobie do dziś dokoła Litwy, aż do terminalu w Kłajpedzie, nabijając kabzę litewskim kolejom, terminalowi w Kłajpedzie i litewskim politykom, bo u nich tam wszystko jak dawniej: po sowiecku.
To przypomina sytuację pasażerów warszawskiego metra, którym ze stacji Kabaty kazałby ktoś jechać do stacji Młociny przez Lublin i do tego płacić za bilet jak za podróż pendolino.
No rozbój w biały dzień, ale jak się ma styropian w czaszce, to się tego nie odczuwa.
***|
Skoro zakupu Możejek nie da się ekonomicznie obronić w żaden sposób, na pomoc ruszyła propaganda w stylu „strategiczny projekt – bezpieczeństwo energetyczne!”
Powiem tak - strategia strategią, ale może najpierw o czymś prostszym: o geografii mianowicie.
Jest takie pojęcie Przesmyk Suwalski.
Pojęcie jak pojęcie, nomen omen zielone, bo tam woda czysta i trawa zielona, ale generałom NATO sen z powiek spędzające.
Nie wszystkim rzecz jasna, ale tym, co odpowiadają za przyszłą wojnę w Europie i patrząc na mapę widzą (jadąc klasykiem) oczywistą oczywistość:
ciach! – i państwa bałtyckie przerabiają powtórkę z 1940 roku.
Dobra dobra – szpica szpicą, a generałowie wiedzą swoje:
ciach! - i powtórka z rozrywki, bo nikt rozsądny nie zaprzeczy, że historia, w przerwach, kiedy niestety nie uczy, ma walor już tylko rozrywkowy:
bum!
Dlatego wobec wspomnianego ciach! Przesmyk Suwalski jest taką swego rodzaju gwarancją.
Mianowicie taką, że jak się już Rosja na ciach! zdecyduje, to otrzyma w prezencie wyszykowaną na tip top przez polskich podatników i wydojoną przez litewski rząd z (polskiej) kasy rafinerię w Możejkach.
Gdybym chciał być złośliwym (ale choćbym chciał nie będę, bo niestety, tego akurat nie potrafię) napisałbym, że kupić rafinerię położoną na północ od Przesmyku Suwalskiego może tylko ktoś, kto nie wie, gdzie na mapie jest północ a gdzie wschód.
Nie, no jaki geograficzny analfabeta?
Wersja optymistyczna brzmi: to (jadąc tak modnym w ostatnich dniach eksprezesem Orlenu Krawcem) debil.
Ale że czas wakacyjny nieubłaganie zmierza ku końcowi, podrzucę też wersję pesymistyczną:
to po prostu ktoś, kto doskonale wie, gdzie na mapie jest siewier', a gdzie wastok.
I tym pesymistycznym akcentem...
PS zapomniałbym: 4,5 roku temu napisałem tekst o tym, jak przekonać Litwinów do tego, by w try miga te 19 km torów odbudowali, ale jakoś nikomu się ten pomysł nie spodobał – i dobrze, bo skoro wszystko jest cacy, to czym się tu przejmować?
http://naszeblogi.pl/36322-jak-wyleczyc-litwinow-z-antypolskosci
------------------
Informacja dla Czytelników:
w związku z trollowaniem moich tekstów, nie odpowiadam na żadne komentarze.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2996 odsłon
Komentarze
@Ewaryst Fedorowicz
8 Sierpnia, 2017 - 18:46
Prędzej Jarosław nakaże totalny i kapitalny remont pod Belwederem, aniżeli zrobi kuku Litwinom lub Ukraińcom. Mało tego, im więcej szumnych zapowiedzi zmiany w stosunkach, tym więcej miodu wylewanego na ichnie pośladki.
Pono w 2016 Możejki (Orlen Litwa) przyniosły zysk,
9 Sierpnia, 2017 - 10:39
może w wyniku obnizenia opłat kolejowych, nie wiem.
Czytam, że minister energii mówił, iż, "resort idzie w kierunku synchronizacji energetycznej z Litwą, by pomóc Litwie oddzielić się od systemu rosyjskiego.".
Wygląda na to, że w zamian za "lepsze traktowanie Możejek" - może niższe, te wcześniej zawyżone, taryfy kolejowe - ME zgodzi/zgodził się na to, na co dotychczas nie godził się ani poprzedni (prounijny do bólu) ani obecny rząd. Czyli na 2 połączenie z Litwą w celu synchronizacji sieci przesyłowych krajów bałtyckich z Europą via Polska. Na takie rozwiązanie bardzo bardzo bardzo naciska unia
Oznacza to - jak mi się zdaje - utrzymywanie przez Polskę (tj. PSE S.A) parametrów sieci małych krajów bałtyckich, niemających wystarczającej generacji itd, co rodzi koszty - dotychczas czyniła to Rosja. Być może wymusi też budowę linii przez obszary chronione, Natura 2000 czy coś, jeziora mazurskie itd (choć zdaje się rozważa się synchronizację jakby przy jednym istniejącym połaczeniu).
Polityczno - technicznie oznacza to też odcięcie energetyczne obwodu - powiedzmy: królewieckiego (kaliningradzkiego) od Rosji.
Duże wyzwania, które przyjmujemy jako kraj na klatę.. Jeśli tak ma być, to pytanie - jak nam za to Litwa zapłaci? Obniżeniem podwyższonych uprzednio stawek kolejowych?
Słyszałem plotki.
13 Sierpnia, 2017 - 02:33
Że Możejki kupiono nie ze względu na rafinerie, ale na sieć stacji benzynowych. Rafineria chyba do tej pory stoi, a Możejki przynoszą zysk.