Imperium - Polski (?) (4)
Przyznam, że tematyka, a tym samym ilość notek tego cyklu, coraz to się rozrasta. Po ostatniej doszedł kolejny element, który winien być nieco szerzej potraktowany.
Kwestia sposobu powoływania i roli elit.
Jest chyba oczywistym, że aby realizować jakąś ideę o dużym zakresie oddziaływania – konieczne są elity, które utożsamią się z projektem.
Władcy to nie geniusze potrafiący kierować i organizować działania społeczeństw, a w większości przypadków, najlepsi realizatorzy społecznych oczekiwań.
Tak jest zazwyczaj. Jednakże nawet w tym wypadku jest to tylko część prawdy. Bo zwykle ci wielcy władcy, dla realizacji oczekiwań społecznych, wdrażają jakiś nowy pomysł organizacyjny – różny od stosowanych rozwiązań.
Właśnie pod tym kątem chciałbym prowadzić rozważania tyczące możliwości zainicjowania idei Imperium Polski. Czy można rozważać jakieś novum na tle obecnej sytuacji? Czy Polska, jeśli marzenia o imperium miałyby być realizowane, ma coś interesującego do zaoferowania państwom sąsiednim? I czy mogą powstać elity takie przedsięwzięcie realizujące?
Bo sytuacja obecna jest tego rodzaju, że brak jest polskich elit; istniejące, są raczej pochodzenia żydowskiego. Są to ludzie dobrze wykształceni, o dobrej znajomości historii i polskich realiów. Brak im jednak jednego – przynależności do sfery Polskiego Ducha Narodowego.
Czy można próbować odtworzyć elity, z gruntu polskie?
Warto dokonać pewnych refleksji historycznych. Czyli jaka jest geneza elit? Czy jest (ma być) to element etniczny, czy też ideowy?
Czego uczy historia?
Elity chińskie. Tu mamy typ odrębny od wielu odczuwalnych doświadczeń; elity zaczęto wyłaniać drogą selekcji, a nie drogą genetyki.
Czyli o przyjęciu na stanowisko administracyjne decydował egzamin przydatności, a nie pochodzenie.
Tą drogą (Nefrytowy(?)) cesarz odsunął od wpływu rody – czyli potencjalnych konkurentów. Urzędnicy cesarstwa byli dobierani jako przydatni dla cesarza – jemu służyli.
Genialne posunięcie.
Tymczasem państwa rejonu Środkowego i Bliskiego Wschodu, Europy i północnej Afryki – oparły dobór kadr na genetyce – czyli dziedziczeniu pozycji. Jeszcze bardziej ściśle zasada realizowana była w Indiach.
Czy ma to uzasadnienie? Tak. Wszak w systemie wychowania, gdzie podstawową rolę odgrywa rodzina, właśnie poprzez rodzinę najłatwiej jest przekazać podstawy idei organizacyjnej społeczeństwa. Niestety wadą jest też, że następuje alienacja całych grup społecznych. Zwłaszcza, gdy interes grupy i rodziny przeważa nad dobrem wspólnym społeczności.
Niemniej, niezależnie od warunków początkowych – zawsze konieczna jest warstwa społeczna, której celem jest pilnowanie interesu całej społeczności – czyli idei stanowiącej osnowę poczucia wspólnoty.
Gdzie miał miejsce początek genetycznego dziedziczenia? Wydaje się, że w sferze kultur semickich. Jeszcze teraz „porządny” Arab jest w stanie wyprowadzić swe pochodzenie od Adama, a pokazanie pięciu palców ręki jest największą obrazą – sugeruje 5 ojców.
Warto odnotować dziedziczenie w Egipcie – poprzez siostrę-żonę, i podobne związki wśród Medów , a także w środowiskach żydowskich – Sara była siostrą Abrama.
Tu problem, acz ciekawy, ma drugorzędne znaczenie. Ważniejsze wydają się zastosowania idei doboru kadr (elit), jakie przyjęto w judaizmie i KK, aczkolwiek dobór kast kapłańskich w Egipcie też był ważny.
Judaizm to kapłani kontynuujący linię Aarona i lewici – których zadaniem była kontrola zasad społecznego życia – zgodnie z zasadami zapisanego przez kapłanów Prawa.
Podtrzymuję wcześniejsze wskazania dotyczące powstania zapisów pism biblijnych; istnieją zbyt silne nawiązania do organizacji społeczeństw Mezopotamii czasu niewoli babilońskiej, aby sądzić, że zapisy (przekaz ustny) te mogły powstać blisko 700 lat wcześniej.
Interesujące jest np., że rola lewitów jest bliska opisywanej w hinduizmie kontroli świata przez Brahmę pod postacią wędrownego bramina.
Z kolei w KK wytworzyła się zasada doboru elity (księży) jako grupy , której celem jest służba idei – z racji celibatu – bez dziedziczenia.
Jeszcze jeden typ porównania cywilizacyjnego. Zakres i sposób integracji „kadr” religijnych z organizacjami państwowymi.
Mamy do czynienia z w pełni świeckim państwem – Chiny (jedynym kapłanem jest cesarz i nie ma scentralizowanej hierarchii religijnej. Jeśli zaś są duże grupy religijne to ich przywódcy muszą podlegać strukturom władzy świeckiej (wpływ na wybór biskupów wyznań chrześcijańskich, podporządkowywanie sobie Panczen-Lamy i Dalaj-Lamy itd.).
Mamy też judaizm, ze strukturą w pełni teokratyczną (podobnie tybetański lamaizm).
Można pokusić się o stwierdzenie, że pozostałe rozwiązania są mutacjami tu przedstawionych.
Podsumowując te tylko szkicowe uwagi można sformułować zasadę, że elity danego systemu organizacyjnego (państwowego, czy religijnego) tworzą postawę:
- ja, jako przedstawiciel struktury organizacyjnej,
- ja, jako przedstawiciel idei.
Ważny i interesujący jest jeden element : czas powstania i zaniku poczucia misji w warstwie , którą można uznać za elitę społeczeństwa.
W judaizmie, w prawie mojżeszowym przyjęto zasadę, że dopiero w trzecim pokoleniu prozelita uzyskuje pełnię praw. Podobne rozwiązanie przyjęte było w prawie polskim tyczącym stanu szlacheckiego.
Kontekst tych uwag odnosi się np. do utrzymywania polskości przez ludność zamieszkałą na ziemiach RP mimo utraty niepodległości. W moim przekonaniu, idea polskości byłaby zanikła, gdyby nie istotne zdarzenia – powstania i ruchy narodowe, jakie zaistniały pod koniec XIX wieku.
Celem wprowadzenia jest wskazanie, że upadek ZSRR ma inne, od dotąd wskazywanych, przyczyny. Chcę tu zasugerować, że przyczyną był zanik idei imperialnej w Rosjanach.
Bo mimo, że w Rosji zwyciężyła rewolucja o przeciwnych carskiej ideologii imperialnej założeniach, to w Rosjanach dalej istniało przekonanie o misji dziejowej jaką mają spełniać wobec krajów ościennych – wchodzących w skład ZSRR.
To poczucie misji wypaliło się w alkoholu i przegranej wojnie w Afganistanie. Rosjanie, nastawieni na wojenną podległość władzy – nagle znaleźli się w pozycji przegranej, gdzie okazało się, że ich idee pomocy dla krajów tamtej strefy są odrzucane. Dwie klęski w jednej.
Polski czytelnik zadziwi się takimi stwierdzeniami. Wszak oceniamy rosyjską technikę jako prymitywną; podobnie organizację życia społecznego. Czym zatem mieliby Rosjanie imponować tamtym ludom?
Zdałem sobie sprawę z błędu podejścia, po obejrzeniu ruin fabryk, niedokończonych gmachów publicznych, czy systemów irygacyjnych w Kazachstanie i Kirgizji; dla nich Rosjanie stanowili ideał organizacji i techniki.
Idea imperium wymaga elit – kadr, które będą tę ideę realizowały. Tymczasem idea rosyjskiego imperium się wypaliła, a ZSRR nie wytworzył kadr-elit, które gotowe byłyby poświęcać się na rzecz realizacji. Można twierdzić, że wypracowano jedynie „elity” zdolne do utrzymywania zamordyzmu. Tu jednak nie potrzeba wiedzy, inteligencji i poczucia służby, a braku sumienia.
Dlatego rozważając fenomen Solidarności i metody oddawania władzy już w latach 90 tych nie można pomijać tego elementu.
Z kolei rozważając ideę imperialną, koniecznym jest wskazanie możliwości wytworzenia kadr-elit dla nowej idei. To zazwyczaj wymaga jakiejś innowacji względem bieżących rozwiązań.
Ale o tym – już w następnej notce. Ta i tak jest długa.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2062 odsłony
Komentarze
bardzo ciekawe..
11 Października, 2010 - 10:01
Mysle ze Rosjanie a przede wszystkim ci chazarskiego pochodzenia te sprawe bardzo dobrze rozumieja...To by tlumaczylo te powtarzajce sie polskie traumy jak Katyn czy Smolensk ktore uderzyly przede wszystkim w polskie elity panstwowotworcze..Oni uksztaltowania sie silnych polskich elit boja sie bardziej niz najlepszej armii..Dletego tez uwazam, iz bez udzialu KK nigdy nie odtworzymy prawdziwie polskich elit...i to tlumaczy dalaczego bolszewia przez caly PRL z taka sila inwigilowala KK starajac sie wciagnac jak najwiecej hiererchow swoja orbite..
natipak1
11 Października, 2010 - 11:10
Krzysztof J. Wojtas
Rozdzielam Rosjan i Sowietów (tu rzeczywiście jest wiele chazarskiego pochodzenia).
Metody działania w wielu przypadkach są bardzo bliskie - tak, jak był Katyń II RP, to dla I RP cezurą była klęska pod Batohem i konsekwencja w postaci wymordowania ówczesnych elit - husarii.
Od tego momentu Polska nie odtworzyła idei imperialnej, a najwyżej próbowała bronić niepodległości.
Co do KK. Sadzę, że to raczej KK w Polsce potrzebuje wsparcia. Korzenie są podciete, a bujny rozrost, gdzie nawozem był pieniądz, dodatkowo czyni upadek prawdopodobnym.
Przejawem tego stanu jest sposób zmarginalizowania Akcji Katolickiej - instytucji, która była odtwarzana na osobiste i wyraźne życzenie JPII. A po okresie wzrostu - została zniszczona poczynaniami hierarchów.
Zatem. Odtworzenie elit - na bazie etyki chrzescijańskiej, ale przy strukturach niezależnych od KK.
Krzysztof J. Wojtas
Od KK? czy może od pewnego
11 Października, 2010 - 12:20
Od KK? czy może od pewnego skrzydła KK? Zgadzam się, iz to KK jest odpowiedzialne za usankcjonowanie zwyczajowe zdrady narodowej poprzez uczynieniem świetym biskupa Stanisława..Jedni mówia iz biskup Stanisław rzucił klatwe na Bolesława Smiałego za wyrzynanie kobiet które współzyły z niewolnymi pod nieobecność ich mężów, druga zaś, bardziej prawdopodobna mówi iz biskup Stanisław
"kręcił" na boku z Niemcami przez co został poćwiartowany jako zdrajca..W póżniejszych czasach sprawa sie powtarzała...jeden z purpuratów został rozerwany na plaży we Francji przez powstańców bodajże kościuszkowskich..Zdrada nieukarana a nawet nagrodzona musiała przynieść negatywny skutek wewnatrzspołeczny..Po prostu od jakiegoś czasu zdrada się opłaca...i tu jest sedno obecnych naszych kłopotów...Obecne "elity" kręca lody ze wszystkimi kto tylko chce cos ukrecić...reszta to juz szczegóły..Dlatego tez uważam, iz bez odrodzenia moralno-etycznego nie mamy szansy zbudowac prawdziwie polskich elit!! A tych bez udziału czesci polskiego KK nie da się odtworzyć! Być może jakiegos purpurata trzeba by poćwiartkowac gdzieś przed katedrą...bo jak do tej pory to są skrytobójczo mordowani porzadni księża typu Popieuszko, Niedzielak, Zych, a szubrawcy bryluja w TVN..
natipak1
11 Października, 2010 - 13:39
Hmm... a to ćwiartkowanie to z "posolyniem" czy bez "posolynia"?
Tak pytam, bo jak niejaki 'Kwicoł" Janosikowy zbój rozróżniał te dwa rodzaje.
A poważnie. Nie przypuszczam by KK w obecnym stanie był współdziałać w wytworzeniu i wyłonieniu elit. Może część kapłanów oddanych sprawie polskiej. Ale KK jako struktura i instytucja sama w sobie jest zantagonizowana i boryka się tak z "zaszłościami", jak i bieżącymi problemami. Przykładem działania o. Rydzyka, a stosunkiem do niego i jego pracy "purpurowej braci". Wątpliwe by samooczyszczenie KK nastąpiło samoistnie bo to niemożliwe. Dlatego jedynie silna presja wiernych jest w stanie to wymusić. I dopiero wówczas będzie można zdziałać coś konstruktywnego.
W. red
W. red
widzisz Wojtas...
11 Października, 2010 - 16:47
ja jestem pokoleniem po akowskim, czyli wychowałem sie na legendzie Hubala, Ponurego i Barbasza..Mam swoje lata, doceniam Twoją wiedzę merytoryczną...jest wspaniała!!! i dlatego z taka lubością czytam Twój kazdy kolejny wpis!! Ale to nie znaczy iz we wszystkim się zgadzam..Właśnie przed godzina wróciłem ze spotkania z młodzieza polonijna z Chicago która miała swoje wystepy...w Chianach!! Tak!! w Shanghaju!! Spotkałem panią, która urodziła sie w USA, jej rodzice , jedno urodziło sie we Francji drugie zas gdzies w A meryce...Ta pani nie czując sie związana z Polską w żaden sposób, przy pierwszym spotkaniu z polskoscią bardzo się z nią zwiazała i dziś włada polszczyzną nie gorszą niż Ja!! Mało...ona dzis jest szefem tego zespołu z zaangażowaniem którego ja nigdy wcześniej nie widziałem..Łza mi się kręci w oku do obecnej chwili...pozdrawiam..
natipak1
11 Października, 2010 - 20:30
Krzysztof J. Wojtas
Sugestia ćwiartowania, itd jest budzącą dla mnie złe skojarzenia. Takich sugestii nie czyni człowiek pewny swych racji - bardzo proszę nieco oględniej; dla mnie jeśli będzie trzeba dokonania czynu (drastycznego) w imię wartości - nie widzę powodu, aby nie. Ale mówienie o tym, sugerowanie itd. kłóci się z moim poczuciem uczciwości.
To, czy jest pan po-Ak-owski także nie robi na mnie wrażenia. Tamto pokolenie odeszło. Mój ojciec np. był w AK, i zdarzało mu się decydować o życiu innych.
Czy jest to powd do chwały? Raczej konieczny obowiązek.
Co do polskości. Twierdzę, i wierzę, że to przyszłość relacji międzyludzkich. Opisany fakt - jest bardzo znamienny.
Na temat bp Stanisława. Prawdą jest to, co Pan pisze. Ale niezależnie od faktów - powstała legenda.
I jej przesłaniem jest to, że nalezy przeciwstawiać się błędnym decyzjom władzy świeckiej w imię wartości cywilizacyjnych. Tam chrześcijańskich.
I obowiązek leży na tych, którzy winni stać na strazy tych wartości.
Czy można twierdzić, że kler KK dba o dobro narodu? Czy pasą i chronią owieczki, czy też tylko strzygą?
Trzeba rozróżnić te działani. Ale pamiętać, że Chrystus obiecał dać Kościołowi siłę dla przeciwstawienia się złu.
Dlatego pisałem o wsparciu KK rozumianym jako wymuszenie kierowania się wartościami mchrześcijańskimi. To obowiązek wiernych, ale do realizacji bez podporządkowania się hierarchii KK.
Chyba będę pisał o tym w kolejnej notce. W nieco szerszym ujęciu.
Pozdrawiam.
Krzysztof J. Wojtas
natipak1
11 Października, 2010 - 20:33
Krzysztof J. Wojtas
Sugestia ćwiartowania, itd jest budzącą dla mnie złe skojarzenia. Takich sugestii nie czyni człowiek pewny swych racji - bardzo proszę nieco oględniej; dla mnie jeśli będzie trzeba dokonania czynu (drastycznego) w imię wartości - nie widzę powodu, aby nie. Ale mówienie o tym, sugerowanie itd. kłóci się z moim poczuciem uczciwości.
To, czy jest pan po-Ak-owski także nie robi na mnie wrażenia. Tamto pokolenie odeszło. Mój ojciec np. był w AK, i zdarzało mu się decydować o życiu innych.
Czy jest to powód do chwały? Raczej konieczny obowiązek.
Co do polskości. Twierdzę, i wierzę, że to przyszłość relacji międzyludzkich. Opisany fakt - jest bardzo znamienny.
Na temat bpa Stanisława. Prawdą jest to, co Pan pisze. Ale niezależnie od faktów - powstała legenda.
I jej przesłaniem jest to, że nalezy przeciwstawiać się błędnym decyzjom władzy świeckiej w imię wartości cywilizacyjnych. Tam chrześcijańskich.
I obowiązek leży na tych, którzy winni stać na strazy tych wartości.
Czy można twierdzić, że kler KK dba o dobro narodu? Czy pasą i chronią owieczki, czy też tylko strzygą?
Trzeba rozróżnić te działania. Ale pamiętać, że Chrystus obiecał dać Kościołowi siłę dla przeciwstawienia się złu.
Dlatego pisałem o wsparciu KK rozumianym jako wymuszenie kierowania się wartościami chrześcijańskimi. To obowiązek wiernych, ale do realizacji bez podporządkowania się hierarchii KK.
Chyba będę pisał o tym w kolejnej notce. W nieco szerszym ujęciu.
Pozdrawiam.
Krzysztof J. Wojtas
nie odniósł się Pan do
12 Października, 2010 - 02:22
nie odniósł się Pan do problemu zdrady która obecnie stała sie norma i dość często dobrym geszeftem..Co do ćwiartowania...ja nie mam zamiaru kogokolwiek ćwiartować..wręcz przeciwnie...ale tak się składa iż "ćwiartowania" nie ma a skrytobójcze mordy są!! W mojej miejscowosci pewna rodzina miała przydomek "szpieg"...nawet sąsiedzi nie zanli ich prawidłowego nazwiska bo uzywano tylko i wyłącznie tej nazwy..Kiedyś, jako dziecko zapytałem moja babcie która urodziła sie pod koniec 19 wieku o powód tej ksywki...Otóż okazało się, iz w czasie powstania styczniowego jeden z członków tej rodziny doniósł kozakom gdzie sa powstańcy Langiewicza..Ten fakt naznaczył ta rodzinę na kilka pokoleń w sposób bardzo skuteczny...Zastanawiało mnie rownież, dlaczego wśród mieszkańców małych wysp nie ma zbrodniarzy, złodziei i innych patologii...i bez znaczenia czy to jest wyspa gdzies na pacyfiku czy tez Cabo Verde z takimi samymi mieszkańcami jak w Angoli..Otóż nie ma anonimowosci!! To mozliwość anonimowosci daje przyzwolenie na wszelkie patologie ze zdradą narodowa włącznie..Obecnie taką anonimowość daje kłamstwo medialne...To dzieki mediom szubrawiec może chodzić w aureoli autorytetu i odwrotnie..I dlatego uważam że od tego trzeba by rozpocząć rozmowę...Dlatego ciesze się, iz istnieje takie forum jak niepoprawni..pozdrawiam
natipak
12 Października, 2010 - 08:33
Krzysztof J. Wojtas
Trochę Pan wyprzedza moje zamierzenia; problem anonimowości mam zamiar poruszyć, acz w innym nieco kontekście.
Proszę zwrócić uwagę, że twierdzenie, że jeśli się skłamie sto razy, to kłamstwo staje sie prawdą nie przypisuję Gebbelsowi (za głupi), ale znacznie starszym jego braciom.
Krzysztof J. Wojtas