Spójrz, jaki, jaki piękny jest świat - ze Związkiem Radzieckim na czele!

Obrazek użytkownika mona
Blog

Jabłoni już zakwitł kwiat
I słowik rozpoczął swe trele.
Spójrz, jaki piękny jest świat
...Ze Związkiem Radzieckim na czele!

Takich wierszyków uczyłyśmy, paskudne "dowcipne" mamusie, nasze nieświadome rzeczy pociechy, kiedy nic innego nie można było zrobić. Można się było tylko pośmiać, kiedy - niezwykle przejęte - deklamowały te wierszyki, często zresztą w publicznych, choć nie bardzo oficjalnych miejscach.

Dziś usłyszałam podobną produkcję w wykonaniu premiera, ale przecież to nie jego copyright.Takich zachłystów jest więcej.

Mam dosyć, po samą kokardę.
Ale mimo wszystko zazdroszczę wszystkim, którzy mogli postawić wszystkie pytania, bo mnie wciąż co innego w głowie. Czuję się szmatławo.

Przepraszam, przepraszam po stokroć Prezydenta, do którego miałam jedną, zgłaszaną zresztą pretensję: że zostawia młodzież samą sobie, że pozwala na jej zaniedbywanie, ogłupianie...
Nie pozwalał. Te tysiące harcerzy skądś brały siły.To oni sami kiedyś poprosili Prezydenta o patronat nad wszystkimi związkami.A ja to przegapiłam.

"22 lutego 2008 roku w Dniu Myśli Braterskiej w Pałacu Prezydenckim odbyły się uroczystości związane z objęciem Honorowego Protektoratu nad organizacjami harcerskimi przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele Związku Harcerstwa Polskiego, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego FSE "Zawisza", organizacji harcerskich ze Wschodu i Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju, a także: Maria Kaczyńska, Ryszard Kaczorowski, prymas Polski kardynał Józef Glemp, delegat Episkopatu ds. harcerstwa biskup Tadeusz Płoski oraz przedstawiciele Sejmu i Senatu" - podaje najprostsze źródło - "Wiki".

Ale dlaczego prosili o patronat właśnie Prezydenta? "Harcerzy" ci u nas dostatek, choćby - nie wypominając - obecny marszałek Sejmu.Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie, ale pewnie dobrze się stało. Choćby z powodu możliwego kontaktu z serdecznymi przyjaciółmi tegoż "harcerza". Choćby dlatego, żeby dzieciaki nie wstydziły się za patrona, w którego imieniu składano wieniec na grobie Anny Walentynowicz dwie godziny po pogrzebie... Już pominąwszy przedziwny stan marszałkowej delegacji,
http://www.wprost.pl/ar/193206/Asystenci-Bronislawa-Komorowskiego-byli-pijani-podczas-skladania-wienca/
o czym napisały chyba wszystkie media.

Zwykle nie jestem osobą szczególnie wrażliwą, ani tym bardziej nawiedzoną mistyczką. Jestem osobą myślącą racjonalnie - póki się da.
Ale doskonale rozumiem, co miał na myśli pan Sienkiewicz, wkładając w usta Kmicica zdanie "przez pół służyć, ni przez pół miłować nie umiem. ..."
Właśnie tak mam.
Z zaciśniętymi zębami wytrzymałam, niemal nie wpisując się w cykl pytań, podejrzeń i rozważań na temat smoleńskiej katastrofy.
Naprawdę miałam nadzieję, że sprawa jakoś się wyjaśni, że wszystkie pytania, które zostały zadane pod wpływem żalu, emocji, niekłamanej rozpaczy i poczucia ogromnej krzywdy szybko doczekają się odpowiedzi.

Bałam się, że nie poprzestanę na zadawaniu pytań, że wykrzyczę wszystko, co czuję, a kiedy przyjdzie prosta odpowiedź na mój krzyk - okaże się, że skrzywdziłam niesprawiedliwymi posądzeniami niewinnych ludzi, wychodząc przy okazji na idiotkę. Bo przecież w założeniu nikt nie mógłby liczyć na bezkarność: nawet zwykłe niedbalstwo dotyczące tragedii w tak niesamowitym rozmiarze powinno zostać wykryte i ukarane - co leży w interesie wszystkich, którym można byłoby je zarzucić.ŻEBY NIE ZARZUCILI INNI.Tak się wydawało, tak podpowiadał rozsądek...
Liczyłam na to, że popiół posypie się na czyjąś skołataną głowę...

A dzisiaj usłyszałam, że nawet w tej sprawie mamy przedstawiać za "bezposażną, brzydką pannę", której jedyną szansą jest siedzenie w kącie i czekanie na łaskę losu. Zaś wyjaśnienia będą - lub nie: "zobaczymy, nie zadawajmy pytań".

Bo Rosja się obrazi.

Dostaliśmy za to "akt prawdy" o Katyniu.Nie sądzę, żeby był mi szczególnie potrzebny, ale absolutnie doceniam. Niedawno czytałam artykuł rosyjskiego pisarza, autora sfilmowanej powieści "Straż nocna" Siergieja Łukianienki (Взгляд, 14 kwietnia) o nienawiści Lecha Kaczyńskiego do Rosji, o wątpliwościach: kto strzelał w Katyniu. Sadzę, że osobie tak opiniotwórczej przyda się lektura, która zawisła w internecie.

A z drugiej strony przez moją własną głowę przewijały się dziwne myśli o woli boskiej, ostrzeżeniu dla sponiewieranej Polski. Pierwsza taka myśl nasunęła mi się kiedy usłyszałam, że katyńskie przemówienie Prezydent pisał w Belwederze.W Belwederze, gdzie snują się duchy księcia Poniatowskiego, a ponoć i samego Marszałka.
Zupełnie tego nie rozumiem. Za mało "komnat" w Pałacu?

"Tekst ostatniej wersji rozwiniętych też Prezydent zabrał w piątek, 9 kwietnia, do Belwederu, gdzie przygotowywał się do wygłoszenia swego przesłania".http://tvn24.lajt.pl/1652487,2,19,wiadomosc.html

Prezydent udał się do Belwederu pogadać z duchami? Z pewnością znał słowa Piłsudskiego:

"Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę. Dziś wiem, że tego nie zrobię. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi."

Nie sądzę, żeby Prezydent miał się za wielkiego człowieka - ego Lecha Kaczyńskiego z pewnością zajmowało dość skromne miejsce w jego gabinecie. I z pewnością zostawiało tam dużo miejsca na napisanie przemówienia.Jednak dla niektórych ludzi liczą się ich intencje, zawsze, w każdej sytuacji - i to jest miara wielkości. Ale nawet wielcy mają prawo pytać tych, dla których treść życia stanowiła Niepodległa, którzy dla Niej żyli i z myślą o Niej umierali.

Tylko co myślał o Prezydencie Marszałek, stojąc przed Bogiem? Co myślał, niejako przy okazji, o tych, którzy uczą dzieci żyć bez Ojczyzny, bez wartości, bez rozumienia, bez sumienia? O tych, którzy poniewierali Majestat Rzeczypospolitej?
Czy dla Niego Lech Kaczyński był wielki?

Dlaczego zabici ze wszystkich opcji politycznych wybrali się w ten śmiertelny rejs właśnie z Prezydentem? Dlaczego nie z Tuskiem? O co im chodziło? Czy to też jest jakiś znak, czy można potraktować to jako swoisty testament?

Ten biało - czerwony wieniec, który - niemal nietknięty - przetrwał katastrofę. Delikatne kwiaty, które - jeszcze żywi - wieźli tamtym zmarłym...Ostało się tylko jedno życie, życie kwiatów.

Ten haftowany proporczyk z saloniku prezydenckiego...Same symbole, kruche biało - czerwone przedmioty, które przeżyły.

Mam wrażenie, że opadają ze mnie resztki rozsądku.

Ale jeśli to są jakieś znaki od Boga, to trzeba chyba coś zrozumieć, coś zrobić, nie pozwolić na żadne "więcej".

Brak głosów

Komentarze

Krzysztof J. Wojtas
Chyba na samym początku bytności tu, albo na S24, mieliśmy "starcie". Może przejaskrawiłem wówczas - teraz, po tym wpisie widzę, że jest Pani osobą poszukującą odpowiedzi i czasami ujęcie tematu wskazuje na meandrowanie.
Też długo "tak miałem", więc nie dziwię się. Chyba rozumiem.

Tu.
Proszę zwrócic uwagę, że większość komentarzy i emocji jest odnoszona do osób - prezydenta, premiera, czy polityków dalszych szeregów.
Mało zaś jest oceny sytuacji i wydarzeń z punktu widzenia Polski i polskości. Bo mało ludzi rozumie czym Polska jest.
Przejmujemy "z mlekiem matki" pewne wzorce zachowań" mówimy tym samym językiem, odczuwamy wspólnotę i.... nie zastanawiamy się nad istotą tych zależności.

Na tej drodze wchodzą manipulanci, którzy częściowymi prawdami - takimi "w pół" , przekonują nas o konieczności wstydzenia się za ich winy. Właśnie to nam wmawiają.

To dlatego tak wiele czasu poświęcam analizie i podkreślaniu fenomenu polskości. Bo jest to niepowtarzalny fenomen w skali światowej.
I byłbym bardzo zadowolony, gdyby jak najwięcej ludzi dokonywało ocen według tego kryterium, a nie na odniesieniach do wypowiedzi polityków i ich postaw, czy działań.

Także odnośnie LK.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

Krzysztof J. Wojtas

#57129

Krzysztof J. Wojtas
"są wspólnikami w zbrodni, którą to myśl rozpaczliwie odpycham.

Do mnie przemawia raczej jakieś rozpaczliwe niedbalstwo, chęć zrobienia na złość, głupich zagrywkach - i teraźniejszym strachu przed wyjaśnieniem prawdy."

To chyba tak było. Zarówno Tusk, jak Putin chcieli poniżyć Kaczyńskiego poprzez różne drobne uchybienia.
Ich suma i niesprzyjający zbieg okoliczności doprowadziły do katastrofy; obaj są odpowiedzialni i obaj boją się ujawnienia pełnej prawdy - szczegółów, które wytworzyły te sytuację.
Stąd matactwa.

Jednak teraz ważne są wnioski - te mówią, że koniecznością jest wspieranie JK. Z dążeniem, aby pozostali, uczciwi kandydaci zrezygnowali na Jego korzyść. To racja historycznej chwili.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

Krzysztof J. Wojtas

#57244

mona napisała:-
..ten biało-czerwony wieniec...delikatne kwiaty...ten haftowany proporczyk...

nad wyraz zastanawiające-nie tak kruche jak kwiaty ludzkie ciała w strzępach,zmasakrowane,nie do rozpoznania-jakim
prawom fizyki one uległy?

Vote up!
0
Vote down!
-1
#57143

No właśnie.W miejscu na fizykę mam czarna dziurę, specjalnie mistyczna nie jestem, ale...za dużo tej symboliki.
Coś tu nie gra, jeśli trzymać się "myślenia racjonalnego".
Zresztą nie tak dawno wierzono, że żadne kamienie nie spadają z nieba, a w kosmosie nie ma żadnych innych planet.

Zobaczymy, każdego z nas to wyjasnienie czeka.

Vote up!
0
Vote down!
-1

mona

#57189

Też staram się zachować resztki rozsądku.

Po pierwsze, dawno nie słyszałam takiego absurdu jakim karmiły Nas wczoraj media: Rosja udostępniła w internecie oryginalne dokumenty związane z Katyniem...
ORYGINAŁY w INTERNECIE !!!

Lubimy symbole, a mi nie daje spokoju, że one są Nam nachalnie podsuwane i do końca nie wiadomo przez kogo.

- wieniec prezydencki
http://www.tvp.info/informacja/swiat/znaleziono-wieniec-prezydencki/1658085 , pada tutaj informacja: podczas prac w luku bagażowym znaleziono wieniec z napisem Lech Kaczyński. Dalej Paweł Prus opowiada o niezwykle skomplikowanej operacji podnoszenia części wraku samolotu. Kto, kiedy znalazł ten wieniec nie wiemy nic.

- godło ocalało
http://www.rp.pl/artykul/182403,467385.html , (o tutaj już lepiej) dowiadujemy się, że szczęśliwym znalazcą jest Rosjanin, mieszkaniec Smoleńska, który na dodatek chce oddać zgubę Polakom. Grzybiarz czy hiena cmentarna? Jedną z autorek tego artykułu jest Justyna Prus.

Prus, Prus - zbieżność nazwisk przypadkowa. A może nie.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#57175

Podobno te same materiały wiszą już od 5 lat! Telewizor tak gada, nie podając dokładnie - gdzie wisiały.
Fajnie nas uraczyli, łaskawcy...

Co do reszty - jednak ludzie tam włazili, wprost z szosy, która jest po stronie "wręcz przeciwnej" od lotniska.Wchodzili z kwiatami, itd.
Dziwne jest to, że ochrona pozwoliła zbierać przedmioty, ale ten proporczyk jest znany, rozpoznawalny.
Nic nie wiem o tych Prusach, poszukam - kto zacz.

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#57191