Brakuje 24 mld zł, czyli jak pasożyt zabija żywiciela

Dzisiaj premier Tusk i wicepremier Rostowski powiedzieli, ze w budżecie zabraknie, aż 24 miliardów złotych. Ot i cały obecny rząd. Pomylili się, ale któż się nie myli. Jednak teraz już wszystko będzie w porządku, trochę przytniemy w ministerstwach, deficyt zwiększy się o 16 miliardów, co tak naprawdę będzie korzystne, gdyż będzie to „silny impuls stymulacyjny”, później ukradniemy, znaczy przeniesiemy pieniądze z OFE i jakoś do następnych wyborów przeżyjemy.

Oczywiście przyczyną obecnej sytuacji nie jest fatalna polityka obecnego rządu, niekompetencja poszczególnych ministrów, a kryzys w strefie euro, którego wpływu na naszą gospodarkę przecież nie można było przewidzieć. W takim razie wypadałoby zapytać, czy budżet układali krawiec ze stolarzem, czy może dobrze opłacani ekonomiści i najlepszy według kręgów władzy minister finansów w Europie?! Jakoś dziwnym trafem inni specjaliści, już podczas uchwalania ustawy budżetowej ostrzegali, że prognozy rządowych „ekspertów” są zbyt optymistyczne.

Rząd w zaistniałej sytuacji zamiast zdecydować się zacisnąć pasa, odchudzić wreszcie administrację i uprościć prawo, co przecież PO niosło jeszcze kilka lat temu na swoich sztandarach, postanawia w dalszym ciągu zadłużać obywateli. Wskutek kolejnych ustaw, samorządy zmuszane są do zatrudniania kolejnych urzędników, jak stało się w przypadku ustawy śmieciowej. Koszty tych zmian oczywiście zapłacą podatnicy, którym rachunki za wywóz odpadów drastycznie wzrosły. Podnoszenie podatków i tworzenie nowych, często absurdalnych, które spowodują, że niedługo będzie trzeba zapłacić fiskusowi, za zużyte w miejscu pracy mydło i papier toaletowy, co przecież jest niewątpliwie naszym przychodem, spowoduje efekt odwrotny od zamierzonego. Czyżby pan Rostowski nie słyszał o „krzywej Laffera”? Ludzie bronią się przed złodziejami, zaniżając wysokość wypłat, zatrudniając pracowników "na czarno", zaniżając swoje dochody itd. Ponadto wielu przedsiębiorców najzwyczajniej w świecie poddaje się i zwalnia pracowników lub zamyka interes. Mali i średni przedsiębiorcy, a także miliony ciężko pracujących obywateli musi utrzymywać coraz większą grupę urzędników, którzy w wielu przypadkach mają za zadanie nas, najzwyczajniej w świecie okraść. Komendanci policji, czy straży miejskiej już bez ogródek mówią, że funkcja ich podwładnych, to nie dbanie o ład i porządek i pomoc obywatelowi, a zwyczajne ograbianie ich. To są prawdziwe przyczyny mniejszych wpływów do budżetu. Po prostu ten pasożytniczy organizm naszego państwa powoli zabija swojego żywiciela, czyli społeczeństwo. Miliony ludzi nie widząc szans na lepsze życie, wyjeżdża właśnie do tych, pogrążonych w kryzysie krajów Europy zachodniej. Jeśli u nich jest kryzys, to co można powiedzieć o sytuacji naszego kraju?

Dzisiaj powiedziano nam, że nas nasze dzieci i wnuki, ci dwaj panowie zadłużają na kolejne 16 miliardów złotych. To powinno zainteresować nas wszystkich, gdyż te pieniądze kiedyś trzeba będzie spłacić. Właśnie tej kwoty może w przyszłości może zabraknąć na wypłatę Państwa emerytur. Ktoś powie, że to i tak tylko kropla w morzu, gdyż nasz dług, nawet według oficjalnych danych powoli dobija do astronomicznej kwoty biliona złotych i oczywiście będzie miał rację. Jednak to nie zmienia faktu, że jak mówi powiedzenie: "grosz do grosza i będzie kokosza".

Titanic tonie, ale orkiestra gra w najlepsze. Nie zdziwię się, gdy za kilka lat nas rząd sięgnie po nasze pieniądze zdeponowane w bankach.

To wszystko by żyło się lepiej! Oczywiście nie nam, tylko im!