Bogowie demokracji.
Antykaczyzm bierze się z przeświadczenia, że dobro Polski jest tożsame z dobrem jej postokrągłostołowych elit.
„Rzeczpospolita” uznała w zeszłym tygodniu za stosowne udzielić głosu (pozostaje dla mnie zagadką, po co) Waldemarowi Kuczyńskiemu, która to postać od dłuższego czasu pełni zaszczytną funkcję Stefana Niesiołowskiego polskiej publicystyki.
Generalnie, pan W.K. nie pisze nic nowego: jego tekst to standardowa porcja drwin i histerycznych wrzasków wymierzonych w Kaczyńskiego, CBA, „tropicieli układu” (który to „układ”, oczywiście, nie istnieje – są tylko pojedyncze przypadki korupcji) itd. Całość zaś podporządkowana jest tezie, że CBA to taka partyjna spec - służba Kaczyńskich, którą należy rozwiązać, względnie poddać „detoksykacji”. A że CBA zostało powołane również dzięki głosom Platformy? O tym Waldemar Kuczyński w swym tekście nie wspomina.
Zresztą, kto ciekaw, niech czyta (link pod tekstem), ja przyznam się, nie mam siły odkłamywać tego paranoidalnego rozumowania, zdanie po zdaniu.
Zaciekawiło mnie co innego. Pewien charakterystyczny rys mentalny, wspólny całej ponadpartyjnej formacji piewców i utrwalaczy III RP. Postaram się zatem, mówiąc górnolotnie, wniknąć nieco w stan dusz i umysłów rzeczonego środowiska, posiłkując się przykładem tyleż prominentnego niegdyś, co reprezentatywnego przedstawiciela. Wystarczy zajrzeć do bloga tego pana. Materiału poglądowego pod dostatkiem. kuczyn.com/category/uncategorized/
Antykaczyzm uber alles.
Dla osób pokroju Kuczyńskiego celem nadrzędnym jest pogrążenie PiSu i braci Kaczyńskich. Cel ten szlachetny uświęca wszelkie przedsięwzięte środki. Ważniejszy jest od dobra Polski (doktorno.boo.pl/content/waldemar-kuczynski-zycze-polsce-jak-najgorzej ). Wedle tego myślenia, czołowi politycy, pełniący rolę chłopców na posyłki różnych szemranych grup interesu są mniejszym złem i zagrożeniem, niż Kaczyńscy. Niech już będzie ta korupcja, skoro inaczej się nie da, byle PiS nie wrócił nigdy do władzy, bo wtedy niechybnie zaprowadzi jakąś krwawą dyktaturę („Kaczyzm”) i obali demokrację. To, że systemowo skorumpowana demokracja jest fasadową fikcją, w której ustawy pisze się pod zapotrzebowanie trefnych „biznesmenów”, antykaczysty Kuczyńskiego jakoś nie razi. Przeciwnie – ujawnianie faktów typu aferalnego jest wielce szkodliwe, działać może bowiem na korzyść PiSu.
Zatem, wedle naszkicowanej powyżej logiki, również instytucja wywlekająca kompromitujące dane na światło dzienne musi być, naturalną koleją, „partyjna” i „kaczystowska”. Należy ją zatem zburzyć i zaorać, ew. jak łaskawie postuluje W.K., „poddać detoksykacji”. Czym miałaby być owa „detoksykacja”? Ano, zneutralizowaniem CBA jako struktury zdolnej do jakichkolwiek niemiłych z punktu widzenia władzy i jej utrwalaczy działań. Funkcjonariuszom CBA należy zakodować w głowach nadrzędny, świecki dogmat III RP: żadnego „układu” nie ma! Rozumiecie, panowie kaczyści z CBA?! Nie ma i być nie może!
Dlaczego „układu” być nie może? Otóż dlatego, że gdyby przyjąć, iż jest, to znaczyłoby, że do jego powstania walnie przyczyniliśmy się my – szlachetni rycerze Okrągłego Stołu. Jasna sprawa, że w ten sposób mogą myśleć tylko oszołomy, mali zawistnicy i nienawistni opluwacze (albo też nienawistni zawistnicy i mali opluwacze). Tacy, którzy gotowi są budzić luminarzy III RP o piątej nad ranem.
Dobro elit - dobrem Polski.
I tu docieramy po mału do sedna; do samego jądra dusznych urazów pana W.K.
Odnoszę bowiem wrażenie, iż Waldemar Kuczyński jest w swej antykaczystowskiej histerii i impregnacji na fakty najzupełniej szczery, nie kieruje nim jakaś dalekosiężna polityczna kalkulacja. Skąd się zatem bierze to ślepe zacietrzewienie? Moim zdaniem, bierze się ono z głębokiego, wewnętrznego przeświadczenia, że dobro Polski jest tożsame z dobrem jej postokrągłostołowych elit. Zatem, każdy kto na te elity i ich uprzywilejowaną (czy to polityczną, czy biznesową, czy też opiniotwórczą) pozycję dokonuje zamachu, lub usiłuje ją choćby nieco podważyć, siłą rzeczy musi kierować się nienawiścią, chęcią obalenia demokracji, pałać żądzą dokonania zamachu stanu, tudzież rozniecania stosów.
Właśnie to głębokie przeświadczenie, oscylujące na granicy histerycznego szaleństwa, każe panu W.K. pisać to, co pisze. Ilekroć poczuje zagrożenie dla postokrągłostołowego porządku, utożsamianego przezeń z demokracją, w jego głowie rozbrzmiewają bojowe surmy i stary weteran rusza do boju o ocalenie Ojczyzny, którą dla niego jest ów porządek właśnie. Bojowa furia zaś rośnie wprost proporcjonalnie do ilości ujawnianych faktów świadczących, iż miast demokracji mamy kartoflaną republikę ze starannie podzielonymi strefami wpływów.
Nie chodzi o Kaczyńskich.
I wcale nie o Kaczyńskich tu chodzi. Chodzi o zdeptanie każdego, kto ośmieli się podnieść rękę na porządek, który ma panować w Warszawie i jej rozpostartych między Odrą a Bugiem okolicach. Gdyby miast Jarosława czy Lecha Kaczyńskiego objawił się pan Piegłasiewicz z Psiej Wólki, zostałby potraktowany w podobny sposób. Uzurpator wkraczający w rewiry zastrzeżone dla innych. Lepszych.
„Kaczyzm” pełni rolę figury retorycznej, stygmatu, który ma napiętnować każdego, kto wystąpi przeciw ustrojowi zadekretowanemu z grubsza przy Okrągłym Stole (i magdalenkopodobnych okolicach) . To, co ustalono, nazwano demokracją. A każda piegłasiewiczowska ręka podniesiona na ów ustrój, trawestując klasyków (że tak ożenię Sienkiewicza z Cyrankiewiczem), zostanie odcięta. No bo co, nagle jakiś motłoch wymyśli sobie innych władców, niż ci namaszczeni i my, Parnasiarze, mamy przystępować do całowania piegłasiewiczowskiej ręki?!
Zerknijcie na prezydencki licznik na stronie W. Kuczyńskiego, a zobaczycie, że nie przesadzam. Prezydenturę Lecha Kaczyńskiego zdaje się on traktować w kategoriach osobistej zniewagi, policzka wymierzonego zarówno jemu, jak i podobnym mu bogom demokracji.
Bogowie demokracji.
Bogowie demokracji każdy zamach na ich osobistą pozycję kwalifikują jako zamach na demokrację jako taką. Bogowie ci współtworzą Panteon, w którym są bóstwa mniejsze i większe, wreszcie, półbogowie oddelegowywani do medialnych filipik, gdy zajdzie taka potrzeba.
Formacja duchowo - intelektualna, której przykładem jest opisywany tu Waldemar Kuczyński, uważa siebie za zbiorową personifikację demokracji, stąpającą po niegodnym, nadwiślańskim łez padole. A zatem, każda próba podważenia ich pozycji musi równać się godzeniu w demokratyczne imponderabilia.
Miłosierni bogowie demokracji, którzy litościwie oświecają czarne serca tubylczego bydła kagankiem swych szlachetnych dusz i umysłów nie wymagają wiele w zamian za swe poświęcenie. Tylko podporządkowania się ich światłym zaleceniom i naukom po rozsądnej dyskusji. Są wszak Parnasiarzami na dobrowolnym, „siłaczkowym” zesłaniu; są tymi, którzy mogliby w Paryżach i Brukselach tego świata oddawać się intelektualno - postępowym wstrząsom dusz w gronie im podobnych, a mimo to bytują z własnej woli między lechickimi śmiertelnikami.
I co ich za to spotyka? Czarna niewdzięczność. Bydło wyje. Zewsząd wypełzają chronicznie niezadowolone watahy. Plują w prometejskie twarze.
Patrząc pod tym kątem, każdy by się wkurwił.
Gadający Grzyb
PS 1. Tekst W.K. w „Rzepie”:
www.rp.pl/artykul/373904_Kuczynski__CBA____urzad_z_partyjna__tozsamoscia.html
Strona W.K.:
PS 2. Postać Waldemara Kuczyńskiego była przez blogerów opisywana wszechstronnie i wielokrotnie. Oto niektóre notki o W.K na „Niepoprawnych”:
niepoprawni.pl/blog/376/przypadki-waldemara-kuczynskiego
www.niepoprawni.pl/blog/212/waldemar-kuczynski-historia-szalenstwa-cdn
I u Dr No:
doktorno.boo.pl/content/waldemar-kuczynski-zycze-polsce-jak-najgorzej
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5117 odsłon
Komentarze
wedle starej anegdoty kazdy mógł kupić Forda T, najbardziej...
12 Października, 2009 - 18:46
... demokratyczny samochód (pierwszy schodzący z taśmy produkcyjnej, więc w miarę tani) w dowolnym kolorze, pod warunkiem, ze... był to kolor czarny. Taka sama jest Polska PO.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Otóż to
12 Października, 2009 - 19:01
Możemy dokonywać dowolnych wyborów, pod warunkiem, że będą to wybory zgodne z zaleceniami naszych samozwańczych Bogów demokracji.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: Bogowie demokracji.
12 Października, 2009 - 19:24
Polemizował bym z wymową tego artykułu. Według mojej opinii oni, czyli okrągłostołowe elity, naprawdę odczuwają strach. Są to właściwie różne grupy połączone ze sobą różnymi strachami i wytwarzające wspólnotę strachu.
Nie mam zielonego pojęcia czego boi się sam Waldemar Kuczyński, ale niewątpliwie wpisuje się on w ten mechanizm. Co ciekawe dla dużej grupy ludzi ten strach jest idukowany przez kumpli.
Są według mnie trzy główne grupy, które tworzą wspólnotę strachu:
1. rodziny KPP-owców i ubeków z lat 1945 - 1968
2. byli TW uparcie promowani na autorytety
3. beneficjenci przemian gospodarczych (zwykli złodzieje dobra wspólnego).
Kaczor nie dlatego jest według nich groźny, że ma jakąś rozbieżną z ich oglądem świata wizję przebudowy Polski, ale dlatego, że na Kaczora nie ma haków.
Autor uczynił słuszną konstatację, że nie chodzi osobiście o Kaczora, ale o każdego. Przy czym ja uważam, że o każdego na kogo nie ma haków, czy to obyczajowych, czy to finansowych czy też jakichkolwiek innych.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
jedno drugiemu nie przeszkadza, Andrzeju.
12 Października, 2009 - 19:34
Wróg III RP, na którego nie ma "haków" jest podwójnie groźny. Salon dostał już dwa ostrzeżenie i dwa razy zapobiegł zarazie. Uwalając Olszewskiego i Kaczyńskiego. Znamienne jest, ze ten drugi epizod trwał znacznie dłużej, co wzmogło czujność i determinację.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: jedno drugiemu nie przeszkadza, Andrzeju.
12 Października, 2009 - 20:17
Ale teraz salon nie specjalnie ma na kogo postawić - podobnie jak nie miał na kogo postawić w 2005. Bo w 2007 to stawiał już na PO jak na swojaków.
To co teraz zrobią skoro 47 % respondentów jest za przedterminowymi wyborami.
Drugi raz powtórzą numer typu "zabierz Babci dowód" - nie przechodzi coś takiego.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
re:Re: jedno drugiemu nie przeszkadza, Andrzeju.
12 Października, 2009 - 22:55
Będą nadal wspierać PO (umoczona PO będzie miała większy dług wdzięczności do spłacenia) nie zapominając o dopieszczaniu na wszelki wypadek "odnowionego" SD i "światłej" lewicy pokroju Cimoszewicza. Wszystko, byle nie PiS, czy jakakolwiek inna antyestablishmentowa siła.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: re:Re: jedno drugiemu nie przeszkadza, Andrzeju.
12 Października, 2009 - 23:55
Ale wspieranie PO nie koniecznie i nie na pewno musi przynieść sukces.
Wbrew pozorom SD i "gajowy" Piskorski też się dobrze nie kojarzą.
Cimoszewicz jest spalony - kto zagłosuje na faceta, którego latorośle wyjechały z kraju, że o innych elementach typu Jarucka nie wspomnę.
Salon ma problem.
Według mojej opinii to najbliższe wybory mogą przynieść drastyczne obniżenie ilości oddanych głosów.
Jednocześnie o wyniku mogą decydować dosłownie setki głosów w skali całego kraju.
Owszem media będą dążyły do rozproszenia głosów po różnych ugrupowaniach, skoro ich pewnik, czyli PO, nie gwarantuje sukcesu.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Zgoda,ale
12 Października, 2009 - 19:37
mysle, ze oprocz rozkoszy doznan metafizycznych i przeswiadczenia o nieomylnosci jedynie
slusznych pogladow chodzi tez o calkiem prozaczna sprawe, a mianowicie o kase.
Bo nic tak nie poprawia boskiego klimatu na politycznym Olimpie jak nektarowy strumien
gotowki.
Oczywiscie z kieszeni podatnika.
@ Elżbieta7
12 Października, 2009 - 22:48
Ależ oczywiście, kasa musi musi być, podobnie jak dominacja w sferze politycznej i opiniotwórczej. Kto w końcu zasłużył na kasę bardziej od naszych boskich Parnasiarzy?
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Śpiewak wprost to powiedział we Wproście
12 Października, 2009 - 23:24
W 2007 r. we Wproście opublikowany został dwugłos Śpiewaka i Legutki. Śpiewak bez owijania w bawełnę napisał, że główną winą PiS i Kaczyńskich jest wpuszczenie chamstwa na salony (oczywiście użył nieco innych słów). Ten kaczyzm taki strszny - jak tak można, żeby jkieś chłopki-roztropki chciały o czymś decydować zamiast spijać mądrości z ust mieszkańców Parnasu. Korzystając z zachęty zajrzałem na blog boskiego Kuczyńskiego, ale też nie mam zdrowia, żeby to czytać. Zajrzałem też na komentarze, korciło mnie, żeby wtrącić swoje trzy grosze i popsuć smrodek wzajemnego uwielbienia, ale dałem sobie spokój. Przecież to jakiś dziwny gatunek człowieka do którego normalna logika arystotelesowska nie trafia. Oni mają swoją logikę opierającą się na dwóch prostych zasadach: PiS - be, anty-PiS - cacy. I taki to poziom intelektualny.
oszołom z Ciemnogrodu
oszołom z Ciemnogrodu
Korzystając z zachęty
12 Października, 2009 - 23:45
A ja tam wkleiłem cały powyższy tekst jako komentarz na jego blogu. Na razie "oczekuje na zatwierdzenie". Ciekawe, czy go puszczą...
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Blog W.K.
13 Października, 2009 - 00:23
Wkleiłem ten tekst jako komentarz na blogu Kuczyńskiego. Nawet puścili.
link: kuczyn.com/2009/10/12/podlosc-i-skurwysynstwo/#comment-83752
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
" niech już bedzie ta Korupcja,,,,byle nie PIS"
13 Października, 2009 - 13:29
bogowie demokracji,rożowy Salon i ten strach przed normalnoscią,czyli zyciem bez PRALNI,bez sprzedawania Stoczni za grosze,i ten styl zycia:
byle tylko sie nachapać...złapać jakiś ochłap ze stolu Panstwa KOLEGÓW gość z drogi
gość z drogi