Bikiniarze - wrogowie ludu
W propagandzie komunistycznej okresu 1949-1955 funkcję wroga klasowego zarezerwowano także dla tzw. „bikiniarzy”.
Genezę tego określenia wywodzono od panującej jakoby w niektórych środowiskach młodzieżowych mody na noszenie krawatów przyozdobionych motywami atomowych wybuchów. Deseń ten kojarzono z amerykańskim poligonem doświadczalnym znajdującym się na atolu Bikini. Termin „bikiniarze” miał wskazywać na pozytywny stosunek niezależnej młodzieży do „wrogiej” kultury amerykańskiej, co miało nieść ze sobą jednoznacznie negatywne skojarzenia.
Wiele uwagi propagandziści komunistyczni poświęcali zewnętrznemu wyglądowi typowego bikiniarza. Był to młodzieniec o wymyślnej, błyszczącej od brylantyny fryzurze (zwanej „mandoliną”), ubrany zazwyczaj w zwężane u dołu gabardynowe spodnie, płaszcz z drewnianymi zatyczkami zamiast guzików, pantofle na grubej podeszwie (tzw. „słoninie) i oczywiście wzorzysty krawat, na którym, oprócz grzybów atomowych, widnieć miały węże lub piłkarze. Kobiety zaliczane do środowiska bikiniarskiego miały się wyróżniać wyjątkowo jaskrawym makijażem.
O wszystkich tych elementach wyglądu pisano oczywiście z jawną odrazą, podkreślając ich bezguście oraz bezmyślne naśladowanie wzorców prezentowanych w amerykańskich, imperialistycznych czasopismach ilustrowanych.
Obok specyficznego wyglądu, bikiniarza charakteryzował także „amerykański styl życia”, który przejawiał się w wielogodzinnym przesiadywaniu w kawiarniach, paleniu wyłącznie amerykańskich papierosów, chodzeniu na dancingi, gdzie w rytmie jazzu i latynoskich melodii tańczono „boogie-woogie”. Do obowiązkowego repertuaru bikiniarza należało częste wtrącanie w rozmowie angielskich zwrotów i tytułowanie się angielskimi imionami, bez rzeczywistej – co dobitnie podkreślano – znajomości tego języka. Wedle propagandy bikiniarze „chcieli żyć tak jak studenci, których oglądali na filmie „Życie w Los Angeles”, wyświetlanym w salonach Amerykańskiego Ośrodka Informacyjnego w Warszawie. Dlatego nazywali zwykłą wódkę „coctailem”, a lurowatą kawę – „coca-colą”, dlatego udawali, że czytają po angielsku i z zapałem wsłuchiwali się w oszczerstwa atlantyckiej radiofonii”.
Bikiniarze nie poprzestawali na tych nieszkodliwych dla innych rozrywkach – wcześniej czy później stawali się chuliganami, a potem przestępcami. Zostanie przestępcą jawiło się jako logiczna konsekwencja przynależności do grona bikiniarzy, usytuowanych na marginesie społecznym i pozbawionych „zbawiennego” wpływu oficjalnego systemu wychowawczego.
W oparciu o czarno-białe schematy propaganda wskazywała, iż istnieją jedynie dwa zasadnicze style młodzieży. Pierwszy pozytywny – reprezentowany przez „uczciwego” zetempowca, i drugi negatywny utożsamiany przez bikiniarza, chuligana. Chuligana miała charakteryzować pogarda dla słabszych, zamiłowanie dla wódki, nieuczciwy stosunek do kobiet, pogarda i wstręt do pracy i bezideowość. „Zatopiwszy swoje zainteresowania – podkreślano – w wódce i awanturnictwie przestaje być patriotą, gdyż nie obchodzą go sprawy naszego kraju. (…) Chuligan to człowiek nie przynoszący pożytku społeczeństwu, a nieraz dla społeczeństwa szkodliwy”.
Chuligani stali się obiektem potężnej kampanii propagandowej, przeprowadzonej w prasie w listopadzie 1951 roku w związku z procesem „bandy terrorystyczno-rabunkowej” z Falenicy (nazywanej od nazwisk głównych oskarżonych – „sprawą Burmajstra i Wysockiego”). Proces członków organizacji potraktowano jak proces pokazowy, stąd obszernie relacjonowano jego przebieg oraz z satysfakcją przyjęto surowe wyroki (zasądzono dwie kary śmierci oraz 15 i 12 lat więzienia). Ze szczególnym oburzeniem informowano, iż „zbrodnią przeciwko narodowi był napad na nauczycielkę, autorkę podręcznika historii i członka Partii – tow. Janinę Schenbrenner, napad, do którego pchnął tych zwyrodnialców faszystowskich recenzent z BBC. Zbrodnią przeciwko ludowej ojczyźnie były plany zorganizowania dywersyjnej, antypolskiej bandy na wypadek ziszczenia się ich marzeń o wojnie, plany skrytobójczych mordów milicjantów, żołnierzy WP i działaczy społecznych”. Równocześnie fakt schwytania „bandytów” miał dowodzić, iż wszyscy wrogowie Polski zostaną prędzej czy później schwytani przez ofiarnych ubowców, a następnie w majestacie prawa skazani.
Zarówno chuligani, jak i bikiniarze traktowani byli nie jako autonomiczne jednostki, lecz jako narzędzia w rękach „amerykańskich imperialistów”, którzy za pośrednictwem „szmirowatych” filmów, książek oraz politycznych audycji radiowych dążyli do demoralizacji polskiej młodzieży, aby w ten sposób osłabić jedność społeczeństwa i zahamować „postępy socjalizmu”. Podsuwanie młodym ludziom wytworów amerykańskiej kultury masowej miało odwrócić ich uwagę od spraw produkcji, ku zainteresowaniu „niskimi” rozrywkami. Z kolei inspirowanie chuliganów do aktów terroru w stosunku do przedstawicieli ludowego państwa stanowić miało bezpośrednie zagrożenie dla całego społeczeństwa.
W ten sposób zarówno ten, który nosił wzorzysty krawat, jak i ten, który uczestniczył w napadach, traktowany był jako realizator interesów „świata kapitalistycznego”, czyli wróg „ludowej” ojczyzny. Czyny bikiniarzy i chuliganów przestawały być więc traktowane jako „nieodpowiedzialne wybryki” i stawały się jednym z najpoważniejszych problemów politycznych. Takie „upolitycznianie” chuligaństwa i bikiniarstwa było istotnym mechanizmem kształtowania wizerunku wroga.
Nadanie działalności bikiniarzy i chuliganów tak wysokiej rangi stanowiło powód mobilizowania „zdrowej” części młodzieży do walki z nimi. Zetempowcy mieli pilnować, aby żaden bikiniarz nie dostał się na organizacyjną zabawę, nie mówiąc o wstąpieniu do Związku. W efekcie bikiniarze mieli poczuć się absolutne wyizolowanie ze środowiska rówieśników i zrozumieć konieczność zmiany sposobu postępowania. Niejednokrotnie bandy zetempowców organizowały łapanki na bikiniarzy, którym następnie publicznie strzyżono długie włosy.
Jednocześnie posiadanie wśród znajomych kogoś noszącego buty na „słoninie”, lub też zbyt częste wizyty w kawiarni mogło stanowić powód wykluczenia z ZMP.
Dopiero w połowie 1955 roku zakończono propagandową walkę z bikiniarzami, a w „Sztandarze Młodych napisano, iż „ na pewno już do akcesoriów bikiniarskich nie należą coraz estetyczniejsze buty na słoninie, produkowane przez kolegów z Otmętu czy Chełmka. Możecie je śmiało nosić!”.
Nie można jednak nie zauważyć, iż niedawna gwałtowna kampania propagandowa przeciwko „kibolom” w wielkim stopniu wykorzystywała metody walki z bikiniarzami i chuliganami we wczesnych latach 50. Zapewne wielu ówczesnych bojowników walki z „kibolami” nasłuchało się w domach opowieści swych rodziców o skutecznej walce z bikiniarzami.
Wybrana literatura:
M. Wierzbicki – Młodzież w PRL
"Jesteście naszą wielką szansą". Młodzież na rozstajach komunizmu 1944-1989
Stalinizm, pod red. J. Kurczewskiego
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 14524 odsłony
Komentarze
@Godziemba
27 Lutego, 2013 - 07:53
Świetny tekst, ale zapomniałeś, Godziembo, o jeszcze jednym, obowiązkowym atrybucie zewnętrznym bikiniarza. O kolorowych skarpetkach ;-)!
Muszę też przypomnieć, że "płaszcz z drewnianymi zatyczkami zamiast guzików" (mający kaptur) nazywano w PRL budrysówką, a bikiniarską fryzurę, nie tylko "mandoliną, ale też "jaskółką" ;-).
A do bibliografii warto jeszcze dołożyć Tyrmanda.
Pozdrawiam
tł,
27 Lutego, 2013 - 09:03
Faktycznie, a ojciec mi wspominał o nich (skarpetkach).
Większość tekstów o bikiniarzach przywołuje Tyrmanda, więc tym razem pominąłem jednego ze swych ulubionych pisarzy:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
TŁ
27 Lutego, 2013 - 13:57
Może się mylę, ale czy fryzury nie nazywano też "kaczy kuper".
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
@jwp
27 Lutego, 2013 - 14:39
Nie mylisz się ;-). Plereza, mandolina, jaskółka, kaczy kuper... wszystko się zgadza ;-). Być może były jakieś finezyjne różnice, ale kto to pamięta? Ja, niestety, już nie... :-(
Pozdrawiam
TŁ
27 Lutego, 2013 - 17:26
Stawiane na białko i cukier ?
Część określeń dotyczy fryzu z przodu, a część z tyłu.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
moje trzy grosze
27 Lutego, 2013 - 08:20
Na bikiniarskich krawatach można było również dostrzec seksistowskie - jakby to dzisiaj feministki określiły - czyli biuściaste kobiety ala barbi.
Czy w tamtych czasach chuligaństwo było obecne wśród młodzieży? Oczywiście. Ale, podkreślę, nie miało ono nic wspólnego z dzisiejszym bandytyzmem. Tzw. solówki załatwiały "sporne kwestie". Dzisiejszy młodzian nie widzi problemu w tym by napaść w czwórkę na jednego, czy uderzyć dziewczynę w twarz. Te nawyki przyszły wraz z sowietyzacja kraju.
Bikiniarze
27 Lutego, 2013 - 08:26
Seiko.Słowo bikiniarze znałem,lecz myślałem że pochodzi
od....no właśnie,tego nie wiedziałem.Dziękuję
za pracowitość.Pozdrawiam i 10.
Seiko
Seiko,
27 Lutego, 2013 - 09:05
Miło mi.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Dominik,
27 Lutego, 2013 - 09:04
Pełna zgoda.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Godziemba
27 Lutego, 2013 - 08:53
Jan Bogatko
...genialne skojarzenia,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
Jan Bogatko,
27 Lutego, 2013 - 09:06
Dzięki:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
bikiniarz, dżoler, chuligan
27 Lutego, 2013 - 09:13
ma,
27 Lutego, 2013 - 09:24
Wielkie dzięki za ten film. Szukałem go w swoim archiwum - bez efektu.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Re: bikiniarz, dżoler, chuligan
27 Lutego, 2013 - 18:38
Najlepszy jest ten ze skakanką - około 3 minuty ;-)
Bikiniarze...
27 Lutego, 2013 - 09:47
@Maruś
27 Lutego, 2013 - 09:51
UB bardzo mocno tępiła bikiniarzy. Ojciec wspominał, jak go kilka razy ostrzygli oraz zabrali osławiony krawat. Chcieli go też zmusić do pracy w "SP".
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@Godziemba
27 Lutego, 2013 - 10:10
Jeszcze w drugiej połowie lat `60, podczas polskiej beatlemanii, można było stracić grzywkę z rąk funkcjonariuszy MO :-)))!
tł,
27 Lutego, 2013 - 10:56
Teraz dopiero do mnie dotarło, dlaczego rodzice kazali mi regularnie chodzić do fryzjera:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@Zacny Godziembo...
27 Lutego, 2013 - 10:55
... mój postulat :
Szan. Kol.Bloger *TŁ*, powinien otrzymać "złotą czcinkę",
za :
" Można było stracić grzywkę z rąk funkcjonariuszy MO"...
.................................
-Ten bon not, powinien wejść na stałe do Annałów PRL-owkiej rzeczywistości !
ultra malyna - coś znakomitego.:-))))))
Miłego Dnia, Drodzy Panowie!
Marek
@Maruś
27 Lutego, 2013 - 10:57
Podpisuję się pod tym postulatem obiema rencami:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
@maruś&Godziemba
27 Lutego, 2013 - 11:32
Wasza łaskawość obliguje mnie do rozszerzenia podanej informacji ;-):
Otóż, grzywkę można było również stracić z rąk wolontariatu...ORMO ;-).
O ile działania funkcjonariuszy miały charakter prewencyjno-represyjny, o tyle działania wolontariuszy miały charakter represyjno-edukacyjny ;-).
Pozdrawiam Panów
tł,
27 Lutego, 2013 - 13:08
Zawsze wiedziałem, iż ORMO było organizacją edukacyjną:))
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
działania aktywistów ORMO miały równiez walor
28 Lutego, 2013 - 11:51
praktyczny: grzywka wystawałaby spod beretu, charakterystycznego nakrycia głowy tych entuzjastycznie nastawionych do ustroju sprawiedliwości społecznej panów...
teraz skojarzyłem: ORMO było organizacją seksistowską, pań ormówek sobie nie przypominam...
Pozdrawiam wswzystkich.
P.S. Pasiaste skarpetrki przypomniała eseldowska członkini (?) komisji sejmowej ds. afery Rywina - co zresztą przyczyniło się do załamania jej kariery politycznej.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Smok Gorynycz
1 Marca, 2013 - 09:28
Były ORMówki, ale nie pamiętam jaki był ich charakterystyczny element ubioru.
Ta SLD-owska posłanka użyła wyklętego słowa "pedał". Po czymś takim została wyautowana.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Pomysł wart wsparcia internautów proces zbiorowy wobec Michnika
27 Lutego, 2013 - 11:08
Uwaga ! wiem że nie w tym temacie (podobnym) ale do dzisiejszego artykułu w niezalezna.pl „Ziemkiewicz kontra Michnik” http://niezalezna.pl/38913-ziemkiewicz-kontra-michnik zaproponowałem swym postem akcje protestacyjną cytuje swój post i liczę na entuzjazm
„Śledczy () 27/02/2013 - 09:31.
Zróbmy i my zbiorowy proces przeciwko GW i Michnikowi
A co ja mam powiedzieć ? Kiedy Michnik obraża mnie i Polaków ! Podejrzewam że i Wy jesteście urażeni Gazetą Wyborczą ! to nie tylko chodzi o celowe dezinformacje w GW ale i o kłamstwa, styl pisania, oczerniania i ośmieszania szanowanych postaci w Polsce które reprezentują moje i Wasze interesy! W mojej ocenie GW i jej redaktor naczelny Michnik obraża nas wszystkich szkodzi swą gazetą Polsce. Dla mnie jest to działalność wywrotowa antypolska.
Zatem zadaje sobie pytanie czy my Polacy w obowiązku obrony Ojczyzny powinniśmy zwrócić się do Sądu zbiorowym pozwem przeciwko Michnikowi ? Uważam że to bardzo dobry pomysł na który z łatwością nas stać.
Ustalmy prawnika który będzie nas reprezentował
Ustalmy skarbnika który będzie rozporządzał naszymi środkami które dobrowolnie wpłacimy na potrzeby procesu
Zwróćmy się na różnych forach , Facebook itp z prośbą o przyłączenie się do zbiorowego pozwu przeciwko Michnikowi i jego gazecie.
Liczę że pomysł chwyci i pomoże nam GP się wspólnie zorganizować.
Piszcie co o tym sądzicie. Pozdrawiam”
@Godziemba
27 Lutego, 2013 - 11:31
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Hela61
27 Lutego, 2013 - 11:42
W kwestii budrysówek masz trochę racji, choć także trochę się mylisz ;-). Budrysówki bowiem były strojem bardzo elitarnym i wysoce kosmopolitycznym. Pierwsze pochodziły z UNRA, następne z tzw. ciuchów. Pojawiły się w Polsce pod koniec lat `40.
Pozdrawiam
PS. Żaden naukowiec nie odwiedzie mnie od świadczenia o tym, co sam widziałem ;-).
Budrysówki (duffe
27 Lutego, 2013 - 12:10
Budrysówki (duffe coat) lub raczej kurtki o kroju dzisiejszej budrysówki były podstawowym okryciem wierzchnim marynarzy nie USArmy a Royal Navy już podczas I wojny światowej.
:):):)
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Hela61
27 Lutego, 2013 - 12:39
Droga Helu, wiem skąd się wzięły budrysówki ;-), ale dobrze, że dowiaduje się o tym szersze grono Czytelników.
Natomiast pozwolę sobie zwrócić Ci uwagę, że UNRA nie ma nic wspólnego z US Army, ani Royal Navy ;-). No, wyjąwszy może część produktów znajdujących się w paczkach UNRA ;-).
Pierwsze, "powojenne" budrysówki trafiły do Polski wraz z powracającymi do kraju z Wielkiej Brytanii marynarzami Polskiej Marynarki Wojennej. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że potem "demobile" były też w UNRA.
Elitarności jestem też pewien, jeśli idzie o lata `40 i `50. Czyżby koledzy Twojego brata byli w tym czasie zaawansowanymi wiekowo nastolatkami lub młodzieńcami ;-)?
Pozdrawiam
@tł
27 Lutego, 2013 - 13:59
Pamietam, że dobre budrysowki byly z wielbładziej wełny, ale ciekawi mnie bardzo co budrysowki miały wspólnego z budrysami, nic mi nie przychodzi do głowy?
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
@synteticus
27 Lutego, 2013 - 14:36
Chyba nie miały nic wspólnego, wyjąwszy fakt, że w pewnym okresie chodziły w nich takie "niepoprawne budrysy" ;-).
Pozdrawiam
Może to, że miały
27 Lutego, 2013 - 15:33
Może to, że miały kaptury.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Re: @tł
27 Lutego, 2013 - 18:47
W wieku szkolnym miałam budrysówkę z wielbłądziej wełny!
Ale to było na prowincji, a więc z poślizgiem w stosunku do wielkich miast.
@tł
27 Lutego, 2013 - 15:26
Jako niewiasta ciut "wiekowa" miałam brata, który w owym czasie był o mało co bikiniarzem, a na pewno miał kumpli z kręgu tej subkultury, który przynosili do nas płyty i tańczyli swe dzikie tańce, jak je nazywała moja Babcia.
W sumie zgadzam się co do elitarności w latach 40. i 50. tyczącej oryginalnych okryć marynarzy tak jak elitarne wówczas były oryginalne kurtki lotników RAF.
To, co przyjęło się pod nazwą budrysówka, to kurtka wzorowana na tym okryciu i niezwykle rozpowszechniona w latach 60.
Z tego co pamiętam, to bikiniarz nosił nie budrysówkę a długi płaszcz z dużymi wyłogami a do tego wzorzysty szalik z kaszmiru.
A dla młodszych czytelników przyda się info, że słynna UNRRA utworzona została z inicjatywy USA, Wielkiej Brytanii, Chin i ZSRR ( istniała od 1943 do 1947). W latach 50. każdą pomoc z Zachodu nazywano UNRĄ, podobnie jak gdzieniegdzie pomoc w czasie stanu wojennego.
;)
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Hela61
27 Lutego, 2013 - 15:35
Helu, w żadnym moim komentarzu w tym wątku nie wspomniałem, że bikiniarze nosili budrysówki ;-). Zwróciłem tylko uwagę Godziembie, że kurtki zapinane na zatyczki drewniane ze skórzanymi lub pasmanteryjnymi aplikacjami tak się nazywały ;-).
Elitarne były nawet oryginalne battle dress`y, a tych było znacznie więcej niż budrysówek ;-).
Pozdrawiam
@tł
27 Lutego, 2013 - 15:48
Zgadza się, nie napisałeś, ale ja przecież nie obalam Twoich wpisów, tylko dyskutuję "w temacie" opisanym przez Godziembę.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Hela61
27 Lutego, 2013 - 15:49
Jasne! Są lepsze rzeczy do obalania ;-)!
no, no Autorze...
27 Lutego, 2013 - 12:13
....awansem wysłałbym jeszcze ze dwie 10*...
za to m/in., że swoim artykułem "przywołałeś", wspaniałą *Hela 61*.
@ Droga Heleno.... jak miło Cię "widzieć" !
pozdrawiam,
Marek
ps.
.... tylko dlatego, że wiem : Godziemba to wspaniały Gość,
pozwalam sobie na mały off -topic.....
-Czy masz wieści , co u naszej,Niepoprawnej Paryżanki ??
serdecznie pozdrawiam,
M.
@maruś
27 Lutego, 2013 - 12:17
Pozdrawiam serdecznie Marku. O Anicie nie wiem niestety, nic.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@hela61
27 Lutego, 2013 - 13:09
To pokazuje, iż istniały odrębności regionalne wśród ruchu bikiniarzy.
Nie udało mi się zdobyć książki Macieja Chłopka:(
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Sympatyczny temat...
27 Lutego, 2013 - 12:45
Wąskie spodnie niby gacie,
Jasna plama na krawacie,
Marynara po kolana,
Głowa w jaskółę czesana...
Pozdrawiam
Henryk Dąbrowski,
27 Lutego, 2013 - 13:12
Pomimo terroru komunistycznego znaczna część polskiej młodzieży starała się na różne sposoby manifestować swój sprzeciw wobec waadzy ludowej.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Polska jakiej nie znalam
27 Lutego, 2013 - 15:54
Dziekuje Autorowi za wpis i komentatorom za uzupelnienia.
Slyszalam slowo "bikiniarz" ale nie wiedzialam co znaczy. Widzialam tez stare zdjecia rodzinne, gdzie wszyscy mieli ogromne, czesto kraciaste marynarki i buty na grubej podeszwie, nosili dlugie wlosy zaczesane do tylu, ale na tym konczy sie podobienstwo.
Obejrzalam film, ktory podala ma, a potem przy okazji Polska Kronike Filmowa z 1975 roku. Komentarze potepiajace mlodziez, ktora chciala sie wyroznic i nie dostosowac, mlodziez z Rozy Luxemburg jednakowo ubrana, ochoczo i raznie grupowo gimnastykujaca sie, a potem nieco mlodsza z 1975 w czerwonych krawatach skandujaca na czesc Gierka... Boze, jakie to wszystko chore, totalitaryzm cala para, zupelnie jak w Chinach!
Nic dziwnego, ze Polacy nie moga sie zorganizowac, ze spoleczeczenstwo obywatelskie jest w powijakach a wiekszosc czeka na wodza i wieszcza, skoro od najmlodszych lat wpajano nam posluszenstwo i konformizm a palka wybijano indywidualizm, samodzielnosc i wlasna inicjatywe.
Jakze wielka ironia jest to, ze ten nowy pelzajacy totalitaryzm wykrzykuje nam w twarz hasla przeciwne tym, z ktorymi walczyl komunizm. Kilka dekad i wszystko sie zmienilo o 180 stopni: kiedys Zachod byl ostatnia zgnilizna, a teraz jest zrodlem swiatla i postepu. Kiedys byl to socjalizm, teraz - demokracja, a w rzeczywistosci to tylko dwa oblicza tego samego potwora. Historia kolem sie toczy, zaiste.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
@Lotna
27 Lutego, 2013 - 16:14
Naprawę sądzisz, że ta PKF była z 1975 roku? Współczuje... ;-(
@tł
27 Lutego, 2013 - 16:28
Ja rowniez wspolczuje, bo najwidoczniej nie umiesz czytac ze zrozumieniem. Napisalam wyraznie i po polsku:
"Obejrzalam film, ktory podala ma, a potem przy okazji Polska Kronike Filmowa z 1975 roku."
http://www.youtube.com/watch?v=xklf9mKHx0s&feature=player_embedded
Mam nadzieje, ze teraz zrozumiales.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
@Lotna
27 Lutego, 2013 - 16:36
Nadal współczuje ;-)
- "A to, co człowiek wzniósł - to człowiek zwali" - J.Kaczmarski
27 Lutego, 2013 - 17:01
Tak naprawdę, to "trochę" zbyt młody bylem by być "bikiniarzem", gdyż w czasie „sprawy Burmajstra i Wysockiego”, miałem dopiero "zaliczone" pierwsze w swoim życiu książ(ecz)ki wypożyczone z biblioteki.
- Wbiła mi się na zawsze w pamięć taka dłuuuga (w poprzek) - bogato ilustrowana(!) i dosyć cienka (w przenośni też!) - książeczka o... - No jasne.. O amerykańskim imperialiście i wyzyskiwaczu - a która rozpoczynała się tak:
"Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel "czegoś tam" - już nie pamiętam czego..
A wbiło mi się to "arcydzieło" w pamięć z dwóch powodów.
- Raz że ojciec skutecznie i na zawsze "wybił" mi z głowy takową "literaturę".
A dwa - to ilustracja tegoż "imperialisty" i "fabrykanta" - w cylindrze z amerykańskimi barwami na głowie, z ogromnym brzuchem, w smokingu i z gruubym cygarem w tłustych paluszkach oraz z dwoma rzędami wielkich i białych - wyszczerzonych w uśmiechu - zębów.
Całości dopełniał - dziwnie znajomych kształtów - OGROMNY, HACZYKOWATY.. NOS - i równie charakterystyczne- znakomicie uzupełniające ów nos wargi :)))
- Faktycznie, pamiętam też owe gruube - zółtego koloru - podeszwy zwane "słoniną" i skarpetki w poprzeczne paski, w których dominowały najróżniejsze odmiany żółci, czerwieni i brązu chyba..
"Bikiniarstwo" mnie ominęło, ale już nie ominęły buty "bitelsówy", "kaczki", "rollingstonsówy" - spodnie "dzwony" (najlepiej z płótna żeglarskiego - którego nie każda maszyna krawiecka chciała "brać"..), kurtki ortalionowe czy nakrycia głowy - np. "maciejówki" z prążkowanego welvetu(?) czy tekturowe w gruncie rzeczy "degolówki" - odwzorowujące "kepi" noszone przez generała de Gaulle'a - etc.itp.
Wywołał Godziemba "duchy przeszłości".. Świat który minął bezpowrotnie.
Coż.. w międzyczasie dorośliśmy i zestarzeliśmy się, ale nie da się ominąć tego, że był to świat naszych lat dziecięcych i młodzieńczych.. I jako taki był fascynujący i piękny.
Problemy świata "dorosłych", dopiero miały nas czekać.
Sprawdziło się chińskie porzekadło serwowane wrogom:
- "Obyś żył w ciekawych czasach"
- Żyje.. Szkoda tylko że jestem świadkiem powolnego konania (konania głównie kulturowego, moralnego, i etycznego) cywilizacji Białego Człowieka - zwanej też "łacińską", "śródziemnomorską", "europejską", ale nade wszystko cywilizacją CHRZEŚCIJAŃSKĄ"..
Zakończmy też wspomnieniowo:
http://www.youtube.com/watch?v=kvNLXJ1I75E
cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@ cornik
27 Lutego, 2013 - 18:54
""Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel "czegoś tam" - już nie pamiętam czego."
Dzięki za przypomnienie. Ale naprawdę szło tak:
Mister Twister były minister
Mister Twister z najwyższych sfer.
Dalej też nie pamiętam.
Dzieło to było w wypisach szkolnych do polskiego.
Autor, a jakże, Samuel Marszak.
- Jesteśmy dziećmi kontrowersyjnej epoki...
27 Lutego, 2013 - 21:01
[quote=proxenia]""Mister Twister, były minister,
Fabrykant guzików, właściciel "czegoś tam" - już nie pamiętam czego."
Dzięki za przypomnienie. Ale naprawdę szło tak:
Mister Twister były minister
Mister Twister z najwyższych sfer.
Dalej też nie pamiętam.
Dzieło to było w wypisach szkolnych do polskiego.
Autor, a jakże, Samuel Marszak.[/quote]
------------------------------
Bylem pewien że wszystko poplątałem, a pamięć zachowała tylko drobne fragmenty, które sam i metodą "indukcyjno-dedukcyjną" (bo raczej nie na odwrót) skomponowałem w pasujący mi fragment :)))
- Ale nie ma to jak "pamięć zbiorowa" :)) - Zawsze ktoś sprostuje, uzupełni, wspomoże.. W tym nasza siła.
Tobie też dzięki "proxenia" :) - Tak się starali i w ogromnej większości "psu na budę" to się im zdało :))
cornik
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Re: Bikiniarze - wrogowie ludu
27 Lutego, 2013 - 16:58
Pozwolę sobie na mały "aneks" -
To przybyło do nas od Zachodu
Jako dar narodu dla narodu,
Nawet plan Marshalla
Tańczyć nam pozwala,
Jazz boogie-woogie ;).
Miałam kuzyna - przyjeżdżał do nas - do Wrocławia, z Katowic - gdzie wówczas kończył studia. Mandoliny nie mógł nosić - już łysiał, mimo iż było to w 25-tej (czy szóstej) wiośnie, choć te resztki plerezy "pielęgnował" brylantyną. Buty na słoninie - owszem, marynarka z watowanymi ramionami, lecz nie kraciasta, krawat - raczej nie rzucający się w oczy. W Katowicach, wówczas Stalinogrodzie, nie mógł pójść na dancing - studiów byłby nie skończył - syn "nieprawomyślnych rodziców": nauczycielki przedwojennej (acz nie socjalistki!) i urzędnika katowickiego magistratu. We Wrocławiu - szczęśliwie nieznany, czasem się wybierał. Jeden wieczór, w jakimś lokalu w Rynku - to wydatek ~100 zł. Dla Ciotki - wdowy - pieniądz nie mały, ale - ile razy "chłopak" mógł się tak zabawić. Pieniądze starczały na wstęp, niewielką "konsumpcję" (znane słowo?) z jakimś - raczej symbolicznym - alkoholem. No i z któregoś z tych dancingów - owa piosenka, melodię też pamiętam. I oczywiście - wszelkie negatywne, popularne określenia tych "biglarzy", "bikiniarzy" itd. Pozdrawiam - z 10-ką!
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Autor
27 Lutego, 2013 - 17:20
A ja byłem dumny z moich piór do ramion,a mój tata mówił belfrom że w żadnym razie nie pozwala abym je ściął,i tak jakoś dobrnełem do woja,a potem szok,kolano ,łysa glaca,na główce,a po woju jakoś mi to przeszło.
pozdrawiam
szanowny @Godziemba :) i Wy wspaniali Dyskutujący :)
27 Lutego, 2013 - 17:40
gość z drogi
serdeczne dzięki dla WAS i dla Autora kolejna historyczna dyszka...:)
bardzo dużo dowiedziałam się od WAS o tym rozdziale historii TAK w sumie nie dawnej...:)
Mnie, urodzonej w małym miasteczku przy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej
bikiniarze nie kojarzyli sie z niczym...
po pierwsze, byłam za mała
po drugie ,w moim miasteczku nie było kawiarni,ale UB było...:(
Był Kościół -Poczta i Ośrodek zdrowia i Trzy Huty...:)bikiniarzy niet,a może byli ale kto z brzdącem by się bawił ?
Chodziłam więc z moją Babcią Patriotką codziennie na Przedwojenny Dworzec,i przeżywałam kolejny koszmar...bo Babcia z różańcem w ręce żądała głosem mocnym i nie znoszącym sprzeciwu biletu do Katowic i połówki dla mnie...
Po którejś takiej historii ,czekali na nas smutni panowie,ale nie mieli odwagi
zrobić coś złego bo byłam doskonałą osłoną dla Babci :)która zresztą znana była ze swego ciętego języka i bezpardonowej uczciwości...:)))
serdeczne pozdrowienia dla WSZYSTKICH :)
PS
dla pani Heli najserdeczniejsze pozdrowienia,mnie też niepokoi brak Niepoprawnej Paryżanki...martwię sie o Nią i o Jej Córcię ...
gość z drogi
Pozdrowienia
27 Lutego, 2013 - 19:32
Pozdrowienia Gościu...;);););)
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Gość z drogi
28 Lutego, 2013 - 08:58
Dziękuję za te wspomnienia - znakomicie oddają ówczesne czasy.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Temat bikiniarzy jak widzę wielu niepoprawnych poruszył
27 Lutego, 2013 - 20:48
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
28 Lutego, 2013 - 09:00
Mimo koszmarnych czasów znaczna część młodych ludzi jednak nie poddała się indoktrynacji komunistycznej.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Szanowny@Godziemba :) twardy jest ten nasz Naród,mimo zdrajców i
28 Lutego, 2013 - 11:04
gość z drogi
i sprzedawczyków...
był krwawy Poznań,były po drodze inne nie nagłaśniane Ofiary, aż Wiatr Wolności,który przyszedł od Morza, powiał na całą Polskę :)
moze Bikiniarze też brali w tym udział :)
serd pozdr :)
gość z drogi
Jacek Mruk :)
28 Lutego, 2013 - 11:09
gość z drogi
poruszyłeś ważny przyczynek historyczny z tamtych minionych lat...Dzieci i ich choroby...:)
Pamietam,ze Dzieci umierały na koklusz,na inne jakieś choroby,ktorych lekarze nie umieli pokonać...smiertelnośc wśród dzieci była w/g mnie ogromna...obserwowałam TO w swoim środowisku,mnie cudem udało sie dwa razy uciec spod śmiertelnej kosy...dzięki starym cudownym lekarzom
a więc Bikiniarze,bikiniarzami,a choroby dzieci ,to jakby druga równoległa ściezka...
w tamtych zamierzchłych latach...
serd pozdr :)
gość z drogi
@gość z drogi :)
28 Lutego, 2013 - 11:39
Dzieci umierały na koklusz ale największe chyba obawy budziła choroba Heine-Medina i gruźlica. W mojej klasie kilkoro dzieci przestawało nagle chodzić do szkoły, by po kilku, kilkunastu tygodniach wrócić z sanatorium p/gruźliczego.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Hela 61 ,dzięki za przypomnienie
28 Lutego, 2013 - 11:47
gość z drogi
masz rację każda klasa miała swoją ofiarę tej strasznej choroby,nawet zdarzały się jeszcze takie osoby w szkole średniej,ale to już były wyjątki....
Pamiętam te sanatoria,chyba jedno było w Bystrej,czy tak jakoś podobnie...Dzięki za przypomnienie...bo to była wtedy Plaga spędzająca sen z oczu naszych rodziców...
W szkole musieliśmy pić ohydny tran...i zagryzać to chlebem ze smalcem :)
serdeczne pozdrowienia :)
gość z drogi
@ gość
28 Lutego, 2013 - 11:52
Przez ten tran pity dodatkowo jeszcze w domu (bo byłam dzieckiem tzw. wątłym) do dziś nie jadam żadnych ryb. A gdy zachorowałam Tatuś jechał po penicylinę do Warszawy i przywoził dodatkowo cytryny i pomarańcze. Były to czasy, oj, były. Łezka się w oku kręci.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Penicylina prosto z Warszawy
28 Lutego, 2013 - 12:59
gość z drogi
mnie uratowała życie.gdy zachorowałam na nerki...wtedy dzieci odchodziły na to w niebyt
a tran :) UF,do dzisiaj otrzepuje mnie na samo wspomnienie...:)
do wspomnień z lat minionych czyli tych o bikiniarzach,dodam dramat Dzieci ginących
od niewybuchów..ginęli modzi chłopcy ,ginęli chłopi orzący pola...
serd pozdr :)
gość z drogi
Gość z Drogi
28 Lutego, 2013 - 20:30
Mnie akurat objęły wymienione choroby
Heine Medina była dla ozdoby
Tylko ojcu zawdzięczam obecne zdrowie
Robił co zaświtało w głowie
Widocznie Bóg miał takie plany
Bym teraz odsłaniał kłamstw firany
Pozdrawiam cieplutko:))
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Jacek Mruk :)"Tylko ojcu zawdzięczam obecne zdrowie"
1 Marca, 2013 - 10:14
gość z drogi
Jacku :) Nasi Rodzice w tamtych czasach byli herosami...Ojcowie,by utrzymać Rodzinę,nie szmacąc sie
Matki,by dom był bezpieczny,ciepły i dziecko jadało przy stole a nie gdzieś w kucki,w biegu
Nasi drodzy Rodzice,którzy musieli stawić czoła powojennej rzeczywistości....chorobom Dzieci,żyć w ciągłym strachu o ich życie i zdrowie,jakże wiele im zawdzięczamy...:)
serd pozdr :)
gość z drogi
"sprawa do załatwienia" (ilustracja filmowa)
1 Marca, 2013 - 09:42
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"