Przeciwko układowi Sikorski-Majski (1)
Generał Kazimierz Sosnkowski zdecydowanie sprzeciwiał się podpisaniu, niekorzystnego dla Polski, układu z Sowietami w lipcu 1941 roku.
Na rok przed rozpoczęciem rozmów polsko-sowieckich, premier rządu RP gen. Władysław Sikorski po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku złożył, nie informując o tym Prezydenta Władysława Raczkiewicza oraz ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego, Brytyjczykom memorandum, dotyczące możliwości nawiązania stosunków z Sowietami i utworzenia 300 tyś. armii polskiej w Rosji. W memoriale tym Sikorski zapowiadał, że złoży „solenne oświadczenie, iż po zwycięskim zakończeniu wojny polityka odbudowanej Polski nie byłaby w żadnym wypadku skierowana przeciwko interesom Rosji Sowieckiej i byłaby zasadniczo odmienna od polityki wszystkich rządów polskich od 1926 roku”. Równocześnie deklarował ustępliwość wobec „pewnych terytorialnych zmian dotyczących etnograficznych rejonów Białej Rusi i Ukrainy wzdłuż polsko-rosyjskiej granicy”. Trudno zaiste wytłumaczyć przyczyny takiego postępowania Naczelnego Wodza, gdy Sowieci okupowali połowę terytorium Polski i prześladowali polską ludność.
Na wieść o ataku niemieckim na Związek Sowiety, 22 czerwca 1914 roku gen. Kazimierz Sosnkowski, przebywający w Szkocji na rekonwalescencji po zranieniu 11 maja 1941 roku w czasie bombardowania Londynu, napisał list do premiera Sikorskiego oraz prezydenta Raczkiewicza, w którym oceniał, iż wybuch wojny na wschodzie „jest zdarzeniem wysoce korzystnym dla Polski”, a „czynne współdziałanie z Sowietami w wojnie przeciwko Niemcom jest możliwym, a nawet wskazanym” pod ściśle określonymi warunkami. Najważniejszy z nich było zobowiązanie się Sowietów w drodze formalnej umowy „do przywrócenia i uznania granic Polski z roku 1939, przy czym celem utrwalenia ich po wsze czasu, układ polityczny winien przewidywać wymianę ludności pomiędzy Polską a Rosją, celem stworzenia możliwie największej jednolitości etnograficznej”. Ponadto rząd sowiecki miał bezzwłocznie uregulować „sytuację ludności polskiej deportowanej z ziem okupowanych w głąb Rosji” oraz zgodzić się na powstanie „samodzielnej armii polskiej sprzymierzonej i suwerennej, podległej Rządowi Polskiemu i Naczelnemu Wodzowi”. Jednocześnie gen. Sosnkowski zdecydowanie przeciwstawiał się rozpoczęciu przez polską partyzantkę działań na zapleczu armii niemieckiej na wschodzie, gdyż „przy niewielkich stosunkowo korzyściach mogło by ono dać w wyniku całkowite zniszczenie żywych sił Kraju i Narodu tak potrzebnych Polsce w końcowej fazie dziejowej rozprawy z Niemcami”.
Przyszły układ polsko-sowiecki miał być gwarantowany przez Wielką Brytanię oraz Stany Zjednoczone, po ich rychłym – jak przypuszczał Generał – przystąpieniu do wojny.
23 czerwca Sikorski wygłosił przemówienie radiowe, zawierające ogólne warunki porozumienia Polski z Sowietami, zgodne na ogół z tezami zawartymi we wspomnianym liście gen. Sosnkowskiego. Równocześnie w instrukcjach dla Kraju zalecano nieangażowanie się ani po stronie sowieckiej ani niemieckiej, podkreślono jednak, iż Niemcy był wrogiem nr 1. Wspomniano także, iż podstawowym warunkiem ewentualnego porozumienia z Moskwą było uznanie przez nią granic traktatu ryskiego oraz naprawienie szkód wyrządzonych Polakom po 17 września 1939 roku.
Stanowisko gen. Sosnkowskiego podzielało też polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które w memoriale dla rządu brytyjskiego z 30 czerwca 1941 roku wskazało, iż warunkiem porozumienia z Sowietami było całkowite wyrzeczenie się układów z Niemcami z lat 1939-1940, wprowadzenie na nowo wszystkich umów polsko-sowieckich, uznanie granicy ryskiej, odszkodowanie za straty, poniesione przez Polskę na skutek agresji sowieckiej oraz zwolnienie jeńców oraz deportowanych obywateli polskich.
Gen. Sikorski zdecydował się jednak nie składać tego memoriału rządowi brytyjskiemu, jednocześnie dokonał w tekście kilku zasadniczych zmian, jak skreślenie ustępu o odszkodowaniach za straty, poniesione przez Polskę. Ustęp ten zastąpił warunkiem „nawiązania przez ZSRS stosunków dyplomatycznych z Polską”, co było zbyteczne, gdyż po spełnieniu warunków zasadniczych nawiązanie stosunków nastąpiłoby automatycznie.
W trakcie rozmowy z ministrem Edenem w dniu 4 lipca 1941 roku, polski premier nie podtrzymał dwóch zasadniczych postulatów, a mianowicie: uznania za niebyłe wszystkich układów sowiecko-niemieckich dotyczących Polski, podpisanych począwszy od sierpnia 1939 roku oraz potwierdzenia aktualności wszystkich układów polsko-sowieckich. W zamian za to, w myśl sugestii Retingera oraz Edena, zgodził się, aby za podstawę do rozmów przyjąć uznanie za niebyłe układów niemiecko–sowieckich jedynie z sierpnia i września 1939 roku (które nie dotyczyły np. Wileńszczyzny, co otwierało kwestię granic), zwolnienie jeńców i deportowanych oraz utworzenie armii polskiej w Rosji.
Notatka sporządzona z tego spotkania przez Retingera, którego bliskie relacje z angielskim wywiadem były tajemnicą poliszynela, została podana do wiadomości członkom rządu RP. W notatce znalazły się także znamienne gratulacje Edena dla Sikorskiego za odniesienie „pierwszego poważnego sukcesu w tej arcytrudnej sprawie”.
W odpowiedzi ambasador sowiecki w Londynie Iwan Majski – za pośrednictwem Edena – zaproponował rządowi polskiemu, zgodę Moskwy na „utworzenia na terenie Rosji polskiego komitetu narodowego”, który miałby zająć się sformułowaniem „narodowych sił wojskowych polskich”. Moskwa miała także wspierać odtworzenie „niepodległego narodowego państwa polskiego w granicach etnograficznych”.
W trakcie pierwszego spotkania Sikorskiego z Majskim w dniu 5 lipca 1941 roku w siedzibie brytyjskiego Foreign Office doszło – w wyniku nieustępliwego stanowiska sowieckiego ambasadora - do sporu w sprawie uznania granicy ryskiego. Majski zasugerował, aby strona polska zgodziła się „obecnie pominąć sprawę granic” , aby skupić się nad „praktycznymi sposobami współpracy przeciwniemieckiej”. Gen. Sikorski w odpowiedzi uznał, iż powrót do normalnych stosunków jest możliwy, gdyby Sowiety „unieważniły 2 traktaty: z sierpnia i września 1939 r.”.
Od początku Anglicy ingerowali w pertraktacje, odsuwając od rozmów ministra Zaleskiego, "widząc w nim potencjalnego przeciwnika układu o przewidywanej treści". Ten jednak w nocie dla Edena z 8 lipca 1941 roku opowiedział się zdecydowanie za powrotem do granic sprzed 17 września 1939 roku. Sikorski po pewnych wahaniach zaakceptował to stanowisko, jednak po kolejnych naciskach Brytyjczyków, znów zmienił swe zdanie.
Po powrocie 13 lipca do Londynu, gen. Sosnkowski, zaniepokojony przebiegiem dotychczasowych negocjacji z Sowietami oraz ustępliwą postawą premiera, w piśmie do niego z 15 lipca zaproponował, aby artykuł pierwszy umowy brzmiał następująco: „Rząd Sowiecki stwierdza, że traktaty z Niemcami zawarte w roku 1939, a dotyczące Polski, uważa za niebyłe i w sprawie granic polsko-rosyjskich uznaje stan prawny sprzed września 1939 r.” W razie wątpliwości proponował krótszą jego wersję: „Rząd Sowiecki w sprawie granic pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a ZSRS uznaje stan prawny z lipca 1939 r.”.
Jednocześnie w obszernym liście do prezydenta Raczkiewicza przestrzegał przed przyjęciem formuły zaproponowanej przez Majskiego i słusznie podkreślał, iż uznanie przez Sowiety za niebyłe wszelkich układów z Niemcami „uważane być musi za conditio sine qua non wznowienia stosunków dyplomatycznych i bezpośredniego współdziałania wojskowego z Rosją”. Taka deklaracja sowiecka sprawiłoby także , iż „tym samym runie cała konstrukcja pseudoprawna pretensji sowieckiej do ziem okupowanych przez Sowiety na zasadzie tych umów”. Generał Sosnkowski wskazywał również na konieczność niedwuznacznego zagwarantowania tego układu przez rząd brytyjski , gdyż „Rosja Sowiecka stała się sojusznikiem Wielkiej Brytanii i ma zasiadać jako pełnoprawny partner przy stole konferencji pokojowej”.
Sosnkowski, Zalewski oraz minister Marian Seyda (reprezentujący Stronnictwo Narodowe) zwracali także uwagę na fałszywe informowanie opinii polskiej w sprawie rokowań z Sowietami przez rządowy „Dziennik Polski”, który sugerował, że cała prasa angielska popierała stanowisko polskie, podczas gdy w rzeczywistości opowiadała się za odroczeniem sprawy granic do konferencji pokojowej. Równocześnie obaj ministrowie wyrażali zdziwienie wydaniem przez Sikorskiego w dniu 14 lipca okólnika, przypominającego oficerom i urzędnikom, iż są „całkowicie związani z kierunkiem politycznym rządu i nie mają prawa uzewnętrzniać swoich własnych poglądów, jeżeli nie są one zgodne z zasadami, przyjętymi przez Rząd”.
Dopiero 21 lipca, po dwóch tygodniach pertraktacji Sikorski przedstawił Radzie Ministrów projekt układu, zastrzegając, że wprowadzenie jakichkolwiek zmian nie jest już możliwe. Równocześnie określiwszy treść dokumentu jako optymalną w ówczesnej sytuacji, przestrzegł przed prawdopodobnym powstaniem w Rosji rządu "bardziej białego" skłonnego do rokowań z Hitlerem ( sic !!!).
W przeddzień posiedzenia rządu Sikorski zaproponował Sosnkowskiemu objęcie ambasady w Moskwie. Sosnkowski odpowiedział, iż podjęcie się przez niego misji w Moskwie byłoby możliwie jedynie, jeżeli negocjowana umowa zawierać będzie jednoznaczne uznanie przez Sowiety granic sprzed września 1939 roku. Jednocześnie niezwykle trafnie zaznaczył, iż „brak tych punktów w umowie pozostawia sprawę granic otwartą, a nawet więcej, stanowi z góry wyrażoną zgodę Rządu Polskiego na dyskutowania z Sowietami w przyszłości tego terytorialnego „status quo” na wschodzie, z jakim Polska weszła do wojny”.
W trakcie dyskusji na posiedzeniu Rady Ministrów gen. Sosnkowski przestrzegł przed lekceważeniem potencjału militarnego Sowietów i uznał, iż „Rosja Sowiecka grając liczbą, obfitym stosunkowo sprzętem, wreszcie przestrzeniami, nie da się szybko rozbić, że wojna sowiecko-niemiecka przeciągnie się i utrwali w czasie – liczyć się należy z potrzebą powzięcia przez nas zasadniczych decyzji, tym bardziej, ze w tym kierunku niechybnie wywierać będzie nacisk rząd brytyjski”. Jednocześnie podpisany 12 lipca sojusz brytyjsko-sowiecki skwitował gorzko: „Zdaję sobie sprawę z konsekwencji sojuszu brytyjsko-sowieckiego. Ale właśnie dlatego mam wątpliwości, czy liczyć możemy na Wielką Brytanię w przywróceniu naszych granic przeciwko Rosji w przyszłości, dlatego też wolałbym przywrócenia stanu prawnego na wschodzie przed konferencją pokojową”. Ostatecznie Rada Ministrów przyjęła propozycje szeregu poprawek Generała do przedstawionego projektu umowy, z których najważniejsza dotyczyła uznania przez Moskwę za nieważne wszystkich zmian terytorialnych w Polsce, zaszłych od lipca 1939 roku. Poprawki te zmierzały do wyraźnego przywrócenia status quo z 1939 roku, łącznie z Wileńszczyzną, uniemożliwienia powoływania się przez Kreml na „plebiscyty” oraz jednoznacznego określenia pojęcia „obywatel polski”.
Zatwierdzone przez polski rząd poprawki zostały odrzucone przez Sowietów, co zostało przez Sikorskiego zatajone przed większością ministrów. I tak, zapytany o to 24 lipca 1941 roku przez Sosnkowskiego Retinger odrzekł, że odpowiedź sowiecka jeszcze nie nadeszła.
W dniu 25 lipca Sikorski w czasie spotkania z Sosnkowskim i Zaleskim poinformował ich o odmowie Kremla, podkreślając jednocześnie, iż mimo tego umowa musi zostać podpisana. Przestrzegł również obu ministrów, iż jeśli będą głosować przeciw, to on nie będzie mógł „kontynuować dalej razem z nimi marszu”. W odpowiedzi gen. Sosnkowski oświadczył, że ostrzeżenie premiera było zbędne, gdyż nie widzi możliwości pozostania w rządzie po podpisaniu tej złej – jego zdaniem – umowy. Na zakończeniu zaproponował zastąpienie dwuznacznych, nic nie dających Polsce sformułować punktu pierwszego krótkim zdaniem: „ZSRS uznaje granice polsko-sowieckie z roku 1938”.
Na posiedzeniu Rady Ministrów, do którego doszło tego samego dnia, większość ministrów głosowała za podpisaniem układu. Przeciw byli gen. Sosnkowski, Zaleski oraz Seyda, który złożyli na ręce prezydenta – na znak protestu – dymisję. Niemal natychmiast Sikorski usunął gen. Sosnkowskiego ze stanowiska komendanta głównego Związki Walki Zbrojnej, uniemożliwiając mu pożegnanie się z podkomendnymi.
Sikorski postrzegał układ w wymiarze taktycznym, pozwalający osiągnąć wymierne efekty (uwolnienie Polaków oraz utworzenie armii w Rosji), natomiast Sosnkowski patrzył na układ przez pryzmat dalekosiężnych skutków. Uważał, iż rząd RP winien bezwzględnie bronić całości praw Polski, w przeciwnym razie wyzbywa się atutów moralno-politycznych, niezwykle ważnych z punktu widzenia końcowych rozstrzygnięć.
Cdn.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2078 odsłon
Komentarze
Obaj mieli rację
29 Lipca, 2013 - 08:44
Myślę o Sikorskim i Sosnkowskim.
Chwała Sikorskiemu że uratował parę setek tysięcy obywateli Polski przed strasznym losem na wschodzie Rosji.
kazikh
Kazikh,
29 Lipca, 2013 - 09:19
Nie można zapominać, iż to ratowanie Polaków z Rosji prowadzone było bez żadnego planu, co doprowadziło, iż wielu Polaków uwolnionych z łagrów i zesłań zmarło w drodze ku wolności, a wielu nadal pozostało w niewoli.
Sikorski nie znał Rosji, nie rozumiał celów polityki Stalina, przez co był non stop "ogrywany" przez uncle Joe.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Miałem wujka który na piechotę przywędrował
29 Lipca, 2013 - 09:42
Zza Uralu na Wołyń.Miał pecha bo trafił do Krasnej Armii jako obywatel ZSRR.
A wujek Joe? Ograł wszystkich :Hitlera,Churchila,Trumana i m.innymi Sikorskiego.
kazikh
Kazikh,
29 Lipca, 2013 - 12:02
Tak było.
Ograł, bo oni sami mu to ułatwili.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Ten Retinger, Godziembo
29 Lipca, 2013 - 11:14
Jaka była jego rola w tym wszystkim? Taka jakaś ta postać podejrzanie tajemnicza.
Niedawno Gazeta poświęciła mu sporo uwagi. I to też daje do myślenia, bo kiedy oni zaczynają kogoś "przedstawiać", to albo chcą zdyskredytować, albo wypromować osobę, bywa też, że "kontratakują" zawczasu podając swoją wersję.
Może mają wypłynąć jakieś niejawne informacje?
Tekst ciekawy, jak zawsze.Pozdrawiam z dziesiątką
Matka trzech córek,
29 Lipca, 2013 - 12:08
Retinger był jednym z najbliższych doradców Sikorskiego, choć wszyscy doskonale orientowali się, że był agentem brytyjskim (a może i sowieckim). Miał on wielkie wpływy i doskonale je wykorzystywał aby kształtować politykę polską zgodnie z interesem Londynu i Moskwy.
Ten wybór Sikorskiego lepiej go charakteryzuje niż dziesiątki hagiografii.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Nie dziwię się ze Sikorski skończył tragicznie
29 Lipca, 2013 - 21:37
Skoro układał się z kacapami ,jakby magicznie
Oddawał zesłańców pierwszej lini ,by padali gęsto
A traktowali ich jak zwykłe armatnie mięso
Sosnkowski potrafił myśleć, a także widzieć perspektywicznie
Mało było takich wśród ministrów, myślących logicznie
Sutkiem tego stan jaki nastał zdrajcom zawdzięczamy
Innego określenia na takie działanie nie mamy
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
@Jacek Mruk
30 Lipca, 2013 - 09:19
Pełna zgoda.
Mit Sikorskiego nadal w Polakach tkwi, a dokonania Sosnkowskiego nie są znane. Jeśli już są znane, co często ośmieszane przez autorów prosowieckiej wersji historii.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba