Panie Prezesie! PIS musi się otworzyć na świeże umysły!

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz
Blog

Rozpoczął się nowy rok i na horyzoncie polskiej sceny politycznej majaczą już kolejne wybory.

Chcąc uniknąć posądzenia o stronniczość chciałbym już na wstępie zaznaczyć, że nie jestem członkiem „Prawa i Sprawiedliwości” ani żadnej innej partii politycznej. Niemniej jednak w świetle szkodnictwa polityczno-gospodarczego, jakiego od kilku lat dopuszcza się bezkarnie rząd Donalda Tuska zdecydowanie mi bliżej do partii Jarosława Kaczyńskiego niźli do Platformy.

Tezy zawarte w notce oparłem z jednej strony na obserwacji polskiej sceny politycznej, z drugiej zaś na doświadczeniu blogerskim. Bowiem w ciągu ostatnich dwóch lat Internauci z różnych opcji politycznych dodali do moich notek na S24 i Niezależnej,pl ponad dziesięć tysięcy komentarzy, co pozwoliło mi poznać nastroje i preferencje polityczne potencjalnych wyborców. Warto też podkreślić, że w przeciwieństwie do doniesień medialnych, komentarze te były wyrażane poza kontrolą polityków, w czym nota bene upatruję sens blogowania.

Po upadku komuny tak zwane „partie solidarnościowe” zaczęły obsadzać stanowiska. Wtedy naczelnym, a w wielu przypadkach jedynym kryterium powierzania tych partyjnych funkcji była tak zwana „karta niepodległościowa”, czyli zasługi w walce z komuną, za czym niekonieczne szły kompetencje i zdolności do zarządzania gminą, dzielnicą, miastem, województwem, a w przypadku partii rządzących - państwem.

Nie ma też co ukrywać, że już wtedy w Polsce rozpoczęła się walka o władzę pomiędzy PIS i PO. Początkowo jedni i drudzy byli amatorami. A prawda jest taka, że amator, choćby nie wiem jak dobrze chciał nigdy nie wygra z zawodowcem, a nawet jak uda mu się wygrać jedną rundę to nie jest w stanie wygrać całej walki.

Tę „oczywistą oczywistość” jako pierwsi pojęli ludzie tworzący szeregi KLD i UD, którzy przy okrągłym stole weszli w trwający do dnia dzisiejszego sojusz z komunistami, a dokładniej mówiąc szkolonymi w Moskwie zawodowcami mającymi w dodatku powiązania z wyedukowanymi, wiadomo przez kogo tajnymi służbami. To z tego pnia wyrosła Platforma Obywatelska.

Początkowo do robienia kariery politycznej wystarczała sama „karta niepodległościowa”, bo po pięćdziesięciu latach zniewolenia ludzie zawierzali ślepo każdemu, kto miał w życiorysie walkę z czerwonymi.

Jednakże znalazły się farbowane lisy, które szybko zapomniały o naszym narodowym dziedzictwie przepoczwarzając się w „patriotów nowoczesnych”, których historia zapamięta z tego, że bez skrupułów zerwali z przeszłością i staropolskimi korzeniami. To oni poparli wprowadzenie stanu wojennego ogłaszając generała Jaruzelskiego mężem stanu. To oni po upadku komuny zablokowali lustrację. To spośród nich wyrośli siewcy relatywizacji wartości. To wtedy Michnik z Cimoszewiczem przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra Kwaśniewskiego stawiając tym samym post-komunistów u władzy de facto do dnia dzisiejszego.

Zaś ludzie zgrupowani w szeregach PIS uznali, i słusznie, że to, co zrobili ludzie Michnika, Mazowieckiego, Geremka et consortes wchodząc w układ z czerwonymi było rodzajem niedochowania wierności ideałom wyrosłym z naszych narodowych korzeni, a oni pozostaną na zawsze wierni hasłu BÓG – HONOR – OJCZYZNA.

Niestety zawodowcy z obozu post-komunistycznego zaczęli z zadziwiającym powodzeniem lansować pamiętne hasła, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”;historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; moralność to frajerstwo; kombinowanie to sposób na życie; i tak dalej.

W efekcie „konserwatywnej” partii Jarosława Kaczyńskiego przyprawiono gębę partii„martyrologiczno-cierpiętniczej”, co skutecznie odstraszało ludzi młodych.

Bo czasy się zmieniały, wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, Polacy zaczęli jeździć za granicę i formuła ciągłego narzekania, którą na własny użytek nazywam „polityką daremnych gorzkich żalów” zaczęła stawać się anachroniczną, gdyż ludzie się już wypłakali i chcieli się cieszyć odzyskaną wolnością, a nie tylko, skądinąd słusznie, krytykować rządy Tuska.

I trzeba powiedzieć otwarcie, że PIS przespał ten krytycznie ważny moment, czego efektem była utrata ludzi młodych, czego najlepszym dowodem jest reguła, że na wszystkie spotkania organizowane pod egidą Prawa i Sprawiedliwości przychodzą wyłącznie ludzie w wieku 60 plus, a młodzi uczestniczą w nich jedynie śladowo.

Pójdę jeszcze dalej. To co prominentni i nie ma co ukrywać posunięci w latach posłowie PIS uważają za „doświadczenie” niezbędne do prowadzenia Polski w dobrą stronę okazało się nieprzystającym do błyskawicznie zmieniającej się rzeczywistości syndromem starych przyzwyczajeń. Że tylko przypomnę hasło „czy się robi, czy się leży, dwa patyki się należy” – i nie oszukujmy się, ten slogan wrósł w podświadomość działaczy partyjnych starszej generacji.

Natomiast ludzie młodzi, ukształtowani już w Polsce wolnego rynku i wychowani w etosie pracy wiedzą, że nic nie ma za darmo. Dlatego uważam, że do doprowadzenia do wygrania wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość w strukturach tej partii niezbędni są ludzie młodzi (trzydziesto i czterdziestolatkowie), którzy już nie pamiętają nie tylko komuny, lecz także czasu po okrągłym stole, kiedy się odbywała najbardziej intensywna indoktrynacja polskich mózgów przez doktrynerów III RP.

O ile prominentni posłowie PO to w większości cyniczni i wyrafinowani zawodowcy, albo jak kto woli spryciarze, którym „karta niepodległościowa” była potrzebna li tylko i wyłącznie do uwłaszczenia się na majątku narodowym po upadku komuny, o tyle starsza generacja prominentów PIS to przyzwoici ludzie, lecz w znakomitej większości bardziej lub mniej przeidealizowani polityczni amatorzy.

Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński powinien obecnie gruntownie zreorganizować swoją partię i w miarę możliwości obsadzić prominentne stanowiska ludźmi młodymi. Jest jeszcze na to czas.

Ale dlaczego? Może ktoś zapytać.

Wszyscy wiedzą, że dzisiejszym światem rządzi kilkanaście korporacji. Nasuwa się więc pytanie skąd się bierze ten korporacyjny sukces? Otóż na przełomie wieku współpracowałem jako tłumacz-konsultant przez około dziesięć lat z jedną z najpotężniejszych amerykańskich korporacji, która budowała fabrykę w Krakowie. Miałem więc okazję przyjrzeć się ich polityce kadrowej. Otóż sprawa polegała na tym, że menadżerom, z reguły ludziom młodym, powierzano określone zadania. Taki menadżer, zwykle przez dwa do trzech lat mozolnie organizował swoje poletko. A w momencie, kiedy wszystko miał już dopięte na ostatni guzik, dostawał kompletnie nowe zadanie do wykonania w całkowicie innych warunkach, często na innym kontynencie. A wiecie dlaczego? Bo władze korporacyjne zakładały, że jeśli taki menadżer pracowałby nadal na swoim poletku uległby rozleniwieniu, jego efektywność a więc przydatność dla korporacji ulegałaby z czasem stopniowemu pogorszeniu.

W tym miejscu chciałbym przypomnieć, co pisałem kiedy Prawo i Sprawiedliwość przegrało ostatnie wybory, cytuję: „Dla niektórych, powtarzam niektórych działaczy PIS głównym celem jest łagodzenie napięć i utwierdzanie wyborców w nie zawsze zgodnym z prawdą przekonaniu, że wszystko działa w partii jak należy i w następnych wyborach ludzie znów powinni zagłosować na nich.
Dokładniej chodzi mi o działaczy partyjnych różnych szczebli siedzących całymi latami na ciepłych poselskich posadkach, jak ja to mówię w wyniku wieloletniego „zasiedzenia”.
Działacze ci uaktywniają się jedynie tuż przed wyborami, a ich polityka zdaje się prowadzić do tego by partia te wybory przegrała na tyle bezboleśnie, by oni zachowali swoje stanowiska na kolejną kadencję. Czasem, celem upozorowania partyjnych „reform” robi się roszady między działaczami, bacząc jednak pilnie by do nowych władz broń Boże nie załapali się jacyś nowi ludzie, a szczególnie młodsi, zdolniejsi i pracowitsi niż oni. Im na wygraniu wyborów nie zależy, bo zdobytej władzy trzeba bronić, a to już wymaga pracy i umiejętności, co nie jest ich najmocniejszą stroną. Oczywiście w Prawie i Sprawiedliwości jest multum bardzo wartościowych i nad wyraz pracowitych ludzi, ale oni sami nie uciągną, jeśli partia nie pozbędzie się działaczy hamulcowych...”, koniec cytatu.

Ale zrobienie czegoś takiego jest niewykonalne! – słyszę już krzyki prominentów partii Jarosława Kaczyńskiego.

Otóż w korporacji, o której wspomniałem tłumaczyłem często rozmowy operacyjne dotyczące restrukturyzacji zakładu. I najczęstszym pytaniem jakie zadawali mi Amerykanie i Szwajcarzy było: „Christopher, dlaczego za każdym razem, jak chcemy coś zaproponować polskiej stronie oni odpowiadają, że to niemożliwe?”. Otóż wielokrotnie przekonałem się na własne oczy, że to, co starym pracownikom wydawało się niemożliwe okazywało się możliwym. Trzeba było tylko trochę dobrych chęci, odrobinę wyobraźni i odwagi no i oczywiście respektu przed przełożonymi.

Ale jakim cudem można czegoś takiego dokonać w Prawie i Sprawiedliwości? Znowu ktoś zapyta.

Otóż moim zdaniem, oprócz odmłodzenia kadr kierowniczych, trzeba zatrudnić, choćby za ciężkie pieniądze specjalistów od dostosowywania wizerunku partii do nowych realiów. A to muszą robić zawodowcy. Może z zagranicy???

Bo ktoś musi wreszcie przekonać niektórych „starszych” prominentów PIS, że w dzisiejszych czasach, kiedy w Polsce zagościła na dobre „cywilizacja” złotoustych oratorów, chwytliwych sloganów, świecidełek i gadżetów, nie czas się unosić ambicją i honorem, bo przeciwnik tylko czeka na nasze potknięcie. Trzeba im uświadomić, że obecnie w polityve wystarcza jeden nierozważny krok by od szlachetności przejść do naiwności, od martyrologii do mniemanologii, od wzniosłości do śmieszności, od patetyczności do upierdliwości i tak dalej.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Brak głosów

Komentarze

Panie Krzysztofie!
Zawsze z przyjemnością czytam Pana felietony. Powyższy opublikowany został na S24 przed tygodniem - może trochę niefortunny jest termin przedruku na NP: trzy dni przed pogrzebem ś.p. Jadwigi Kaczyńskiej. Byłoby nietaktem oczekiwać, że Premier Kaczyński będzie teraz czytał podobne apele. Nie lepiej opublikować to raz jeszcze, w bardziej stosownym momencie?
Serdeczne ukłony i pozdrowienia!

Vote up!
0
Vote down!
0

http://www.nessundormablog.com

#324389

że ten felieton być może czyta ktoś z otoczenia JK i w stosownej chwili mu to przekaże. Taka jest chyba rola jego najbliższego otoczenia.
Autor zanalizował znakomicie sytuację organizacyjną PiS i prawda, że nie idzie to wszystko z duchem czasu. Zgadzam się w pełni z postawionymi tezami.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#324419

Odsyłam Pana do mojego tekstu pt. "Niezniszczalny" - patrz:

http://salonowcy.salon24.pl/444762,niezniszczalny

Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Vote up!
0
Vote down!
0
#324638

Jeśli chodzi o pozyskanie elektoratu, to - na podstawie obserwacji - uważam, że dla bardzo wielu ludzi, naprawdę wielu, zwłaszcza kobiet, ważny jest wygląd i sposób mówienia. Kilka znajomych, z solidnym wyższym wykształceniem i odpowiednio pracujących - oceniało polityków po prezencji, ubraniu, a nie po programie. Program to dla nich za nudne i za trudne. A co dopiero jeśli chodzi o gospodynie domowe.

W związku z tym apeluję do polityków PiS i w ogóle do tego środowiska. Jeśli chcemy trafić do ludzi, to trzeba zadbać o wizerunek, a na początek:

1. Wąsaci niech koniecznie zgolą wąsy, żeby nie wyglądać sołtysowato, obciachowato. Te wąsy to plaga, to ma chyba być taka metka sarmatyzmu i piłsudczyzmu. No to niech sobie je doklejają w domu albo na rodzinnych imieninach, a nie odstręczają ludzi od prawicy.

2. Popracować nad dykcją, artykulacją. Nie zaszkodziłoby trochę lekcji retoryki. Niektórzy prawicowcy, porządni, sprawdzeni, np. w tamtym rządzie, jak zaczynają mówić np. w Aktualnościach Dnia w RM, długo i na jednym tonie, to zęby bolą. Zęby bolą mnie, przekonaną. A nieprzekonani? Kto poza tym da radę się na tym skupić? Większości uwaga zaraz się wyłączy.
(To samo dotyczy niektórych duchownych. Dość często słucham Radia Maryja i kiedy wypowiada się, omawia coś zwłaszcza jeden z nich - spoza Radia, bo ci z Radia są ok - to po prostu wyłączam, bo nie mogę słuchać. Na jednym tonie, sennie. Odnosi się wręcz wrażenie, że mówi z zamkniętymi oczami. Wygląda to jak olewanie słuchacza czy rozmówcy, chociaż na pewno tak nie jest. A przecież w seminariach duchownych obowiązkowo powinno się egzekwować, ćwiczyć, wyrabiać odpowiedni sposób mówienia, żeby docierać do wiernych, przyciągać - już nie mówię o porywaniu - a nie odstręczać.)

My tu apelujemy o przedstawianie na NP programów, dyskutowanie z nami - przecież i tak przekonanymi, a lemingi tu zaglądają sporadycznie, częściej trolle. Tymczasem dla pozyskania elektoratu bardzo ważne jest to, co napisałam. Zadbać o wizerunek.

Vote up!
0
Vote down!
0
#324646

To, jak ważny jest wizerunek, widać po działaczach koalicji, ministrach. Dobiera się dobrze się prezentujących i wizualnie, i akustycznie. Zauważcie, ze są na ogół młodzi i przystojni. To o czymś świadczy - mianowicie o tym, że sama merytoryczność to nic, ważny jest wizerunek.
Nie twierdzę, ze wszyscy działacze PiS mają być piękni i młodzi. Wcale, wcale nie. Ale sposób mówienia i te wąsy...

Wiem, ze niektórym z nas te wąsy mogą się podobać. Ale nie o nas tu chodzi, tylko o szerszy elektorat i o wizerunek partii.

Vote up!
0
Vote down!
0
#324661

Wielokrotnie już o tym pisałem.

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Panią serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Vote up!
0
Vote down!
0
#324818

Świetny tekst i zalogowałem się specjalnie na tej stronie żebym mógł to napisać :) więc witajcie :)
Co do moich przemyśleń uważam, że osoby które mają wpływ na sugerowanie opinii JK, powinny poddać ten pomysł pod debatę. Myślę, że jeśli nakazałoby się prezesom okręgów wytypować choćby dwie młode osoby kobietę/mężczyznę (tak, albo w różnych konfiguracjach) do kandydowania na posłów/ posłanki lub też zainwestowania w ich rozwój, aby w przyszłości mogli być specjalistami z wysokiej półki a nie chłopcami do bicia, to ta inicjatywa miałaby sens. Ja bym tylko rozszerzył widełki wiekowe pow. od 24 - 40. Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#324854