Armia na czas pokoju (1)

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Po zakończeniu wojny z Rosją Sowiecką minister spraw wojskowych generał Kazimierz Sosnkowski skupił się na opracowaniu zasad pokojowej organizacji Wojska Polskiego.

Najważniejszym problemem, który musiał rozwiązać była sprawa demobilizacji armii. W wywiadzie udzielonym dziennikarzowi „East Express” stwierdził, iż „nawet najlepiej zorganizowane społeczeństwo cierpiące na brak sił roboczych, a nie na nadmiar jak u nas, nie mogłoby sobie pozwolić na nagłą i masową demobilizację. Z tego powodu nie tylko niepewność naszych granic i konieczność zatrzymania dość znacznej siły wojskowej, lecz także i pojemność demobilizacyjna społeczeństwa wymaga metodyczności i spokoju, bez pośpiechu i gorączki”.
Należy jednocześnie zaznaczyć, iż niektórzy wyżsi wojskowi, przewidując na wiosnę 1921 roku wznowienie wojny z Moskwą, przeciwni byli demobilizacji armii polskiej. Szef Sztabu Generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski nie tylko sprzeciwiał się demobilizacji ale nawet odradzał wycofanie oddziałów polskich z obszarów położonych na wschód od linii demarkacyjnej ustalonej w październiku 1920 roku w Rydze. Rząd jednak, pragnąc za wszelką cenę zmniejszyć wydatki wojskowe, skłaniał się ku przyspieszeniu demobilizacji. Naczelne Dowództwo z kolei z ww. powodów opowiadało się za stopniową i ograniczoną demobilizacją.
W tej sytuacji niezwykle istotne znaczenie miało stanowisko gen. Sosnkowskiego, który po dogłębnej analizie zadecydował o przeprowadzeniu dość szeroko zakrojonej demobilizacji. Bez wątpienia duży wpływ na jego decyzję miał bardzo ostry kryzys aprowizacyjny, który zaznaczył się późną jesienią 1920 roku i który bardzo dotkliwie dotknął także armię.
Generałowi Sosnkowskiemu udało się przekonać do swych racji Naczelnego Wodza marszałka Piłsudskiego, który 6 grudnia 1920 roku przekazał MSWoj. prawo rozkazywania w sprawach demobilizacji i gospodarki całej armii. Trzy dni później, Rada Ministrów zatwierdziła przedstawione przez gen. Sosnkowskiego zasady przeprowadzenia demobilizacji. Przewidywały one, na okres przejściowy do wiosny i prawdopodobnego ustabilizowania stosunków na granicach Polski, zredukowanie armii do 400 tysięcy ludzi. Demobilizacja miała więc w tym okresie objąć 25% oficerów i 40% żołnierzy.
W celu stworzenia zapasów mobilizacyjnych na 6 miesięcy, Sosnkowski zażądał przyznania MSWoj. kredytu wojennego w wysokości 900 mln franków.
Mimo uchwalenia rozporządzeń demobilizacyjnych, MSWoj. napotykało na poważne opory poszczególnych dowódców armii, którzy zwlekali z wykonywanie rozkazów demobilizacyjnych, uzasadniając to troską o zachowanie zdolności bojowej oddziałów w warunkach problematycznego rozejmu z Kremlem. Taka sytuacja powodowała wydawanie przez Sosnkowskiego nowych rozkazów, w których żądał, by „skończono z praktyką zakrawającą na bierny opór w bezterminowym urlopowaniu, które ma być nadal intensywnie wykonywane”. Minister spraw wojskowych wskazywał ponadto, iż takie postępowanie dowódców poszczególnych jednostek „działa na szkodę armii i kraju, który znajduje się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej”.
Napięcie polityczne na Górnym Śląsku, zaognienie stosunków polsko-litewskich, brak stabilizacji w Galicji Wschodniej, a przede wszystkim znikoma pomoc finansowa dla demobilizowanych sprawiło, iż proces demobilizacji został częściowo zahamowany na przełomie stycznia i lutego 1921 roku.
Dopiero po zawarciu w Rydze w marcu 1921 roku traktatu pokojowego z Moskwą oraz zakończeniu w czerwcu tegoż roku walk na Górnym Śląsku, możliwe stało się przyspieszenie procesu demobilizacyjnego.
Nadal jednak poważnym problemem była kwestia zatrudnienia zdemobilizowanych żołnierzy. Rada Ministrów chcąc opanować sytuację, zatwierdziła szereg wniosków gen. Sosnkowskiego w kwestii opieki nad zdemobilizowanymi. Dotyczyły one zatrudnienia ich przy prowadzonych robotach publicznych, pierwszeństwa w przyjmowaniu na stanowiska państwowe oraz podwyższeniu wysokości odpraw demobilizacyjnych. 
Dnia 7 stycznia 1921 roku ukazał się dekret Naczelnego Wodza o tymczasowej organizacji najwyższych władz wojskowych. Dekret powoływał do życia, wzorem Francji, dwustopniową Radę Wojskową (pełną i ścisłą) oraz MSWoj. Szczególnie szerokie kompetencje nadawał Ścisłej Radzie Wojskowej – fachowemu organowi pracującemu pod przewodnictwem przyszłego Naczelnego Wodza.
Wydaje się, iż gen. Sosnkowski, choć uczestniczył w pracach przygotowawczych, nie miał większego wpływu na ostateczny kształt dekretu. O wszystkim decydował osobiście Piłsudski. Tak więc, choć dekret osłabiał pozycję ministra spraw wojskowych, którego obowiązywać miały uchwały Ścisłej Rady Wojskowej, podczas gdy je członkami byli podlegli mu generałowie, gen. Sosnkowski nie mógł, a należy sądzić, iż i nie chciał oponować przeciw takiej strukturze wojskowych władz najwyższych, Jedynym przecież kandydatem do objęcia funkcji przewodniczącego Ścisłej Rady Wojskowej był marszałek Piłsudski. W tej sytuacji poprawki gen. Sosnkowskiego dotyczyły jedynie wzmocnienia pozycji ministra spraw wojskowych wobec szefa Sztabu Generalnego.
Jednocześnie z procesem demobilizacji podjęto prace nad ustaleniem stanu liczebnego armii na stopie na stopie pokojowej. W tym celu powołano rozkazem Naczelnego Wodza specjalną komisję z gen. Sosnkowskim jako przewodniczącym. Ustaliła ona, iż Wojsko Polskie powinno liczyć 21 dywizje piechoty (czteropułkowe), 7 brygad kawalerii oraz odpowiednią liczbę jednostek i oddziałów innych służb i broni. Ustalenia te uległy zasadniczej zmianie po zawarciu z Francją umowy wojskowej, w której strona polska zobowiązała się do utrzymywania w czasie pokoju 30 dywizji piechoty oraz 9 brygad kawalerii.  
Do ostatecznego przyspieszenia przejścia armii na stopę pokojową przyczyniły się coraz częstsze głosy posłów w Sejmie domagających się radykalnego zmniejszenia wydatków na wojsko. Sosnkowski próbował polemizować z zarzutami o lekceważenie ciężkiej sytuacji finansowej kraju, podkreślając postępy w demobilizacji armii, jednak wobec kolejnych ataków zmuszony był stwierdzić, iż „obserwując nasze życie w ostatnich czasach zdaję sobie sprawę z tego, że w społeczeństwie zmęczonym wojną zaczęła się reakcja psychologiczna przeciwko wojnie, a taka reakcja jest normalnym objawem w życiu narodów (…). Reakcja ta jednak zwraca się pośrednio przeciwko wojsku, (…) wywołuje wiele ujemnych zjawisk wewnątrz armii i w konsekwencji osłabia zdolność obrony Państwa”.
Jego apele w niewielkim tylko stopniu wpływały na uspokojenie nastrojów społeczeństwa, przekonanego, iż tylko drastyczne ograniczenie wydatków wojskowych umożliwi sanację finansów kraju i co za tym idzie poprawę bytu ludności.
Ostatecznie 22 sierpnia 1921 roku gen. Sosnkowski wydał rozkaz o przejściu armii na stopę pokojową, zgodnie z którym armia polska składać się miała z 17 tysięcy oficerów oraz 275 tysięcy żołnierzy. Równocześnie ukazały się rozporządzenia ustalające nową organizację Ministerstwa Spraw Wojskowych, która w ogólnych zarysach zbliżona była do wzorów obowiązujących we Francji.
Cdn.
Brak głosów

Komentarze

Popieram całym sercem działanie na rzecz uświadamiania Polakom ich historii. Dziwi mnie totalny brak komentarzy pod tym (niezwykle pożytecznym) artykułem. W tamtym okresie Polska potrafiła (na stopie pokojowej) utrzymać armię trzy razy wiekszą od dzisiejszej (!!!). Wtedy na jednego dowódcę przypadało ponad 16 zwykłych żołnierzy - dzisiaj na dowódcę przypada ok. 1,2 żołnierza. To po prostu horror. Pozdrawiając, czekam na dalsze artykuły.

Vote up!
0
Vote down!
0
#322430

II RP to było polskie państwo, z polskimi elitami, a obecna tzw. III RP to de facto PRL-bis z peerelowskimi elytami.

Ot, cała różnica.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#322737

II RP to było polskie państwo, z polskimi elitami, a obecna tzw. III RP to de facto PRL-bis z peerelowskimi elytami.

Ot, cała różnica.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#322738

Jak definiujesz "dowódcę" na ktorego rzekomo przypada 1.2 żołnierza . Czy żołnierz to szeregowy i st.szeregowy a reszta to dowódcy ?

Zgadzam się że struktura armii jest chora - za dużo wyższych oficerów a za mało podoficerów. Jednocześnie proste porównywanie armii II RP i obecnej nie ma sensu. Inna jest sytuacja geopolityczna, inne zadania i wreszcie wyposażenie.

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#322775

Lecz celem wtedy była tylko Polska wolną
Teraz mamy jakieś prostackie przepychanki lewych polityków
Pochodzących z rynsztoka moralności, czyli zwykłych dzików
Polaków przed wojną wartością nadrzędną była Ojczyzna
Dla obecnych srebrniki , zabawa i wszelka zgnilizna
Łezka w oku się kręci na wspomnienie
Że Polska wywalczyła sama swoje przedwojenne istnienie
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#322495

Otóż to.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#322739

Jakie elity, takie i państwo.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#322740

gość z drogi

sytuacji w latach dwudziestych,gdy budowano wszystko od podstaw i i dzisiaj ,gdy niszczy się wszystko sięgając nawet do podstaw naszej obronności....

trybunałem stanu straszą pana Kaczyńskiego a ja pytam jakiż wyrok należy się za zniszczenie tego co jest podstawą każdego Kraju,czyli  jego obronności...

i nie tylko...ale i klęski np powodzie,epidemie....

tusk z klichem wykończyli wojsko...a jak co do czego przyjdzie to pierwsi schronią się po drugiej stronie granicy....

szanowny Godziemba:)

10 z pozdrowieniami

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#322764

Każde porównanie II RP z PRL-bis ukazuje ogrom deprawacji znacznej części Polaków po 1944 roku, deprawacji, która nadal trwa.

Pozdrawiam

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#323019

gość z drogi

masz rację i wiemy,ze trudno TO będzie odrobić....

serd pozdr :)

10

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#323485