Wywiad z Maksymilią Paradys

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Mama Łukaszka przyszła do domu bardzo zadowolona, bo na rynku prasy pojawił się nowy tytuł. Tygodnik, wydawany przy współudziale "Wiodącego Tytułu Prasowego", nosił tytuł "Reporta Rze". W pierwszym numerze był reportaż dotyczącej kultowej bohaterki, Maksymilii Paradys, z kultowego filmu pod tytułem "Dymisja". Tygodnik zawierał też wywiad z bohaterką reportażu. Mama Łukaszka czytała go z wypiekami na twarzy.

- Wszyscy wiemy, że kobiecie nie powinno wytykać się wieku, ale już tyle lat minęło od czasu kiedy zagrała pani w filmie "Dymisja", pani Maksymilio...
- O tak. Bardzo się od tego czasu zmieniłam.
- Przypomnijmy, choć pewnie każdy zna ten film, że w "Dymisji" była pani mężczyzną...
- Samcem, pani redaktor, samcem.
- Jak to się zatem stało, że teraz jest pani kobietą?
- Odpowiedź jest prosta, pani redaktor: naturalizacja.
- Ależ pani Maksymilio! Wszyscy w filmie widzieliśmy, że walczyła pani ze wszystkich sił aby jej uniknąć i krzyczała, że lepsza śmierć niż zabieg chirurgiczny...
- Po pierwsze, pani redaktor, tak krzyczał Albert, a nie ja. Ja miałam jedynie pewne wątpliwości, nie byłam po prostu wtedy jeszcze gotowa. No i zabieg w takiej formie miał w sobie, nie zawaham się tak tego określić, coś z samczej brutalności. Ja mówię o innej naturalizacji. O stopniowej, naturalnej przemianie w kobietę.
- I coś takiego panią spotkało?
- Tak.
- Czy może pani przybliżyć naszym czytelniczkom jak to wyglądało?
- Jak zapewne pani pamięta, film kończył się tym, że razem z Albertem i dwoma funkcjonariuszkami, jedną z Archeo, a drugą z Genetix, zamieszkałam w domku Jej Ekscelencji, tam, na powierzchni. No i wiedliśmy spokojne życie snując plany obalenia reżimu i przywrócenia starego porządku, kiedy to mężczyźni też mieli coś do powiedzenia. Rzecz jasna, rozmowy te toczyliśmy także w obecności Jej Ekscelencji. I może to miało jakiś wpływ...
- No to co się stało parę lat później?
- Tak. Muszę przyznać, że dla nas to też było zaskoczeniem.
- Żartuje pani, pani Maksymilio!
- Nie. Jej Ekscelencja słowem o tym nie wspomniała. Tego, że oddaje władzę społeczeństwu, dowiedzieliśmy się z telewizji.
- I jak to przyjęliście?
- Ja się bardzo ucieszyłam, dziewczyny też.
- A Albert?
- Albert... Wtedy chyba zaczął się u niego początek tego, co jest dzisiaj. Nic nie powiedział, a po paru dniach oznajmił, że to wszystko to oszustwo. Na próżno mu tłumaczyliśmy, że przecież będą wolne wybory i tak dalej. On twierdził, że... Słyszała pani na pewno tę teorię: Jej Ekscelencja nie oddała władzy, tylko Archeo i Genetix podzieliło się nią z częścią opozycji.
- Bzdura. Jak można tak jątrzyć?
- Właśnie, pani redaktor. Kiedy spontanicznie podjęliśmy decyzję o powrocie Albert co prawda poszedł z nami, ale gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi wieżyczki to poszedł w swoją stronę.
- Miała pani z nim potem jakiś kontakt?
- Sporadycznie. Groził podpaleniem naszego państwa, że mężczyźni wrócą i znów obejmą władzę. Serdeczne dzięki!
- Wróćmy jednak do pani przemiany. Mówi pani, że to wtedy się zaczęło?
- Tak. Jak tylko zachwyciłam się demokratycznymi przemianami w naszym kraju, ja sama również zaczęłam się przemieniać. Najpierw zaczęły rosnąć mi piersi... No i tak krok po kroku się zmieniałam w kobietę.
- Mówiła pani, pani Maksymalio, że to był proces przemiany naturalnej. Jak długo trwał?
- Och, trudno to określić. Kilkanaście lat.
- Czy to bolało? Co pani czuła?
- Nie, absolutnie nie bolało. Czułam się... Cudownie. Jakby mi się oczy otwierały, jakbym widziała więcej i szerzej. Bycie kobietą jest tak nobilitujące! Biedne te samce, żyją w takim zaślepieniu i wydaje im się że są tacy wspaniali, a tymczasem kobieta jest wyżej pod każdym względem rozwoju.
- Jak odebrali inni pani przemianę?
- Spotkałam się z olbrzymią życzliwością. Owszem, kilka osób dotkliwie mnie krytykowało, ale były to samce, które sami mi zazdrościły, bo bały poddać się naturalizacji.
- Ale nadal była pani rozpoznawana na korytarzach naszego państwa?
- Tak, oczywiście. Może dzięki temu, że ten proces przebiegał dość wolno?
- I tak Maksymilian Paradys stał się Maksymilią...
- To co teraz powiem, może wywołać u naszych czytelniczek szok, ale nie czuję żadnego sentymentu do siebie samej z okresu "Dymisji".
- Co pani powie?!
- Tak. Ja zdaję sobie sprawę, że to dzięki "Dymisji" zyskałam taką popularność...
- Bez przesady, pani Maksymilio, przecież po powrocie tworzyła pani własne filmy...
- Tak, ale jednak każdemu kto mnie kojarzy tytuł "Dymisja" przychodzi pierwszy na myśl. Tymczasem ja, kiedy patrzę na samą siebie w tym filmie, widzę obcą osobę. Nie tylko pod względem fizycznym. Także pod względem mentalnym, psychicznym. To, co wtedy mówiłam, czy myślałam, jest mi dzisiaj tak odległe, że aż obce.
- A co pani myśli dziś?
- Dziś myślę, że Jej Ekscelencja miała słuszność. Jedyne wyjście dla samców to naturalizacja. To oni są źródłem wszelkiego zła, a nie tak demonizowane dziś ówczesne Genetix. Spotkałam kiedyś szefową Genetix. Okazało się, że służba wiedziała cały czas, ze ukrywamy się w domku Jej Ekscelencji. Funkcjonariuszki mogły nas załatwić w każdej chwili. No, ale szefowa Genetix to kobieta honoru - obiecała Jej Ekscelencji, że nas nie tknie i słowa dotrzymała.
- Jak pani ocenia nasze państwo wtedy i dziś?
- Oczywiście teraz zmieniło się na plus. Jest więcej kanałów w telewizji, nie ma już pracujących sobót, a poza tym jest wolność. Nasze państwo rozwija się w znakomitym tempie. Liczba aborcji rośnie z roku na rok, a już za dzisięć lat mają skończyć budowę drugiej windy.
- Nie wszyscy niestety widzą te plusy.
- Domyślam się o kim pani mówi. O Albercie. Niby taki wybitny naukowiec, a okazał się małym frustratem nakręcającym wojnę samczo-ludzką. Uważam, że już dawno powinien odejść.
- Ale on nie zajmuje żadnego stanowiska.
- Pani redaktor, mówię ogólnie. Powinien odejść z życia politycznego. Mężczyźni powinni wyginąć jak dinozaury. Może wtedy zapanuje spokój, dobrobyt, a promieniowanie na zewnątrz zelżeje na tyle, że będzie można wyjść bez skafandra. Chociaż... Po co wychodzić? Tu jest tak dobrze.
- Cieszy mnie, że pani też tak uważa, pani Maksymilio. I na koniec, pomimo jednak pani protestów, pozwolę sobie spytać o rodzinę.
- Cóż... Miałam syna.
- Jezuso Maryjo! Co się z nim stało? Umarł?
- Nie, skądże...
- Przystał do grupy fanatyków Alberta?
- Jeszcze czego? Nie, jak widzowie filmu "Dymisja" zapewne pamiętają, film kończył się sabotażem genetycznym w wykonaniu Alberta i moim... Przeprowadziliśmy taką akcję tylko raz, urodziło się kilkunastu chłopców... Dziś prawie wszyscy trzymają z Albertem i dzielą społeczeństwo. Ale mój syn...
- Pani syn poszedł przecież w pani ślady, został aktorem.
- Tak, i to nawet bardzo dobry, Bardzo chętnie grywał despotycznych samców.
- Przynajmniej żadna kobieta nie musiała do tego zniżać. No i na pewno wychodziło mu to lepiej niż kobiecie.
- Tak, ale... Widziała pani jego ostatni film?
- Pani żartuje, pani Maksymilio, wszyscy widzieli "Ponosie".
- I mój syn zagrał tam kobietę.
- Tak. Wiele osób było zaskoczonych, ale recenzje był pozytywne.
- Nie licząc oczywiście, pani redaktor, grupy Alberta, która okrzyknęła go zdrajcą rodzaju męskiego. Ale wyjawię teraz pani i naszym czytelniczkom sekret jego dobrej gry. Otóż mój syn...
- Tak...
- Tak jak ja...
- Tak...
- Zaczął przemieniać się kobietę.
- O! To znakomicie! Proszę przekazać mu nasze pozdrowienia i życzymy mu ,aby proces naturalizacji przebiegł szybko i bez komplikacji. A... Jeśli można wiedzieć... Na jakim jest etapie?
- Zaczął już nosić stanik. Miseczka B!

Brak głosów

Komentarze

to dojdzie do D... Miseczki D oczywiście!

Vote up!
0
Vote down!
0

kasianna

#310974

Co tak skromnie? :) Jest w ogóle jakiś maksymalny rozmiar?

Vote up!
0
Vote down!
0
#311031

No, kapitalne skojarzenia, po prostu mnie powaliło ze śmiechu.

Vote up!
0
Vote down!
0

mirek603

#314252