Pewne przestrogi (niekoniecznie) dla prawicy

Obrazek użytkownika grzechg
Kraj

Jeden sondaż - niewiarygodnych przecież wcześniej dla prawicy instytutów badania opinii publicznej - przyćmił kolejne dramatyczne zdarzenia i relacje dotyczące 4/10. Nie mam już siły pisać Katastrofy Smoleńskiej. Nie piszę wprost o Zamachu Smoleńskim (podając zwykle taką alternatywę w nawiasie), więc niech będzie 4/10, tak jak jest 9/11. I wszystko jasne. Pomijając niedopuszczalny ze względów etycznych drastyczny wywiad lekarza o tym, co działo się po 10 kwietnia w moskiewskim prosektorium, zostaliśmy zasypani w ostatnich dniach kolejnymi, tak dramatycznymi faktami, że można z pełnym przekonaniem od tej chwili, każdego, kto powie, że to był wypadek, nazwać po prostu kretynem. Dość więc polityki w sprawie Smoleńska, skoro ona ponoć tak wypacza rozsądną rozmowę o naszej narodowej tragedii. Rozsądek podpowiada jedno: trzeba być kretynem, by wierzyć dziś w to, że rządowy Tupolew spadając nieopodal lotniska, z tak niewielkiej wysokości i przy tak niedużej prędkości (maksymalnie 230 km/h) roztrzaskał się na dziesiątki tysięcy części, łącznie z anihilacją kokpitu i rozerwaniem ciał większości pasażerów na kilka lub kilkadziesiąt części, doprowadzając wprost do wymieszania DNA ofiar. Używam celowo słowa kretyn, bo czas już skończyć z dywagacjami tchórzy albo i zdrajców, że po stronie prawicy jest jakaś nienawiść, chęć zemsty, a w łagodnej wersji słuchać tego fałszywego litowania się nad Jarosławem Kaczyńskim, że trzeba zrozumieć jego wątpliwości, bo pod Smoleńskiem stracił brata. Można być nałogowym indeterministą, ale wierzyć w ogóle w przypadek wydarzenia 4/10, znając Rosjan, ich metody prowadzenia „polityki”, znając ich wpływy w polskich służbach specjalnych, nieprzerwanie od 1939 roku, to objaw skretynienia, albo świadome działanie na szkodę państwa polskiego w przypadku wysokich funkcjonariuszy rządu III RP.

Średnio mnie obchodzi medialna zabawa w to co powie Donald Tusk w jakimś niby expose. Nie zdziwię się, jak złapie jeszcze jeden oddech do Świąt Bożego Narodzenia, ale schyłek jego rządów jest faktem i trwa poszukiwanie Tuska 2. Do władzy po Tusku 1 nikt się specjalnie nie pali, ani Kaczyński, ani Schetyna, ani lewica, ani prawica. To dobrze widać choćby po delikatnym chłodzeniu emocji przez Prezesa PiS-u. I słusznie, bo szansy na samodzielne rządy jeszcze nie ma, jest poza tym pałac, który się ostatnio „patriotyzuje” i wchodzi do gry, i jest bomba tykająca w gospodarce. Jeśli już sięgać po władzę teraz, to z pełną świadomością, że będzie to czas szybkiej utraty poparcia społecznego z powodu kryzysu, a w przypadku hien - które od dwudziestu lat zajmują się wyłącznie niszczeniem siły naszego państwa - będzie to znakomity wręcz czas na kolejny odwet na Kaczyńskim, gdyby ten przejął władzę od Tuska. Sam Prezes PiS wszedł z kolei, po raz kolejny, w jakąś bliżej nieokreśloną politykę dialogu z drugą stroną sceny politycznej. Tylko po co prowadzić dialog z ludźmi odpowiedzialnymi za 4/10? Tu raczej można rozmawiać o warunkach kapitulacji i dyskutować o wysokości wyroków sądowych. No chyba, że o czymś nie wiemy, o czym w sprawie 4/10 wie już Jarosław Kaczyński. Jeśli, w jakiś niezgodny z prawami fizyki i logiki, w Smoleńsku zdarzył się nieszczęśliwy wypadek lotniczy, to dlaczego już chyba nikt tej wersji nie broni, nawet rządzący? Nie trzeba być zbytnio przewidującym, by mieć pewność, że prawda o 4/10 wymiecie z życia publicznego na długie lata połowę polskich polityków, a jeszcze więcej dziennikarzy. W cień będą musieli usunąć się niektórzy znani aktorzy, albo po prostu ludzie znani. Zamach z 10 kwietnia, potwierdzony i udokumentowany, to nie będzie zesłanie jednego Gembarowskiego (który wraca), tylko wykluczenie z zawodu praktycznie do końca życia, przynajmniej w Polsce, jeśli mamy na myśli Polskę odrodzoną i wyzwoloną z Magdalenki. Nie z komunizmu nawet, choć też, tylko z Okrągłego Stołu, z Lecha Wałęsy, z tego wszystkiego, co jego postać dziś symbolizuje: butę, zakłamanie, pogardę dla ludzi pracy, wywyższanie się i niechęć do demokracji. Naprawdę, warto obejrzeć od czasu do czasu fragmenty z „Nocnej zmiany” i posłuchać sobie języka, jakim ze sobą rozmawiali wtedy czołowi polscy politycy. Przecież po tej nocy powinniśmy już mieć Budapeszt w Warszawie.

Zresztą nam nie jest wcale potrzebny Budapeszt, tylko nowy Sierpień. Rosnące poparcie dla PiS to oczywiście dobry znak, dobra wiadomość, tylko że teraz nadchodzi naprawdę czas ciężkiej harówy zamiast haratania, czas naprawy, budowania, oszczędzania, a nie dzielenia łupów. Tymczasem, można chwilami odnieść takie wrażenie, że co niektórzy politycy i publicyści na prawicy zadowoliliby się jakąś III RP bis, taką naszą nową III RP, a nie ich. Może i nazwaną IV – tą lub V – tą , ale co z tego? Jeśli są to bezzasadne spostrzeżenia, to przyjrzyjmy się sile polskiego państwa po 23 latach przemian - w Europie, w relacjach z sąsiadami (dużymi i małymi), sprawności naszej administracji i sądownictwa, wreszcie naszej moralności. W Polsce nie ma na razie nastrojów rewolucyjnych, nie ma ducha Sierpnia 1980 roku. Wielka manifestacja w Warszawie być może jest zapowiedzią nowego rozdziału w historii Polski. Oby! Można powiedzieć, że pokazała ona determinację patriotycznie nastawionej części społeczeństwa w odzyskaniu własnego państwa, w odzyskaniu prawdy o nas samych. Nie jest to możliwe bez poznania prawdy o 4/10. Jeśli komuś się wydaje, że można obejść tę datę, zawrzeć jakiś pakt i wyprowadzić Polskę na prostą, przywrócić jej honor i godność w świecie, to albo jest głupcem, albo ma za głupców te dwieście tysięcy ludzi.

Brak głosów

Komentarze

to rzeczywiście nieprędko może nadejść dzień gdy cienie szubienic ujżymy na ulicach. Dlatego następnym krokiem budzenia Polski powinna być inicjatywa marszy w każdym dużym mieście o tej samej godzinie, organizowanych lokalnie. Byłoby to sygnałem że w dużych miastach też są ludzie zdeterminowani do obrony swoich praw, praw obywateli, praw ludzi wolnych od obawy przed reżimem czerwonego pajaca.
Byc może gdyby ilość uczestników w skali kraju osiągnęła znacznie większą niż dwieście czy trzysta tysięcy ludzi, sama świadomośc ze jest nas tak wielu w tak wielu miejscach, doprowadziłaby może do jakiegoś przełomu w głowach ludzi. Wszak właśnie świadomość że jest nas tak wiele była jedną z podstawowych rzeczy w sierpniu 1980. MIeliśmy wówczas świadomość że siła tkwi w ilości. Drugim ważnym elementem była determinacja. MArsze byłyby sprawdzianem tej deteminacji.
Nastepnym krokiem powinno być pokazanie skali protestów i możliwość że rozszerzą się na całą Polskę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#296568

prof Rycho:
Nam nie słowa pisać, lecz robić to co ich najbardziej zaboli - bo sami to robią ! Już fraza Mickiewicza tu w ostatnim zdaniu wyrazona, winna być drogowskazem. Tego faktycznie się boja,lecz jak historia koło zatacza to znow jest Polska strasznie podzielona -to najwieksza wygrana sił z zewnatrz!
I choć stoimy po jednej stronie to Autor wykazuje postawe wyraznie życzeniową. Oligarchia ,agentura -ich grupy faktycznie majace wpływ na nasze losy są skonsolidowane ,są silne! Tak jak przysiega w słuzbach np SB wlasciwie obowiązująca do końca życia.
Musiałoby zdażyć się szereg okoliczności, by faktycznie "kolana im zadrżały" A to -wygrana Romneya, całkowita zmiana jakości sądów i prokuratur, lustracja do drugiego pokolenia w tym majątkowa, nacjonalizacja zrabowanego majątku narodowego! I tu cisną sie słowa namiestnika NKWD Kiszczaka -po 2 dziesiecioleciach wskaznik emerytalny dopiero nam zabieracie... Tak do dziś katom narodu polskiego wyplaca sie sążniste emerytury i apanaże, a byli opozycjoniści żyją za 1000zł!To musi byc coś na miare 80 roku ,lecz z sondaży widać że 1/3 społeczenstwa po ich stronie ,a to za duża siła, bo i wielkie pieniądze ... "Gwałt niech sie gwałtem odciska" Mysle ,że ta forma mogłaby byc niezwykle skuteczna wobec rodzacego sie przeciez państwa totalitarnego! Pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

prof Rycho

#296570

Wicenaczelnik na więzienia na Mokotowie w latach stalinowskich, świadek zbrodni na narodzie polskim - kilka tysięcy złotych emerytury. Jeden przykład, jeden,a mówi za wszystko.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#296632

I "liberał', "prawicowiec", który tej emerytury broni - JKM.

A szubienice? W 1980 mialy być na drzewach "zamiast lisci", a co wyszło?

I teraz tak będzie. Teraz już mają i całą siłę i całą władzę i zatomizowaną faktyczną opozycję.

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#296644

Ja 10 kwietnia 2010 roku intuicyjnie przeczuwałem, że ta śmierć, ten "wypadek" nie był przypadkowy. Po około dwóch dniach i zobaczeniu jak polski rząd zaczyna mataczyć oraz po ruchach Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim... już byłem pewny zamachu... tak gdzieś od 12-13 kwietnia. A już sam fakt "zalakowanych" w Rosji i nie otwieranych w Polsce trumien (braku obowiązkowej prawnie sekcji zwłok w Polsce)tylko utwierdził mnie w mojej pewności. Od tego czasu wszystkich, którzy opowiadali o przypadkowym wypadku (katastrofie) uważałem i uważam dalej za kretynów lub zdrajców. W pierwszym przypadku przeznaczam dla nich szpital a w drugim kraty więzienia lub celę straceń...

Pozdrawiam serdecznie

krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#296663

Tylko jak zmusić całą grupę polityków, dziennikarzy i innych do odejścia, samo się to nie stanie... na honor nie liczyłbym, na sądy - póki co też nie... wybory zmiotą tylko część...

Vote up!
0
Vote down!
0
#296762