Po co jest Polska?

Obrazek użytkownika szczurbiurowy
Kraj

Gdyby nie istniała, to trzeba by było ją wymyślić. Przynajmniej niektórzy musieliby ją wymyślić. Dla siebie.

Nie, nie będzie to tekst w klimacie sztuki Alfreda Jarre. Ani też nie będzie to tekst o lemingach i moherach.

A więc:

Przeszło 90 lat temu Polacy wygrali wojnę z bolszewizmem, ale przegrali granice swojego państwa, co stało się przyczyną jego klęski po dwudziestu latach. W istocie utrata ziem dawnej Rzeczypospolitej, tych które odpadły w I i II rozbiorze, razem z własnością i ludnością polską tamtych ziem zdeterminowała los nowopowstałego państwa. Józef Mackiewicz wprost zarzuca Józefowi Piłsudskiemu zdradę polskich interesów poprzez zgodę na granicę ryską. Nie jestem może aż tak radykalny, lecz przypominam sobie żywe w rodzinie tragiczne wspomnienie ucieczki za kordon, pozostawienie majątków i konieczność budowy nowego życia w granicach tej nowej Polski.

Te niezliczone polskie dwory szerokim łukiem rozrzucone od Inflant po wybrzeże Morza Czarnego promieniowały, były determinantą tych ziem. Tak czy inaczej, gdyby ziemie oddane bolszewikom jednak znalazły się w granicach Rzeczypospolitej po 1920 roku to inaczej potoczyłaby się historia. Pisał o tych sprawach wielokrotnie na S24 i gdzie indziej Coryllus, więc odsyłam do niego i jego tekstów o organizacji sieciowej ówczesnej Polski, organizacji zniszczonej przez biurokrację i reformę rolną. Ale należy pamiętać, że w 1920 roku Polska, państwo polskie zapomniało, wyrzekło się Polaków ze wschodnich, prawdziwych Kresów, co dla tych co tam pozostali skończyło się z nich śmiertelną pułapką czystek lat trzydziestych. „Akcja polska” NKWD o której w Polsce dzisiejszej mało się mówi, była eksterminacją Polaków z obszarów Białoruskiej SRS i Ukraińskiej SRS, tych Polaków, którzy od pokoleń, od czasów I Rzeczypospolitej tam mieszkali, a których traktat ryski zostawił za kordonem. Spoczywają teraz w Kuropatach i Bykowni.

Polska po 1989 odradzała się ze zgliszcz komunizmu z programem (o ile to był program) wewnętrznie sprzecznym. Z jednej strony chciano nawiązywać do przedwojennego legalnego państwa, z drugiej respektowano fakty powstałe po 1 września 1939 roku. O ile w pierwszych latach do momentu rozwiązania ZSRS zrozumiała była ostrożność w poruszaniu kwestii stosunków z sowieckim imperium, o tyle po rozpadzie ZSRS nieporuszenie kwestii polskich ziem zabranych przez sowiety po 1939 roku jest zupełnie niezrozumiałe z punktu widzenia polskiego interesu narodowego. Państwo polskie istnieje w rozdwojeniu, wynikającym z grzechu pierworodnego, jakim było uznanie kontynuacji prawnej PRL i kłopoty nasze współczesne wynikają właśnie z tego rozdwojenia. Uznajemy za fakt trwały i niepodważalny współczesne granice Polski, mówimy o dobrych stosunkach z sąsiadami, o strategicznym partnerstwie z Ukrainą, której cześć terytorium to przecież ziemie przedwojennego państwa polskiego zaanektowane przez Sowiety. Równocześnie chcemy jakoś nawiązać do tradycji przedwojennych, ale tak naprawdę w Polsce współczesnej udało się to tylko w jednym – w ceremoniale wojskowym, który z takim wzruszeniem oglądaliśmy podczas pogrzebów smoleńskich. Cała reszta polskiej współczesności jest z legalną polską przedwojenną państwowością raczej luźno związana i to raczej tylko przez symbole, nazewnictwo, niż przez mocowanie w prawie czy własności. Bo przecież nie ma wolności obywatelskich bez własności. A czy w Polsce przeprowadzono zwrot zagrabionych przez komunistów majątków? Czy Polacy są właścicielami w takim stopniu jak byli przed wojną, albo jeszcze wcześniej, pod rozbiorami?

Struktura społeczna Polski powojennej została skutecznie przebudowana w okresie PRL. Cały PRL był w istocie jednym wielkim eksperymentem społecznym. I jest to następnym (po kwestiach następstwa prawnego i granicach państwa, a więc zasięgu oddziaływania polskości) czynnikiem determinującym nasze dzisiejsze kłopoty. Rozgrywająca się na naszych oczach afera z „PSL” w roli głównej (piszę w cudzysłowie, bo do tego uprawnia proweniencja tej struktury politycznej) jest jakby ilustracją losu polskiego po przeprowadzonym eksperymencie – najpierw marginalizacja (w czasach II RP) ziemiaństwa, a potem eksterminacja elit, a ziemiaństwa w szczególności, zastąpienie warstwy przywódczej warstwą urzędniczą po 1945 roku dodatkowo uzupełnioną o „awans społeczny” daje w konsekwencji kraj, który jest przeżarty korupcją, a jedyna prawdziwa hierarchia do której można się odwołać, czyli Episkopat – milczy, wewnętrznie podzielony, niezdolny wydać z siebie jasnego komunikatu na temat stanu naszej rzeczywistości. A wynika to być może z tego, że stare pokolenie nieustraszonych biskupów, walczących z komunizmem już odeszło. Nowe pokolenie być może chciałoby i nawiązać do tej tradycji, ale brakuje tego „czegoś”, co na Wydziale Teologii Uniwersytetu Stefana Batorego dziekan tego wydziału, a później po 1945 roku biskup Siedlecki czyli Podlaski nazywał „kręgosłupem”. I nie chodziło mu tylko o tę potoczną przenośnię – nie uleganie wpływom, czy też nieugiętość. To zapewne też, lecz także – o przekonanie, że czasy prześladowań nadejdą, i że trzeba się przygotować do walki. W istocie, miał rację.

A więc po zmianie granic i utracie ziem, po utracie własności obywateli i „awansie społecznym” będącym skutkiem wielkiego eksperymentu społecznego o nazwie „PRL”, mamy w Polsce System, w którym te wszystkie patologie, na które systematycznie narzekamy w „blogosferze”, także ta ostatnia afera, są prostą konsekwencją tego co się wydarzyło w ciągu ostatnich 90 lat. „Peeselowcy” łapczywi na stanowiska, władza będąca z nimi w symbiozie i tolerująca to do czasu, gdy przestanie to być dla niej wygodne, rozmaite oligarchie. Wszystko to żeruje na Polakach, którzy posłusznie dają się strzyc, a co bardziej sprytni podłączają się do Systemu.

Bo po to w istocie jest Polska obecna. Doić ją, wysysać żywotne soki od obywateli (w podatkach) do grup oligarchicznych.

A jak komu się nie podoba to wynocha na emigrację.

Przecież wszyscy mają paszporty w domu!

To nie PRL!

 

--- Zapraszam do subskrypcji mojego newslettera. Info o nowych tekstach i filmach.

Brak głosów

Komentarze

Przeczytawszy ten tekst odniosłem przykre wrażenie, że w ujęciu historycznym Polska miała tylko "wschód"...

Oraz, że Polska miała tylko ziemiaństwo...

A jeśli idzie o sieci, to ja jeszcze pamiętam pewną sieć z czasów pierwszej Solidarności...

Vote up!
0
Vote down!
0
#276115

Straciliśmy dwa centralne miasta Wilno i Lwów.
A ziemiaństwo pozwoliło przetrwać tożsamości.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________
spodziewaj się wszystkiego.

#276138