Kawał roku : Janusz Majcherek jest profesorem!
Janusz Majcherek należy do publicystów, którzy wolą poprawność polityczną od myślenia. Jego artykuły są tak płaskie jak ciekłokrystaliczny ekran monitora w „Gazecie Wyborczej”. Cały repertuar intelektualny Majcherka składa się z pięciu, może dziesięciu wyświechtanych pojęć,
z których układa w kółko swoje quasi-myśli, mniej więcej tak samo, jak przedszkolaki bawią się klockami: „Nacjonalizm jest plagą ludzkości. Liberalizm chroni nas przed opresyjnym państwem. Społeczeństwo obywatelskie gwarantuje wolność i dobrobyt. Myślenie liberalne chroni przed nacjonalizmem i chorobami zakaźnymi. Homoseksualizm jest fundamentem wolności jednostki” itd., itd. – bez końca. Majcherek potrafi układać z tych kilku pojęć długie i potwornie nudne tasiemce. Że nie ma w tym sensu? No cóż – taka jest cena poprawności politycznej. Można być albo mądrym, albo poprawnym. Tertium non datur.
Najświeższym produktem Majcherkowej myśli jest drukowany w GW artykuł „Kogo kusi rosyjski przykład” (22 sierpnia). Można go streścić w paru zdaniach: polscy nacjonaliści, zwłaszcza Jarosław Kaczyński, naśladują Hitlera i Putina, bo bronią prymatu państwa nad obywatelem. Wyraża się to w dążeniu do wzmacniania państwa kosztem obywateli, co widać na przykładzie Rosji (Majcherek nie podaje przykładu podobnych praktyk Kaczyńskiego, ale przecież każdy czytelnik GW wie, że prezes PiS parę razy dziennie narusza prawa człowieka i swobody obywatelskie).
Mamy za to inny dowód zbieżności metod Putina i Kaczyńskiego. Majcherek pisze: „Rosja obdarowywała Rosjan mieszkających w ościennych krajach (np. w Gruzji, tych z Południowej Osetii) własnym obywatelstwem i dokumentami osobistymi. Czy nadawanie Polakom zamieszkującym sąsiednie kraje specjalnych polskich dokumentów i uprawnień aż tak bardzo różni się co do zasady od tej polityki? ”
Autora artykułu przeraża Karta Polaka – może być ona wstępem do nacjonalistycznej ekspansji, która zapewne skończy się wysiedleniami i wywózkami, a właśnie tym Polacy najbardziej zhańbili się po drugiej wojnie światowej. Żeby ktoś nie sądził, że zmyślam, zacytuję wiernie Majcherka:
„Po wojnie potępiano wysiedlenia i wywózki Polaków, ale nie jako zasadę postępowania z obcą ludnością, bo zastosowano ją wobec Niemców i Ukraińców. Ostry sprzeciw wobec działalności Eryki Steinbach i jej planów upamiętniania tych wysiedleń oraz dawnej obecności niemieckiej na terenach należących obecnie do Polski nie przeszkadza wielu politykom we wspieraniu kultu Kresów Wschodnich, rewindykacji Zabużan, resentymentów Wołyniaków, a nawet pomysłów budowy Muzeum Polskich Kresów.”
Muzeum Polskich Kresów - toż to czyste szaleństwo, a nawet zbrodnia, coś dużo gorszego od rozsądnych projektów pani Steinbach. Ona chciałaby tylko upamiętniać, a nam śnią się podboje i Bereza Kartuska. No i jeszcze ta straszna Karta Polaka!
Z całego artykułu wynika w sposób oczywisty, że Majcherek po prostu nie wie, co to jest Karta Polaka, która wprawia go w taką panikę. Wydaje mu się, że przyznanie Karty oznacza nadanie praw obywatelskich mieszkańcowi innego kraju, np. tak jak postępowali Rosjanie w Osetii czy Abchazji, gdzie obywatelom Gruzji wręczano rosyjskie paszporty. Trudno, niech więc sam popyta w MSZ albo w MSW.
Ale skoro już tak bardzo martwi się nadawaniem specjalnych uprawnień obywatelom innych krajów, zachęcam go, żeby przy okazji dowiedział się, czy przypadkiem nie wręcza się obcych paszportów Polakom. Gdyby tak było, pan Majcherek powinien uderzyć na alarm – przecież byłby to typowy przykład naśladowania metod Hitlera i Putina. Wyobraźmy sobie na przykład Polaka z niemieckim paszportem – jest to oczywiście przykład zupełnie nierealny, wyssany z palca! –służącego w Bundeswerze albo grającego w niemieckiej reprezentacji sportowej. Albo wyobraźmy sobie Polaka będącego wnukiem jakiegoś gefreitera Wehrmachtu, który może z tego tytułu zostać obywatelem Niemiec.
Jak już, to już! Puśćmy jeszcze bardziej wodze fantazji - wyobraźmy sobie, że Niemcy mają w Polsce prawo do własnego szkolnictwa, zastrzeżone z góry prawo do iluś tam miejsc w polskim Sejmie, że wolno im mówić do swoich dzieci po niemiecku, natomiast Polacy nie mają w Niemczech praw przysługujących mniejszościom, nie mogą mówić do własnych dzieci po polsku i nie ma dla nich miejsc w Bundestagu. Oczywiście, że pan Majcherek nie mógłby wyobrazić sobie takiego horroru – tego rodzaju pomysły są przecież niepoprawne politycznie, a to co niepoprawne, nie mieści się w jego głowie. Nasz ulubiony autor jest poprawny aż do bólu i tylko to tłumaczy dopisek pod artykułem w GW: Janusz A. Majcherek jest profesorem w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiej Akademii Pedagogicznej.
Polska jest naprawdę osobliwym krajem, skoro człowiek o intelekcie Majcherka ma prawo uczyć młodzież i może chlubić się profesorskim tytułem. Hundert solche Professoren, Vaterland du bist verloren! Nie sądzę, by Majcherek znał jakiś obcy język (to wymaga jednak nauki), będzie więc musiał poprosić któregoś ze swoich studentów o przekład tego niedługiego wierszyka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 16187 odsłon
Komentarze
Rewizor, Majcherek to tyPOwy paputczyk
22 Sierpnia, 2008 - 23:38
To jedna z modelowych , żałosnych postaci wykreowanych przez salon na rzekoma gwiazdę. To taki/a/ Paradowsko Podobny myśliciel operujący kilkoma zaklęciami. Przypomina mi faceta co to przyswoił sobie kilka tytułów z czołówek gazet i magluje mini, pytluje na okrągło.
A gawiedż z otwartymi ustami ...słucha!
pozdr
antysalon
Jest w tym coś tragicznego...
22 Sierpnia, 2008 - 23:57
Jeśli facet o takiej mentalności i z takim IQ, może kształcic polską młodzież i uchodzić za intelektualistę, to bardzo źle wróży naszej przyszłości... Może warto wykorzystac ten casus - niech ktos z Krakowa prześledzi, jakim cudem ten półinteligent został nauczycielem akademickim, kto odpowiada za tę decyzję i jakie było uzasadnienie jego zatrudnienia na AP.
Zresztą wydaje mi się, że GW i tym razem nakłamała - J. Majcherek jest w najlepszym razie wykładowcą, a nie profesorem, bo z magisterium wyżej nie podskoczy. W Krakowie kiedyś mówiono: "magister - to brzmni jak skurwysyn". Ludzie woleli, żeby ich tytułowano "panie rotmistrzu", byle nie panie magistrze.
Tak czy owak to jest temat. Autor, który to opisze, będzie mógł wydrukowac historię kariery Majcherka w mainstreamowych mediach - np. w "Rzplitej", "Gazecie Polskiej" czy jeszcze gdzie indziej.
Rewizor
Rewizor
a co jest złego w rotmistrzu? że spytam
23 Sierpnia, 2008 - 13:17
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Rotmistrz to czysty honor!
23 Sierpnia, 2008 - 15:46
Trzeba być krakusem, żeby to zrozumieć. Krakus może chodzić bez gaci, ale nie obejdzie się bez tytułu.
Najlepiej brzmi "panie radco", "panie profesorze", "panie mecenasie".
Jeśli te wszystkie tytuły odpadają, może być "panie doktorze", a w nagorszym razie "panie rotmistrzu".
Magister nie uchodzi - pisałem wcześniej, że ich krakowskim zdaniem brzmi to jak "skurwysyn" .
To nie moja opinia - ja tylko cytuję!
Rewizor
Rewizor
w porządku, chyba wyczuwam... a swoją drogą, to...
23 Sierpnia, 2008 - 16:20
... mieszkałem w dzieciństwie w Krakowie. I nieco tej atmosfery poznałem, uczyła mnie bowiem np. francuskiego taka pani Antoniewicz...
Ach! Czule ją wspominam, choć musiałem jej nieźle skrócić życie. W każdym razie potworna była z niej reakcja.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Na marginesie: ledwo kurz
22 Sierpnia, 2008 - 23:52
Na marginesie: ledwo kurz opadł po dyskusji o blogach, a już mamy kolejny przyczynek do roli blogów w postaci tego wpisu. ;)
rewizor
23 Sierpnia, 2008 - 09:00
wie Pan, dla mnie Majcherek też jest fenomenem. Ilekroć natrafiałem na jego teksty w "Rz" to zastanawiały mnie dwie rzeczy: 1) jak to jest możliwe, by tak wiele mógł pisać ktoś, kto tak niewiele ma do powiedzenia oraz 2) jak to jest możliwe, że "Rz" tego typu - nie bójmy się tego frazeologizmu "uczone pierdoły" z całkowitą powagą drukuje. Publikowanie zresztą Majcherka i jemu podobnych "myślicieli" skutecznie odstraszyło mnie od czytywania "Rz", na łamach której kiedyś pojawiał się choćby niedościgniony Herling-Grudziński. A propos tego ostatniego i w ogóle dziedzictwa polskiej emigracji - zdumiewa mnie nie tylko brak wznowień wielu rzeczy wydawanych bez cenzury, ale też brak powaznych prasowych debat wokół spuścizny pozostawionej przez J. Mackiewicza, A. Bobkowskiego, S. Piaseckiego, M. Grydzewskiego i wielu in. Tego typu debaty toczą się jedynie w blogosferze, ewentualnie (i to dośc rzadko) w niektórych pismach prawicowych. O wiele częściej w prasie pojawiają się jakieś odwołania do "kultury peerelu" zauważył Pan?
Pozdr
FYMie
23 Sierpnia, 2008 - 10:27
To właśnie wpływ majcherkowego podintelektualizmu. Mówisz o braku dyskusji o Sergiuszu czy Grydzewskim? Chłopie, ja niedawno jedynego Ossendowkiego znalazłem w EMPIKu w dziale "MAPY, PRZEWODNIKI" (sic!)
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
FYM,Łążący Ł. zaczytuje się w S. Piaseckim
23 Sierpnia, 2008 - 21:44
Łykam te jego "perełkowe" opisy z kresów. Ten klimat, ten język. Te opisy zycia, co prawda łobuzerii i "karmanszczików " I na dodatek jakże trafna ocena systemu bolszewii!
Jak człowieka co nauczył się jęz. polskiego po 20-stce posze świetnie. jako potomek kresowiaków czuje te poetykę kresową.
pozdr
antysalon