A jeśli Gadomski miał rację?

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Dziennik: Pod znakiem zapytania stanęła operacja uruchomienia na nowo produkcji stoczniowej w Gdyni i Szczecinie.

Jak dowiedział się Dziennik z kręgów zbliżonych do kierownictwa resortu skarbu, osławiony już list skierowany do inwestora z Kataru nie jest powodem opóźnienia wpłaty za majątek stoczni. Jaki więc jest powód? "Brak zamówień na statki". Zdaniem osoby zbliżonej do kierownictwa resortu skarbu przyszłość stoczni w Szczecinie i Gdyni nie rysuje się w kolorowych barwach. (...) Co według wiedzy naszego informatora jest przyczyną tej zwłoki? "Na całym świecie nie ma zamówień na statki. Wszyscy, którzy znają się na tej branży, to wiedzą. I Katarczycy na pewno też" - uważa osoba zbliżona do kierownictwa MSP. ("Inwestor się waha. Nikt nie chce statków", Dziennik, 24 lipca)

Brak zamówień na statki jest tak samo wiarygodnym powodem wycofania się Katarczyków jak tajemniczy list. Jedno i drugie to pic na wodę. Dekoniunktura w przemyśle stoczniowym nie spadła przecież jak grom z jasnego nieba gdzieś tak między 4 a 24 lipca, zaskakując wszystkich, a najbardziej katarskiego nabywcę stoczni. Bo przecież jeszcze niecałe trzy tygodnie temu prezes nowej spółki Polskie Stocznie Jan Ruud de Jonge zapewniał w Rzepie, że "polskie stocznie powstaną jak feniks z popiołów", wtórował mu rozradowany minister Grad, zapewniający, że nowy inwestor gwarantuje dalszą produkcję statków i zatrudnienie polskich stoczniowców. Tymczasem, jeśli wierzyć obu panom, obiecując cuda w imieniu nowego właściciela stoczni nie wiedzieli nawet - a w każdym razie deklarowali, że nie wiedzą - kto faktycznie te stocznie kupił (!). Ktoś naprawdę wierzy w te bajki?

Nie mam wielkiego doświadczenia w kupowaniu stoczni ale nie wierzę, że ktokolwiek wykłada kilkaset milionów na zakup fabryki bez wnikliwej analizy rynku i upewnienia się, że będzie miał zbyt na to co zamierza w niej produkować. Tłumaczenie, że dopiero po podpisaniu umowy, gdy przyszło do płacenia za towar, Katarczycy ze zgrozą odkryli, że nie ma popytu na statki, wkładam między bajki. Tam gdzie wcześniej włożyłam równie wiarygodną opowieść o tym, że poważny inwestor przy wartej kilkaset milionów transakcji z poważnym rządem przejął się tajemniczym listem od jakiegoś stowarzyszenia i wstrzymał płatności bo z listu dowiedział się czegoś czego nie odkryli przygotowujący dla niego transakcję prawnicy i analitycy różnej maści.

Nie wiem o co chodzi w sprawie stoczni ale dawno nikt tak nie rżnął głupa, a że rżnięcie odbywa się publicznie, kompromituje rząd, a ministra skarbu będzie  kosztować stołek, musi chodzić o coś co jest warte odstawienia takiej szopki. Nie mam pojęcia o co, ale może warto jeszcze raz rozważyć to co niedawno pisała Gazeta Wyborcza na temat powiązania transakcji sprzedaży stoczni z transakcją kupna skroplonego gazu.

Gazeta Wyborcza: Postawiłem tezę, że zakup majątku stoczniowego przez tajemniczego inwestora jest powiązany z kontraktem gazowym, który spółka PGNiG zawarła z katarską spółką Qatargas. Zapłacone za majątek upadłych stoczni pieniądze - 380 mln zł - są małym pyłkiem w porównaniu z wartością 20-letniego kontraktu na gaz skroplony - 11 mld dol. według obecnej wyceny. Mój informator z Ministerstwa Skarbu Państwa potwierdza. - Związek między tymi kontraktami jest faktem - mówi. - Należy się liczyć z tym, że inwestor zakup majątku stoczni potraktuje jako element kosztu zawarcia transakcji. Jest on na tyle mały, że nawet jeśli będzie tylko pozorował produkcję stoczniową, wyjdzie na swoje. ("Coraz więcej pytań w sprawie gazowego kontraktu", Gazeta Wyborcza, 12 lipca)

Witold Gadomski swoje rozważania snuł jeszcze zanim pojawiły się problemy ze sfinalizowaniem stoczniowej transakcji więc można je było zlekceważyć ale po tym co się ostatnio dzieje warto do nich wrócić bo stają się najsensowniejszym wyjaśnieniem tego co mamy wątpliwą przyjemność obserwować. Tak, wiem, pamiętam, "my się k..wa nie znamy na tym gazie", ale może tym razem coś jest na rzeczy? Może faktycznie stocznie były tylko dodatkiem do kontraktu gazowego? Donald Tusk, bagatelizując sprawę zagrożonej transakcji sprzedaży stoczni pocieszał, że mamy przecież wadium w wysokości (o ile pamiętam) 8 milionów, więc przynajmniej nie zostaniemy z niczym. Jeśli cytowany przez Gazetę urzędnik MSP miał rację, że nawet płacąc 380 milionów za stocznie inwestor wyjdzie na swoje bo kontrakt gazowy jest bardzo opłacalny, to co dopiero jeśli jego dodatkowy koszt spada do ledwie 8 milionów utraconego wadium? List czy brak zamówień na statki to raczej nie powody wycofania się anonimowych nabywców z transakcji, zbyt niepoważne jak na transakcję, którą miesiącami przygotowują sztaby prawników i analityków. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem, jeśli do transakcji  ostatecznie nie dojdzie, będzie to, że nigdy nie miało do niej dojść. Tak mi się wydaje.

Jak już kiedyś pisałam, w czerwcu, jeszcze zanim ministerstwo ujawniło inwestora (?), zwróciłam się do ministra skarbu o informację publiczną na temat transakcji sprzedaży Stoczni Gdynia. Prosiłam o umowę sprzedaży, informację o wszystkich zewnętrznych podmiotach zaangażowanych w transakcję (pośrednictwo w negocjacjach, doradztwo, przygotowanie umów, itp), oraz o kalendarium prac nad sprzedażą stoczni (wskazanie wszystkich spotkań odbytych w tej sprawie z nabywcą, a także ewentualnymi pośrednikami i firmami doradczymi, z podaniem daty i miejsca spotkania, wszystkich uczestników spotkania, celu i efektów). Niepodpisany urzędnik ministerstwa odpowiedział mi:

Jednocześnie uprzejmie informuję, że przedmiotowe umowy sprzedaży oraz kalendarium prac nad sprzedażą składników majątku Stoczni nie są dokumentami urzędowymi w rozumieniu ustawy. Nie spełniają one bowiem definicji ustawowej: “treść oświadczenia woli lub wiedzy, utrwalona i podpisana w dowolnej formie przez funkcjonariusza publicznego w rozumieniu przepisów Kodeksu karnego, w ramach jego kompetencji, skierowana do innego podmiotu lub złożona do akt sprawy”. Biorąc powyższe pod uwagę nie jest możliwe udostępnienie Pani wnioskowanych treści.

Odpowiedź jest, sami przyznacie, dziwna, bo umowa sprzedaży państwowego majątku przez ministerstwo skarbu z pewnością jest oświadczeniem woli podpisanym przez funkcjonariusza publicznego, nie wyobrażam też sobie, żeby kalendarium i przebieg prac nad transakcją sprzedaży stoczni nie zostały utrwalone w postaci licznych notatek służbowych, również będących informacją publiczną (nawet jeśli we fragmentach podlegających utajnieniu). Nie mogę niestety zaskarżyć odmownej odpowiedzi ministerstwa bo jest anonimowa, nie jest więc decyzją administracyjną. Ale może warto poprosić jeszcze raz, tym razem także o podobne informacje na temat transakcji gazowej, ciekawa jestem czy coś je łączy, na przykład nazwy pośredników. To co się dzieje wokół stoczni jest tak dziwne, że wydaje się być ściemą od początku do końca, nic tu nie trzyma się kupy i chyba naprawdę jedynym w miarę racjonalnym wyjaśnieniem jest już tylko hipoteza Gadomskiego.

Dziennik: Inwestor się waha. Nikt nie chce statków
Gazeta Wyborcza: Coraz więcej pytań w sprawie gazowego kontraktu

Brak głosów

Komentarze

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to znaczy, że jak zwykle chodzi o pieniądze, czyli o duuuży przekręt.
Ktoś robi dużą kasę za przyzwoleniem władz platformianych, a dokumenty geszeftu są "utajnione". Rodzimi, jak zwykle skundleni dziennikarze boją się ruszyć sprawy, bo nie wiadomo, kto tu tak naprawdę robi kasę. Każdemu życie drogie, kto się przekrętami nie interesuje, ten dłużej żyje.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".

#26671

http://niepoprawni.pl/blog/110/skutki-tzw-transformacji

że to transakcja wiązana jest pewne. zresztą sam Tusiu przyznaje, że włożył w sprawę wiele czasu i wysiłku - oczywiście podczas "wyczerpującej" podróży do Kataru.
dlaczego umówieni inwestorzy nie wypełnili zobowiązania względem stoczni? można się jedynie domyślać, że po podpisaniu kontraktu na wyśmienitych warunkach (
30 czerwca podczas krótkiej wizyty w Katarze minister Grad i szefowiepaństwowej firmy gazowej PGNiG podpisali z Qatargasem 20-letni kontrakt na dostawę do Polski skroplonego gazu- 1 mln ton rocznie. Z informacji, które PGNiG musiało ujawnić jako spółka giełdowa, wynika, że cena za tonę wyniesie 550 dol. i będzie się zmieniać zależnie od ceny ropy.


Według portalu internetowego Platts poświęconego światowemu rynkowi towarów i energii Qatargas podpisał 19 czerwca umowę z konsorcjum ośmiu japońskich firm energetycznych na dostawy 6 mln ton skroplonego gazu rocznie do roku 2021. Cena też jest powiązana z cenami ropy naftowej. Przy obecnym ich poziomie wynosi około 450 dol. za tonę.
) zrobili Grada i same słoneczko Kaszub na szaro. biznes jest biznes ;)
a miało być tak pięknie. będzie dywersyfikacja i stocznie sprzedane - kłopoty z głowy. to nic, że:

Liczyła się tylko cena, a nie - jak zwykle przy prywatyzacjach - także zobowiązanie do zainwestowania kapitału, zatrudnienia określonej liczby ludzi, pakiety socjalne.

wiadomość, że są sukcesy poszła do ludu, a od tego zależą słupki PO (wybory do PE) i o.m.c. prezydenta

http://gazownictwo.wnp.pl/stocznie-za-drozszy-gaz-z-kataru,84557_1_0_0.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#26672

na produkcji statków można zarabiać, a szczególnie na statkach specjalistycznych (np. do przewozu LPG). zapotrzebowanie na takie statki nie spada, bo trzeba umieć je robić - ich unikalne rozwiązania techniczne zaawansowanie technologiczne stawia je w rzędzie najbardziej skomplikowanych urządzeń konstruowanych przez człowieka.
wydaje się, że jest za poźno, żeby nasze stocznie produkowały statki, na które jest popyt. UE nie pozwoli na pomoc państwa, a ta mogłaby być - jak to często u nas bywa - nietrafiona. potrzebny byłby zatem zdecydowany i bardzo zasobny inwestor.

mamy do czynienia z późnymi efektami "transformacji", która dopuściła do "dojenia" własności państwowej (niczyjej?) na wszystkie sposoby. zamiast zadbać o przyszłość przemysłu stoczniowego przez inwestycje przede wszystkim w "know how" i dopasowanie profilu produkcji do zmieniających się warunków (wejście do UE) przeprowadzano pozorne działania restrukturyzacyjne, które w efekcie przynosiły korzyści tylko dopuszczanym do stoczniowego koryta.
ustawiczne trwonienie dorobku dziesiątek lat pracy stoczniowców musiało doprowadzić zadłużone stocznie do upadłości. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#26673

Wydaje mi się że rząd nie zawiera bezpośrednio takich umów jak ta na zakup gazu, tylko to robi przez jakąś spółkę, owszem należącą do rządu, ale mającą normalny status spółki komercyjnej i urzędnicy nie mają prawa ujawniać jej tajemnic handlowych.

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#26676

Z informacji, które PGNiG musiało ujawnić jako spółka giełdowa, wynika, że cena za tonę wyniesie 550 dol. i będzie się zmieniać zależnie od ceny ropy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26695

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26683

Czy trzeba łączyć wycofanie się gości z Katarem z:
doniesieniami, iż Polska ma zamiar zawrzeć kontrakt z Gazpromem, na zawyżone ilości gazu,
napyskowaniem na PO przez Pawlaka (czyżby konflikt interesów Gazbrom v Katar).
Jeśli połączyć, to list nikomu nieznanego stowarzyszenie jest tylko listkiem figowym i niczym więcej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26701

to możliwe, bo kontrakt z Katarem nie jest zaklepany. czyżby negocjacje zaczynały się od nowa...

Vote up!
0
Vote down!
0
#26712