Nowy niemiecki bohater

Obrazek użytkownika Przemysław Mandela
Historia

Każdy naród potrzebuje bohaterów. Nieważne czy to wykreowanych współcześnie czy uznanych już za życia. Bohaterowie i ich historie to elementy składające się na tożsamość danego narodu, pozwalające utożsamiać cechy danej społeczności z charakterem sławionego bohatera. Jakiś obrazowy przykład? Józef Piłsudski - nasz, rodzimy bohater narodowy (czy to się endekom podoba czy nie) reprezentował cechy przez Polaków tak cenione: zdecydowanie, siłę woli, dalekowzroczność czy żarliwy, kresowy patriotyzm. Do dziś Piłsudski jako wódz i polityk jest podziwiany, a co poniektórzy historycy snując fantastyczne wizję naszych dziejów politycznych w XX wieku zaczynając je słowami: "gdyby żył Marszałek"...

Lecz cóż zrobić jeśli w stosunkowo świeżym okresie historii znalezienie odpowiedniego bohatera nastręcza trudności natury poprawności politycznej? Cóż zrobić jeśli ów stosunkowo świeży okres historii większa część społeczeństwa najchętniej wymazałaby z pamięci i kart podręczników?

Odpowiedź jest banalnie prosta, Szanowny Czytelniku i w gruncie rzeczy sprowadza się do prostego: "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma". Konieczność wykreowania bohatera owych "mrocznych czasów" nabiera, bowiem jeszcze większego znaczenia i pomaga uporać się z przeszłością.

Najlepszym przykładem na to jest zawrotna ostatnio popularność na zachodzie pułkownika Clausa von Stauffenberga, który w hollywoodzkiej produkcji zyskał oblicze Toma Cruise'a. Dziś kreowany jest on na antyhitlerowca nr 1, spuszczając kurtynę milczenia na jego życiorys przed decydującym 20 lipca 1944 roku. A von Stauffenberg do 1943 roku ani antynazistą ani pacyfistą nie był, czego dowód dał w swych listach choćby z wrześniowych walk w Polsce. Pytanie na ile do "nawrócenia" skłoniły go klęski Wehrmachtu na froncie oraz odniesione rany a na ile nachalnie przyklejany mu dziś idealizm pozostanie bez odpowiedzi. Dla legendy dzielnego pułkownika to bez wątpienia dobrze. Historykom zaś pozostają jedynie domysły...

I tak do niedawna uważany w samej niemieckiej armii za zdrajcę (przypadek podobny do rodzimego przypadku pułkownika Kuklińskiego) Stauffenberg zastępuje dziś jako patron koszar Bundeswehry m.in. Erwina Rommla czy Adolfa Heusingera. Naturalnie w imię poprawności politycznej i walki o dobre imię niemieckich sił zbrojnych, które w ojczyźnie cieszą się wyjątkowo złą opinią, czego dowodami są coroczne manifestacje przy okazji zaprzysiężeń nowych roczników Bundeswehry.

O tym, że w spisku, którego owocem był zamach 20 lipca, uczestniczyli inni "znani" generałowie Hitlera dzisiaj niewielu zdaje się pamiętać, a nawet jeśli tak to przywództwo w całej grupie przypisuje się właśnie Stauffenbergowi. I tak generał Ludwik Beck (w opozycji praktycznie od 1938 roku) czy marszałkowie Erwin von Witzleben, Erwin Rommel czy Gunther von Kluge (nie wspominając o faktycznych mózgach całej operacji m.in Albrechcie Mertz von Quirnheim czy Friedrichu Olbrichcie) stali się jedynie tłem dla bohaterskiego pułkownika. W rocznice zamachu wspomina się o "wszystkich, którzy odważyli się na zamach", lecz ci "wszyscy" zawierają się w postaci von Stauffenberga, najczęściej o obliczu Toma Cruise'a...

Trudno o bardziej przekonujący dowód na prawdę w stwierdzeniu pewnego mądrego człowieka, iż "czyny przechodząc do historii bardzo często zapominają zabrać ze sobą człowieka".

Brak głosów

Komentarze

Ja zaś będę się upierał, że generalicja złożona z pruskich junkrów musiała mieć dziesiątki pretensji do Hitlera, który stosował klasyczne partyjniactwo (a towarzysze partyjni byli głupi i pazerni), ale reagować zaczęło dopiero po pierwszych klęskach. Stauffenberg to nic, wobec "lisa pustyni" feldmarszałka Rommla, który został zabity za spiskowanie przeciw Hitlerowi. Ciekawa jest tez historia Canarisa ("strażnicy SS zarzucili mu na szyję pętlę z jedwabnej linki lub, jak też wskazują inne źródła, metalowej obroży i dusili go powoli, by przedłużyć cierpienia. Po zdjęciu stryczka okazało się, że Canaris jeszcze żyje, powieszono go zatem ponownie. Następnie odcięto mu dłonie i stopy. Ciało spalono.")...
Czytałem wspomnienia marynarzy U-bootów (i sławny "Okręt") pomijające całkowicie niemal religijne uwielbienie faszyzmu tych dzielnych marynarzy. Czytałem też skargi oficerów i prawdziwych asów Luftwaffe, którym Hitler i Goering przeszkadzali walczyć skutecznie... Nie mogę zapomnieć, że pierwsi zatapiali statki pasażerskie, a drudzy mordowali z powietrza cywilów.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26396

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26390

to dowcip, prawda? W artykule nie dostrzegłam żadnego 'lukrowania', powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie.
O Stauffenbegu bardzo ciekawie pisał Łysiak.

Pozdrawiam,U.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26397

jeśli dojadę na nasze spotkanie!
Łysiak ma w sobie wiele z grafomana, ale talent też ma!
Co nie oznacza, że jest nietykalany!
Dla nas na tym forum nie ma nietykalnych!
pzdr
*piwo musi być schłodzone do 6-8 st.
Lubię piwa do 5%, polskie są dla mnie za mocne.
Jak mam ochotę na coś mocniejszego to robię drinka lub piję wódkę, też musi być mocno schłodzona- butelka oszroniona z zamrażalnika!
W przeciwnym razie to mocz kangura, który musiałem pijać za komuny!
Bójcie się więc i starajcie organizatorzy jeśli Was nawiedzę w sobotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26402

Kabotyna wybaczam, bo kiedy czytam jego wynurzenia na temat kobiet, to mną 'trzaska'. Natomiast odpowiesz gorzko za nazwanie Mistrza grafomanem oraz spóźnionym prawicowcem. Jego Wyspy Zaczarowane (gdzie, przypomnę Ci "i trawa z czasem zamienia się w mleko"), jego MW (z przecudowną Somosierrą i Burrogne=Katyń), wszystkie rzeczy napoleońskie, najbardziej - Cesarski Poker, powstawały za szczerej komuny, (spójrz na datę pierwszych wydań, Brutusie), a są antykomunistyczne do bólu! NUDZIŁEŚ SIĘ PRZY LIDERZE? To chyba sumienia nie masz!

PS.1. Wejdź na stronę Łysiakomanów, tam dopiero spotkasz 'odlotowców', ja przy nich boża krówka jestem.

PS.2. Przepraszam Autora wpisu za załysiakowanie mu forum, ale gdzieś muszę na taką potwarz wobec uwielbianego od lat pisarza odpowiedzieć!

Vote up!
0
Vote down!
0
#26404

Łysiak prawicowy po '89? Chyba żartujesz. To jego "Cesarski Poker" oprotestowała sowiecka ambasada, następnie zaś "zjechał" go Werblan, czego efektem był zakaz druku. Można się z nim nie zgadzać, czy wytykać przeczulenie na swoim punkcie, które sprawia, iż jest niezdolny do normalnej polemiki (niemal każdy głos krytyczny traktuje jako atak ad personam), ale insynuowanie mu postawy "spóźnionego prawicowca", to lekka przesada.
Jego "Dobry" był ostatnią książką ocenzurowaną przez Mysią (już za Mazowieckiego)(mam na półce egzemplarz z białymi fragmentami i adnotacjami Urzędu Kontroli Publikacji itd.).
Za swe poglądy (i nieprzekupność)wyleciał z pracy na Politechnice Warszawskiej (to już po '89r.)
Grafoman... cóż, kwestia gustu. Parę rzeczy mnie (zwłaszcza ostatnio) w jego pisarstwie drażni, ale plusy zdecydowanie przeważają nad minusami.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#26417

I ja mam na temat S. zdanie identyczne! Same komedie pomyłek dziś na tym forum!

Piwa nie cierpię, wyjątek Guiness z beczki. Wódka może być.

Vote up!
0
Vote down!
0
#26408

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26431

Hmmm...Jakoś tak nie wydaje mi się, właściwe porównanie Stauffenberga do Kuklińskiego...Pierwszy miał obowiązek walczyć za kraj który nie był okupowany, któremu nie narzucono żadnej obcej władzy, miał obowiązek walczyć za wodza, którego na swój sposób sam wybrał...Płk Kukliński natomiast, nie musiał czuć się związany lojalnością wobec "armii polskiej", której realne dowództwo było w Moskwie, nie musiał i chwała mu za to że nie był, lojalny przysiędze wobec, mimo wszystko, przedstawicieli okupanta. Stauffenberg, moim zdaniem był i zdrajcą i oportunistą; zdradą był jego czyn, szczególnie w kontekście niemieckiego etosu wierności i posłuszeństwa, opotrunizmem i przejawem konformizmu było przeprowadzenie zamachu właśnie wtedy.
Myślę, że z punktu widzenia Niemców, ich cech narodowych i wyznawanych wartości, lepszym patronem dla wojska byłby jednak ktoś, kto walczył do końca, mimo świadomości nieuchronności klęski.
"Świat nie jest dla tchórzliwych narodów"

Vote up!
0
Vote down!
0

"Świat nie jest dla tchórzliwych narodów"

#26455

Porównałem Stauffenberga do Kuklińskiego celowo i nie tylko dlatego, iż byli tego samego stopnia. Obaj złożyli przysięgi wojskowe LEGALNEJ (to bardzo ważnie) władzy (nie kwestionujesz chyba, że władze PRL były legalne, prawda?) i obaj dopuścili się zdrady tej przysięgi. Choćby przyświecały im najwspanialsze ideały ten czyn sprawia, iż powinno się ich postrzegać jako zdrajców.

Piszesz, że Kukliński nie miał obowiązku czuć się związany lojalnością wobec "armii polskiej" (nie rozumiem po co ten cudzysłów), której realne dowództwo znajdowało się w Moskwie. Wstąpił do armii sam (w wieku 17 lat). Złożył przysięgę. Dobrowolnie. Z łapanki go tam nie wzięli. Idąc tym tropem odpowiem, iż On "nie miał obowiązku pozostawać w armii po odbyciu zasadniczej służby wojskowej". Jednak pozostał z własnej woli. Rozumiem jego motywacje, doceniam to co zrobił, lecz w świetle wszystkich okoliczności był zdrajcą. Dokładnie takim jak Stauffenberg.

Zauważ, że jeszcze do niedawna (ba! nadal tak jest!) wielu Niemców uważało Stauffenberga za zdrajcę. Postać płk. Kuklińskiego wzbudza w naszym społeczeństwie takie same emocje.

PS. Jeszcze powrócę do tej "armii polskiej" (wybacz, ubodło mnie to). Skoro teraz realne dowództwo naszej armii znajduje się w Brukseli (NATO) to uważasz, że złożona przysięga nie ma mocy wiążącej?

Pozdrawiam.

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26457

nie chciałem Cię urazić używając zwrotu "armia polska", używajmy więc zwrotu LWP- Ludowe Wojsko Polskie, ma on harakter oficjalny i historyczny, jest zatem pozbawiony ładunku emocjonalnego. Zatem:
- to prawda, kwestia leży w podejściu do legalności istnienia i funkcjonowania całej PRL- legalności jej konstytucujnych władz, ustroju, organów w tym sił zbrojnych, godła, sojuszu z ZSRS.
Jeżeli uznamy, że istnienie PRL, pozbawienie orła korony, wprowadzenie socjalizmu, wasalizm wobec ZSRR i wszystko z tym związane było nielegalne, co więcej jeżeli uznamy że to wszystko były akty wrogie właściwemu, legalnemu państwu polskiemu,Rzeczypospolitej Polskiej, to jakiej lojalności takie państwo ma prawo wymagać? Szczególnie, że moc faktyczna tego państwa zależy od patrona, jakim były Sowiety, patron ten okupował nasze terytorium swoimi wojskami, pobierał odpowiedni haracz i podejmował strategiczne decyzje. Jeżeli natomiast, ktoś wstępując do LWP, uznawał legalność istnienia PRL i uznając ją, składał przysięgę łatwiej może być nazwany zdrajcą; ale czy słusznie? Pytasz czy przysięga obecna nie ma mocy wiążącej, bo realne dowództwo znajduje się w Brukseli...Jeżeli na skutek rozkazu opracowanego w Brukseli przez dowódców NATO, Wojsko Polskie miałoby zostać użyte np. do tłumienia wystąpień ludności protestującej przeciw likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego, lub do przetłumaczenia Czechom, że ich prezydent ma ratyfikować traktat lizboński...Teraz jeszcze do tego nie doszło, wtedy tak, Kukliński był tego świadkiem, jego działanie nie było aktem zdrady ale oporu, przeciwnie, zachowanie lojalności wobec PRL, przy pozostaniu w strukturach LWP, które było jednym z filarów systemu komunistycznego w Polsce, byłoby aktem zdrady wobec własnego Narodu.
W przypadku Stauffenberga mamy do czynienia z zamachem na przywódcę państwa w trakcie prowadzenia dzialań wojennych, z wrogiem zewnętrznym...to był akt zdrady, popełniony w momencie, którego wybór jakoś trudno wytłumaczyć mi czymkolwiek innym jak powszechną obawą panów z OKH o własne d**y w spodniach z lampasami.

Vote up!
0
Vote down!
0

"Świat nie jest dla tchórzliwych narodów"

#26468

LWP było całkowicie uzależnione od Układu Warszawskiego, czyli, po prostu, służyło ZSRR. Dlatego, między innymi, LWP wzięło udział w pacyfikowaniu Czechosłowacji.
Możesz się śmiać, ale LWP (dziadowskie, głupie, niesprawne, marnotrawne, udające, jak to w komunie, patriotyzm) było sługusem "sił zła", czy "imperium nieprawości".
Ważne, czy jest się aliantem demokracji, czy sługusem krwawego tyrana i odwiecznego wroga Polski.
Kukliński nie powinien nigdy zostać oficerem LWP, ale jeśli został, zobaczył, że Polska ma być rowem nuklearnym i uciekł, żeby ujawnić te informacje, to mogę mu wiele wybaczyc.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#26505

Zgadzam się z tym co piszesz, choć niektóre epitety, które użyłeś pod adresem LWP moim zdaniem są krzywdzące. Myślisz, że żołnierze, którzy walczyli wspólnie z Powstańcami na Czerniakowie, albo bili się o Wał Pomorski "udawali" patriotyzm?

Niezależne LWP na pewno nie było, lecz powtórzę po raz wtóry, iż było legalną siłą zbrojną legalnych władz.

Pozdrawiam.

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26520

Małe sprostowanie; Erwin Rommel nie brał udziału w spisku na życie Hitlera. Był on do końca wiernym psem Hitlera a padł ofiarą zakulisowych machinacji Kaitla zazdrosnego o wpływ Rommla na Hitlera.

Miej oczy szeroko otwarte.
zz113
http://365.info.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Miej oczy szeroko otwarte. 

#26471

Udziału w lipcowym zamachu rzeczywiście nie brał (17 lipca 1944 uległ wypadkowi i leżał nieprzytomny w szpitalu), lecz przez opozycjonistów był przewidywany na jednego z przywódców "pohitlerowskich" Niemiec.

"Wiernym psem" też nie był. Przestał nim być po klęsce Afrika Korps w Tunezji. W "ostateczne zwycięstwo" przestał wierzyć kiedy Alianci umocnili się na normandzkich plażach. Wcale tego nie krył. Poza tym do dziś nie zostały wyjaśnione faktyczne przyczyny kilkugodzinnych rozejmów niemiecko-amerykańskich na linii frontu we Francji, podczas których prowadzono ożywioną wymianę wysłanników.

Poza tym realne wpływy Rommla na Hitlera idealnie wykazała kwestia użycia odwodów pancernych w wypadku lądowania Aliantów we Francji i wynikający z niej konflikt z von Rundstedtem.

Z kolei Wilhelm Keitel (zwany pogardliwie "Lokajem" - "Lokkeitel") w wpływy u Hitlera mógł być spokojny, skoro praktycznie nigdy mu nie zaoponował.

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

Vote up!
0
Vote down!
0

"Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli"
- Józef Piłsudski

#26476