To on był jak brzytwa

Obrazek użytkownika jwp
Historia

„Alkohol, używany w miarę, nie szkodzi nawet w największych ilościach” – ten dowcip Zygmunta Nowakowskiego do dziś popularny jest wśród młodzieży.

Autor tekstu: Piotr Lisiewicz 

(foto. Archiwum Emigracji w Toruniu)

Zamieszczam za zgodą autora.

Legenda przedwojennego Krakowa, a po wojnie najostrzejszy emigracyjny przeciwnik komunistów, oskarżany był przez nich o „moralny terror”. „Kiedy umrę, pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii. Jeszcze po śmierci będę jej bronił” – pisał w Londynie.

„Co pan sądzi o »Izwiestiach«?”. „Nie mam wyrobionego zdania, bo nigdy nie paliłem” – zwykł mawiać na emigracji.

Przedwojenny Kraków znał go w kilku wcieleniach. Kibic i znawca sportu, wiceprezes Cracovii. Postrach krakowskich dorożkarzy, którzy z niepokojem obserwowali, jak przygląda się ich koniom – był prezesem Związku Opieki nad Zwierzętami. No i najważniejsze: pisarz, aktor oraz dyrektor Teatru Słowackiego.

Szampan szkodliwy dla naczyń

Czytelnikom spoza Krakowa znany był przede wszystkim jako felietonista o łajdackim poczuciu humoru, z którym mało kto mógł się równać – jak pisał o nim Boy-Żeleński.

Felieton „Kwas moczowy” z przedwojennego zbiorku „Kucharz doskonały” to absolutna klasyka gatunku. Nowakowski odpowiadał nim na książkę przedwojennego specjalisty od zdrowej diety, lekarza Oskara Wojnowskiego.

Felietonista wczytuje się w porady mistrza i dowiaduje się, czego nie powinien jeść. Po pierwsze, soli, bo zaszkodzą mu „chlorjony”: „Chlorjony! Zimno się człowiekowi robi”. Z przerażeniem komentuje kolejne zakazy: „Jedzenie mięsa równa się śmierci. Kto je ziemniaki, ten grób sobie kopie. Zamiast jeść chleb, lepiej sobie od razu uwiązać kamień u szyi. Komu życie miłe, powinien jak ognia wystrzegać się kwaśnego mleka, które jest jedną z najgorszych trucizn. Po małej szklaneczce można spokojnie zapalić gromnicę i czekać, co z tego będzie!”.

Nie lepiej jest z piciem: „Kawa znowuż napina zbytnio naczynia grubej kiszki, a herbata naczynia serca. Tak się jakoś podzieliły”. Ale nagle pojawia się nadzieja: „Natrafiłem na zdanie p. Wojnowskiego: »Teraz przechodzę do alkoholu«. Błysnął mi w ciemności jakiś rąbek nadziei, następne zaś zdanie rzuciło złoty most wzajemnego porozumienia pomiędzy mną a autorem: Alkohol »jest to jeden z najprzyjemniejszych środków podniecających i używany w miarę jest zupełnie nieszkodliwy«. Chwała Bogu! Oddycham! Mądry chłop ten Wojnowski i niech mu Pan Bóg da zdrowie, jeżeliby przypadkiem sam sobie nie mógł pomóc! Jeden z najprzyjemniejszych środków... święte słowa! [...] Swego czasu myślałem o tem sporo i udało mi się ująć to zagadnienie w następujący sposób: »Alkohol używany w miarę, nie szkodzi nawet w największych ilościach«”.

Rady lekarza potwierdza życie: „Dodaje p. Wojnowski na wszelki wypadek niezmiernie trafną uwagę, że »zbyt ostry szampan wywołuje zaburzenia naczyń«. Racja! Ileż to razy widziałem nie tylko zaburzenia, ale i rozbicie wielu naczyń skutkiem zbyt ostrego szampana! Rozbijano naczynia na głowie, poczem przystępowano do samego lokalu, demolując go doszczętnie”.

Koniec końców wychodzi na to, że właściwie należałoby jeść tylko orzechy i owoce. A „wobec tego przewrotu nie ostoi się nawet tekst pacierza. I modlić będziemy się »Orzecha naszego powszedniego...«”.

Jesteście zbrodniarzami i agentami, oto nasza odpowiedź

Manchester, 21 listopada 1955 r. Osiem tysięcy Polaków zgromadzonych na wiecu. W PRL trwa właśnie kampania zachęcająca emigrantów do powrotu. Zygmunt Nowakowski wygłasza porywające przemówienie, którym niszczy cały wysiłek propagandowy komunistycznych władz. Krzyczy: „Wszyscy chcemy wrócić do Polski! Niepotrzebne są jakieś apele propagandy warszawskiej, obejdziemy się bez wezwań i zachęt. [...] Anglia ani żaden z trzydziestu siedmiu krajów naszego rozproszenia to nie dom, bo domem naszym jest tylko Polska. Na przekór długiemu oddaleniu od Ojczyzny, Nią tylko żyjemy”.

I właśnie dlatego do Polski wracać nie wolno: „Nęcą nas i wabią, wołając: »Budujcie razem z nami nasz polski, własny, cały dom!«. Nieprawda! Ten dom nie jest ani polski, ani własny, ani cały”.

Nowakowski wypowiada dramatyczny apel: „Manifestacja dzisiejsza poświęcona jest także sprawie tysięcy, tysięcy Polaków, którzy dogorywają gdzieś w łagrach sowieckich, w stepach czy tajgach. To nasi bracia. Mam do wszystkich obecnych prośbę. Prośbę, byśmy po cichu, w duszy, albo nawet głośno, powtórzyli pewne słowa. Jest u Mickiewicza moment, gdy jeden z więźniów w celi bazyliańskiej, Sobolewski, opisuje scenę wywożenia Polaków na Sybir. Kończy ten opis, składając przysięgę: »Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie!«”.

Wspomina jeszcze o obłudzie władz PRL: „Propaganda warszawska cynicznie obiecuje nam rozgrzeszenie z naszych win i zbrodni. Jakież to zbrodnie, jakie winy? I kto ma nas z nich rozgrzeszać? Zbrodniarze, którzy z Polski zrobili jedno wielkie więzienie?”.

I dodaje: „rzekoma Polska, w której rządzą agenci sowieccy, jest oszustwem. Głosić to jest naszym wielkim, zbiorowym obowiązkiem”. „Wielki zbiorowy obowiązek” to oczywiście nawiązanie do Norwida, który sto lat wcześniej pracował w Anglii jako niewykwalifikowany robotnik.

Wierzył w moralność polityki

Po 1989 r. Nowakowski pozostał w III RP niedoceniony. W obu rolach – i dowcipnego felietonisty, i duchowego przywódcy emigracji, który trafnie ocenił komunizm. Wróciła właściwie tylko jedna jego książka o czasach dzieciństwa „Przylądek Dobrej Nadziei”, która trafiła na listę lektur szkoły podstawowej.

Tymczasem pominięcie dorobku Nowakowskiego choćby jako felietonisty wydaje się niemożliwe. Krytyk Jan Bielatowicz w książce „Literatura na emigracji” uznał go wręcz za najbardziej liczącego się w Polsce przedstawiciela tego gatunku w XX w.: „Ustalił we współczesnym piśmiennictwie naszym typ felietonu, nadał mu styl i wymyślił przepis na doskonałą mieszaninę przypraw, głęboką prawdę łącząc z ciepłym humorem, rozległą wiedzę humanistyczną z żarem publicystycznym”.

Rok temu Leszek Kołakowski, a więc osoba wcale nie z bajki Nowakowskiego, wymieniła go wśród postaci niesłusznie pominiętych przez „Leksykon współczesnych pisarzy polskich”.

Być może wskazówką, która pomoże rozwiać zagadkę tej nieobecności, będzie uwaga, jaką poczynił Rafał Habielski, zresztą krytyczny wobec pisarza, w piśmie „Kresy” (1996/3): „Rozumiał politykę w sposób najprostszy i najuczciwszy z możliwych i w związku z tym w sposób niesłychanie naiwny. Zobowiązań i danego słowa należało dotrzymywać, sojusznik jest sojusznikiem, wróg wrogiem, wojna rozpoczęła się w imię wolności, nie może zatem zakończyć się ponownym zniewoleniem. Wierzył w moralność polityki”. Bardziej przychylny Bielatowicz nazwał to inaczej: „wytrwał przy prawdzie, której nie przesłoniły mu żadne obłoki ani żadne kadzidła”.

Cóż, czy uznać to za naiwność, czy trwanie przy prawdzie – trudno o bardziej wyrazistą antytezę III RP.

Cło na krokodyla z krakowskiego rynku

Zygmunt Tempka urodził się 22 stycznia 1891 r. Był synem urzędnika Błażeja Tempki i Heleny z Nowakowskich – nauczycielki, która jako jedna z pierwszych kobiet studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim.

„Malutki był Kraków mojego dzieciństwa, nie dosięgający chyba setki tysięcy mieszkańców” – wspominał po wojnie w tekście „Mój Kraków”. „Oświetlenie jeszcze naftowe, tramwaj konny, malutki, jakby tramwaj biedermejer, tramwaj-czeczotka. Po ulicach krążą nocami stróże w dziwnych, czarnych opończach starodawnego kroju, z antyczną halabardą w ręce”.

Ze wspomnień zapamiętanych przez dziecięcą wyobraźnię bodaj najbarwniejsze jest to o krokodylu. Wypchane zwierzę wystawiono w Rynku, w sklepie Fischera. „Skąd się wziął w Krakowie i Wiśle? Prosta historia: uciekł z menażerii wędrownej, która rozbiła swe namioty na placu Groble, tuż przed Wawelem. Szukano go przez jakieś dwa tygodnie, on zaś tymczasem broił bardzo, porywał np. gęsi czy kaczki, aż wreszcie myśliwi, z Anczycem, synem autora »Kościuszki pod Racławicami«, na czele, dopadli tego krokodyla pod Mogiłą i Anczyc zabił go celnym strzałem”.

Poważny kłopot był z wwiezieniem gada do Krakowa. Anczyc „wpakował to niezwykłe trofeum myśliwskie na wóz chłopski i wjeżdża w rogatkę, a strażnicy pytają, czy ma coś do oclenia.

– Mam! Krokodyla!

Obrazili się okropnie, chcieli spisać jakiś protokół [...]. Zrobiło się zamieszanie, gdyż takiego towaru akcyza nie przewidziała”.

Kraków dzieciństwa i wczesnej młodości opisze w książkach „Przylądek Dobrej Nadziei” i „Rubikon”. Ta pierwsza doczeka się sporej liczby tłumaczeń na języki obce. Mały chłopiec będący bohaterem „Przylądka...” poznawał Kraków. Jak pisała Marta Ziółkowska-Sobecka („Kraków”, 1991/1): „Oglądał zmiany warty przy odwachu, znał pachołka spod ratusza, który zaczepiał służące i pilnował porządku wśród przekupek, słuchał hejnału z wieży”. Potem – po kryjomu palił papierosy na Plantach.

„Rubikon” to z kolei portret galicyjskiej szkoły, z zawieszonym na ścianie portretem cesarza. Młody bohater książki zaczyna pojawiać się w socjalistycznym kółku, spotyka się z klimatem dekadentyzmu i przybyszewszczyzny. Socjalizm łączy się z dążeniami niepodległościowymi.

Bohater obu książek ma wiele cech autobiograficznych. Nowakowskiego wyrzucono w drugiej klasie z gimnazjum za nazbyt socjalistyczne wystąpienia. W jego rodzinie babcia pilnowała, by ozdoba przy jego szabli-zabawce miała polskie barwy, bo „nie cierpiała koloru czarno-żółtego”. Gdy przyszły pisarz był w gimnazjum, zmarł jego ojciec. Jako nastolatek pomagał matce, dając korepetycje młodszym.

Pierwszy doktor wśród aktorów

Studiował polonistykę na UJ. Jednocześnie uczył się w szkole dramatycznej. W 1910 r. zadebiutował jako aktor epizodem w Teatrze Ludowym. W 1911 r. Ludwik Solski zatrudnił go w Teatrze Słowackiego. To tu zaczął używać pseudonimu Nowakowski, panieńskiego nazwiska matki.

W sierpniu 1914 r. teatr zamieniono na koszary. Służbę w legionach zamiast aktorstwa wybrał też 23-letni Nowakowski. Znajdzie ona odbicie w jego twórczości. Po powrocie zaczął robić błyskawiczną karierę. Diana Poskuta-Włodek, kierownik archiwum artystycznego Teatru Słowackiego, w nowojorskim „Przeglądzie Polskim” z 31 maja 2002 r. pisze o ówczesnym odbiorze gry młodego aktora: „Stało się coś niezwykłego: aktorstwo i niedawna przeszłość legionowa splotły się w jedno. [...] Karol Irzykowski pisał: »obok wrażenia, jakie wywierał jako aktor, zaznaczało się jeszcze – dyskretnie, lecz niemniej silnie – wrażenie, które wywierał jako człowiek«. Rola Konrada była początkiem znakomitej, utrzymującej się kilka lat, aktorskiej passy. Nowakowski inteligentnie i bez patosu zagrał Poetę w »Weselu«, Gustawa-Konrada w »Dziadach«, Hrabiego Henryka w »Nie-Boskiej komedii«, Don Fernanda w »Księciu Niezłomnym«...”. W 1920 r. debiutował jako reżyser „Małym człowiekiem do wielkich interesów” Fredry. Sensacją był fakt, że jako pierwszy aktor zrobił doktorat na UJ, broniąc pracę „Józef Narzymski. Komedia społeczna”.

Pod tym awansie Nowakowski wyjechał na krótko do Warszawy i Łodzi. Wrócił w 1926 r., by zostać dyrektorem Teatru Słowackiego. Jak pisze Poskuta-Włodek, „dokonał zwrotu w programie artystycznym, rezygnując z wizji »świątyni sztuki« na rzecz wartościowego repertuaru popularnego i widowiskowych inscenizacji. Kierowała nim trochę przekora, trochę nieprzeparta chęć odbrązowienia szacownej sceny. [...] Spektakle osiągały największe w międzywojennym Krakowie sukcesy frekwencyjne”.

Dyrektorem był trzy lata, skończyło się po jednej z awantur z władzami miasta. „Nie należał ani do pokornych, ani do dyplomatów” – pisze Poskuta-Włodek. Do sceny się zniechęcił: „czasem nadrabiam kilometr, byle tylko nie przejść koło teatru”. W 1932 r. wydał powieść z życia aktorów zawierającą elementy autobiograficzne – „Start Edwarda Sulimy”.

Derby Cracovia–Wisła, czyli pijaństwo i krwi rozlew

O młodości Nowakowskiego nie sposób pisać, nie wspominając o Cracovii. Słowa Nowakowskiego: „Kiedy umrę, pochowajcie mnie na polu karnym Cracovii, jeszcze po śmierci będę jej bronił” do dziś upowszechniane są przez kibiców tego klubu w internecie. Anegdotę dotyczącą Zygmunta Nowakowskiego odnajdujemy też w wydanej w 2006 r. w stulecie Cracovii książce „Pasy 1906–2006”.

1937 rok, mecz Cracovia–ŁKS. Nowakowski, ówczesny wiceprezes klubu, zjawia się na trybunie w towarzystwie nieznanej piękności. Na boisku miażdżącą przewagę ma Cracovia. Są okresy, że łodzianie przez dłuższą chwilę nie mogą dotknąć piłki. W pewnym momencie towarzyszka Nowakowskiego pyta:

„– Zyga, ale gdzie jest druga piłka?

– Jaka druga? Gra się jedną piłką – odpowiada zniesmaczony Nowakowski.

– To niesprawiedliwe. Ci chłopcy w białych koszulkach też przecież chcieliby sobie pokopać”.

Wiele możemy się dowiedzieć o początkach Cracovii, gdy „boisko ogrodzone było palikami i sznurkiem". Początki te nie były łatwe: „W jakimś 1906 r. przyjechał klub Aberdeen. Jezusie Nazareński, co się wtedy działo! Dwadzieścia kilka do zera”.

W felietonach Nowakowskiego znajdujemy opis atmosfery przedwojennych derbów Cracovia–Wisła. Przed meczem wszyscy „chodzili jak pijani albo pijani”. Poza tym „dochodziło do krwi rozlewu, niekiedy w samym centrum miasta, głównie na przedmieściach, których nazwy mile pieszczą ucho, odznaczając się dźwiękiem szczególnie łagodnym: Zwierzyniec, Krowodrza, Grzegórzki, Zakrzówek, Czarna Wieś, Czarny i Czerwony Prądnik. Dochodziło do rozwodów. Mąż za Cracovią, żona za Wisłą, dziecko nie wiadomo czyje”.

Ale mecze Cracovii bywały też okazją do zabiegania przez Nowakowskiego o pomoc dla sierot. „W niedzielę jestem na meczu i siedzę obok pewnego pułkownika. Właśnie Korbas strzelił bramkę, a sąsiad mój zwraca się do mnie i powiada:

– Doktorze, niech was diabli wezmą! Takeście o tych dzieciach z ochronki napisali, że... Brawo, Zembaczyński!... Więc takeście o tych dzieciach, że... Dużo nie mam, ale niech te kobieciny zgłoszą się do mnie, a dostaną pięćdziesiąt kilo cukru...
– Mało, pułkowniku! Że się nie wstydzicie!
– Mało, jeszcze mało?! Foul! Panie sędzio!...
– Serca pułkownik nie ma na swoim miejscu!
– No więc... Brawo, Skalski, 2:0 dla nas! Brawo!... No więc jeszcze dodam drugie tyle słoniny...
– Mało! Skandalicznie mało! Bóg skarze Cracovię za skąpstwo pułkownika!
– Tfu, tfu! Więc jeszcze dostaną ziemniaków i koniec. Nie dam więcej, jak mnie doktór zna!
– Znam i wiem, że dacie pułkowniku!
Może by nie dał, ale właśnie Góra strzelił trzecią bramkę dla Cracovii”.

Jeszcze po kilkudziesięciu latach w Londynie Nowakowskiego traktowano jak chodzącą encyklopedię wiedzy o piłce. Emigranci dopytywali się:

„– Panie prezesie, czy pan prezes pamięta, kto wtedy strzelił bramkę? Kałuża czy Sperling?
– Jaką bramkę? Kiedy?
– No, wtedy! Na dwie minuty przed końcem było zero i wtedy... Nie pamięta pan prezes? Kto ma pamiętać?!”.

Ale już angielska piłka, którą miał pod nosem, mało go obchodziła. „W Londynie przestałem chodzić na mecze. Nie interesują mnie, bo nie jestem zaangażowany uczuciowo. Niech Arsenal przerżnie 25 do 0 z Wanderers! Co mnie to obchodzi! Na krakowskie Derby pojechałbym nawet, gdybym był umierający. Pojechałbym ambulansem. Wstałbym z grobu”.

Wódka gdańska, barszcz ukraiński, karp po żydowsku

„Nos piwny” – ten autentyczny pomyłkowy wpis urzędnika w paszporcie Nowakowskiego funkcjonował jako anegdota wśród jego czytelników. Od 1930 r. zaczął pisać felietony do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. „Ikac” był pismem popularnym, jednak bez emanowania sensacją. Felietony Nowakowskiego skierowane były do zwykłych ludzi. Wydał je w trzech zbiorkach: „Kucharz doskonały” (1932 r.), „Stawiam bańki!” (1936 r.) i „Lajkonik” (1938 r.).

Do klasyki zaliczyć należy z pewnością felieton „Dobroczynne baobaby” opisujący wizytę Nowakowskiego w ochronce. „Wstańcie jeden z drugim! [...] Przyszedł wasz dobrodziej!” – ryczy prezesowa ochronki. „Wskazała na mnie końcem parasolki tak dyskretnie, że omal, cudem prawdziwym, oka przy tej okazji nie straciłem”. Po czym Baobab „huknął”: „Niech będzie – stój prosto, nie kiwaj się – pochwalony! – nie dłub w nosie! – Jezus – nie gap się w okno – Chrystus!”.

Zgodnie ze wstępnym zapewnieniem w zbiorku „Kucharz doskonały” miało być o wszystkim, oprócz polityki. Nowakowski prezentuje więc menu serwowane w Polsce cudzoziemcom. „Dostałem w prezencie flaszkę oryginalnej wódki gdańskiej, którą chciałem uraczyć moich gości. Cóż może być bardziej polskiego nad wódkę gdańską? Przecież już sędzia w »Panu Tadeuszu«...”

Efekt? „Pierwszy kieliszek, zamiast rozweselić atmosferę, wywołał na stół kwestię... korytarza... Prusy Wschodnie, Gdańsk, Gdynia... Rozmowa się zaogni i ktoś może oberwać flaszką oryginalnej wódki gdańskiej...”.

Podobnie jest z kolejnymi potrawami: „Barszcz ukraiński i pierogi po rusku... Z wazy wyłania się spontanicznie Lwów, Małopolska Wschodnia [...]. Czyż w tych warunkach można podać karpia po żydowsku!? Nie mówiąc już o kołdunach litewskich!”.

Jako pierwszy w Polsce napisał zbiór reportaży o dojściu Hitlera do władzy w Niemczech, wydrukowany najpierw w „Ikacu”, a potem w książce „Niemcy a la minute”. Jak podkreśla Józef Dużyk w Roczniku Biblioteki PAN w Krakowie (1990 r.), Nowakowski „przedstawił jasno i wyraźnie, bez najmniejszych niedomówień, całą potworną grozę nadchodzących czasów”.

Jako były legionista Nowakowski poglądy miał bliskie piłsudczykom, jednak w latach 30. zmieniło się to. „W 1937 roku nie przyjął Złotego Wawrzynu ofiarowanego mu przez Polską Akademię Literatury. Coraz wyraźniej sympatyzował z centrową opozycją” – pisze Habielski.

Brzytwa II RP

Nowakowski nie musiał zapowiadać, że będzie jak brzytwa, jak współcześnie przydarzyło się to byłemu premierowi Oleksemu. Brzytwą nazywali go inni. „Humor Nowakowskiego jest najprzedniejszej próby, ostry jak brzytwa, choć nie zjadliwy” – pisał Edward Raczyński.

O legionach napisze w sztuce „Gałązka rozmarynu” będącej przebojem teatrów międzywojennych. W zbiorku „Z mojej pralni” odnajdujemy felieton „Pani premiera”, o tremie autora: „Zleje mnie Boy, zleją »Wiadomości Literackie«, a narodowa prasa na pewno jeszcze totalnie poprawi!”. Zastanawia się na własną głupotą: „tyle jest innych zawodów, ty zaś musiałeś wybrać ten fach! Nie mogłeś to, idąc za głosem powołania, zostać księdzem?”. Przed premierą nachodzi go sen, w którym teatr miesza się ze stadionem Cracovii: „publiczność gromkim głosem poczęła krzyczeć »Kalosz! Autor kalosz! Z boiska! Z boiska!«”.

Niejaki Brzytwa to także jeden z bohaterów „Gałązki rozmarynu”, która zaczyna się od zaciągu do I Kompanii Kadrowej. Strzelec Brzytwa charakteryzuje się ciętym językiem oraz „łatwością w stosunku do niewiast”. Brzytwa docina często innym poborowym:

„KAPRAL: A wy jak się nazywacie, cywilu?
BETON: Feliks Pierzchała, pomocnik murarski.
BRZYTWA: To pewnie będziecie pierzchali przed wrogiem, obywatelu Pierzchała”.
„Gałązka rozmarynu” biła przed wojną rekordy popularności. Wystawiono ją aż 99 razy. Setny miał być dopiero w 1955 r. w londyńskim teatrze Scala.

Krakowskich dorożkarzy niepokoiło inne zajęcie Nowakowskiego – prezesowanie Związkowi Opieki nad Zwierzętami. Wspominał: „Aż kiedyś powiada mi pewien dorożkarz: »Co się pan prezes tak przygląda mojemu kasztanowi? Niech się pan nie boi! Jeszcze pana na Rakowiec dowiezie!«”.

W bibliotekach ocalał wydany we Lwowie zbiorek „Serce i bat” z podtytułem „Przeznaczona dla młodzieży pogawędka na temat opieki nad zwierzętami”, który autor polecał nauczycielom. W książeczce znalazły się wzruszające opowieści o wierności psów, zasługach koni legionowych i zdolnościach gołębi pocztowych, a także oczywiście o świętym Franciszku. „Pies nie tylko jest wierny, ale że ma on coś, co u ludzi nazywamy honorem, dumą. Albo charakterem. Albo nawet... duszą” – czytamy. Jak „z wyglądu konia można wnioskować o człowieku”, tak „z wyglądu zwierząt można wyrobić sobie pogląd o całym kraju”.

„O drugie »Nie«”

Jesienią 1939 r. uciekł przed hitlerowcami do Lwowa. W napisanym przez Nowakowskiego wstępie do „Lwowskich gawęd”, znajdujemy taki opis: „Przez ulicę Legionów ciągnęła armia czerwonych złodziei w stronę placu Bernardyńskiego. [...] Rozpłakałem się z bólu i pobiegłem szybko, gdzieś w bok, byle nie patrzeć”.

We Lwowie spotkał Boya-Żeleńskiego, którego namawiał do wspólnej nielegalnej ucieczki na Zachód. Reakcję Boya po latach wspominał tak: „Zerwałem się z krzesła i zacząłem mówić gorąco, nerwowo. Że tu już nie można oddychać! Że trzeba jechać na Zachód! Przez zieloną granicę! Jedźmy razem! Jemu nie wolno zostać! Kto jak kto, ale on potrzebny jest właśnie teraz we Francji, w Paryżu potrzebny jest bodaj jako symbol związków naszej kultury, sztuki, literatury z Francją!”.

Boy został, a Nowakowski przez Węgry wydostał się na Zachód. W 1940 r. został wraz z Mieczysławem Grydzewskim, współzałożycielem „Wiadomości Polskich” wychodzących najpierw w Paryżu, potem w Londynie. W praktyce pismem kierował Grydzewski, zaś nazwisko Nowakowskiego jako redaktora służyć miało temu, by rząd Sikorskiego nie uważał ich za kontynuację przedwojennych „Wiadomości Literackich”, bliskich piłsudczykom.

„Wiadomości Polskie” nie zgadzały się z linią porozumienia ze Związkiem Sowieckim. Po odkryciu zbrodni katyńskiej Nowakowski pisał: „Gdy nad masowym grobem Polaków pod Smoleńskiem stanął mędrzec, który zawsze twierdził, że wszystko już było, że nie ma rzeczy nowej pod słońcem, tam na widok tysięcy zwłok pomordowanych oficerów załamałaby się jego pewność i powiedziałby, że tego jeszcze nie było” (tekst ten przypomniała w 1999 r. marszałek Senatu Alicja Grześkowiak).

To artykuł Nowakowskiego „O drugie »Nie«” zdecydował, nie bez sowieckich nacisków, o odebraniu pismu przydziału papieru przez Brytyjczyków. Przy tej okazji Nowakowskiego przesłuchała też angielska policja.

„– Z czego pan żyje? Czy ma pan oszczędności?

Potrząsnąłem ze smutkiem głową i oświadczyłem, że nie mam ani gorsza, że natomiast mam wiele długów, następnie zaś spytałem, czy chciałby mi pomóc w ciężkiej sytuacji materialnej. Roześmiał się ponownie.

– A czy ma pan przyjaciół?
– Mam.
– Dużo przyjaciół?
– Tu, w Anglii, niewielu. Może jakieś trzydzieści, albo czterdzieści tysięcy.
Zauważył wesoło, że ze mną trudno rozmawiać i wyszedł”.

„Nowakowski tak silnie nasiąknięty uczuciowym, lokalnym patriotyzmem, był ostatnim kandydatem na emigranta” – pisze Rafał Habielski. Po likwidacji „Wiadomości Polskich” starał się bezskutecznie o zgodę na wyjazd do walczącego we Włoszech 2. Korpusu.

W Londynie zasiadał w Radzie Narodowej, organie doradczym prezydenta i rządu. Grydzewski wznowił „Wiadomości” w 1946 r. Londynie, zaś Nowakowski został jednym z ich czołowych publicystów.

Dla wielu emigracja oznaczała degradację. Generałowie i wysocy urzędnicy musieli pracować fizycznie. Nowakowski doradzał im w swoim stylu: „Co czynić, by przy wykonywaniu poślednich czynności korona nie spadła z głowy? [...] Wieczorem wystawiam sobie samemu trzewiki do wyczyszczenia i rano zwracam się do kogoś drugiego w słowach grzecznych, lecz surowych: »Prosiłem Zygmunta, by wyczyścił trzewiki!«”.

Sir Zygmunt

Jan Bielatowicz spotykał się z nim w pubie: „Rozmowy z Nowakowskim toczyły się przy piwie i dżinie, który faworyzował, może dlatego, że napój ten przypomina krakowską »tatrzańską«”. Także na bywających w pubie „Pod nieboszczykiem” laburzystach robił wrażenie kogoś wyjątkowego. „W Nowakowskim od razu laburzystowscy goście wyczuli lepszą sferę. Do mnie np. George mówił: »my very old dear friend«, a wszyscy inni »stranger«, natomiast pan Zygmunt zażywał tu tytułu »Sir« i George podawał mu do stołu kufel i drobne”.

Nowakowski opisywał, na czym naprawdę polega komunizm: „Murzynom przynajmniej nikt nie kazał wielbić swych prześladowców. [...] Zdobycze przemian społecznych w tzw. Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przywróciły najgorszą z pańszczyzn, bo pańszczyznę pochwały”.

Wierzył, że ofiara Polaków walczących na wszystkich frontach wojny nie może pójść na marne. 14 maja 1952 r. w tekście „Procent składany” pisał o ukazaniu się „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego: „Kapitał straszliwych doświadczeń polskich, zebranych w książkach, takich jak dzieło Grudzińskiego, był przez długi czas zamrożony. Mimo wszystko procent rósł [...]. Dzisiaj te książki owocują”.

Poeta Jan Lechoń, oceniając teksty Nowakowskiego, nie miał wątpliwości: „kilkanaście artykułów Nowakowskiego zostanie na zawsze jako ozdoba polskiej publicystyki i myśli politycznej. [...] Niektóre z nich są arcydziełami publicystyki godnymi Mochnackiego”.

W 1953 r. narzędziem umożliwiającym mu kontakt z Polakami stała się Wolna Europa. W przeciwieństwie do wielu innych emigrantów, był urodzonym radiowcem. W zbiorku „Mieszkam w Londynie” Stefania Kosowska pisała: „Jest dowcipny, gładki, szybki i przyjemny, jest taki jak najlepsi radio-wykonawcy angielscy, którzy są mistrzami w tym fachu”. Jego audycje o historii zatytułowane były „Wieczory pod dębem”.

Wspomniane wystąpienie Nowakowskiego w Manchesterze w 1955 r. wywołało wściekłość władz PRL, które zarzucały mu stworzenie „atmosfery terroru moralnego”. Odpowiadał: „Manchester zalazł im mocno za skórę, był zaś aktem nie terroru moralnego, ale siły moralnej. Wszystkie apele wzywające nas do powrotu spaliły na panewce”.

Michnik: Nowakowski i obrzucanie błotem

Twarda antykomunistyczna linia Nowakowskiego drażniła tych, którzy jej nie akceptowali. I drażni do dziś. W 2005 r. Adam Michnik wspomniał o Nowakowskim po to, by potępić go za krytykę postawy Miłosza, jako „gorzkie przypomnienie, że nawet największych Polaków potrafili rodacy obrzucać błotem”.

Rafał Habielski, oceniając Nowakowskiego, wyraża pogląd bliski środowisku paryskiej „Kultury”: „Sposób myślenia, jaki upowszechniał, inspirował do powstania w Londynie polskiego getta politycznego i kulturalnego, do zamykania się na wpływy z zewnątrz, życia dniem wczorajszym”. Jako przykład takiego myślenia Habielski podaje sprzeciw Nowakowskiego wobec przyznania nagrody „Wiadomości” Witoldowi Gombrowiczowi. To fakt – Nowakowski był – gdy chodzi o stosunek do literatury – tradycjonalistą. Nie tylko po wojnie – już w latach 20. jako aktor nie chciał grać w sztuce Witkacego.

Ale cała reszta argumentów podawanych przez Habielskiego wydaje się być nietrafiona. Zamykanie się na wpływy z zewnątrz? To Nowakowski pisał przecież: „Musimy na obcej ziemi nie tylko zachować w sobie istotę narodowości i nienaruszoną treść Polski, ale także tę treść wzbogacać o nowe wartości, których Polacy w kraju ze względu na warunki polityczne tworzyć nie mogą”.

Inspirowanie getta politycznego i kulturalnego? „Jesteśmy tu po to, by nieustannie, na każdym kroku stwierdzać, że Polacy byli, są i będą narodem o kulturze zachodniej” – pisał.

Poczucie wyższości? Leopold Kielanowski z Wolnej Europy, pisząc o „Wieczorach pod dębem”, podkreślał krytycyzm Nowakowskiego wobec grzechów polskiej historii: „Co przebaczyłby innym z łatwością, czego by nawet u obcych nie dostrzegł, tutaj – gdy idzie o przedmiot jego miłości, o Polskę, gniewa go i boli. Dostrzega i krzywdę społeczną, i krótkowzroczność, i egoizm rządzących stanów, i nieudolność władców”.

W jednym z felietonów opisywał wycieczkę brytyjskich parlamentarzystów do Moskwy: „Pani Winifred Drayson chce zobaczyć, jak żyją robotnicy. Tak, to bardzo ciekawe. Na pewno ekipa szpiclów, przydzielona do tej romantycznej wycieczki, pokaże pani Drayson warunki życia robotników”.

Stefania Kosowska pisała o jeszcze jednym powodzie, dla którego Nowakowski różnił się od młodszych emigrantów: „Zamiłowanie Nowakowskiego do porządku i jasności prowadzi wprost do jego wykształcenia klasycznego, do gruntownej wiedzy humanistycznej, która kiedyś urabiała umysł przed dalszymi studiami. Nowakowski należy do niemal ostatniego pokolenia, które dzięki temu przygotowaniu widzi głębiej”.

Kosowska opisuje jubileusz pracy teatralnej Nowakowskiego z 1955 r., który odbywał się w teatrze Scala: „Wystarczyło popatrzeć na publiczność spływającą gęsto ulicami wiodącymi ku teatrowi. Byli wśród niej ludzie, których nie widuje się nigdzie, tacy, którzy stronią od odczytów i koncertów i nie uznają innej poza codzienną gazetą lektury, i byli wszyscy ci, których spotyka się wszędzie i którzy noszą nazwiska znane całej emigracji”.

Nowakowski „jednym gestem rozładował patos, zawsze grożący w podobnych chwilach: gdy witające go oklaski przedłużały się, z zegarkiem w ręku zmierzył czas ich trwania i wymownym podniesieniem brwi stwierdził milcząco:

– Nie najgorzej”.

Kosowska pisała dalej: „W Nowakowskim Polacy odnajdują wszystko, co jest im bliskie, i mało o kim z równą słusznością, jak o nim można powiedzieć, że jest pisarzem narodowym”.

Oblęgorek dla Nowakowskiego

Codzienność ostatnich lat życia nie zawsze była tak wesoła. Dużo chorował. „W czterech ścianach wiecznie niedogrzanego londyńskiego pokoju ustawiał na meblach fotografie i albumy przestawiające Kraków. Poruszając się między biurkiem, biblioteczką a fotelem, wędrował w wyobraźni Floriańską, Szewską, Plantami” – pisze Poskuta-Włodek.

Do końca pracował. Leopold Kielanowski wspominał: „W małym jego pokoiku na »Hampsteadzie« piętrzył się co tygodnia stos książek, użyczanych mu przez Bibliotekę Polską. Przynosił je w ciężkich teczkach, których dźwiganie na wzgórze Hampsteadzkie było dlań coraz trudniejsze”.

Żył w niedostatku, nie był w stanie płacić za szpital. W 1962 r. Marian Hemar wpadł na pomysł zorganizowania zbiórki pieniędzy pod hasłem „Oblęgorek dla Nowakowskiego”, nawiązującej do majątku ofiarowanego niegdyś przez społeczeństwo Sienkiewiczowi. Argumentował, że „pisarzowi narodowemu” to się należy.

Hemar nie pomylił się. W odpowiedzi na skromny felieton zaczęły napływać datki z całego świata. Nowakowski pisał: „Najpierw nad jeziorem Michigan i nad Hudsonem, nad Rzeką św. Wawrzyńca, z kolei nad Amazonką i nad La Plata. Ktoś przysłał dar z Wysp Falklandzkich, ktoś inny zasię z Tasmanii, ktoś z Przylądku Dobrej Nadziei. Hongkong nie został w tyle, równie jak Korea Południowa. Funty, dolary, franki szwajcarskie, pesety, guldeny, marki i liry, drachmy, jeny, rupie. Jest i kilka obrączek ślubnych”.

Były i takie prezenty: „Jacyś domyślni przyjaciele przysłali mi do kliniki szampana. Dwie butelki. Redakcja trzecią [...]”.

Jan Bielatowicz wspominał, że „do ostatnich miesięcy życia nikt nie wiedział, czy naprawdę cierpi, czy tylko łudzi i przestrasza”. Bo przecież „kochał gesty aktorskie i umiał nimi szafować”. W czasie ostatniego spotkania „Uśmiechnął się szeroko, po swojemu. Odwrócił się jeszcze: – Pani proszę ręce ucałować. I pamiętajmy o sobie”.

Zmarł w 1963 r. W pogrzebie, zgodnie z jego prośbą, uczestniczyli tylko najbliżsi. Inaczej w Krakowie, gdzie podczas odprawianej za niego mszy tłumy nie pomieściły się w Kościele Mariackim i stały na Floriańskiej. W 1968 r. do Krakowa sprowadzono jego zwłoki. Spoczęły w rodzinnym grobowcu na Rakowickim Cmentarzu.
***
Cenzura PRL pamiętała o nim także po śmierci. Instrukcja z 1974 r. wymieniała go nadal wśród wrogów ustroju, których dorobku nie wolno podkreślać „w sensie pozytywnym”. Jako „przeciwnika Polski Ludowej” określała go Mała Encyklopedia Powszechna. W jednym z felietonów wyzwisko to skomentował: „W tym okresie »przeciwnik« to jakby komandoria, Polonia Restituta z gwiazdą, ze wstęgą i wszelkimi dodatkami”.

Autor: Piotr Lisiewicz 

 

 

 

 

A teraz z innej beczki.

Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
To każda gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci,
Słuchaj - bo to są najlepsi poeci.

Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone
Będą ci małe poemata składać.
Ja bym to samo powiedział, co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać;
Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną.

Dzisiaj daleko pojechałem w gości
I dalej mię los nieszczęśliwy goni.
Przywieź mi, Zośko, z tamtych gwiazd światłości,
Przywieź mi, Zośko, z tamtych kwiatów woni,
Bo mi zaprawdę odmłodnieć potrzeba.
Wróć mi więc z kraju taką - jakby z nieba.

Niechaj mię Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
To każda gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci,
Słuchaj - bo to są najlepsi poeci.

"Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi"
na podstawie wiersza Juliusza Słowackiego "W pamiętniku Zofii Bobrówny"

Nakryć Polskę Cycem ! - link do poprzedniej notki

Brak głosów

Komentarze

Dzieki za ten txt.

Przypomina o samych wielkich z emigracji - Nowakowskim, Lechoniu, Stefanii Kosowskiej, Bielatowiczu, Grydzewskim, Raczynskim...

Piotr Lisiewicz,

redaktor Gazety Polskiej, znienawidzony przez Michnika i jego wsciekle psy !

* I prosba o podjecie decyzji w sprawie blogera TL.

Przesmiewczy bardzo. Proponuje przyjac do Resortu. Na co najmniej stopien majora.

Co Wy na to, Pulkowniku ?

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258065

Wyobrażasz, że wiedza o Nowakowskim w Krakowie jest znikoma.
Cóż się dziwić, jak historia nie widzi się ważną dla władzy.
A były to postaci z krwi i kości, wzór dla młodzieży, nie tylko patriotyczny.

Ja tam nie decyduję o angażu do Resortu, kierownictwo dało dyla, co daje wiele do myślenia. Może trzeba przejąć Resort.

Patrzaj, już komuś Nowakowski wadzi.

Czuj Duch

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258081

Piękne miasto ten Kraków był. I piękni ludzie tam mieszkali. Przed wojną. I co się porobiło? I dlaczego się porobiło? Przecież nie przez Nową Hutę. To poważnie, bez szczypty złośliwości... :-(

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#258087

Z tym Krakowem, to nie tak do końca. W końcu prawdziwa wersja Dulskiej, to krakowska "mieszczanka".
U nas tyle samo pięknych, co i brzydkich person.
Widać tak miało być.
Wszak najlepiej uniwersyteckie miasto choćby Hutą osłabić, a i nie tylko nią.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258097

Wiesz, gdzieś chyba w 1975 roku byłem w Krakowie przewodnikiem pewnego włoskiego professore. "Papiery" miałem dobre, więc w zamkniętym Muzeum Czartoryskich dali nam do łap pudło (nieduże) z "Damą..." Leonarda, cobyśmy sobie wyjęli i pooglądali. Oj podobało mi się wtedy to uniwersyteckie miasto, podobało...

W latach `80 wolałem już Nową Hutę, choć właśnie wtedy poznałem osobiście "Piwnicę" i jej ludzi.

W latach `90 pozostała mi już tylko - biednemu warszawiakowi - magia "starego" Krakowa.

Pozdrawiam nostalgicznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#258108

Nowakowski jest naprawde wielki. 

Chyba mam jego wszystkie ksiazki, wydane na emigracji. Nie mam tych wczesniejszych, przedwojennych.

Nalezal do Niezlomnych, dla ktorych Milosz byl nie tylko lewakiem, ale zwyklym czerwonym sprzedawczykiem.

* Wracajac do Resortu... ie wiem, co sie stalo z Generalem ?

I wypytaj sie TL, czy by nie mial nic przeciwko, gdybysmy tytulowali go... majorem ?

* wkleil mi sie major oak (to dla tl), ale dostojny i z Sherwood Forest,

pamietajacy Robin Hooda !

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258088

Jak przejmę Dział Kadr, może jutro szturm, to poszukam formularzy odpowiednich.

Ja też pamiętam Robin Hooda, doczekał się nawet wersji polskiego pisarza, nie tłumaczenia, a autorskiej. Gdzieś mi się poniewiera.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258100

I gdzie, bo chcialbym w nim uczestniczyc. 

Newsa przeslij na priva, bo tajniacy czujni.

i bywaj !

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258335

Napisz kilka slow o tym szturmie ;)

Co do Generala. 

Mam wrazenie, ze on jest z nami. Obok nas ;)

I dyskretnie obserwuje nasze przemieszczenia.

A na 100 % obserwuja nas  wywiadowcy od towarzysza biznesmena Bondaryka.

Najwiekszego z podgladaczy ;)

pozdro.

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258367

Mało znam, choć co nieco obiło mi się o uszy. Twój tekst ciekawy - przeczytałem, choć długaśny, do końca. Człowiekowi nie starczy życia, cholera, żeby wszystko poznać, choć chciałby. :)

pozdr
Koteusz

Vote up!
0
Vote down!
0

Koteusz
=======
Polacy domagają się prawdy o Smoleńsku!

#258196

Witaj,
autorem tekstu jest Piotr Lisiewicz, a publikując ten tekst za jego zgodą w kontekście tegorocznego Balu na Stawach ( Półwsie Zwierzynieckie ) popularyzuję postać wybitnego Krakusa i mieszkańca Zwierzyńca.

Tekst był publikowany w pełnej wersji w Nowym Państwie, w skróconej w Przylądku Dobrej Nadziei, ale jak widać nie wszyscy zwrócili na niego uwagę.

O takich postaciach warto zawsze przypominać.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258311

Tajne komplety. Na ostatnich skrawkach wolnego internetu. Czuję się tak okaleczony z prawdziwego wykształcenia, pozbawiony realnej wymiany myśli, przytłoczony i zmaglowany propagandą. To mrzonka, ale katedra niezmanipulowanego samokształcenia , może kiedyś?

Vote up!
0
Vote down!
0
#258111

Prawdziwe wyksztalcenie mozna zdobyc zawsze i wszedzie. Jak ktos tylko chce.

Z rok temu media podniecaly sie newsem, ze ponad 80. - letnia babcia obronila doktorat , na Columbii.

Z nauk humanistycznych.

Nie wierzysz chyba,

ze towarzysz Bonbaryk z ABW zdusi swoimi krwawymi lapskami caly polski internet ?

Vote up!
1
Vote down!
0

baca.

#258118

Jeżeli już w kilka godzin po wpisie rzecznik parlamentarnego klubu dewiantów Rozenek podał że rozważają pozew sądowy przeciwko internaucie który wyznaczył 100 tyś zł za świński ryj Palikota to znaczy służby resortowe pod pretekstem zabezpieczenia przed terroryzmem czytają wszystko prócz gównianej, nas też. A oni mają inne metody.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258131

Jak czytają, to się uczą :-))). Przynajmniej trochę się uczą... ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#258135

Witaj,
a może właśnie Tajne Komplety i Partyzantka przyciągnie młodzież.
Po prostu się dzielmy wzajemnie pamięcią.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
-1

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258155

To mój ulubiony poeta i okazuje się, że dobry przyzwoity Człowiek.

Co tu napisać? Najlepiej dla zaakcentowania wkleję fragment tekstu:

Wspomina jeszcze o obłudzie władz PRL: „Propaganda warszawska cynicznie obiecuje nam rozgrzeszenie z naszych win i zbrodni. Jakież to zbrodnie, jakie winy? I kto ma nas z nich rozgrzeszać? Zbrodniarze, którzy z Polski zrobili jedno wielkie więzienie?”.

I dodaje: „rzekoma Polska, w której rządzą agenci sowieccy, jest oszustwem. Głosić to jest naszym wielkim, zbiorowym obowiązkiem”.

Vote up!
0
Vote down!
0

Petronela

#258176

Witaj,
cytat znakomity, czy na czasie, wkrótce się okaże.

A to co dodał pasuje jak ulał.

Pozdrawiam Serdecznie

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258183

Elita.

Vote up!
0
Vote down!
0
#258181

Bardzo jej brak, a ersatz jaki nam zafundowali sowieci dobija Polskę.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258184

że będzie zbrodnią przeciw narodowi, niemal taką samą jak przynależność do peło, jeśli nie weźmie i nie złoży wszystkich tych swoich tekstów o Wielkich Nieznanych w jedną całość i nie nada jej kształtu książki. To są bezapelacyjnie literackie perełki.

Chyba znajdzie się jedna przyzwoita oficyna, która będzie w stanie to wydać ?

Nie wiem czy z tego będzie jakiś pieniądz - ja chcę to mieć na półce i koniec. Periodyki w których publikował te perełki niestety wygubiłem, a i forma w jakiej przyszłoby je przechować i czytywać jakaś taka nie bardzo.

Powiedz mu, że w wypadku przeciwnym, czyli gdyby zaniechał, to może się tak zdarzyć, że z którejś zadymy Naszości Piotrek po prostu nie wróci w całości. Głupio będzie, twardemu zawodnikowi z poznańskiej "żylety", nawiewać w kąpielówkach, gumowym czepku i dmuchaną kaczką (czy w innym, aktualnie obowiązującym stroju organizacyjnym) przed aktem patriotycznie motywowanej wściekłości. Jestem dwa lata starszy i z chęcią dokopię szczeniakowi jeśli się wypnie ; )

Koniecznie dodaj, że to uprzejma sugestia wypełniająca znamiona art. 190 KK § 1 i słusznie powinna "wzbudzić w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#258507

Witam,
postaram się "wpłynąć" na rzeczonego.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258574

gość z drogi

masz Rację,przeoczyłam tekst pana Piotra,a przecież staram się nadążać za nim :)

JWP,czas wrocić do latających Bibliotek,pamiętasz tamte LATA ?

CZAS ,bo rozbisurmanili sie okrutnie....

Tajne komplety,latające biblioteki i paryzantka a 'szemrane byznesmeny"

nie bedą miec ani chwili wytchnienia by ,za każdym z nas podsłuchując,czy podgladając " przemieszczać się."

Słowacki <Sienkiewicz i Dzisiejsi na sztandary ....:)

wczoraj za złotowkę kupiłam Pana Wołodyjowskiego i mimo,ze pięknie oprawiony Sienkiewicz stoi równym rzędem niczym Żołnierze w bibliotece,to kupiłam bo bolał mnie ten Mały Rycerz leżący na ulicznym chodniku

JWP,dzielny bojowniku kłaniam CI się serdecznie i pozdrawiam Muzę i Naszych Przyjaciół...:)

serdeczności w sobotni piękny Dzień :)

i 10 :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#258582

Witaj,
ważne jest, by historię i takie postaci nie tylko słowem pisanym przekazywać. Gdzie są wieczorne rozmowy, a raczej opowieści babć i dziadków.
Coraz mniej rozmów na ważne tematy, wszystko takie pudelkowe.
A półki z kanonem literatury nic nie zastąpi, byle tylko chęć do czytania była.
Historia to rzecz obowiązkowa.

Dziękuję, przekazuję i równie serdecznie pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258686

Widze, ze jestes, Pulkowniku.

Sprawdz, jak mozesz... czy mozliwe bylo w stanie wojennym palowanie opozycjonistow i organizowanie tzw. sciezek zdrowia przez zolnierzy krakowskiej dywizji powietrzno-desantowej (czerwonych beretow) ?

Nigdy o tym nie slyszalem, a jedna z blogerek twierdzi, ze tak bylo (opowiadal jej o tym znajomy, ktory sluzyl w tej formacji). ???

pozdro resortowe.

I nie daj sie !

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258693

Witaj,
nie będzie tak łatwo, ale się postaram.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258694

Zawsze mialem szacunek dla naszych czerwonych beretow.

A tu taki blogerski news, ze w stanie wojennym palowali...

To jest wiadomosc na 99% nieprawdziwa, ale dla tego 1% niepewnosci, warto sprawdzic.

serdeczne, resortowe ;)

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#258699

gość z drogi

ba,nawet ich nie zbiera...bo POco ?

drugi obieg też raczej winien być w obrazkach i to najlepiej na Murach ,jak dawniej bywało

serdecznie pozdrawiam  :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#258790

Biblia Pauperum? Świetny pomysł, ale... trzeba to ją koniecznie uzupełniać...homiletyką ;-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#258791

gość z drogi

się jakieś KetmanoPOdobne i po sprawie będzie....

serd pozdrawiam  :) 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#258805

:-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#258812

Witaj,
czytelnictwo co prawda upada, lecz bibliotekom nie brakuje czytelników. Tylko, że młodzież tam nie gości za często.
Nie można mieć wszystkiego na swojej półce i dlatego biblioteka zawsze winna ją uzupełniać. Tylko, jak w domu pusto na półkach, to i do biblioteki daleko.
Gdy wszystko pozornie jest, to nie ten smak i zachęta, a i jakość marna.
Mury winny przemówić, a potem ulica.

Pozdrawiam Serdecznie

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#258910

gość z drogi

CZAS zaśpiewać ponownie...i uważac,by szkodniki się nie wdarły...

serd pozdrawiam

10 :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259161

gość z drogi

On im dodawał pieśnią sił,śpiewał,ze blisko już świt"

pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259163

szkodniki wyrzucone drzwiami wracają oknem, ale moze to dobrze. znaczy, ze sie maja powody by sie Nas bać:) pozdrawiam
Vote up!
0
Vote down!
0
#259167

gość z drogi

serdeczne dzieki :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259182

Śpiewać i obalać te mury.

A szkodnikami się nie przejmuj, przyjdzie na nie czas.

Pozdrawiam Serdecznie

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#259208

gość z drogi

od prawie ćwierć wieku,ale ile można jak ten Syzyf wciąż pod gorkę iść z bagażem

gdy swoi ten bagaż ściagają....mam na myśli szkodniki i nie tylko 

serd pozdrawiam i znikam,muszę nabrać dystansu

ode mnie zawsze masz DYchę Patriotyczną...i nie są TO żadne pochlebstwa,bo ostatnią rzeczą w zyciu  dla mnie ...jest pochlebstwo,

albo jestem z kimś, na dobre i na złe,bo tak  chcę ,albo nie :)

pozdr Ciebie i Przyjaciół....

z dychą w dłoni....

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259232

Witaj,
na dobre i złe. Tylko właśnie kiedy owo dobre nadejdzie, każdy ma sił tyle ma, ile ma. I czy nam jeszcze starczy.
Dufam, że tak. Nie wiem jednak czego trzeba, by Polacy poderwali się do walki o Ojczyznę, czy czekamy na kolejne tragedie ?
Jeżeli nie stanie się to teraz, to znów czeka nas wiele lat w niewoli.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#259451

gość z drogi

pamiętam końcówkę lat siedemdziesiątych,wtedy puste sklepy,podwyzki cen

a dzisiaj? ja też nie wiem :)

serd pozdr z dychą w dłoni

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259506

Teraz półki pełne badziewia, a portfele puste gonią podwyżki.
Licytacja Polski nabiera tempa, a wkrótce i nas.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#259540

gość z drogi

a my goli i wcale nie weseli,,,

serd pozdr :)

10

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#259682

Goli, a nawet bezbronni. Choć siła drzemie.

Jeszcze będziemy się radować.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#259934

gość z drogi

to byłoby żle...

jestem wręcz pewna,ze ten  Matrix,dobiega końca

czego sobie i NAM,życzę pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#260664

Witaj,
ten Matrix jest wieczny, tylko się mutuje.
Jeżeli wydrzemy choćby pędź ziemi, to i tak będzie dużo.

Pozdrawiam

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#260700

gość z drogi

to jest właśnie TO

Dorosłym Dzieciom nadziei i uśmiechów,małym Dzieciakom,szczęśliwego i bezpiecznego Dzieciństwa 

 serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#260722

To była jednostka mojego brata.Wyszedł wiosną 78 roku.
Pierwszy rok służby odbył w Oświęcimiu, skąd jednostkę przeniesiono do Krakowa.
Piękny miał mundur:)
Jego "chusta rezerwisty" wykonana była z jedwabiu "moro", ze spadochronu:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#258832