Zamachowiec smoleński

    Bardzo wiele powiedziano w temacie zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym z udziałem samolotu TU-154 o numerze bocznym 101, w okolicach lotniska Smoleńsk Północ 10 kwietnia 2010. Pojawiły się różne teorie o przebiegu ostatnich minut tego fatalnego lotu.

    Wiele znanych postaci z życia publicznego wyraziło swe zdanie, co do przyczyn wypadku. Czasami te wypowiedzi były na krawędzi zdrowego rozsądku. W społeczeństwo polskim doszło do swoistego podziału, kto wierzy w zamach to oszołom. Oczywiście, że to był nieszczęśliwy wypadek jest prawdą dla wszystkich wykształconych z dużych miast, wchodzących w drugi próg podatkowy.

   Wrzucono do jednego moherowego koszyka wszystkich mówiących o zamachu. Że to Gazeta Polska i Ojciec Rydzyk kierując własną prywatą wmawiają tym naiwnym, że to był zamach. Tych, co modlili się pod Krzyżem, nazwano wyznawcami zamachu. O to właśnie chodziło. W książce pt. " Musieli zginąć " autorstwa Leszka Misiaka i Grzegorza Wierzchołowskiego , jest kilka stron poświeconych temu, że nikt nie kwapił się do badania przyczyn katastrofy, bo nie. Oficjalna narracja będąca propagandą pseudo-raportu  Komisji MAK i ministra Millera miała trafić pod strzechę, jako jedyna prawda o zdarzeniach z 10 kwietnia 2010. Plan ten częściowo powiódł się. Był wypadek i wszyscy zginęli, tak uważa duża cześć społeczeństwa naszego kraju. Zostały sporządzone stosowne raporty i po sprawie.

   Wiem, że pisząc powyższe trzy akapity Atlantydy nie znalazłem, tak i przebiegu zdarzeń w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 również. Tylko po dwóch latach czas na wnioski, a nie ustalanie szczegółów. Komu tak bardzo zależy na wrzucaniu cały czas faktów obalonych przez badaczy katastrofy i uznanych naukowców ? Kto tak mocno pieni i atakuje każdy nowo odkryty fakt dotyczący zdarzenia ?

  Odwróćmy zatem kolejność procesu poznania wydarzeń, na początek kto to zrobił. Zaś później jak to zrobił ?