Menażeria pierwszomajowa
Nie byłem nigdy, jako zoologiczny antykomuch, zwolennikiem świętowania 1 maja, pamiętając, że było to niesłychanie upokarzające przejście w hołdzie wiernopoddańczym przed jakimiś dupkami na trybunie, przy jakiś kretynach w budce naprzeciwko czytających jakieś stalinowskie wiersze z kartki. Nie dało się tego zignorować, bo mój balkon był akurat w trójkącie: trybuna z dupkami- orkiestra Marynarki Wojennej- budka z kretynami czytającymi wiersze. I dookoła głośniki. Nie dało się zignorować także z tego powodu, że sprawdzano obecność przed pochodem i po pochodzie. W liceum olewaliśmy to i pamiętam, że wystarczyło powiedzieć, że tato zabronił iść i się nie czepiano. Ale już na studiach sprawdzano to wręcz histerycznie i lepiej, by, jak to mawiano, księdzu plebania się spaliła, niżby ktoś miał opuścić pochód. Sprawa polityczna, a WSM była pod baczną obserwacją ze względu na quasi- militarny charakter. Nie było rady, mundur, czapka, kolumna czwórkowa i hejże, lewa, lewa. Kiedyś starszy rocznik przeszedł demonstracyjnie rozchełstany, jak „parszywa trzynastka”, sprawa była taka, że mało nam szkoły nie rozwiązali. Albo zbombardowali.
Nie powiem, jako dziecko przedszkolne obserwowałem pochód z przyjemnością, lubiłem orkiestrę wojskową, zresztą mam słabość do dzisiaj, ba, chóru Aleksandrowa lubię czasem posłuchać, choć wiem, że to propaganda. Ale niemieckie marsze też lubię, bo lepszych do maszerowania nie wymyślono. I nawet haili- hailo nie ma wiele wspólnego z Hitlerowcami, bo to sobie panienka patrzy przez okienko i podśpiewuje do chłopaka, co go w kamasze wzięli i coś długo nie wraca. Jedynie Horst Wesel lied jest hitlerowskie, żeby było śmieszniej, opiewają tam towarzyszy zabitych przez reakcjonistów i komunistów, bo przecież SA-mani to socjaliści z krwi i kości, a Hitler to zasłużony działacz socjalistyczny, lewicowy, aż w oczy bije. I po grzbiecie też bije, choć zabił znacznie mniej ludzi, niż komuniści, może, dlatego, że miał mniej czasu, choć starał się bardzo, trzeba mu to przyznać.
Warto sobie poczytać ulotki nazistowskie z czasów wojny, jak pięknie piszą o zjednoczonej, postępowej Europie bez granic, praca, pokój, postęp, no nic, tylko gwiazdy zamiast swastyki wkleić i nikt nie pozna, że coś nie tak, że to nie o UE. I oficjalne, państwowe święto 1 maja na ziemiach polskich też Hitler wprowadził, jeśli się nie mylę ( proszę poprawić, jeśli się mylę), to znaczy po tej stronie Bugu, bo po tamtej, to Stalin.
Czytam sobie wywiad z Ryszardem Bugajem, człowiekiem lewicy, którego ogromnie szanuję za niezwykłą skromność i uczciwość. W życiu na Pana Ryszarda nie zagłosuję. Bo on, to dopiero by nas urządził, taki socjalizm wprowadził, żebyśmy jedynie mogli pisnąć z rozpaczą, ale, jak to mówią, pełen szacun. Pamiętam, nigdy nie zapomnę, stałem sobie na cardecku, czyli pokładzie samochodowym na promie do Roenne na Bornholmie, woziliśmy tam takie tanie, rowerowe wycieczki dookoła Bornholmu i patrzę, idzie Bugaj z sympatycznym uśmiechem w jakimś tanim, marynarskim chyba ortalionie, jakiś tenisówkach, prowadzi rower, skrzyp, skrzyp, skrzyp. Popatrzeliśmy sobie za nim, potem po sobie i pamiętam, że powiedzieliśmy wtedy, „i patrz pan, jednak można żyć uczciwie, bez kradzieży, bez chapania państwowego”, a był to czas, gdy „nasi” bohaterowie świeżo dopuszczeni do władzy „chapali”, co się dało i gdzie się dało, wymieniali bryki na nowe, o dwie klasy lepsze i stare żony na nowe, o dwie dekady młodsze.
I mówi Bugaj, że nie wyobraża sobie, że mógłby iść i świętować razem z tym, co idą i świętują dzisiaj. I ja też nie wyobrażam sobie, by można było zebrać w jednym miejscu panopticum dziwniejsze i śmieszniejsze, bardziej zakłamane i sztuczne, niż to, które owo święto pracy dzisiaj świętuje.
Cyniczny do szpiku kości agent najpierw sowiecki, co to w samą porę zdążył się przewerbować do wywiadu amerykańskiego, dzięki czemu jego kwity trafiły do zbioru zastrzeżonego i są tam wieczyście chronione. Zresztą, powiedzmy sobie otwarcie, kolejność jest prawidłowa, wyobraźmy sobie, że się przewerbowuje w drugą stronę, To już lepiej tak, nie? Nie narzekajmy. Przynajmniej jest na oku i jak będzie fikał, to w dobrą stronę.
Cyniczny do szpiku kości nihilista, szemrany biznesmen budujący swoje bogactwo na machlojach i przekrętach, sprawnym wykorzystywaniu luk prawnych, wyprowadzaniu majątku za granice i wsparciu biednych studentów i emerytów dających my swe ostatnie, od ust odebrane tysiące złotych na kampanię. I oczywiście na niezwykłej przychylności prokuratury umarzającej jego sprawy pod najprzedziwniejszymi uzasadnieniami, które niechybnie trafią do podręczników i skryptów młodych studentów prawa. Nihilista udający błazna, który udaje lewicowca pomimo uczestnictwa w Komisji Trójstronnej, czyli projekcie dążącym do ustanowienia Rządu Światowego, który korzysta z tego, że większość ludzkości to kretyni i konsumenci telewizyjnych „Tańców na lodzie” i TVNów w stu wersjach językowych. Wierzcie, widziałem je chyba wszystkie, choć żałuję, wolałbym ich nie oglądać. Akurat wyznaczono mu zadanie zajęcia się lewicowo- nihilistycznym sektorem elektoratu, co dzięki współdziałaniu funkcjonariuszy w mediach zadziałało nadspodziewanie dobrze. Równie dobrze mógłby być nadzieją i świeżą siłą elektoratu islamistycznego, zielonego, endeckiego, katolickiego, robociarskiego, feministycznego i kto wie, czy kiedyś nie będzie. Zależy, jakie rozkazy zostaną mu wydane.
Cyniczny do szpiku kości opasły sybaryta, hucpiarz, tupeciarz, który jeździ na demonstracje lewicowych „wkurzonych” swoim Jaguarem, słusznie zauważając, że co, autobusem ma przyjeżdżać? Na demonstracje jeździ Jaguarem, ale na listy wyborcze wjechał na trumnie swej byłej koleżanki partyjnej (byłej, bo wcześniej skreślonej, wykluczonej i poddanej izolacji), ciągnąc i nadymając sprawę jej samobójstwa, lub, co bardziej prawdopodobne samopostrzału przez nieznajomość zasad bezpieczeństwa użycia amunicji obezwładniającej ( nie strzela się z przyłożenia, bo wtedy dodatkowo działają gazy prochowe z lufy, no, ale nie wszyscy to wiedzą i nieszczęście gotowe) w komisji sejmowej, kończąc jej prace dokładnie w chwili ustalania kolejności na listach wyborczych.
Pomniejszych uczestników „robotniczego święta” potraktuję skrótowo, ze względu na obrzydliwość. To znaczy moją obrzydliwość, którą odczuwam do osoby posiadającej dokumenty kobiety, pewnego polityka, który postanowił uczynić sposób swej kopulacji sposobem na swe utrzymanie, mordercę pewnego księdza, jego współpracownika z gazety, paru byłych ( choć właściwie niekoniecznie) bezpieczniaków, sporo weteranów walki z imperializmem i reakcją, paru fachowców od odkręconych śrubek, paru weteranów z KBW. Jestem daleko, więc nie wiem, czy Jaruzelski z Kiszczakiem też maszerują, czy też raczej to pod ich balkonami, zgodnie ze świecką tradycją, maszeruje to zdumiewające panopticum.
Niechże sobie maszerują, ich prawo. Jakby tak ich ci anarchiści ze Stanów, co to ich śmierć upamiętnia 1 maja zobaczyli, to by dopiero było! Wysłali by policji bukiet kwiatów i list, że, sorry, sorry, i że się rozmyślili. I przyrzeczenie, że już nigdy żadnej bomby nie rzucą, no, chyba, że w tych dupków, co to maszerują lewa, lewa. Zwłasza w tego spaślaka w Jaguarze.
P.S. Zachęcam do czytania poniedziałkowych felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie” i Freepl.info
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2856 odsłon
Komentarze
Jan Bogatko 1 Maja był
1 Maja, 2012 - 18:54
Jan Bogatko
1 Maja był świętem zarówno w III Rzeszy, co i w ZSSR. Socjalizm zobowiązuje,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
@Jan Bogatk&Seawolf
1 Maja, 2012 - 20:01
Podobnie jak 8 marca! ;-)))
Oto Polska właśnie?
1 Maja, 2012 - 20:40
Są tylko dwie możliwości: albo Polacy są bezdennie głupi w całej swej masie i głosują wbrew temu co widzą: albo wyniki wyborów są bezczelnie manipulowane!!!Kłamstwa premiera i poszczególnych ministrów na temat sytuacji w całym kraju i w poszczególnych resortach, wobec faktycznej - poza ... spektakularnymi wyjątkami - ZAPAŚCI (!!!) praktycznie w każdej istotnej dziedzinie życia, z opieką zdrowotną na czele, przyniosły taki efekt, że Polacy - niczym ten karp głosujący za przyspieszeniem świąt - zdecydowali, że nadal pozwolą się oszukiwać i żyć mirażami, malowanymi przez polityków i "dziennikarzy" we wiodących mediach państwowych i prywatnych. Dobitnie o tym świadczy wynik Ruchu Palikota. Należy sobie uświadomić, że ten wynik uzyskał człowiek, który przez wiele lat swojej obecności na scenie politycznej, pozując na wielkiego przyjaciela obecnego premiera i obecnego prezydenta, zachowywał się nie jeden raz poniżej poziomu menela i zawiódł na całej linii, jako parlamentarzysta, który osobiście deklarował zapoczątkowanie wielu zmian i reform. Temu samemu człowiekowi, po odejściu z PO, udało się z wydatną pomocą zaprzyjaźnionych mediów, wmówić wielu grupom sfrustrowanych ludzi, że tamten przyjaciel prezydenta, tamten poseł, tamten przewodniczący komisji, a ogólnie, tamten nieudacznik, to nie był on! Bo on jest teraz prawdziwy, zdecydowany co robić i co najważniejsze: On wreszcie wie, jak to wszystko zrealizować! Czy mamy przez to rozumieć, że przebywanie w bliskim otoczeniu premiera i prezydenta (a wcześniej marszałka) skutkuje niemocą intelektualną i niemożnością skutecznego działania??? Jeśli zapytać kogokolwiek, od zwykłego człowieka nie interesującego się polityką poczynając, po eksperta z dowolnej dziedziny (oprócz jednej, czyli PR), to żaden z nich nie jest w stanie wskazać ani jednej osoby z rządu Platformy Obywatelskiej, który osiągnął istotny sukces w dziedzinie, za którą odpowiadał. Skoro tak, to czym tłumaczyć, że najwięksi nieudacznicy dostali od społeczeństwa mandat do dalszego trwania na dotychczasowych pozycjach - bo przecież nie do rządzenia, skoro dotąd nie rządzili, lecz jedynie trwali na stanowiskach - jak nie zmasowaną akcją propagandową ze wszystkich stron i to nie tylko ze strony mediów, ale i wszelkich instytucji oraz urzędów państwowych, łącznie z europejskimi, aktywnie zaangażowanych tylko po jednej stronie sceny politycznej. To oczywiście w żadnym stopniu nie usprawiedliwia wyborców - po prostu: Głupoty usprawiedliwiać nie wolno!!! Jest jednak faktem, że większość głosujących poszła po najmniejszej linii oporu i licząc chyba, że w końcu jakiś cud się wydarzy, oddała swój głos na tych, których im wskazały wybitnie tendencyjne media. To właśnie obsadzenie swoimi ludźmi praktycznie wszystkich ważnych miejsc w mediach państwowych, przyniosło skutek... I kto teraz zaprotestuje, przeciwko jedynowładztwu, skoro praktycznie we wszystkich stacjach mogliśmy oglądać na twarzach wielu polityków "dziennikarzy" i "ekspertów" ogromną ulgę i uśmiech, rozładowujący wielkie napięcie z czasu oczekiwania na wyniki. W zdecydowanej większości, była to ulga prostytutek politycznych i medialnych, żyjących nadzieją, że nikt nie widział, jak się sprzedawały
@ Sałata53
1 Maja, 2012 - 21:04
Bardzo dobry komentarz!
Jako warchoł prawie od urodzenia...
1 Maja, 2012 - 20:41
...bo już jako kilkulatka ojciec katował mnie newsami z Wolnej Europy( wszyscy inni nie chcieli już go słuchać)
...stwierdzam że brak mi pochodów pierwszomajowych i wujka Lenki!
Wolę jawnego wroga niż partyzantkę i kryptokomuchów z neokomuny!
Taki np. wuj Bolek ma immunitet i gdybym mu palnął w pysk to by się echo w Komitecie Helsińskim odezwało albo i na Brooklynie :(:(:(:(
Re: Menażeria pierwszomajowa
1 Maja, 2012 - 20:55
Szkoda,że towarzysz Miller nie powtórzył słów z ubiegłego roku.
Wieszczył wtedy,że 1 Maja będzie nie Świętem Pracy,tylko świętem wstąpienia Polski do UE.
''Dla mnie to było ogromne przeżycie,a dla Polski nowe perspektywy,nowe szanse i przyspieszona modernizacja''mówił w wywiadzie dla Rzepy.
Zaiste prorocze to słowa :)
Pozdrawiam
markiza
seawolf!,co tam orkiestra! Lityński Bierutowi kwiatki wręczał
1 Maja, 2012 - 20:55
Olbrychski na przyczepie traktorowej podciągał się na drążku!
pzdr
pzdr
antysalon
1 maja
2 Maja, 2012 - 20:28
U mnie w podstawówce i liceum także pamiętam chodziliśmy na pochód. Nawet przypominam sobie pochody ćwiczebne naokoło boiska z hasłem na ustach "Gierek! Partia!" :-))
W liceum nigdy nie wziąłem do ręki czerwonej szturmówki. Zawsze biało-czerwoną flagę. Albo dostanę ja albo nie idę. Zawsze się znalazła nawet jak już się ponoć skończyły. :-)))
Krok drugi nie uczestniczenie w pochodach. Chciałem iść w pochodzie z dziewczyną (później narzeczoną, dziś żoną) zamiast z zakładem pracy gdzie byłem na stażu. Nie wyrazili zgody. No to poszedłem z dziewczyną. :-))))
Do końca pracy w tym zakładzie nie miałem premii, podwyżki.
Pies ich trącał.
„Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem." Aleksander Fredro