Zaszczują Tuska jak psa...

Przewidywania J. Kłosińskiego, o tym, że Tusk może wkrótce upaść i na scenie politycznej może dojść do przetasowań skłoniło mnie do kilku szybkich przemyśleń.

http://wpolityce.pl/artykuly/24364-jerzy-klosinski-dla-wpolitycepl-montuja-nowy-rzad-z-palikotem-to-proba-przegrupowania-osrodka-trzymajacego-wladze

Donald Tusk skończy źle. Nie wiem czy ktoś popełni jego samobójstwo czy koniec będzie bardziej spektakularny (na przykład spadnie śmigłowiec którym poleci na miejsce następnej katastrofy na kolei bądź na pękającej autostradzie), ale śmierć Tuska wydaje się tak samo konieczna dla przetrwania obozu zdrajców jak śmierć pułkownika Tobiasza do ukręcenia afery aneksowej WSI.

Na kogoś trzeba przecież zwalić całe odium przegniłego państwa i nadchodzącej katastrofy, a skoro lemingi kupiły zamach smoleński i wymordowanie elity państwowej, to kupią wszystko, nic nie jest zbyt bezczelne żeby nie kupiły.

Pytań jest kilka. Przede wszystkim co uznane zostanie za moment przesilenia. Czy będzie to sprzeciw Pawlaka wobec reformy emerytalnej? Tusk ma przecież - tak można wnioskować po zachowaniu koalicjanta - dość mocne haki na PSL, nie podskoczą mu. Czy będą to zawirowania na rynkach finansowych, skutkujące na przykład skokowym wzrostem kosztów obsługi zadłużenia kraju i koniecznością podjęcia radykalnych oszczędności?

Poza tym zastanowić się trzeba jak zareaguje Tusk. Czy walcząc o życie potulnie da się zmieszać z gnojem, złoży samokrytykę, odejdzie cichutko na polityczną emeryturę, a kiedy już wszyscy o nim zapomną uprzejmie np. popełni samobójstwo? Czy też od razu podejmie ostateczną śmiertelną bitwę? Drugi scenariusz jest o tyle nieprawdopodobny, że - moim zdaniem - Tusk jest otoczony ludźmi, na przykład z ABW, którzy wyraźnie w hierarchii prawdziwych władców Polski stoją wyżej i są o wiele bardziej nietykalni.

A może właściciele Polski, aby zaspokoić żądze krwi i ofiar, rzucą go na pożarcie masom? Takie rozwiązanie jest dość łatwe, większość wyborców Tuska to lemingi, a te można bardzo łatwo i szybko wytresować. Dziś kochają Tuska, jutro będą go na rozkaz nienawidzić i rozszarpią na strzępy jak Kadafiego.

Co by nie było, zaznaczyć trzeba, że Tusk samo sobie zgotował tragiczny los, wchodząc dobrowolnie do obozu zdrajców i dając skolonizować "swoją partię" przez polskojęzyczną "razwiedkę".

Nie będę po Tusku płakał, wszak dla niego od dawna polskość to nienormalność.