Był nie był, mówił nie mówił, czyli, w przyszłość patrzmy, a nie wciąż katastrofa i katastrofa...
taka jest mniej więcej retoryka "polityków" koalicji i tej prawdziwej, nie PiSowskiej, opozycji.
Po kilku godzinach szoku wywołanego ekspertyzą, w dniu podania w mediach informacji o niej, do boju ruszyli przyboczni Tuska i ich dyżurne autorytety.
To był bodaj piątek, wieczór, kiedy jadąc samochodem i słuchając Trójki usłyszałem opinie różnych polityków na temat. Były to rzecz jasna opinie wyważone, nawołujące do spokoju i nie poddawania się emocjom.
Nie pamiętam teraz kto z PSL wyraził się bardzo ciekawie mniej więcej tymi słowy :
"Wolałbym, aby politycy PiS przestali się zajmować katastrofą, a zaczęli zajmować przyszłością Polski i tematami istotnymi dla kraju i obywatelki..."
Cóż za troska o przyszłość ojczyzny, prawda?
Co tam, że zginęło blisko 100 najważniejszych w państwie ludzi, co tam, że w trakcie tuskowo-putinowego wyjaśniania tej katastrofy zmarło w tajemniczych okolicznościach kolejnych kilkanaście osób.
To przeszłość.
Władza nie ma czasu się nią zajmować, bo władza patrzy w przyszłość. Władza chce realizować kolejne sukcesy i dbać, aby naród zdawał kolejne egzaminy.
Kiedy władza powtarzała ochoczo z Sikorskim na czele, że do katastrofy doszło z winy pilotów naciskanych przez Generała, to było to wyjaśnianie katastrofy.
Kiedy okazuje się, że teoria ta legła z hukiem w gruzach i część społeczeństwa domaga się wyjaśnień, władza nazywa to jątrzeniem i wykorzystywaniem katastrofy do celów politycznych.
Cynizm, chamstwo i bezczelność niektórych polityków sięgnęły przy okazji zenitu.
Wg np takiego Grasia, nie ma znaczenia czy Generał był w kokpicie, czy go nie było, bo to nie przywróci życia tym, którzy zginęli...
Dodając do tego słowne wymiociny Niesiołowskiego, nie trudno stworzyć sobie jaskrawy obraz władzy i jej intencji.
Popłoch jakiś zapanował i duże zdenerwowanie.
Nie ma merytorycznej dyskusji, nie ma woli wyjaśnienia.
Są emocje i próby zdezawuowania faktów, które wyszły na jaw wraz z ekspertyzą.
W gruzach legła cała farsa zwana śledztwem.
To nie są już pozory prób spokojnego, pozbawionego emocji wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
To, co mamy okazję obserwować, to cyniczne, wyrachowane próby zakrzyczenia faktów.
Pozostaje jedynie wyczekiwać, że w ciągu kilku dni "wybuchnie" w Polsce jakaś sensacyjna "afera". albo pan Donald odniesie jakiś kolejny, spektakularny sukces, który przykryje na jakiś czas wnioski wynikające z ekspertyzy.
Uważam, że to, z czym mamy do czynienia, to nie jest putinizacja Polski.
Putinizacja dokonała się już jakiś czas temu, a dziś jesteśmy jedynie świadkami jej praktykowania...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1570 odsłon
Komentarze
Re: Był nie był, mówił nie mówił, czyli, w przyszłość patrzmy, a
16 Stycznia, 2012 - 14:22
trzeba przyznać . że ciągle coś wymyślają, wezmy na przykład weterana wielu rekonstrukcji bezkrwawych bitew, zasłużonego pułkownika legionistę wojska polskiego pułkownika Przybył/a/zajmującego się między bitwami sądownictwem wojskowym.Spodziewam się że generał Parulski wkrótce będzie musiał przykryć Przybyła jakimś niezwykle efektownym show potwierdzającym rangę generalską a potem już tylko telewizja wywiady,autografy i oglądalność+reklamy
Dobosz
A główny przekaz...
16 Stycznia, 2012 - 15:25
medialny wpaja do otumanionych głów: NIE MA POTWIERDZENIA NA OBECNOŚĆ GENERAŁA BŁASIKA W KOKPICIE.
To znaczy, JESZCZE NIE MA. Bo to, że generała na taśmach nie słychać LOGICZNIE (jakże mnie to słowo bawi w ustach baranów z prokuratury) nie dowodzi jeszcze, że go tam nie było.
No brawo panowie prokuratorzy. Stosując waszą wykładnię logiki możemy śmiało stwierdzić, że w kokpicie nie było także psa Łajki, kota Kaczyńskiego, baby z wąsami i cycatej Marzeny.
...
16 Stycznia, 2012 - 16:22
A właśnie, że nie!
Stosując ich rozumowanie nie można zaprzeczyć obecności w kokpicie psa Łajki, kota Kaczyńskiego, baby z wąsami i cycatej Marzeny itd., tzn. nie ma potwierdzenia ich nieobecności.
Trochę jest w tym prawdy - ale zwykło się przyjmować w życiu codzienny pewne konwencje (choćby takie, które nie do końca są zgodne z pewnymi wynikami nauk ścisłych), np. żeby móc wypowiedzieć się w danym czasie. Zgodnie z takimi konwencjami większość z nas nie bierze pod uwagę tunelowania kwantowego przy odpowiadaniu na pytanie "gdzie się wybierasz?" - swoją drogą być może niebawem właśnie tunelowanie będzie linią obrony tezy o obecności gen. Błasika w kabinie pilotów.
Tak czy siak - nie możemy powiedzieć jednoznacznie, że w miejscu, którego nie obserwowaliśmy, dana sytuacja nie zaszła. Podobnie nie powinno się twierdzić, że jeśli tylko istniała możliwość, to dana sytuacja na pewno miała miejsce. Jedyne co pozostaje to spekulacje- mniej lub bardziej wiarygodne.
Tu kończy się nauka i zaczyna prawo...
Starożytni "wynaleźli" zasadę domniemania, że dopóki nie UDOWODNI się winy, osoba jest niewinna. Nie wyspekuluje, ale udowodni. Jak każda inna zasada prawna, również ta w jednych sytuacjach się sprawdza a w innych nie, ale trochę stopuje dążenie do sądowniczego terroru i rzucanie wyrokami na lewo i prawo.
Dziękuję za wykład...
16 Stycznia, 2012 - 17:26
z logiki ale o więcej nie proszę bom na pierwszym roku studiów miał tego od groma. Zdałem, zapiłem i nie zapomniałem.
Oczywiście, że nie możemy powiedzieć, że generała Błasika tam nie było. Ale też ci szubrawcy nie mieli prawa mówić, że on tam był. Do tego pijany. A przez ostatni rok z hakiem on tam właśnie według nich był. I wcale nie o logikę tutaj chodzi a o prawo. O to prawo, które ci szubrawcy złamali, kłamiąc w żywe oczy. O prawie moralnym nawet nie wspomnę...
I chciałoby się zapytać. Była zbrodnia, kiedy kara? Bo taka jest logiczna kolej rzeczy prawda? No ale... Nie o logikę tutaj chodzi. Bo logika i prawo tej hucpy się nie imają.
PS. Jak kogoś cytujesz rób to staranniej. Ja o żadnym ichniejszym ROZUMOWANIU nie pisałem bo to przecież przegięcie:)
Pozdrawiam
...
17 Stycznia, 2012 - 12:23
A tak, tak - chyba się rozproszyłem przy użyciu słowa rozumowanie.
Ech, pewnie mój post brzmi trochę jak obrona, ale nią nie jest. Zamierzałem tylko zwrócić uwagę, że "myśl" (znowu babol) "to, że taśmy nie świadczą o obecności, wcale nie znaczy, że generała nie było w kokpicie" ma trochę sensu, ale uwaga!
Nikomu nie trzeba mówić, że niebo ma kolor niebieski - a to jest właśnie takiego typu stwierdzenie - każdy myślący to wie, ale przekaz dla gawiedzi jest taki - brak dowodów na taśmie nie obala naszej tezy, że generał był w kabinie.
Kara? Może jeszcze przeprosiny Pani Błasik, społeczeństwa, honoru żołnierza, armii? Chyba się zapomniałeś :)
serdecznie pozdrawiam
lepiej wyjść na kompletnych głąbów niż na morderców!
16 Stycznia, 2012 - 15:28
to chyba tłumaczy głupkowate gadki tuskowych desperados...
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart