HAPPENINGOWCY OD BAUMANA I MINCA POD LUPĄ ABW

Obrazek użytkownika rolex
Kraj

Przez media przeleciała informacja, że „happeningowcy” od Trockiego z Baumanem plus Minc chcą tym razem zapobiec wspominaniu przez Polaków odzyskania niepodległości wspomagając się zaciągiem krzyżackim, chociaż w różowym i czerwonym wydaniu. Krzyże z płaszczy będą stuprocentowo zdjęte, natomiast można będzie być może liczyć na jakieś różowe ciżemki.

Cały pomysł może być li tylko chęcią uniknięcia międzynarodowej poruty z roku poprzedniego, kiedy to chorzy na owsiki spadkobiercy projektantów Gułagów w towarzystwie pań balzakowskich zadrwili z uczestniczących w Marszu Niepodległości więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Domyślam się, że w tęgich głowach uznali, że tym razem przebiorą się za obozowych strażników, ale ponieważ nie są pewni, w którą stronę skrzywią się usta Reichskanzler na taki pomysł, więc postanowili wystawić krzepkich potomków parobków margrabiów, żeby w razie czego nie było na nich.

Można się zastanawiać, jak się przybyli licznie przybyli do Warszawy Niemcy będą zachowywać? Jakkolwiek by się nie zachowywali, możemy się spodziewać, że w przypływie adrenaliny genotyp podpowie im właściwe reakcje. Mogą na przykład chcieć potowarzyszyć kolumnie ludzkiej z owczarkami niemieckimi, co dla zgromadzonej publiczności mogło by być niezapomnianą inscenizacją historyczną; mogą przynieść wielki kosz, do którego ludzie idący w pochodzie będą wrzucać posiadaną przedmioty stygmatyzujące - jakieś symboliczne zapalniczki, świece, krzyżyki czy medaliki. Proszę spróbować docenić wielkość sceny, w której były Powstaniec Warszawski zda order Virtuti Militari do wiklinowego kosza niemieckiego socjalisty! Scena godna w doniosłości historycznemu oryginałowi, a spodziewane straty mniejsze.

Wynajmowanie knechtów może wejść do polskiego obyczaju, i można by ów zwyczaj powtórzyć już przy okazji kolejnej rocznicy obchodów Powstania Warszawskiego, rocznic likwidacji zakłądanych przez Niemców żydowskich gett, obozu dla polskich dzieci w Łodzi, czy obozu na Radogoszczu. Obóz na Radogoszczu (który dla zapewnienia wysokiego poziomu organizacji wycieczek zagranicznych przemianowalibyśmy na Radegast) w rodzinnej Łodzi, obóz koncentracyjny dla polskich i żydowskich mieszkańców regionu, został spalony razem z więźniami tuż przed końcem wojny, a piszę o paleniu nie po to, żeby budzić niesmak wodzów partii rewolucyjnych wszelkich odcieni (wszak palą zdradziecko Polacy, Niemcy planowo i ordnung muss sain), ale żeby zwrócić uwagę na fakt, że niemieccy knechci mają doświadczenia pirotechniczne, co demonstrowali w kilku niemieckich miastach, a jeden z ich duchowych przywódców – Joschka, miał nawet kiedyś trafić koktajlem Mołotowa w policjanta, okaleczając go zresztą na całe życie. Wchodzący w skład niegdyś zakładanych przez Joschkę truppen też praktykują okaleczanie policjantów i podpalenia, więc ich użycie w ewentualnych inscenizacjach będzie Grosse Willkommen.

Z faktu, że wielu z zaproszonych gości ma swoje kartoteki z wyrokami w Bundesrepublice, a są zapraszani i przyjeżdżają w zamiarze przeszkodzenia w wykonaniu praw obywatelskich w formie legalnej manifestacji, mają zamiar (jeśli nie bezpośredni to ewentualny) dokonywania szkód w mieniu, naruszania nietykalności osobistej, a nawet zagrożenia życiu i zdrowiu, czego obfity materiał znajdą państwo na stronach socjalistycznych troopen, można sporządzić dokument, który nazywa się aktem oskarżenia o przestępstwo w formie usiłowania, a być może już 11 listopada w formie dokonania, obejmujący i zapraszających i zapraszanych.

Żeby jednak tak się stało nasze służby i prokuratorzy musieli by umieć myśleć co najmniej tak prawniczo poprawnie jak Rolex, no i mieć... jakby to nazwać... zrozumienie dla wartości dowodu rzeczowego i materiału w śledztwie. Niestety, tak nie jest. ABW, która została przez wolną prasę (freie presse) zawiadomiona o zagrożeniu mienia, życia i zdrowia uczestników legalnego zgromadzenia odbąknęła, że pewnie będzie coś tam notować w notatniku, ale mnie to zupełnie nie ucieszyło.

Otóż jakiś czas temu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymała do badania telefon komórkowy poległej pod Smoleńskiem młodej stewardessy Justyny Moniuszko, w którym stwierdzono ingerencję w pamięć aparatu w postaci kasowania plików w dniach 11-12 kwietnia 2010. Przekazany telefon był aparatem Nokia z wbudowanym GPS-em, co mogło mieć olbrzymie znaczenie w śledztwie, skoro taki GPS zapamiętuje dokładne położenie geograficzne, w którym się znajdował.

Po badaniu agencji telefon Nokia z wbudowanym GPS-em i 1 GB kartą pamięci zamienił się w telefon Samsung, bez GPS-u i z 2 GB kartą pamięci, dodatkowo w czasie „badania” zwizualizowała się bateria, której wcześniej nie było. Jest to cud na miarę tego w Kanie Galilejskiej.

Podaję to jako przykład poziomu specjalizacji i profesjonalizmu ABW nie po to, żeby budzić jakieś kolejne negatywne emocje (na przykład strachu, że państwo znowu zda jakiś egzamin), ale już tylko po to, żebyśmy może podjęli jakąś akcję odwodzącą ABW od pomysłu zrealizowania zadań operacyjnych wobec naszych niemieckich gości.

Jeśli bowiem załóżmy, że niemieccy goście wykonają w 100% plan , który sobie zwyczajowo zakładają, to znaczy kogoś pobiją, znieważą, zniszczą i podpalą, a ABW to wszystko zbada, i wyniku kolejnego cudu okaże się, że wszystkich tych czynów karalnych dokonała przebywająca w stolicy reprezentacja Bułgarii w judo wspierana przez albańskich zapaśników, to dopiero wybuchną burdy, które mogą być skierowane przeciw samej ABW i jej szefowi, a wiemy, że czego jak czego, ale BOR-u tam nie będzie. Las będzie. Las Birnam.

A na koniec mam, jako Polak, taki osobisty adres do Kanclerz Merkel. Oglądałem Panią w czasie ostatniego szczytu i doznałem po raz kolejny wrażenia, że pieniądze to nie wszystko, nawet jeśli głupio przeputane. Ogłada, to jest to do czego powinniście sięgać w głębiach kultury waszego wschodniego sąsiada. Fakt, że dużo z tej ogłady odeszło wraz z jej znawcami w czasach wizyt Pani poprzedników w kanclerskim fotelu, nie znaczy to jednak, że jeszcze nam trochę nie zostało. Jakby co, służymy lekcjami zachowań salonowych.

Brak głosów

Komentarze

1. Jeżeli na manifestacji zobaczę jakiegoś szwaba co sprzeciwia się obchodom Rocznicy Odzyskania Niepodległości, to mu wp... podtrzymując tradycję rodzinną; mój Ojciec był w Powstaniu Warszawskim. Uprzedzam, że z trudnoscią odróżniam czerwonych szwabów od rodzimych lewaków.
2. Nie obchodzi mnie co będzie potem.
3. Jako chrześcijanin szczerze żałuję za wszystkie grzechy które popełnię.

Vote up!
0
Vote down!
0
#195216

Jestem tuż obok Ciebie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#195240

Serdecznie zapraszamy reprezentantów bratniego narodu niemieckiego na lekcje ogłady i dobrych manier. Zapewniamy intensywne szkolenie w grupach i indywidualnie. Obiecujemy położenie dużego nacisku na zapamiętanie wykładanego materiału. Jesteśmy przekonani, że prowadzone przez nas lekcje będą dla uczniów niezapomnianym przeżyciem. W ramach promocji zapewniamy nocleg w aresztach, izbach wytrzeźwień i szpitalach.

Vote up!
0
Vote down!
0
#195238

na początek dam po pysku, parasolką żeby rąk nie brudzić, jakem ok.70-letnia staruszka, a potem się zobaczy.
Nb. moja rodzina także ma na pieńku z Niemcami i na saksy nie jeździ.
+Joanna K.

Vote up!
0
Vote down!
0

Joanna K.

#197970

Na czas zajęć z ogłady, trzeba zabezpieczyć pomoce dydaktyczne
1.Flaga Biało-Czerwona, na porządnym drzewcu, tępienie końcówek niecelowe, albowiem będzie znacznie więcej "materiału" do tępienia.
2.Aby nie ryzykować "silnej indoktrynacji" przez miejskie szczekaczki, potrzebne będą wkładki douszne ochronne.
3.Dla właściwego "upamiętnienia niezapomnianych wrażeń" z kursu, należy przygotować sprzęt rejestrujący.
Duża ilość sprzętu, mile widziana, nie chcemy przecież, aby ktoś został pozbawiony wspomnień.
Pozdrawiam

"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma

Vote up!
0
Vote down!
0
#197979