MINI-PUTA
Są wśród nas. To znaczy nie wszędzie. Wśród Czytelników Gazety Wyborczej ich nie ma. Nie ma ich też wśród oglądaczy TVN. Nie ma ich wśród spadkobierców NKWD i GRU, oraz ich następczyni w Polsce – WSW, przemalowanej na WSI. Wyrośli na ciemnej, polskiej nienawiści zilustrowanej tak pieknie w filmie ‘Pokłosie’. I kontynuują rzeź. ‘Polski Breivik’ był na Marszu Niepodległości, niewykluczone, że był na marszu w obronie Telewizji ‘Trwam’; jest wszak słuchaczem Radia Maryja. To taki polski Czeczen, który ma usprawiedliwić rozpoczęcie ‘Drugiej Wojny Czeczeńskiej’. Na peerelowską miarę, a więc na miarę ‘Misia’. To jest terroryzm na miarę naszych możliwości i ambicji.
Jak w dowcipie: ‘Dwóch obywateli raczy się winem ‘Łyk Donaldinio’ na ławce przed rzęsiście oświetlonym za unijne pieniądze (70% wkładu własnego) ‘Orlikiem’. Zza horyzontu wyłania się paralotniarz kreśląc stochastyczne zygzaki (napędzany ‘Czarem Bronka’). Skonfudowany nagłym podmuchem załamuje trajektorię i dokonuje czołowego rozpoznania budynku starostwa, tuż przy ‘Orliku’ (po remoncie, 70% wkładu własnego). Słychać odgłos tłuczonych szyb, motolotnia osuwa się po ścianie i wpada w rabatki. Cisza. Motolotniarz wyjmuje sobie z czoła trzy kolce pochodzące z róży pnącej. ‘Pacz, urwła, Kaziu’ pan Czesław pociąga łyk Donalda ‘jaki kraj, tacy terroryści’.
Polska pod rządami Donalda i ABW to taka Rosja w perspektywie ‘Misia’. Stosuje się twórczo rozwiązania ‘Wielkiego Brata’, ale w ‘misiowej’ perspektywie. Rosjanie to ludzie poważni, więc żeby uwierzyli w terroryzm potrzebne było kilka bloków mieszkalnych wysadzonych heksogenem; Polacy to ludzie seriali, więc na ich potrzeby wystarczy opowieść o tym, jak to mieszkaniec Krakowa (z natury morderczo konserwatywny) planował zamachnąć się na Donalda z Bronkiem, i w tym celu konstruował bombę zapewne złożoną z pozostałości trotylu, których w przyrodzie skolko ugodno.
Donaldu, którego istotne cześci pozostałości jestestwa tkwią w zaciskających się obcęgach byłego kolegi ze Wschodu grunt usuwa się pod nogami. ‘Przebiegły (wszak pochodzący z ‘czerni’) Waldemar wymiksował się z towarzystwa, które wydaje się mieć już tylko penitencjarną przyszłość. Spektakl odegrany brawurowo z kolegą Piechocińskim, zgrabnie rozpisany na role, wpisał się złotymi zgłoskami w historię kabaretowej, polskiej demokracji. Uzupełnienie wyrwy nie będzie łatwe; nie ma zbyt wielu chętnych do dołączenia do ‘Gangu Olsena’.
Konieczne były więc rozwiązania specjalne. Medialne, bo kto ma wykonać realne? Przecież nie generał Janicki? Banda łobuzów, która załapała się na policyjne etaty ‘kominiarzy’, nadaje się na rozróbę pod prowincjonalną dyskoteką (skąd się zresztą rekrutują); miastowych ich ‘polot’ nie rusza. Służby wypełnili po deskę misiowaci durnie, którzy czerpią poczucie władzy z faktu posiadania słuchweczki za uchem, ‘dwa tysiące pińcet na rękę’ i ‘miru Dżejmsa Bąka’ w zakupionym za szwajcarskiego franka nowym mieszkaniu na Kabatach dla ‘młodych, kształconych’ – metro dochodzi.
‘Mini-Puta’ kończy się jak było do przewidzenia. Ze skomleniem i w towarzyszeniu aury domu uciech, w którym wybuchł pożar. Oszczędzając panom ze słuchaweczką zachodu i troski skąd wziąc na kolejną ratę na spłatę M4, dziś w cenie kawalerki w Londynie po przeliczeniu, doradzam: ‘łapcie Pawlaka – to on podpalił’.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1443 odsłony
Komentarze
@rolex
20 Listopada, 2012 - 14:56
Zaraz, zaraz... Bo się pogubiłem w analogiach historycznych. Znaczy, że mini puta skończy się wypędzeniem naszego garnizonu z Kremla? A gdzie Dymitr? Bo samozwańców to mamy od groma...
O, put...ain!!! ;-)))
Pozdrawiam