CHŁONIAK POLSKI - NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI
Kampania wyborcza zbliża się ku końcowi, więc być może warto przyjrzeć się jej nieco analitycznie, z perspektywy normalności - takiej tam jesieni za oknem w bankrutującej Europie.
Każde polskie wybory są okresem szczególnym, w którym ten prawdziwy suweren o przaśnej mordzie bolszewika zdejmuje na chwile maskę cywilizowanego człowieka, żeby lepiej widzieć.
Pamiętamy z poprzednich wyborów prawdziwego suwerena różnego rodzaju wybryki, kiedy to podkładał nogi tym przedstawicielom stronnictw (w ramach tej samej koterii), których akurat nie lubił, i promował tych którzy jemu nrawilis.
Znane nam z PRL-u ścieranie się frakcji.
Czas na pierwszą tezę, taką mianowicie, że większa część polskiej sceny politycznej nie posiada programu politycznego czy ideowego, a to z tego prostego powodu, że nie reprezentuje formacji duchowej i intelektualnej, w której takie posiadanie występuje. Jasne, dla niepoznaki jakiś tam program trzeba mieć, żeby dać ludziom poczucie złudnego wyboru; dlatego jedni są bardziej socjalni, a inni liberalni, ale i tak wszystko to ludzie sowieccy z ducha, i kończy się tym, czym się dotychczas zazwyczaj kończyło, a więc dalszym rujnowaniem kraju i pauperyzacją jego ludności, czemu towarzyszy strumień pieniędzy kierowany do „naszych” bankierów za granicą.
Kiedyś za PRL-u ukradzione pieniądze słało się do Wiednia i Zurychu, dzisiaj są inne, modne kierunki; jednym z nich jest Londyn, a kto jest dzisiejszym bankierem sami wiecie. Nie, to nie jest politolog z licencjatem, który dokonuje przelewów w Warszawie, ale obydwaj panowie się znają (z pracy, bo jeden wysyła, a drugi odbiera) i lubią, bo dyskutują o zbliżających się wojnach.
Jest rzeczą zaskakującą, że wciąż jakieś circa 30-40% ludzi daje się nabrać na „oblicze polityczno-ideowe”, podczas gdy miarą intencji w polskiej polityce (szczególnie w polskiej polityce) jest umiejętność przeciwstawiania się patologiom, ich zwalczanie i wdrażanie rozwiązań realnych w miejsce pozornych.
Czyli na przykład Ministerstwo Finansów w miejsce wierzchołka piramidy korupcyjnej, Ministerstwo Zdrowia w miejsce Handlu Życiem i Zdrowiem, i tak dalej... To czy naród poprzez suwerena zdecyduje się na zastosowanie przy tworzeniu realnych struktur państwowych modelem fińskim, szwajcarskim, szwedzkim, brytyjskim, to już są – przynajmniej na tym etapie, sprawy drugorzędne.
Rządzi nami – z przerwą na lata 2001-2002, kiedy rządził Olszewski i 2005-2007, kiedy rządzili „Kaczyści”, nieprzerwanie od 1944 roku ten sam typ, przy którym określenie „uczciwy-doliniarz” przestaje być oksymoronem.
Naiwność niektórych wydawało by się całkiem łebskich babek i facetów jest porażająca, przy czym ja jestem już na etapie znieczulenia na otaczające mnie objawy, niczym sanitariusz pod Pashendale. „Głosuję na nich, bo oni głoszą poglądy konserwatywno-liberalne”, to tak samo jak powiedzieć: „Lubię tych rekietierów rabujących mi bagażnik, bo ci to przynajmniej mają konserwatywno-liberalne podejście do świata; potrafią liczyć, ale i na mszę pójdą. Natomiast tych, którzy rabowali wczoraj nie cierpię. Jestem zbyt pryncypialny, żeby polubić tych wstrętnych rekietierów-socjalistów. Oni mi rabują, a potem kupują dzieciom cukierki!”. No fakt konserwatywno-liberalny sowieta zainwestuje w lepsze uzbrojenie gangu, no i w siebie. A clou tego przedstawienia polega na tym, że i jedni i drudzy meldują temu samemu Don Corleone (w przaśnym, sowieckim wydaniu)
Charakterystyczną cechą kampanii w Polsce jest mafijne uwikłanie instytucji życia publicznego, które udają, że są tym, czym są strukturalnie do nich podobne instytucje w wolnym świecie.
A że nie sposób omówić wszystkich, skupmy się na dwóch głównych, szczególnie aktywnych w okresach wyborczych: mediach i tak zwanych „ośrodkach badania opinii publicznej”.
Zadaniem mediów zakładanych za pieniądze uzyskane od komunistycznych służb specjalnych, a pochodzących z rabunku, jest utrzymanie istniejącego status quo, a przede wszystkim niedopuszczenie do jego zagrożenia. Tutaj podział na tytuły jest też mniej istotny, bo podobnie jak politycy dzielący się na pozorne stronnictwa, i media dzielą się pozornie – chodzi o to, żeby wypełnić rynek. A ten rynek wypełnia się po to, żeby oprócz różnorodności w sprawach drugorzędnych albo niezwiązanych z zarządzaniem Priwislinszcziną, prezentować wspólny front wobec zjawisk zagrażających systemowi.
Dlatego jeśli służby produkują wrzutę o „rozmowie Kaczyńskiego z bratem”, według tego samego scenariusza, co „rozmowa Wałęsy z bratem”, to taka wrzuta pojawia się w trzech, czterech mediach obejmujących możliwe szerokie spektrum poglądów i możliwe szerokie spektrum wiekowe. Dokładnie tak, jak przed laty, kiedy „rozmowa Wałęsy z bratem” była omawiana w szerokim wachlarzu mediów reprezentujących barwną paletę pluralistycznych opinii, od konserwatywnego Dziennika Telewizyjnego, przez liberalny Program Trzeci Polskiego Radia, aż bo libertyńskie „Razem” czy „Itd”. Ultrakatolicki „Tygodnik Powszechny” musiał zaznaczyć, ale mógł nie komentować obszernie.
Rzecz jasna, po odrobinie namysłu nad charakterem procesu redakcyjnego, staje się oczywiste, że dzisiejsze orkiestracje medialne „wrzut” nie są możliwe bez wieczornej odprawy w gabinecie; wtedy sekretarza od kultury, dzisiaj pana od śrubek.
Ale jest jeszcze jedna rzecz szczególna. Otóż w sytuacji zagrożenia systemowego, podobnie jak w 1981 uruchamia się „czynniki zagraniczne”. Znany redaktor jedzie do Moskwy i opowiada o zagrożeniu „faszyzmem” na spotkaniu z „czytelnikami”, a „polski korespondent” Zeitungów przesyła wstrząsające relacje do Berlina, że już wkrótce Polnische Malkbarekuh może przestać dawać Milch, co będzie zupełne Ungleichmäßigkeiten, meine Damen und Herren.
No a na koniec o tych „sondażowniach”. Wpadłem na taki pomysł, że z pomocą zaprzyjaźnionego socjologa miejscowego napiszemy broszurę w tubylczym języku: “Public opinion polls as a tool shaping the public mind, to preserve the oligarchic system in Poland and to prevent democratic changes, 1989-2011” albo: “Dr Mengele of sociology – a disastrous abuse of science. Poland 1989-2011” Z sondażami na przestrzeni lat, nazwami ośrodków badawczych, nazwiskami właścicieli ośrodków, ich związkami z komunistycznym systemem, pełnymi danymi osobowymi profesorów, etc.. zakończoną krytyczną, rzetelną analizą jakiegoś znanego ośrodka badawczego w wolnym świecie, albo wydziału socjometrii, czy jak to się tam nazywa. Z miażdżącą oceną metodologii, sposobu przeprowadzenia badań (mam kilku świadków, którzy pracowali przy tych zbiorowych oszustwach). A potem wydrukujemy i roześlemy do tych wszystkich znanych centrów naukowych z pierwszych pięciu setek w rankingu. No i owocnej kariery!
I to tyle o montażowniach, a w zasadzie strukturach sowieckiej manipulacji opinią publiczną, bo na czy się tu w końcu rozwodzić. Jaki jest koń, każdy widzi, a jak nie widzi to albo głupi, albo umoczony.
Pozdrawiam
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1467 odsłon
Komentarze
Pojadę tow.Wiesławem :)
27 Września, 2011 - 13:21
Nie poto____tworzylim___te instytucje___aby w obliczu____
zagrożenia___pryncypiów___zostawić je___w ręcach____
Warchołów.
Stoimy___nad brzegiem___przepaści, a następna___kadencja___
pozwoli nam__zrobić__ogromny__krok naprzód.
I tak nam__dopomóż__putinie__i wszyscy sowieci.
Pozdrawiam myślących.
Re: CHŁONIAK POLSKI - NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI
27 Września, 2011 - 13:23
Ach, zachwycił mnie ten tekst! Roleksie, napisałeś to genialnie! Dzień paskudnie mi się zaczął, ale po takiej lekturze aż chce się żyć! Najwyższa nota, oczywiście!
Pozdrawiam :)
Dama Pik
Dama Pik
Plaster?
27 Września, 2011 - 14:24
Plaster?
Zawsze do naszej biało-czerwonej
już inne barwy są dostawione.
Nie do francuskich, nie do niemieckich -
tylko przy naszych jest ten niebieski.
Jak przylepiony. Jakby pilnował.
Śledził, podglądał - przy głowie głowa.
Nie przy angielskich, przy holenderskich -
tylko przy naszych jest ten niebieski.
Unia się dzieli, kłóci, rozpada,
a ktoś niebieski stale dokłada,
jakby pilnował i przypominał -
bez niebieskiego już Polski nie ma!
A mnie to drażni! A mnie to boli!
Ja jeszcze myślę jak "Sami swoi".
To zestawienie Rosją mi pachnie -
wygląda razem bardzo nieładnie.
Na wyrównania się nie zgodzili,
a te niebieskie nam przykleili.
Niech je odsuną wreszcie na stronę!
Ja kocham tylko biało-czerwone!
Marek Gajowniczek
rolex
27 Września, 2011 - 14:44
Napisz, koniecznie, tę broszurkę w tubylczym języku! I roześlij!To jest genialny pomysł! Oczywiście, jak zawsze, 10;)
Data Rolexie, data ; )))
28 Września, 2011 - 03:31
Bo aż gryzie w oczy ; ))))
"Uczciwy doliniarz" - nie, to jednak jest bez sensu. Powinno być "uczciwy łapownik". To jest ta nowa-stara jakość, która z małymi zacięciami trwa nad Wisłą od parudziesięciu ładnych lat...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart