orły, orlęta i orliki
Dzieją się dzieje Europy a nawet świata; co z tym zrobią historycy (o ile będą) trudno mi sobie na razie wyobrazić, dopóki coś się nie skończy i coś, mam nadzieję, nie zacznie (ale tego pewnie nie doczekam).
Na rasie trwa produkcja dokumentów historycznych, nierzadko audiowizualnych, z których w swoim czasie będą dziejopisowie wybierać to, co zechcą.
Jeśli ocaleją, na przykład, dyski rejestrujące tzw. programy informacyjne telewizji, za najważniejsze wydarzenie sierpnia 2011 w ówczesnej Europie będzie można uznać obchody rocznicy wybudowania Muru Berlińskiego, albo rocznicy Puczu Janajewa (jakie będą komentarze tych wydarzeń, nie chcę zgadywać).
Jest mało prawdopodobne, żeby na historyczną notkę zasłużyło madryckie spotkanie miliona młodych ludzi z Benedyktem XVI (jeśli już, to przy okazji informacji o protestach przeciw tej wizycie), ale może znaleźć się w ikonografii albo półtoratonowa bomba, sporządzona przez pracowitego pana Breikiavika, albo niekompletnie odziana pani minister Hall, albo parada psów z kulawymi nogami przed siedzibą polskiego parlamentu.
Podczas rozmyślań nad biegiem zdarzeń dobiegających kresu
(z mojego punktu widzenia) i nad tym, czego też będą się uczyć moje prawnuki, przypomniałem sobie zdarzenie sprzed półwiecza.
Znajomy historyk, pracujący w polsko-niemieckiej komisji "podręcznikowej", pokazał mi podręcznik stosowany wówczas w jednym z landów Republiki Związkowej do nauczania dziejów ojczystych.
Rozdział poświęcony II wojnie światowej miał, jeśli pomnę,
dwie stroniczki i nie zawierał danych faktograficznych (np. nazwiska ówczesnego kanclerza i Wodza); jedyną jego ilustrację stanowiło szare zdjęcie towarowego wagonu, do którego ładowali byli wynędzniali oberwańcy z tobołkami, wypędzani po przegranej wojnie ze swojej ojczyzny.
Spytałem, jak wyglądają podręczniki używane w Niemieckiej Republice Demokratycznej, ale nie uzyskałem odpowiedzi, jeśli nie brać pod uwagę machnięcia ręką.
Angela Merkel miała wtedy 10 lat, Władymir Putin - 12.
Za cztery tygodnie przypada rocznica rozpoczęcia operacji wyzwoleńczej Armii Czerwonej (wg Pankratowej rozpoczęła się ona 17 września 1939 r. o godz. 5.40) a w jedenaście dni potem rocznica podpisania sowiecko-niemieckiej umowy ustalającej granicę ZSRS i III Rzeszy na linii Curzona.
Jestem ciekawy, jak przebiegną te rocznice w Moskwie i w Berlinie, i jakich doczekają się historycznych wzmianek.
W Warszawie dobiegać będzie końca kampania przedwyborcza, więc media będą zajęte - czym innym.
Od tego są.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1087 odsłon
Komentarze
Orły,orlęta...
19 Sierpnia, 2011 - 22:01
w dniu 15 sierpnia ukazała się ta informacja:
http://www.niepoprawni.pl/content/demonstracja-w-berlinie
bardzo dziekuję
20 Sierpnia, 2011 - 10:54
Jestem wstrząśnięty; bardzo dziękuję za link i pozdrawiam. AT
Andrzej Tatkowski
Mnie interesuje 10 IV 2010 roku
19 Sierpnia, 2011 - 22:49
Jak przyszli historycy określą tę, niewątpliwie graniczną datę?
Czy ostateczny upadek kolejnego powstania polskiego - nieudanej próby odzyskania niepodległości?
A może ten "endlosung" (ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej) to zakończenie ważnego procesu pierestrojki?
Te głębokie reformy podjęte przez KGB w swoim państwie spowodowały wiele groźnych turbulencji (Solidarność) i dopiero po 25 latach zdołano wyprowadzić nawę państwową na prostą.
Leopold
hipoteza
20 Sierpnia, 2011 - 12:03
Jak dotąd, każdy koniec bywał zarazem początkiem; data, która nie tylko Pana bardzo interesuje, przypadła - albo może została wyznaczona - na wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia, podobnie jak śmierć Błogosławionego Jana Pawła II.
Obu tym wydarzeniom - albo przypadkom - towarzyszyło ożywienie więzi duchowej i pobudzenie aktywności społecznej wspólnoty Polaków, dowodzące iż proces destrukcji i dezintegracji tej wspólnoty jeszcze się nie zakończył (w istocie - trwa nadal).
Istnienie narodu polskiego i polskiego państwa, wspartego
na aksjologicznym fundamencie Ewangelii, leży w interesie Polaków (także tych, którzy sobie z tego nie zdają sprawy), ale i w interesie cywilizacji chrześcijańskiej (nie tylko europejskiej).
Być może ten "interes" jest częścią Bożego planu zbawienia; z pewnością jest wartością cywilizacyjną, której warto dziś bronić - choćby w imię szacunku dla ofiar, z których krwi powstała.
Historia świata może się jeszcze nie skończyć, ale kres naszej cywilizacji wydaje się równie możliwy, jak bliski; nie wydaje mi się rozsądne jego przyspieszanie, jestem bowiem przeciwnikiem postępu.
Czy uda się zawrócić ze złej drogi, nie wiem.
Mam nadzieję, że uda się - spróbować.
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
20 Sierpnia, 2011 - 14:15
Pański znakomity komentarz godzien jest osobnej notki.
Skoro nie ma przypadków,a tylko znaki, to obie ofiary złożone w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia, zostały przyjęte przed tron Najwyższego i stanowią element Bożego planu zbawienia.
Wigilia niedzieli Miłosierdzia Bożego w 2012 roku wypada w sobotę 14 kwietnia.