"Czarna legenda" Powstania Warszawskiego (3)
Wyjątkową rolę w budowie „czarnej legendy” Powstania Warszawskiego i AK odegrało szkolnictwo.
Wśród celów wychowawczych nauczania nauki o Polsce i świecie współczesnym za najważniejsze uznano w 1949 roku: „ugruntowanie patriotyzmu, internacjonalizmu jako poczucia bratniej łączności z ZSRR i z ludami walczącymi przeciw imperialistycznej zależności”. Nauczyciel realizując program miał obowiązek podkreślić potępienie przez społeczeństwo rządów sanacyjnych, a co za tym idzie także formacji polskiego państwa podziemnego. Równocześnie dbano o uwypuklenie wielkiej roli partyzantów AL. Zezwolono aby nauczyciel mógł dodać, iż miały miejsce „wspólne walki AL z niektórymi oddziałami AK i BCH”.
W wytycznych z 1951 roku nakazano aby nauczyciele podkreślali fakt kolaboracji AK z Gestapo oraz rzekomego mordowania działaczy „lewicy” przez „oprawców” z AK. Równocześnie wprowadzono do obowiązkowego toku nauczania postacie Marcelego Nowotki i Janka Krasickiego. Ten drugie miał być przedstawiany jako przykład członka ZMW – „organizatora rewolucyjnej młodzieży”. Chodziło o dostarczenie młodym ludziom odpowiednich wzorców osobowych, które wyparłyby ze świadomości młodzieży, obrosłych już legendą bohaterów „Kamieni na szaniec” czy żołnierzy batalionów „Zośka” i „Parasol”.
Lansowanie Krasickiego, a w następnych latach także Fornalskiej i Hanki Sawickiej, ma miejsce w okresie, w którym żołnierze „Zośki” i „Parasola” siedzieli w więzieniach oskarżeni o zdradę, współpracę z Niemcami lub próbę obalenia Polski Ludowej.
Nauczyciele historii mieli w myśl założeń programowych z 1952 roku, podejmować takie zabiegi, „które pozwolą wychować uczniów na aktywnych obywateli, świadomych swych obowiązków wobec ludowej ojczyzny, oddanych pracy nad jej umocnieniem i rozwojem, czujnych wobec wroga klasowego i gotowych do najwyższych ofiar w jej obronie, dumnych z jej osiągnięć w budowaniu podstaw socjalizmu, kochających kraj rodzinny i mowę ojczystą, znających podstawową tradycję narodową i otaczających czcią narodowych bohaterów walki o wyzwolenie społeczne i narodowe”.
Wydany w 1948 roku podręcznik Wł. Bieńkowskiego „Nauka o Polsce współczesnej” podkreślał, iż „polityka obozu emigracyjnego w kraju pozostawała w jaskrawej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, z interesem skazanego przez hitleryzm na zagładę narodu. Tej polityce podporządkowane zostały organizowane w kraju przez obóz emigracyjny siły zbrojne i ich taktyka w walce z Niemcami określana hasłem „stania z bronią u nogi”.
Rozpoczęte 1 sierpnia 1944 roku powstanie warszawskie miało – zdaniem Bieńkowskiego - ułatwić „opanowanie władzy przez rząd emigracyjny” oraz „zaszachować demokratyczny rząd lubelski”. Dowództwo AK miało dopuścić się wielkiego przestępstwa, jakim było nie wykorzystanie „swych możliwości, kiedy przez stolicę przewalała się uciekająca, rozbita armia niemiecka, kiedy wśród armii tej zapanowała panika; nie uczyniono nic, aby przeszkodzić Niemcom w przerzucaniu na prawy brzeg Wisły świeżych dywizji niemieckich dla obrony Warszawy”. Autor skupiając się na konieczności podjęcia walki z uciekającymi Niemcami, nie wskazuje w jaki sposób powstańcy mogliby podjąć skuteczną walkę ze „świeżymi dywizjami niemieckimi”, skoro udało tym jednostkom niemieckim udało się powstrzymać „niezwyciężone” oddziały Armii Radzieckiej.
Nie ma w tym tekście tak często występującej później – o czy będzie jeszcze mowa – nachalnej propagandy i może dlatego tekst ten, przez swoją względną wiarygodność, był – jak przypuszczam – bardziej niebezpieczny i przez to bardziej skuteczny dla budowania fundamentów „czarnej legendy” AK i powstania warszawskiego.
W podręczniku historii M. Dłuskiej i J. Schoenbrenner dla najmłodszych uczniów z 1953 roku nie wspomina się o powstaniu warszawskim oraz AK, jednak autorki podkreślają, iż „od kul reakcyjnych morderców ginęli członkowie PPR (…), uzbrojone bandy reakcjonistów, wśród których było wielu hitlerowców, napadały na działaczy robotniczych, na żołnierzy Wojska Polskiego, na milicjantów”. Takie sformułowania miały nastawić uczniów negatywnie do owych nieznanych jeszcze z imienia reakcjonistów. Były także swoistym fundamentem do budowania „czarnej legendy” AK i powstania warszawskiego w klasach starszych, gdzie obowiązywał podręcznik autorstwa G. Missalowej i znanej już J. Schoenbrenner.
Autorki w taki sposób opisywały powstanie AK: „W kraju część podziemnych organizacji wojskowych uzależniona była do londyńskiego „rządu”. Organizacje te utworzyły tzw. Armię Krajową. W rachubach imperialistów AK (podobnie jak Armia Andersa) miała być użyta przeciw ZSRR dla przywrócenia burżuazyjno-obszarniczych rządów w Polsce. Kierownictwo AK nienawidziło rewolucji, bało się jej. Współpracowało z okupantem w tępieniu sił rewolucyjnych w Polsce”. Znamienny w tym opisie jest zupełny brak słowa o Niemcach, tak jakby zamordowani „działacze demokratyczni”, których zdjęcia zamieszczono poniżej, byli ofiarami AK a nie niemieckiego okupanta.
Najbardziej haniebny był jednak opis powstania warszawskiego. Wedle niego, „reakcja polska, skupiona wokoło „rządu polskiego” w Londynie, widziała, że przegrywa. (…) Zdecydowana na wszystko, byleby nie dopuścić do utworzenia Polski Ludowej, reakcja londyńska wydała kierownictwu AK w kraju zbrodniczy rozkaz: wywołać w Warszawie powstanie. Upatrzeni na przywódców powstania kierownicy AK związani byli z okupacyjnymi władzami i gestapo. Mieli oni opanować stolicę i uchwycić władzę, aby za wszelką cenę nie dopuścić do niej demokratycznego rządu polskiego”. Skoro „klika londyńska” doprowadziła do wybuchu powstania, aby nie dopuścić do utworzenia Polski Ludowej, a przywódcy AK związani byli z okupantem, to po co wszczynali walkę z tymże, zamiast wspólnie wystąpić przeciw „działaczom demokratycznym? Autorki nie zauważyły tej sprzeczności, albo uznały, iż najważniejsze było wpojenie młodzieży zbitki AK=hitlerowcy. Istnieje też możliwość, iż chciały w ten sposób zasugerować, iż Bór-Komorowski we współpracy z Niemcami specjalnie wymordował tysiące mieszkańców Warszawy, którzy przygotowywali się z radością na wejście do miasta bohaterskich żołnierzy radzieckich.
Po klęsce powstania „zdradzieckie dowództwo AK poddało się władzom hitlerowskim. Z honorami wzięły one do „niewoli” hrabiego Bora-Komorowskiego, zbrodniczego „przywódcę” postania”. Cudzysłów przysłowie „niewola” insynuował, iż była ona symboliczna, w rzeczywistości była kontynuacją współpracy między sojusznikami.
Podsumowując problematykę powstania autorki zaznaczają, iż „tragedia bohaterskiej Warszawy udowodniła raz jeszcze, że klasy posiadające łatwo rezygnują z niepodległości za cenę władzy i przywilejów. Prawdziwymi patriotami są natomiast jedynie masy pracujące”. Z powyższego fragmentu płynęło przesłanie, iż najgorszymi wrogami Polaków były i są „klasy posiadające”, z którymi należy prowadzić bezpardonową walkę, aby zbudować „demokratyczną” i „niepodległą” Ojczyznę.
Po 1956 roku zmiany były tylko kosmetyczne. Nadal podtrzymywano (m.in. Kliszko, Nazarewicz) wersję o „sanacyjnych inspiratorach Powstania”, wrogości dowódców AK w stosunku do przedstawicieli „obozu demokratycznego” oraz nieuzgodnieniu terminu wybuchu powstania z Armią Czerwoną. Jedynie przychylniej mówiono o szeregowych żołnierzach AK – rzekomo otumanionych przez sanacyjnych dowódców. Bardzo duży nacisk położono na ukazanie roli GL-AL i to nie tylko w podręcznikach szkolnych czy artykułach prasowych, ale także w popularnych komiksach oraz zeszytach z serii „Tygrysa”.
Mimo wielkiego wysiłku komunistom nie udało się zniszczyć legendy o powstaniu warszawskim i jego bohaterskich żołnierzach. Niestety po „odzyskaniu” niepodległości w 1989 roku istnieją nadal wpływowe środowiska kontynuujące budowę „czarnej legendy” powstania warszawskiego, czego najlepszym przykładem jest paszkwil Michała Cichego z 1994 roku, opublikowany na łamach gazety Nadredaktora.
Wybrana literatura:
I. Blum – Organizacja i działania ludowego Wojska Polskiego
Pamiętniki żołnierzy baonu „Zośka”
B. Mark – Powstanie w getcie warszawskim na tle ruchu oporu w Polsce. Geneza i przebieg
J. Poksiński – TUN, Tatar-Utnik-Nowicki
J. Ślaski – Polska Walcząca
T. Żenczykowski – Polska Lubelska
L. Żebrowski – Paszkwil „Wyborczej” (Michnik i Cichy o Powstaniu Warszawskim)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4376 odsłon
Komentarze
Godziembo...
3 Sierpnia, 2011 - 09:45
Bardzo dziękuję za kolejne odfałszowanie naszej powojennej historii. Większość z naszego pokolenia, została poddana bezprzykładnej indoktrynacji i fałszerstwu historii. Jednostki o odpowiednio wysokim poziomie intelektualnym i patriotycznym, przekazywały dzieciom szeptaną prawdę o Katyniu, Stalinie, rewolucji bolszewickiej i roli żydostwa z UB. Reszta narodu, te masy dowartościowane tzw. władzą ludową, nie miały swoim dzieciom do przekazania nic!. Zezwalały na wychowanie przez szkoły, bandy kalek emocjonalnych, zapatrzonych w istniejące wyłącznie w propagandzie osiągnięcia systemu. Ich prawdą, stały się kłamstwa po tysiąc razy powtarzane i zakodowane. Ludzi wychowanych jak my, można było policzyć na palcach. Do nich także, zaliczali się bracia Kaczyńscy. Dziś jesteśmy bezlitośnie zwalczani przez tych, dla których fikcja stała się wygodną prawdą. Pól wieku kłamstw i fałszu wydało owoce w postaci klonów polskości, jak Tusk, Komorowski, Cimoszewicz i cała ta, czerwono różowa zgraja. Pisz jak najwięcej, może choć procent z prawdy dotrze do młodych. Pozdrawiam wlodeusz.
Wlodeusz,
3 Sierpnia, 2011 - 10:38
Nawet w czasach komunistycznych można było - jeśli się chciało (nie tylko z relacji rodzinnych) poznać prawdę o II RP czy Powstaniu Warszawskim. Wróg był jasno zdefiniowany.
Dziś niestety, wielu Polaków pogubiło się, a obecna propaganda i szkoła skuteczniej mąci im w głowach - wychowując na ludzi bez właściwości, wstydzących się, że są Polakami. Musi się to skończyć tragicznie dla Polski.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Fausz współczesny
3 Sierpnia, 2011 - 09:57
Początkiem lat 90-tych ubiegłego wieku wydano w już wolnej Polsce w PWN album zdjęć z Powstania Warszawskiego.Wielkie dzieło zawierające też zdjęcia nie publikowane. Nie zawiera ono jednak ani jednego zdjęcia dowódców Powstania. Są powstańcy,zdjęcia sytuacyjne ze starannym usunięciem zdjęć oficerów dowodzących.Wydawca i autor albumu przenieśli do współczesnej Polski komunistyczne nakazy dopuszczające widoki powstania i zwykłych ludzi ale zakazujące pokazywania "zaplutych karłów reakcji" czyli d-ców AK. Taka sytuacja jest nagminna i trwa do dziś.
wujal
Wujal,
3 Sierpnia, 2011 - 10:40
Nie ma w tym nic dziwnego, rząd dusz po 1989 roku sprawują dzieci lub wnukowie komunistycznych kłamców i morderców.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Wielkie podziękowanie
3 Sierpnia, 2011 - 10:32
za ten artykuł. Pozwalam sobie przedrukować na http://hej-kto-polak.pl
Mam tylko jedną uwagę - mógłbyś pociągnąć temat po roku 1989. Widać, że front tzw. demitologizatorów znów podnosi głowę.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma,
3 Sierpnia, 2011 - 10:46
Chciałem ukazać przede wszystkim genezę tego czarnego obrazu Powstania.
Sprawa kontynuacji tego tematu po 1989 roku jest bardziej skomplikowana, gdyż oprócz naśladowców ze strony postkomunistycznej ( w tym wielka rola giewu) pojawili się także krytycy spod znaku prawicy narodowej oraz UPR (Korwin-Mikke).
Nie wiem czy czas pozwoli mi na zajęcie się tym w najbliższym czasie. Rzetelne opracowanie wymaga posiadania dużo wolnego czas, a z tym bywa różnie.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Myślę, że UPR
3 Sierpnia, 2011 - 10:50
i inne marginalia wystarczy potraktować jednym zdaniem. Za to warto pokazać ciągłość linii stalinowsko-michnikowskiej.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Re: Myślę, że UPR
3 Sierpnia, 2011 - 10:56
Tal, ale powielający tę linię krytycy spod znaku prawicy to dość symptomatyczne. Też się z tym spotkałem i przecierałem oczy ze zdumienia.
Cóż...
3 Sierpnia, 2011 - 11:56
Pięć razy zaczynałem odpowiedź i nie umiem napisać dyplomatycznie.
Póki żyją powstańcy, tylko oni mają prawo do ocen powstania. Reszta może tylko kłaniać się do ziemi i milczeć.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma
3 Sierpnia, 2011 - 13:18
Mamy prawo do oceny, jednak musi ona opierac się na rzetelnej wiedzy oraz analizie historycznej, a nie na plotkach czy stereotypach.
Korwin-Mikke jest przykładem dogmatyka, który wymyślił sobie teorię, do której dowolnie dopasowuje fakty lub coś co uważa za fakty. W sprawach ekonomicznych ma wiele racji, ale nie ma najmniejszej świadomości historycznej.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
nawet
3 Sierpnia, 2011 - 13:48
sobie nie wyobrażacie,jak czarna propaganda w szkolnictwie trwa nadal.Jestem nauczycielem i wiem,co piszę.Wyrzucono wszystkie lektury,świadczące o działalnosci AK np Rozmowy z katem.Dokładnie polonisci omawiają pozycje H.Krall"Zdążyć przed Panem Bogiem"o powstaniu w getcie warszawskim,o PW mówi się czasami przy poezji Baczyńskiego.Ja staram się omawiać szeroko PW,robię wykład historyczny,cytuję żródła historyczne itd,itd,ale moi koledzy historycy o poglądach lewicowych robią swoje.Jeżdżę do Muzeum PW,na Powązki,ale i tak spotkałam się z określeniem powstanców mianem terrorystów/sic/,co z tego,że moja koleżanka anglistka wprowadza słownictwo o czynach zbrojnych,mówi po ang o PW,na całą rade pedagogiczną jest nas 3,reszta to lewacy,nawet nie wiecie,jak trudno jest się przebić! Nie skarżę się,będę robic swoje,ale czsami wydaje się to głos wołającego na puszczy,dla smaczku podaję,że szkoła nosi imię jednego z Kolumbów-Rudego,ja mam opinę oszołoma!
hekabe,
3 Sierpnia, 2011 - 17:45
Nic w tym dziwnego, skoro duża część nauczycieli nalezy do postkomunistycznego ZNP.
Powstanie w getcie jest bardzo ważne - uczniowie muszą go dokładnie poznać (w wersji zmitologizowanej - tylko ŻOB), ale PW wywołali jacyś "faszyści" - więc po co o nim wiedzieć..
Środowisko nauczycielskie, jak tyle innych nie zostało nigdy zweryfikowane po 1989 roku. I oto skutki.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Godziemba
3 Sierpnia, 2011 - 13:50
A wiesz może, kto pierwszy podał wiadomość, że Okulicki powiedział: "W Warszawie mury będą się walić i krew poleje się strumieniami, aż opinia światowa wymusi na rządach trzech mocarstw zmianę decyzji z Teheranu"? Czy to w ogóle jest prawda?
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma,
3 Sierpnia, 2011 - 17:39
Niestety nie wiem, kto opublikował pierwszy tę relację, jednak uważana jest ona za prawdziwą. Okulicki niestety nadużył zaufania gen. Sosnkowskiego, który nakazał mu "szanować polską krew".
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Stenogramy?
12 Sierpnia, 2011 - 15:21
Napisałem w tej sprawie do MPW. Oto odpowiedź:
"Szanowny Panie,
Ne istnieją żadne stenogramy rozmów z okresu narad członków Komendy Głównej AK przed Powstaniem (21 – 31 lipca 1944 r.), na których kształtowała się decyzja o rozpoczęciu Akcji „Burza” w Warszawie. Przebieg tych narad jest obecnie rekonstruowany na podstawie powojennych wspomnień Tadeusza Bora-Komorowskiego, Kazimierza Pużaka, Józefa Szostaka, Jana Rzepeckiego i Kazimierza Iranka-Osmeckiego. Słowa, jakie poszczególni uczestnicy narad wypowiadali są niestety cytowane z pamięci przez uczestników tych spotkań.
Rola L. Okulickiego w podjęciu ostatecznej decyzji o rozpoczęciu Powstania jest oczywista. Znany jest także jego temperament oraz fakt, że bezkompromisowo parł do walki. Wybitny historyk, a także uczestnik Powstania prof. Jan M. Ciechanowski scharakteryzował Okulickiego: „W kołach wojskowych gen. Okulicki był znany ze swojej impulsywności, brawury, dynamizmu, pewności siebie i ofensywnego ducha” (J. M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, Pułtusk 2004, s. 323).
Nie sadzę, że słowa które Pan przytoczył były autorstwa Okulickiego. Choć Iranek-Osmecki uczestnik narad napisał o Okulickim: „Od początku streszczał swą strategię w sposób następujący: należy zająć miasto i utrzymać je aż do nadejścia Armii Czerwonej, jeśli nie nadejdzie – umrzeć” (K. Iranek-Osmecki, Powołanie i przeznaczenie. Wspomnienia oficera Komendy Głównej AK, Warszawa 2004, s. 408 – 409). Z kolei w świetle wspomnień T. Bora-Komorowskiego zaangażowanie Okulickiego w rychłe podjęcie decyzji o walce miało właśnie na celu ochronę ludności cywilnej przed „nadmiernymi stratami”, fragment wywiadu z Dowódcą Armii Krajowej z 1964 r. przytoczył Ciechanowski: „… gen. Okulicki przekonał go (gen. T. Bora-Komorowskiego), iż Niemcy będą bronili Warszawy, że walki toczyć się będą na terenie miasta o umocnione obiekty, i że w związku z tym miasto narażone będzie na poważne zniszczenia. Jeżeli jednocześnie z uderzeniem rosyjskim od zewnątrz podjęta zostanie walka wewnątrz miasta, przyspieszy to jej koniec (armii niemieckiej) i uchroni stolicę od nadmiernych strat i zniszczeń” (fragment wywiadu z T. Borem-Komorowskim [w:] J. M. Ciechanowski, dz. cyt., s. 313).
Jeśli jest Pan szerzej zainteresowany problemem kształtowania się decyzji o wybuchu Powstania w Warszawie, a szczególnie naradami oficerów Komendy Głównej AK w dniach 21 – 31 lipca 1944 r. gorąco polecam literaturę, gdzie temat ten został przedstawiony:
Adam Borkiewicz, Powstanie Warszawskie, 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1957 (i kolejne wydania)
Jan M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, Pułtusk 2004 (różne wydania)
Geneza powstania warszawskiego 1944, dyskusje i polemiki, wybór i opracowanie L. Grot, Warszawa 1984
Kazimierz Iranek-Osmecki, Powołanie i przeznaczenie. Wspomnienia oficera Komendy Głównej AK, Warszawa 2004
Kazimierz Pużak, Wspomnienia 1939 – 1945, Gdańsk 1989
Józef Szostak, Dziesięć dni przed powstaniem w Warszawie 1944 r., „Stolica”, Nr 31 (1130), 3 sierpień 1969
Jan Matłachowski, Kulisy genezy Powstania Warszawskiego, Londyn 1978
Jan Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne, Warszawa 1956
Jan Rzepecki, W sprawie decyzji podjęcia walki w Warszawie, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, Nr 2/1958
Jan Rzepecki, Jeszcze o decyzji podjęcia walki w Warszawie, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, Nr 4/1958
Pozdrawiam
Michał Wójciuk
Pracownia Historyczna
Muzeum Powstania Warszawskiego
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Krytyka powstania.
3 Sierpnia, 2011 - 14:43
Krytyka powstania ze strony środowisk konserwatywnych i narodowych, stanowi przedłużenie opinii generała Andersa, który wyraził pogląd, iż ludzi, którzy podjęli decyzję o wybuchu powstania w takich, a nie innych warunkach polityczno - wojskowych (miał na myśli generałów: Komorowskiego, Okulickiego i Pełczyńskiego), należy postawić przed sądem i rozstrzelać. Znamienne, że jedyne udane polskie zrywy powstańcze (powstanie wielkopolskie i trzecie powstanie śląskie), kierowane były przez ludzi związanych z Narodową Demokracją. Piłsudczycy natomiast, odwoływali się do powstańczych zrywów zakończonych klęską (powstanie styczniowe, rewolucja 1905 roku) i to byli sanacyjni (legionowi) oficerowie podjęli decyzję o wybuchu powstania warszawskiego - w niekorzystnych warunkach politycznych i wojskowych.
Co do lewicowych krytyków powstania - zauważmy, że bardzo szybko po roku 1989, zamienili słowo patriotyzm na nacjonalizm, szowinizm, ksenofobię i co tam jeszcze - oraz ochoczo wepchnęli Polskę pod but brukselskich specjalistów od dopuszczalnej krzywizny banana i ogórka.
Idź na spotkanie Powstańców
3 Sierpnia, 2011 - 15:45
i powiedz IM to w oczy. Nie ma bohaterstwa Powstańców, jeśli Powstanie uważa się za zbrodniczą awanturę.
PS. A swoją drogą - szkoda, że endecja nie kierowała powstaniem listopadowym. Wtedy byśmy na pewno wygrali!
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Robin,
3 Sierpnia, 2011 - 17:33
Po pierwsze gen. Komorowski nie był piłsudczykiem, a związany był z obozem narodowym.
Po drugie - pierwszym krytykiem decyzji o powstaniu (jednak po jego wybuchu robił co tylko było mu dane aby wymóc na Anglosasach pomoc dla powstańców) był najwybitniejszy, po smierci Marszałka, piłsudczyk - gen. Sosnkowski (natabene bez jego wsparcia III powstanie śląskie zakończyło by się szybką klęską).
Po trzecie, Anders ma na sumieniu, wątpliwą po wieloma względami decyzję o wzięciu udziału przez II Korpus w krwawej bitwie o Monte Cassino - przyganiał więc kocioł garnkowi.
Jeśli ktoś sądzi, iż wszystko w historii jest łatwe, to nie ma o niej pojęcia.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
Ocena Powstania dokonana przez Narodowe Siły Zbrojne
3 Sierpnia, 2011 - 15:02
st.szeregowy Wintergreen
Narodowe Siły Zbrojne były przeciwnikiem tego typu powstania, mimo to w dniu 1 sierpnia 1944 roku , jako prawdziwi żołnierze Polacy przystąpili do wspólnej akcji.W dniu 2 października 1944 roku w obliczu zbliżającej się klęski w piśmie " Wielka Polska" ukazał się artykuł dokonujący oceny powstania. Oto i on , pt.
"Zmarnowany heroizm"
"(...) Nie byliśmy entuzjastami idei Powstania, wywołanego w dniu 1-szym sierpnia. Decyzja podjęcia każdej walki musi być w naszym pojęciu dyktowana racją polityczną i poczuciem odpowiedzialności za następstwa wszczętych działań. Jesteśmy jednak również żołnierzami i czyniliśmy to, co każdy żołnierz winien czynić z momentem rozpoczęcia walki; (...)
Przy naszych, mniej niż skromnych możliwościach, rozpoczynać powstanie można było tylko w wypadku, gdybyśmy mieli zapewnioną, realną pomoc z zewnątrz.
Nawet w wypadku powodzenia, poza jedynym atutem, jakim byłoby jeszcze jedno potwierdzenie naszej woli walki, nie zyskaliśmy nic politycznie.
Natomiast w wypadku niepowodzenia, które trzeba było brać w rachubę, zyskiwaliśmy jedną sławę więcej, traciliśmy natomiast wszystko to, co straciliśmy. Niepowodzenie stało się faktem. A oto jego skutki:
Ponieśliśmy olbrzymie straty w sile biologicznej narodu.
Przysporzyliśmy narodowi polskiemu nowe dziesiątki tysięcy kalek.
Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski.
Zmarnowaliśmy wielowiekowy dobytek kulturalny.
Doprowadziliśmy do nędzy setki tysięcy ludzi.
Przekreśliliśmy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego.
Doprowadzamy do obozów jeńców wojennych kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy, którzy przetrwali pięć lat okupacji, a teraz do końca wojny będą straceni dla dalszego wysiłku zbrojnego Polski.
Dostarczamy nieprzyjacielowi kilkuset tysięcy robotnika, którego Niemcy nie potrafili sami wyłowić.
Zaprzepaściliśmy olbrzymi kapitał heroizmu, wykuwającego się przez pięć lat okupacji. Heroizm ten był jedyną realną i poważną siłą, jaką dysponowaliśmy w dniu Powstania.
W zamian za to nie zyskujemy nawet uznania w oczach świata, ceniącego jedynie polityczny realizm, siłę i równowagę psychiczną. Romantyczne gesty narodów dawno już straciły w świecie wagę atutów politycznych. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych już może godzinach kapitulacja stanie się faktem.
Pójdziemy na poniewierkę. Pochłoną nas obce miasta i wsie. Wielu z nas nie wróci do stolicy, w obronie której przelaliśmy tyle krwi.
Wszędzie tam, gdzie się znajdziemy, świętym naszym obowiązkiem będzie rozwijać i krzewić te wszystkie wartości, jakie staną się fundamentem pod budowę Wielkiej Polski.
Historycy przyszłych dni ocenią niewątpliwie z perspektywy czasu lekkomyślnie zmarnowany heroizm żołnierza i ludności Warszawy oraz wskażą, jako przestrogę dla przyszłych pokoleń, błędy współczesnych.
Niech żyje Wielka, Niepodległa Polska!
Niech żyje Warszawa!"
st.szeregowy Wintergreen
st.szeregowy Wintergreen
3 Sierpnia, 2011 - 17:53
Co jednak czekało żołnierzy NSZ z innych obszarów Polski, po wkroczeniu Sowietów - łagry, katownie ubeckie. W najlepszym razie - "poniewierka".
Rozumiem autora tego artykułu, jednak pisał to na początku X 1944 roku, co napisałby jednak po roku - w X 1945 roku?
"Przekreśliliśmy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego."
A czy była szansa, aby go nie zmarnowac, oczywiście poza emigracją? Pójście w ślady żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej? - uratowali swe życie, ale co dzięki temu zyskała Polska?
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba
To napisał
3 Sierpnia, 2011 - 18:08
st.szeregowy Wintergreen
"Gdy dziś po latach spojrzy się na bezradność kierownictwa AK i Delegatury Rządu wobec wkraczających bolszewików i ich agentur, na koncepcję współdziałania z Armią Czerwoną, prowadzącą wprost do unicestwienia, z takim trudem budowanego, Państwa Podziemnego - problem ten staje się bardziej wyrazisty. Nadchodziła nowa okupacja, jak się okazało, bardziej długotrwała i nastawiona nie tylko na wyniszczenie mechaniczne żywiołu polskiego, ale na jego indoktrynację w duchu walki klas. I ta nowa okupacja znalazła, niestety, poparcie części inteligencji, która odegrała rolę "volksdeutschów za ruble".
Dziś, gdy bankructwo koncepcji lewicowych jest oczywiste w całym cywilizowanym świecie, pamięć o NSZ jest jak wyrzut sumienia, skrzętnie skrywany ordynarną propagandą. W miejsce ideologii marksistowskiej dotychczasowe elity przyjęły ideologię "europejską", ponadnarodową. Nie jest to jednak rzecz nowa - już podczas okupacji Niemcy usiłowali skusić Polaków na tę właśnie ideę. I tak jak nasi "Europejczycy" przeciwstawiali ją właśnie komunizmowi. W jednej z ulotek niemieckich kolportowanych na terenach Generalnej Guberni w połowie 1944 roku jest taki fragment: tylko orientacja europejska może uratować Polskę. Jakże to podobne do dzisiejszych haseł propagandowych, głoszonych przez "wybitnych intelektualistów", którzy jeszcze do niedawna wmawiali nam, że przodującą siłą świata jest... proletariat pozbawiony Ojczyzny. W tej propagandzie zawsze jest jednak jeden element stały: internacjonalizm, choć nazwy jego zmieniają się stosownie do okoliczności. A internacjonalizmu nie da się pogodzić z ideą narodową, stąd więc walka z nią trwa i podejmowana jest różnymi środkami. Jednym z przejawów tej walki jest właśnie walka o świadomość historyczną, w tym z tradycją i ideą Narodowych Sił Zbrojnych."
st.szeregowy Wintergreen
To napisał
3 Sierpnia, 2011 - 19:02
st.szeregowy Wintergreen
"Gdy dziś po latach spojrzy się na bezradność kierownictwa AK i Delegatury Rządu wobec wkraczających bolszewików i ich agentur, na koncepcję współdziałania z Armią Czerwoną, prowadzącą wprost do unicestwienia, z takim trudem budowanego, Państwa Podziemnego - problem ten staje się bardziej wyrazisty. Nadchodziła nowa okupacja, jak się okazało, bardziej długotrwała i nastawiona nie tylko na wyniszczenie mechaniczne żywiołu polskiego, ale na jego indoktrynację w duchu walki klas. I ta nowa okupacja znalazła, niestety, poparcie części inteligencji, która odegrała rolę "volksdeutschów za ruble".
Dziś, gdy bankructwo koncepcji lewicowych jest oczywiste w całym cywilizowanym świecie, pamięć o NSZ jest jak wyrzut sumienia, skrzętnie skrywany ordynarną propagandą. W miejsce ideologii marksistowskiej dotychczasowe elity przyjęły ideologię "europejską", ponadnarodową. Nie jest to jednak rzecz nowa - już podczas okupacji Niemcy usiłowali skusić Polaków na tę właśnie ideę. I tak jak nasi "Europejczycy" przeciwstawiali ją właśnie komunizmowi. W jednej z ulotek niemieckich kolportowanych na terenach Generalnej Guberni w połowie 1944 roku jest taki fragment: tylko orientacja europejska może uratować Polskę. Jakże to podobne do dzisiejszych haseł propagandowych, głoszonych przez "wybitnych intelektualistów", którzy jeszcze do niedawna wmawiali nam, że przodującą siłą świata jest... proletariat pozbawiony Ojczyzny. W tej propagandzie zawsze jest jednak jeden element stały: internacjonalizm, choć nazwy jego zmieniają się stosownie do okoliczności. A internacjonalizmu nie da się pogodzić z ideą narodową, stąd więc walka z nią trwa i podejmowana jest różnymi środkami. Jednym z przejawów tej walki jest właśnie walka o świadomość historyczną, w tym z tradycją i ideą Narodowych Sił Zbrojnych."
st.szeregowy Wintergreen