Mimo wszystko jednak nie o Norwegii, a o rodzinie w szczególności

Obrazek użytkownika tadman
Idee

Zgodnie z tytułem nie będzie o Norwegii, a jedynie wydarzenia tam dziejące się są podstawą do spojrzenia ogólniejszego a związanego z kondycją ludzką.
To, co stało się na pewnej wyspie w Norwegii, jest wyrazem kondycji społeczeństwa europejskiego; zachodzi pytanie czy jest tylko kolejnym potwierdzeniem jej nienajlepszej formy, czy też pierwszym dowodem na postępującą a nieuchronną kompromitację obecnego modelu uprawiania polityki 'gmerania' w głowach społeczeństwa. Polityczna poprawność, swoiście pojęta tolerancja względem multi-kulti czy preferencji seksualnych, propagowanie falszywie pojętej wolności, szczególnie mocno wśród dorastającej młodzieży, eutanazja i aborcja powodują bardzo szybką degrengoladę rodziny, dotychczas dobrze wychowującej młodzież. Rolę tą przejęło państwo lub partie (vide spęd młodzieży na Utoyi), celebryci, począwszy od panny Hilton, przez Eltona Johna do Amy Winehouse, ruchy w rodzaju Owsiakowego WOSP, a skończywszy na paradach LGBT Pride. Wszystko to ogranicza rolę rodziny w procesie wychowawczym. Co, w zamian za rodzica, potrafi dać z siebie w chwili realnego zagrożenia państwo widzieliśmy na Utoyi aż zbyt dobrze.
Znamy wiele przykładów, kiedy emocjonalna więź rodzic-dziecko potrafi pchnąć rodzica do działań nieomal heroicznych w chwili zagrożenia dziecka. A do czego skłonił państwo dramat na wyspie? Ano do wylistowania tzw. przyczyn obiektywnych, które uniemożliwiły dotarcie z pomocą na czas.
Wyobrażacie sobie, że rodzic może wziąć sobie urlop od odpowiedzialności? Jeśli mu, z przyczyn naprawdę obiektywnych, nie udało się uchronić lub uratować dziecka, to do końca swych dni jest złamany, a nieliczni starają się w działaniach czysto społecznych nauczyć innych rodziców, jak w takich traumatycznych sytuacjach należy sobie radzić lub z nich wychodzić.
Tu widać wyraźnie, że rodzicowi być może i zbywa zdolności pedagogicznych, zapewne stosownego dyplomu, ale nigdy odpowiedzialności i dobrej woli, i to wszystko mimo braku regulacji prawnych i dotacji - wystarczą więzy krwi.
Tylko od nas zależy czy na drodze poprawności politycznej posuniemy się dalej, czy potraktujemy to co się wydarzyło, jako znak dany nam z góry i zrobimy wszystko by ochronić rolę rodziny w procesie wychowywania i kształtowania młodych następców.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

http://fiatowiec.nowyekran.pl/post/21679,w-polsce-planowany-jest-zamach-terrorystyczny-i-stan-wojenny

Vote up!
0
Vote down!
0
#173363

Abstrahując od wszelkich innych uwag wciąż nie mogę pojąć, jakim cudem jeden, czy dwóch morderców zdołało odstrzelić 68 osób. Wyspa ma 10 ha, jest zalesiona, ma budynki, morderca musiał co jakiś czas broń przeładowywac. Na wyspie było tej młodzieży socjaldemokratycznej jakieś 300 sztuk w wieku od 16 - 30 lat. 10 ha to jest naprawdę spory areał. Wokół wyspy były przycumowane łodzie, poza tym ludzie potrafią pływac. Jak to jest możliwe, że tym ludziom przyszło tylko do głowy paść i udawać, że nie żyją?
Pozdrawiam serdecznie

Sigma

Vote up!
0
Vote down!
-1
#173382

Miało być o rodzinie, ale zaczepiony odpowiem trochę wymijająco. Obecnie dzieciaki spędzają czas w szkole, na lekcjach muzyki, języków, jazdy konnej, na GG, FB, YT, siłowni, w klubach i przy grach komputerowych.
Na moim osiedlu, zatłoczone z 10 lat temu boisko do piłki nożnej było zajęte od rana do wieczora, a obecnie pod bramkami nie ma prawie gołej ziemi.
Ja, człowiek leciwy pamiętam, że gros czasu spędzałem na dworze. Bawiliśmy się w podchody lub policjantów i złodziei, co pozwalało nam poznać reguły maskowania i wykorzystania terenu, a w konsekwencji zwiększyć szansę wygrania zabawy. Były jeszcze zuchy i harcerstwo, i zdobywanie umiejętności.
A obecna młodzież grając w CoJ lub WoW itp podświadomie uznaje, że ma więcej niż jedno życie, a w rzeczywistym terenie gubi się.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#173421

Tak, ta mlodzieżówka na Utoya na pewno w życiu się nie bawiła w chowanego. Marny debiut tej gry im przypadł w udziale

Vote up!
0
Vote down!
-1
#173448

Stan polityczny, ekonomiczny oraz społeczny państw Unii Europejskiej powoli zaczyna przejmować grozą. Sytuacja staje się podobna do tej, która panowała w Niemczech Republiki Weimarskiej około roku 1933. Oczywiście, porównania historyczne nigdy nie są dokładne …

Tak jak i kiedyś w Detsches Reich, tak i obecnie widzimy postępujący proces monopolizacji ideologii. Różnice są w zabarwieniu. Wtedy faworytem był kolor brunatny, teraz – różowy. Polityczna prawidłowość staje się oficjalną religią „wspólnoty” XXI wieku.

Przeszkodą na drodze do spełnienia snów naszych współczesnych Goebbelsów jest jednak rodzina. Zdrowa, normalna psychologicznie i socjologicznie rodzina. A także fundament, na którym życie rodziny się opiera – zdrowa moralność. Stąd, nie tak dawno, byliśmy świadkami niesłychanego sprzeciwu przy usiłowaniach odwołania się, li tylko w preambule konstytucji europejskiej, do korzeni chrześcijańskich.

Tymczasem w miejsce moralności chrześcijańskiej państwa Wspólnoty promują i wprowadzają - „tolerancję.” Najczęściej przy pomocy usłużnych mediów i niewybieralnych sędziów. Jednocześnie ta narzucana nam siłą tolerancja jest niesłychanie wybiórcza. Nie pozwalają nam się modlić pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Można za to do woli obnażać się publicznie w Paradach „Równości.”

Forsowanej, poprzez inżynierię społeczną, redukcji wpływu rodziców na wychowanie swego dziecka, towarzyszą wzywania do przyjęcia za normę adopcji dzieci przez pary homoseksualistów. Niezbędną pomoc młodym rodzicom zastępuje się lawinowym wzrostem niekontrolowanej imigracji. Zapytajcie Adama Michnika, jak bardzo spędza mu sen z oczu ten lewacko-liberalny eksperyment na żywej tkance narodów europejskich.

Nic dziwnego, że coraz więcej grup obywateli sprzeciwia się oficjalnym wartościom Unii. Jednocześnie, jak kiedyś w Niemczech, w latach pomiędzy 1913 a 1933 - pojawiają się, coraz częściej losowo, akty porażającego, politycznego terroru.  Vide  Madryd 2004 i Londyn 2005.

Polityka walki z moralnością chrześcijańską ponosi totalną klęskę i „rodzi” zamiast dzieci – terror i śmierć. Nakazem chwili staje się powrót do naszych korzeni.

kassandra

Vote up!
0
Vote down!
0

kassandra

#173442

Jest mi bardzo miło, że pogłębiłaś zdecydowanie podrzucony przeze mnie temat. Dziękuję.

Nie wiem czy nie szkoda tak całościowo opisanego problemu zamieszczać tutaj. Zasługuje na samoistne życie jako blog.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#173450