CZY SPEŁNIĄ SIĘ SNY HITLERA?

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

Tegoroczny Marsz Niepodległości odbył się pod hasłem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Zastanawiam się jakie hasło będzie obowiązywało za rok, a może dwa? Jeżeli sprawy potoczą się zgodnie z planami Berlina i jeśli w ogóle wolno będzie maszerować to na transparentach napiszemy: „Co nam obca przemoc wzięła / Szablą odbierzemy”. Tylko czy starczy nam tych szabel? Sądząc po wynikach ostatnich wyborów mogą być z tym trudności. Jak mogliśmy się przekonać niepodległość i suwerenność nie jest dla Polaków niezbywalną wartością, albo kompletnie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia jakie czai się tuż za rogiem. Przecież bardzo prawdopodobne, że już nie długo nazywanie Polski państwem będzie wielką przesadą i określeniem na wyrost, ponieważ utracimy wszystkie najważniejsze atrybuty państwowej władzy zwierzchniej. Będziemy mogli mówić o Polsce co najwyżej jak o kraju, a nie o państwie i to w sensie jakim mówi się dzisiaj o krajach związkowych w Niemczech, czyli landach. Staniemy się zatem zaledwie krajem członkowskim UE, pozbawionym tak naprawdę suwerenności wewnętrznej i zewnętrznej. Dla przykładu Polska nie będzie mogła prowadzić własnej polityki zagranicznej, ani własnej polityki gospodarczej, energetycznej i obronnej. To centrala w Brukseli pod dyktando Berlina będzie decydować o międzynarodowych sojuszach jak i o wysokości podatków w Polsce, które będą podlegać „harmonizacji”, a więc ustalane poza Polską pod dyktando Belina, który w  oczywisty sposób będzie uwzględniał swoje interesy. Reasumując, nie można mówić o suwerennym państwie jeżeli nie może ono podejmować żadnych suwerennych decyzji dotyczących polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Nasuwa się smutna refleksja. Mówi się, że Święto Niepodległości to święto wszystkich Polaków. Tak powinno być, ale niestety tak nie jest.

Kiedy wielokrotnie na lamach „Warszawskiej Gazety” pisałem o budowie IV Rzeszy Niemieckiej byli zapewne i tacy, którzy myśleli sobie, że dobrze jest dmuchać na zimne, ale wizja Polski jako kraju o prerogatywach niemieckiego landu wydawała się im kosmiczna i mało prawdopodobna. Wiele razy podpierałem się słowami znakomitego  pisarza, publicysty i wizjonera Stanisława „Cata” Mackiewicza, który już w 1956 roku, zaledwie 7 lat po podziale Niemiec na RFN i NRD mówił: „Moim zdaniem rewizjonizm niemiecki jest na długie lata unieszkodliwiony czy powstrzymany ogólną sytuacją. Zachodnie Niemcy, gdyby miały przystępować do rewizjonizmu, to musiałyby przystąpić przede wszystkim do budowania federacji europejskiej”. To wprost niewiarygodne, że autor tych słów przewidział  niemal 70 lat temu scenariusz według którego Niemcy, póki co bezkrwawo, zrealizują testament Hitlera.  Pani prof. Krystyna Pawłowicz po wyborach z 15 października na platformie X napisała: „Już niedługo, za sprawą nowego UE traktatu Niemcy znowu, „NA TRWAŁE” zajmą sobie tereny Polski…Zachodniej ? Sny Hitlera po latach, już bez użycia siły spełnią się BEZ OPORU Polaków. Większość wyborców w RP niedawno, z radością oraz ze słowami „je..ć” i „nienawidzę” dała zgodę…”
Są to słowa prawdziwe i jednocześnie ukazujące dramatyzm sytuacji, w której znalazła się Polska. Oczywiście „Gazeta Wyborcza”, TVN i polskojęzyczne niemieckie media w Polsce typu Onet czy Newsweek trąbią na okrągło o braku alternatywy dla naszego członkostwa w UE i przekonują o konieczności zmiany traktatów, a wszystkie przestrogi mówiące o utracie suwerenności przez Polskę nazywają „grą na emocjach” i „szerzeniem wyimaginowanych zagrożeń przez PiS”. Problem w tym, że w Brukseli leży już na stole bumaga likwidująca naszą suwerenność i czeka tylko na podpis.
W opublikowanym niedawno tekście „Poland czy Po(land” zamieściłem link do oficjalnej strony UE, pod którym widnieje przetłumaczony na język polski projekt zmiany traktatów. Jego sprawozdawcy to polakożerca Guy Verhofstadt i czwórka Niemców: Sven Simon, Gabriele Bischoff, Daniel Freund i Helmut Scholz. Oni nawet nie ukrywają skąd czerpali inspiracje i natchnienie. Ja wiem, że nie każdemu chciało się przebrnąć przez liczący 123 strony tekst projektu, ale tam już na stronie 3 wprost pisze, że propozycje zmian traktatowych: „uwzględniają manifest z Vntotene”. Ów Manifest Komunistyczny napisał w więzieniu włoski komunista Altiero Spinelli (1907–1986). Jego nazwisko widnieje dzisiaj nad gmachem Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Przypomnijmy zatem fragmenty tego "Manifestu z Ventontene”. Obsesją Spinellego była likwidacja państw narodowych. W „dziele życia” tego zatwardziałego komucha, do którego odwołują się sprawozdawcy projektu zmian traktatowych czytamy: „Pierwszym zadaniem, bez rozwiązania którego wszelki postęp będzie tylko złudzeniem, jest ostateczne zlikwidowanie granic dzielących Europę na suwerenne państwa. […] Nieprzydatni starzy zostaną wyeliminowani, a wśród młodych trzeba obudzić nową energię. […] Chodzi o stworzenie państwa federalnego, które stoi na własnych nogach i dysponuje europejską armią zamiast armiami narodowymi. Trzeba ostatecznie skończyć z gospodarczą samowystarczalnością, która stanowi kręgosłup totalitarnych reżimów. Potrzeba wystarczającej ilości organów i środków, żeby w poszczególnych państwach związkowych wprowadzić zarządzenia wydane w celu utrzymania porządku ogólnego”.
Jednak najbardziej w tym komunistycznym manifeście przeraża, że nie ma tam nawet jednego słowa odwołania się do woli czy potrzeb europejskiego ludu. Komuniści jak zwykle wiedzą lepiej czego ten lud pragnie i potrzebuje. Czytamy, że: „Nasz ruch czerpie pewność co do celów i kierunków działania nie z rozpoznania jakiejś nie istniejącej jeszcze woli ludu, ale ze świadomości reprezentowania najgłębszych potrzeb nowoczesnego społeczeństwa. Dzięki niej nasz ruch wyznacza linie kierunkowe nowego porządku, narzucając jeszcze nieuformowanym masom pierwszą społeczną dyscyplinę. Nowe państwo powstanie dzięki dyktaturze rewolucyjnej partii i dla nowej, prawdziwej demokracji”.
Jest to niczym niezawoalowana zapowiedź stworzenia w Europie neomarksistowskiej dyktatury, nazywanej „demokracją prawdziwą”, a w rzeczywistości nadchodzi komunistyczny zamordyzm. Czy Berlin jest rzeczywiście zafascynowany wizją komunisty Spinellego? Śmiem w to wątpić. Ja myślę, że Niemcy z premedytacją i wyrachowaniem wykorzystują te komunistyczne szaleństwo jako wygodne narzędzie do realizacji własnych celów, czyli ustanowienia swojego przywództwa i hegemonii w Europie. Przecież kanclerz Olaf Scholz publicznie ogłosił, że: „Niemcy powinny przejąć odpowiedzialność za Europę i świat”.

Kolejnym krokiem federalistów jest zapowiedź utworzenia armii UE i odebranie kompetencji państwom członkowskim w takich obszarach jak obrona, sprawy zagraniczne i bezpieczeństwo zewnętrzne. Wiąże się to z likwidacją armii narodowych. Jest to bardzo sprytny zabieg, ponieważ pozbawi on w przyszłości państwa możliwości podjęcia zbrojnego oporu przeciwko dyktaturze Berlina i Brukseli oraz będzie pretekstem do pozbycia się wojsk amerykańskich z Europy. Propagowane w czasach „żelaznej kurtyny” przez Związek Radziecki i państwa układu warszawskiego hasło „Amerykanie do Ameryki” znowu stało się modne. Brzmi to groźnie jeśli przypomnimy sobie słynne słowa pierwszego w historii sekretarza generalnego NATO, Brytyjczyka Lionela Ismaya, który powiedział, że Sojusz Północnoatlantycki powstał, żeby: „Rosjan trzymać z daleka, Amerykanów przy sobie, a Niemców pod kontrolą”. Bliska perspektywa końca rządów PiS i przyszłe premierostwo niemieckiego nominata na to stanowisko Tuska ośmieliło niemieckich polityków do bardziej odważnych zapowiedzi. Oni ustami synalka adiutanta Hitlera i byłego ambasadora Niemiec w Polsce Arndta Freytaga von Loringhovena mówią nam dzisiaj: „W interesie obu stron leży potrzeba ściślejszej integracji Bundeswehry z Siłami Zbrojnymi RP, a w dłuższej perspektywie także trwałe przemieszczenie wojsk niemieckich do Polski”. W tym samym opublikowanym na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” artykule syn hitlerowca z satysfakcją dodaje: „Po ośmiu latach impasu rząd Donalda Tuska będzie ponownie blisko współpracował z Niemcami."

Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że Polska od czasu drugiej wojny światowej nie była w tak groźnej i dramatycznej sytuacji jak dziś. Jak uczy historia po likwidacji państwa polskiego następuje rugowanie wszelkich przejawów polskości. To temu celowi ma służyć zapowiadana likwidacja Telewizji Publicznej, Rady Mediów Narodowych i Instytutu Pamięci Narodowej. Z tego samego powodu z szkół zniknie przedmiot „Historia i Teraźniejszość”. To są działania ewidentnie czynione „pod okupanta”. Co będzie jeśli spełni się czarny scenariusz i Polska utraci suwerenność? W czasach zaborów głównymi czynnikami jednoczącymi Polaków była pamięć o dawnej wielkości, świetności oraz wielowiekowej tradycji polskiej państwowości. Wielkie znaczenia miała kultywowana przez szlachtę idea wolności i niepodległości. Olbrzymią rolę odegrał polski Kościół i inteligencja. Jak byłoby teraz, skoro w ostatnich wyborach 11,6 mln Polaków zagłosowała na polityków nowej targowicy godzących się na odebranie Polsce suwerenności?   

Zakończę fragmentem przemowy Henryka Sienkiewicza, który w czasach zaborów odbierając 10 grudnia 1905 roku w Sztokholmie nagrodę Nobla powiedział: „Wysoki areopag, który tę nagrodę przyznaje, i dostojny monarcha, który ją wręcza, wieńczą nie tylko poetę, ale zarazem i naród, którego synem jest ów poeta. Stwierdzają oni tym samym, że ów naród wybitny bierze udział w pracy powszechnej, że praca jego jest płodna, a życie potrzebne dla dobra ludzkości. Jednakże zaszczyt ten, cenny dla nas wszystkich, o ileż jeszcze cenniejszym być musi dla syna Polski!... Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysiącznych dowodów, że ona żyje!... Głoszono ją niezdolną do myślenia i pracy, a oto dowód, że działa!... Głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać! Komuż nie przyjdą na myśl słowa Galileusza: E pur si muove!..., skoro uznana jest wobec całego świata potęga jej pracy, a jedno z jej dzieł uwieńczone”.
Ówczesna światowa prasa komentowała: „Nie przemawiał jak poeta, który dostał się na szczyt sławy, lecz bardziej jak orędownik wielkiego narodu, pragnącego swej wolności.”

Mam nadzieję, że tym razem chór orędowników wielkiego narodu, pragnącego swej wolności usłyszymy zanim będzie za późno. W tym chórze na pewno zabraknie głosu noblistki Tokarczuk. No cóż, jakie czasy, tacy nobliści.  
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

No niestety, złe wieści objawiły mi planety. Niemcom udał się ein Meisterstück w dziedzinie socjotechniki na terenie Polski. Ale najsampierw ciut o samej genezie tego obciachu z naszego punktu widzenia. Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku, wśród architektów tego dokonania eksponencjalnie wzrósł apetyt na dalsze lukratywne zjednoczenia. (Zjednoczenie, to taka ładniejsza nazwa okupacji, która zaczyna się od unii gospodarczej, społecznej i monetarnej). W tym samym czasie w Związku Sowieckim Gorbaczow, a po nim Jelcyn, też zajmowali się różnymi eksperymentami, wiec pasowało do ogólnego krajobrazu i nie wzbudzało złych podejrzeń. Wierchuszka niemiecka, przy oporze własnych obywateli, zaczęła kusić Polaków perspektywą przyjęcia do Uniii Europejskiej ale pod warunkiem, że ... Ten rozdział taktownie pominę, żeby nie wywoływać wymiotów i głośnych bluzgów. Faktem pozostaje, że był to dyktat, szantaż, brutalne narzucenie szulerskich warunków z ogromnymi stratami dla Polski. Niemcy szyderczo wykorzystali naszą sytuację braku wyjścia i braku innej alternatywy. Staneli do rozmów z gotowym planem, a my z bólem głowy i nadziejami.

Niektórzy Polacy uparcie twierdzili, że Niemcy przyjmując nas do UE, mieli na względzie troskę o wzrost naszego poziomu życia i rozwój samej Polski do średniej europejskiej. Tak po sąsiedzku, tak dla poprawy swojej reputacji. Wielu do dzisiaj utrzymywanych jest jeszcze w tym przekonaniu za pośrednictwem polskojęzycznych mediów w służbie interesów zachodniego sąsiada. To nie zmienia faktu, że Polacy nadal masowo jeżdżą na roboty do Niemiec, ale już nie Niemiec jest ich wrogiem, a ci wstrętni populiści z PiS, których należy odsunąć od władzy i ukarać za ich zbrodnie. Otóż to, na tamtym etapie podboju, Niemcy nie przyszli po nasz węgiel czy naszą miedź. Oni przyszli po serca i umysły Polek i Polaków. W ciągu jednego pokolenia udało im się za pomocą medialnej okupacji przerobić część polskiego społeczeństwa na „pełnowartościowych Europejczyków”, a innych na zacietrzewionych wrogów wszystkiego co polskie, zamiast „europejskie”. Ostatnie wybory do Sejmu potwierdzają tę metamorfozę polskiego społeczeństwa. Dawniej Polacy śpiewali;
„nie rzucim ziemi, skąd nasz ród ...”, a dzisiaj pytają, kto da więcej?

Kolejnym etapem tego zjednoczenia Europy, „żeby nam wszystkim żyło się lepiej”, będzie „solidarne” osiedlanie egzotycznych migrantów w Polsce, którzy tak bardzo obciążają budżety Niemiec, Francji, Włoch, Grecji i Szwecji. Przy nadmetrażu trzeba będzie dzielić mieszkanie z wielodzietną rodziną z Południowego Sudanu. W razie odmowy, wstrzymana zostanie wypłata pensji w elektronicznym euro z banku we Frankfurcie. A Sudańczyk z europejskim paszportem będzie głosował w Polsce na partię Sudańczyków. Wybory wyborami, a w Brukseli wierchuszka będzie się nawzajem wybierać w ramach swojej kasty panującej.

Zaczęło się od węgla i stali, a kończy na pigułkach gwałtu, zwanymi traktatami unijnymi, według pomysłu nazisty Waltera Hallsteina.Doczekaliśmy się czasów, kiedy rzeczywistość przerasta wizje George’a Orwella i Aldousa Huxley’a. Dobranoc!

Vote up!
10
Vote down!
0
#1656474

100/100

Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
6
Vote down!
0
#1656477

W grę serca!

Nie będzie rządu Tuska, nie będzie G.G.

Sursum Corda!

Vote up!
5
Vote down!
0

Apoloniusz

#1656478

Zapewne Tusku nie będzie miał łatwo. Jeżeli, to tylko na początku. Potem tylko pod górkę. I Niemcy mu nie pomogą, bo sami mają swoich kłopotów co niemiara.

Niemniej trzeba się liczyć ze wzmożoną grabieżą, fatalnymi zapisami, likwidacją Orlenu itp. Autostrady będą budowane i jakieś programy socjalne muszą zostawić. Skądś na to pieniądze muszą się znaleźć, więc drenowanie przedsiębiorców będzie postępować. Teraz też jest, ale się nie zmniejszy, a kto wie, czy nie będzie większego gorsetu przepisów niekorzystnych.

Nie wolno oddać lasów!!! A będzie Tusk tu mocno stymulowany. Oby wszelkie siły, jakie Naród ma w sobie stanęły przeciw próbie przejęcia lasów, czyli naszego terytorium.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1656496

hasło z murów z czasów drugiej wojny światowej: "My Hitler(k)a w dupie mamy".  Vide album "Miasto nieujarzmione".

Honic

Vote up!
2
Vote down!
0
#1656539

Kokos 26, wszystko dobrze, tylko za długie. To powinni przeczytać jak najliczniejsi, a starsi w dodatku - mala czcionka -  wysiadają. A tak w ogóle, to czego pan oczekuje od pani Tokarczuk? 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1656544

Taka mała porada. Jeśli tekst jest zbyt mały, to praktycznie w każdej przeglądarce można stosować skróty klawiaturowe:

  1. CTRL i jednocześnie "+" - aby powiększyć stronę wraz z tekstem.
  2. CTRL i jednocześnie "-" - aby pomniejszyć.
  3. CTRL i jednocześnie 0 - aby przywrócić widok do oryginalnego, domyślnego.

Mam nadzieję, że będzie pomocne.

Vote up!
1
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#1656550