Spójrzmy prawdzie w oczy.
Spójrzmy prawdzie w oczy
Polska nigdy nie była w takim niebezpieczeństwie, w jakim znalazła się teraz. Jest ono o tyle wielkie, o ile ślepota poważnej części Polaków jest faktem bezspornym. Bielmo z oczu powinno nam spaść, obserwując wprost nieludzką nienawiść na twarzy Donalda Tuska, który nie ma tego wyrobienia kulturalnego, by umieć zakryć swe uczucia. Nie miał tego także Hitler, który 1 września 1939 r. przemawiając w Reichstagu miał na twarzy wypisana rzeź i pożogę, wówczas biorące swój początek. Trzeba zwracać uwagę także na takie elementy osobowości, ale przede wszystkim warto przypomnieć co Hitler wtedy powiedział:
„Gdańsk był i jest niemieckim miastem. Korytarz był i jest niemiecki. Wszystkie te terytoria zawdzięczają swój kulturowy rozwój wyłącznie niemieckiemu narodowi. Bez niemieckiego narodu na wszystkich tych wschodnich terytoriach panowałoby najgłębsze barbarzyństwo”.
Jak zawsze, także i tutaj usiłowałem drogą pokojowych propozycji rewizji doprowadzić do zmiany nieznośnego stanu. To jest kłamstwo, kiedy w innym świecie twierdzi się, że my wszystkie nasze propozycje zmian wymuszamy wyłącznie presją.
„Nie należy mylić mego umiłowania pokoju i mej bezgranicznej cierpliwości ze słabością czy zgoła tchórzostwem! (…) Dlatego podjąłem decyzję, by rozmawiać z Polską tym samym językiem, w jakim Polska od miesięcy zwraca się do nas!”
„Jak Panowie wiedzą, Rosja i Niemcy kierują się dwiema różnymi doktrynami. Tylko jedna kwestia wymagała wyjaśnienia: Niemcy nie mają zamiaru eksportować własnej doktryny. W chwili, w której Rosja Sowiecka nie zamierza eksportować do Niemiec swej doktryny, nie widzę żadnych powodów, dla których mielibyśmy raz jeszcze wystąpić przeciwko sobie.”
Hitler jako anioł pokoju i zwiastun dobrej woli wobec Polski nie chcącej spełnić jego „słusznych żądań” to może, niestety, nie budzić nieufności w pokoleniu Tuska i młodszych od niego, gdyż ignorancja w tej dziedzinie jest wprost nieograniczona, ale analogie do obecnej chwili winny nasuwać się na bazie choćby tylko zdrowego rozsądku. Hitler chciał rozliczać się z oporną Polską. Tusk chce rozliczyć tych, którzy przez 8 lat naprawiali to, co on zepsuł, zniszczył i zachwaścił. Hitler zostawił Polakom tylko gadzinówki, a czego chce Tusk, zamierzając likwidować polskie media? Hitler jako zbrodnię uznał uczenie historii Polski, Tusk chce ją wymazać za czas najnowszy, likwidując IPN. I tak w nieskończoność można by wyliczać jego „reformy” mające przygotować Polskę do nowej okupacji, jak E-Polen–Siedlungsgebiet (E-Polska teren osiedleńczy)
Polska nigdy w ciągu stu lat nie była tak zagrożona jak dziś. W1920 r. wróg stał pod Warszawą, ale Naród polski przemawiał jednym głosem, toteż nie gasła nadzieja. Witos, chłop w z Podkarpacia dzierżył władzę. I chłopi, PSL czy też ci spoza niego, to byli ci, co „żywią i bronią”. Dziś PSL nie reprezentuje chłopów, ale tych, którzy znowu stoją pod Warszawą, albo w niej samej, i tylko czekają by jej bramy otwierać tym, czy ze wschodu czy z zachodu, którzy ostatecznie chcą położyć kres Polsce jako niepodległej, mającej swą tożsamość i historię. W 1939 r. niebezpieczeństwo także nie równało się obecnemu. Ze wsi, gdzie wówczas mieszkałem dwóch zgłosiło się do „żywej torpedy”. Naród chciał walczyć i walczył okrągło przez 50 lat, bo niewola kończyła się w 1989 r. Ale i wtedy znaleźli się tacy, jakich ze świeczką szukać by w 1920 i 1939 r. – tacy, którzy zadbali, by komuniści dalej paskudzili Polskę. A czym jest ta osławiona już dziewiątka, która w Strasburgu głosowała przeciw Polsce? Komuniści, wprawdzie już zgrzybiali, ale przecież wybrani przez część narodu. Bo tamci od Hołowni się nie liczą. Mając takiego wodza, wydaje człowiek sam o sobie świadectwo. Ale dlaczego komuniści? Bo klęskę poniósł naród nie w 1939 r., ale po 1945 r. odkąd jad zaczął przenika do tkanki moralnej narodu i uczynił ją martwicą. Dlatego mogła pani von der Leyen przed miesiącami gratulować Tuskowi premierostwa, czyli mutatis mutandis osiągnięcia tego, co powiedziano już w Reichstagu we 1939 r., że krnąbrną Polskę należy ukarać. Dlatego Tusk z taką nienawiścią spogląda na naród, do którego przemawia. Pies kąsa tylko wtedy kiedy się boi. On się boi, że naród się obudzi i przypomni sobie 1939 rok i to całe sowieckie i niemieckie władanie i pokaże mu gdzie jest jego miejsce. Czy tak się stanie? Bóg jeden wie. Hans Frank także już czuł się królem tej „niemieckiej ziemi”, jaką wydawało mu się, że władał z Wawelu. Czego się dorobił? Dobrze wiemy. Jednakże wtedy naród nasz był jeszcze monolitem, choć, już z wieloma pęknięciami. Dziś te pęknięcia poszły dalej. Wpada w nie młodzież. Czy wystarczy sił, by to powstrzymać, kiedy ślepota odejmie wzrok? Czy powtórzy się rok 1920, czy okupacja rozpoczęta w 1945 r. ma powrócić, nie daj Boże, bezpowrotnie?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 516 odsłon
Komentarze
frycowe zagrywki
28 Listopada, 2023 - 12:56
W dojrzałych demokracjach zmiana rządu oznacza jedynie inne rozłożenie akcentów i priorytetów, przy konsekwentnym realizowaniu kierunku i celu wytyczonego jeszcze przez poprzedników poprzedników. Państwo pozostaje stabilne na znanym wszystkim kursie i obchodzi się bez wstrząsów i tragedii. Obywatele nie muszą zakopywać swoich oszczędności ani wykopywać flinty z ogródka. I tak z pokolenia na pokolenie.
Inaczej ma się ta sprawa w państwach boleśnie doświadczonych nieszczęściem wojny, okupacji, dyktatury czy też półwieczem błędów i wypaczeń. Tam nie powstała kultura współpracy i troski o wspólne dobro, bo nie miała z czego. Pod wspólnym dobrem każdy rozumiał coś innego. W zależności od tego, gdzie przeszedł przeszkolenie, za co siedział w więzieniu i co jeszcze zapamiętał z opowieści dziadka. Zabrakło tej tkanki łączcej, zabrakło kontynuacji tradycji, kultury i świadomości polskiej racji stanu.
Codzienność była szara, pełna wyrzeczeń, upokorzeń, niedostatków i wyzysku.
W takich warunkach kształtowała się nasza świadomość obywatelska. Mieliśmy Gagarina w kosmosie, Festiwal Piosenki Radzieckiej i od czasu do czasu niemieckie samochody na ulicach. To, co się jeszcze uchowało z opowieści dziadka, starczyło jako paliwo na zryw solidarnościowy latem 1980 roku. Starczyło na zryw ale nie na trwałą przebudowę samej Polski. Tych, co kochali Gagarina i tych, co marzyli o niemieckich autach było więcej, mieli większe wsparcie i nieograniczone zasoby środków do walki o utrzymanie władzy. Władzę utrzymali, chociaż dzisiaj używają już innych perfum i gdzie indziej spędzają swoje urlopy. Zachowali kontynuację swojej resortowej tożsamości. Polskę traktują jak swój łup i zawsze mogą liczyć na pomoc z zewnątrz.
Pozostali szukają jeszcze swojej tożsamości i to coraz dalej od polskich korzeni.
Polska silna, znacząca i dostatnia, byłaby w stanie wytworzyć, a raczej odrodzić, silną polską, patriotyczną świadomość i tożsamość. To jest niezbędne dla przetrwania i rozwoju narodu i z tego to powodu, tak brutlanie zwalczane jest przez mocarstwa ościenne. Przez 8 lat Niemcy musieli znosić rząd PiS i patrzeć jak Polska rosła w siłę. Teraz czekają niecierpliwie aż Tusk zacznie demolkę tego wszystkiego osiągniętego, aż zacznie się wywiązywać z zobowiązań i spłacać zaciągnięty dług. Tusk nie ma planu na rozwój Polski, on ma plan na zemstę i na oddanie Polski Niemcom. Do tego potrzebny jest totalny chaos w kraju, by pod tym pretekstem móc wprowadzić niemiecki, ups, unijny Ordnung dla ratowania praworządności i demokracji w Polsce.
Do czasu zjednoczenia Niemiec w 1990 roku, Niemcy zachowywali się jak suchy alkoholik, bez widocznych objawów nałogu. Od tego zjednoczenia jednak, nie panują już nad swoim odwiecznym pragnieniem posiadania całej Europy. Podstępnie podkopują rządy, które propagują swoją suwerenność, interweniują zakulisowo, by politycznie i gospodarczo izolować oporne kraje oraz za pośrednictwem TSUE nakładają drakońskie kary finansowe za bardzo wybiórcze wykroczenia według dowolnej interpretacji traktatów i prawa. Podstępem, korupcją i szantażem do celu.
28 Listopada, 2023 - 14:17
Ostatnie 2 akapity, warte uwiecznienia. To przykra ale twarda prawda bez ozdóbek.
skopiowałem ostatnie 2 akapity, bo to jest prawda katechizmowa. Tak jest, ani nja jotę inaczej. Tusk jest koniem trojańskim, a jadą na nim idioci. Widownia z takichże złozona klaszcze pod batutą błaznów dyrygujących salami ginastycznymi. Coś strasznego. Myślałem, że to co przeżywałem od 1939 było najgorsze, ale gdzie tam...
Mafiozi z PO-PSL i lewaccy degeneraci wylewają w Sejmie...
28 Listopada, 2023 - 18:05
morze bolszewickich łgarstw z nienawiści do prawdy i polskiego patriotyzmu.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
drugie dno
28 Listopada, 2023 - 20:33
Tusk nie przedstawił jeszcze żadnego wiarygodnego programu na kadencję swojego rządu, ponieważ nie chce on niczego planowo budować, a jedynie spontanicznie demolować. Poprzez celową anarchizację życia w Polsce, co już widać, chce wymusić na UE narzucenie Polsce zarządzania komisarzami unijnymi, na wzór takiego, jakiego już Grecy doświadczyli. Czyli pełna kontrola nad niepełnosprawnym pacjentem dla jego własnego dobra. Ten rodzaj zarządzania Niemcy przećwiczyli najpierw na byłej NRD zaraz po zjednoczeniu, a następnie udoskonalili tę metodę w Grecji. Skutek tego taki, że Grecja jest w stanie spłacać teraz swoje długi wymuszone przez Niemcy, a sami Grecy popełniają samobójstwa z nędzy i rozpaczy.
Druga sprawa dotyczy tożsamości narodowej. Jakoś tak umknęło pod radarem, że Merkel Angela za swojego kanclerzowania wylansowała bardzo ambitny program budowy wielu nowych muzeów i bibliotek i to z ogromnym przepychem, pod względem ich wyglądu i wyposażenia. To są miejsca rozwoju dumy i tożsamości narodowej, czyli czegoś, co Niemcy u innych narodów konsekwentnie zwalczają jako niebezpieczne przejawy nacjonalizmu i neofaszyzmu. To ta sama Merkel, która zaprosiła do Europy miliony egzotycznych migrantów z całego świata i wymyśliła obowiązkową, coroczną ich relokacje po wszystkich krajach unijnych. Z jednej strony dbałość o własną kulturę, a z drugiej, propagowanie hodowli nowego, uniwersalnego, bezpaństwowego Europejczyka na potrzeby niemieckiej gospodarki. My już to chyba kiedyś przerabialiśmy.