Polski magiczny trójkącik

Obrazek użytkownika tonymld
Kraj

W obliczu co jakiś czas pojawiającego się tematu - tj. możliwości podjęcia szerszej współpracy przez partie prawicowe RP (PO, PiS) z byłymi komunistami (SLD, Lewica) - coraz bardzej na znaczeniu przybiera moja koncepcja polskiego politycznego trójkąta, który od 2007 roku jest odzwierciedleniem sił politycznych w naszym Sejmie. Wykorzystując prosty program graficzny stworzyłem poniższą grafikę, aby było łatwiej analizować moje wywody.

Jak widać, uwzględniłem także PSL, który wspólnie z PO tworzy rząd. Niewątpliwie w obecnym momencie, można śmiało mówić o polatryzacji polskiej sceny politycznej i wytworzenia się trzech bloków, które pozwolę sobie któtko skomentować:

a) blok liberalno - obywatelski - skupia głównie wyznawców idei propagowanych przez PO, jak na razie większość stanowią obietnice aniżeli osiągnięcia. Jednak czekamy! Należy wspomnieć jakie tło ma ten blok, głównie należą do niego byli KLDowcy i członkowie UW. Jest też kilku “skoczków” politycznych, co szczególnie przy partiach prawicowych nie dziwi, a niewątpliwie za taką ma się ten blok. Czy jest to partia prawicowa? No coż w dzisiejszych czasach takie określenia, to raczej nic nie znaczące frazesy, ponieważ pewne granice się zatarły. Należy więc przyjąc, że jeśli się za taką partię uważają, to trzeba to zaakceptowac. Tym bardziej, że nie odcinają się od kościoła, i wielu z działaczy ma chlubną “Solidarnościową” przeszłość.

b) blok konserwatywno - ludowy(?) - nazwa tego bloku wskazuje już typowo na prawicowe poglądy, nie dziwi więc fakt, że bardzo ważny element stanowi wiara katolicka oraz uznanie dla władz kościelnych. W przeciwieństwie do pierwszego bloku, tutaj widać pewną nieufność względem innych, co niekoniecznie musi być rozumiane jako cecha negatywna. W dużej mieże, o ile nie w wiekszości, blok ten stanowią ludzie o poglądach prawicowych, niekoniecznie nakierowani na własne zyski, kochający swoją ojczyznę i będący bardzo żarliwymi partiotami. Partią, która obecne jest liderem tego bloku to PiS, któruy w wielu wypadkach wypełnia lukę po AWSie i przejął jego potencjalny elektorat. W wielu wypadkach zwolennicy tego bloku są niezadowolenie z nierozliczenia się z przeszłością, co ciągle wracające jak bumerang “dzikie lustracje” zdają się potwierdzać.

c) blok lewicowy - głównie skupia byłych działaczy PZPRu i jej kontynuatora tj. SLD, obecnie także należy zaliczyć, po zmianach i erzozji lewicy, SDPL oraz oczywiście UP. Poglądy lewicowe są uzupełnione dodatkowo wsparciem byłego polskiego estabilishmentu, oraz dążenie do tego, aby się zjednoczyć i znów być silną partią zdolną do rządzenia.

Oczywiście poza tymi trzema blokami, na polskiej scenie istnieją także inne, mniejsze leżące na peryferiach bloczki, zechcę je także krótko scharakteryzować. Nie robiłbym tego, gdyby nie to, że potencjalny elektorat tych partii może przysporzyć dodatkowego poparcia ww. blokom, dlatego ewidętnie “duzi” zabiegają i będa zabiegać chociaż o część elektoratu. Dzięki krótkiej charakterystyce, będziemy w stanie określić, którzy z tych dużych bloków mają wspólne cele i ewentualną możliwość porozumienia.

partie chłopskie, rolników:

PSL - uznająca się za partię chłopską i reprezentującą interesy rolników. Tak wspaniale reprezentowali interesy tej grupy, że społeczeństwo zaufało innej partii, jaką jest: Samoobrona, która z zazdrości do przywilejów władzy i możliwości nepotyzmu, również chciała skorzystać. Niewątpliwie obecność tej drugiej w Sejmie, sprawiła, że polityka polska stała się ciekawsza i barwniejsza, powstały nawet dzieła artystyczne, związane z etosem członków tej partii: np. utwór zespołu Big Cyc: “Złoty warkocz”. Jak dla mnie obie partie niewiele się różnią od siebie. Mają parcie na stołki i przywileje. Los rolników jest im co najmniej obcy. PSL w przeciwieństwie do partii p. Leppera jest bardziej wyważony, i dzięki temu jest w sejmie, a Samoobrona RP nie. Jednakże poprzez obecność takich partii w sejmie, polityka jest trudniejsza i bardziej polega na robieniu gescheftów, aniżeli realizacji własnego programu, jak ma to miejsce szczególnie w wypadku koalicji PO i PSL.

partie (skrajnie?) prawicowe:

LPR - podobnie jak Samoobrona, dostała pocałunek śmierci od Jarosława Kaczyńskiego, co jest niewątpliwym sukcesem. Niezbyt lubiana, za jasne stawianie sprawy, szczególnie przez media. No coż, widocznie nie można mieć własnego zdania na temat związków homoseksualnych jak również stanowczej polityki wobec Niemiec czy krytyka “braci starszych w wierze”. W mojej ocenie, do klęski tej partii przyczynił się ojciec T. Rydzyk, który wolał postawić na partię pewniejszą i większą - PiS. Trzeba przyznać, że niektóre pomysły Giertycha jako MEN były dobre: np. wycieczki śladami polskiej historii - ale trzeba było je uwalić, bo nie był to pomysł PO.

PRP - partia byłego marszałka Jurka, równie skrajna jak LPR a może i bardziej. Powinniśmy się cieszyć, że takie ugrupowanie opuściło skrzydła partii Jarosława Kaczyńskiego, bo inaczej groziła by jej radykalizacja w prawo, ze swoimi poglądami.

Teraz, dopiero po przedstawieniu sytuacji obecnej, zechcę przejść to owego, tytułowego trójkącika. Ujęte zostały one w trójkącie, ponieważ w mojej ocenie, wiele je łączy i wzajemne (przyjazne) relacje są możliwe. Niekoniecznie w formie koalicji, ale jednak.

Nasze partie polityczne obecne w parlamencie wbrew pozorom mają więcej wspólnego, aniżel się nam wydaje. Moje ujęcie za pomocą figury geometrycznej, tym bardziej powinno nam pomóc zoobrazować wygląd tych (możliwych) relacji. W tym wypadku wsztstkie bloki - PO, PiS i SLD mogą i są w stanie ze sobą współpracować. Po niespełna dwudziestu latach oskarżenie o współpracę z “komuchami” - tj. lewicą nie jest nawet taką obelgą i ze względów czysto realno-politycznych jak najbardziej dopuszczalne i czasem konieczne.

W tej kwestii osobiście jestem makawielistą i liczą się dla mnie pozytywne efekty dla Polski a koszta z tym związane, wynagradają zyski. Polityka to nic innego, jak bilans zysków i strat, i podejmowanie decyzji maksymalizujących efekt (zysk, wygraną) a minimalizujących koszta, ale te są zawsze jakieś. Nie ma nic za darmo! Nawet żeby dostać po głowie, trzeba sobie zasłużyć.

Dlatego tymbardziej uważam, iż jeszcze całkiem niedawno (np. rok 2005) współpraca prawicy i lewicy była nie do pomyślenia. Jednak w obecnej konstelacji jest to sposób na to, aby Polska nie stała w miejscu, i może być to droga, do nieco okrężnego rozliczenia się z historią - jeśli partie/bloki zacieśnią współpracę, to będą gotowe na wzajeme kompromisy, polska polityka nabierze świerzości i nowego wymaru. Może wtedy skończy się tak niski poziom polityki jak ostatnio można zaobserwować. Będzie co najwyżej walka na agrumenty, a nie na pomówienia i wzajemne oskarżenia. Mam dość burz w szklace wody o nic, jak od czasu do czas ma to miejsce - np. w kwestii aborcji czy innych “gorących” tematów, gdzie same media je specjalnie czynią tematem tabu, zamiast zwrócić uwagę na naprawdę ważne kwestie.

Przedstawiana przeze mnie koncepcja daje zarówno stronie rządowej jak i opozycji możliwość artykulacji potrzeb rozwiązania w danej sytuacji istotnych kwestii - czyli słynne “input & output”, czego owocem mogą być konkretne rozwiązania legislacyjne. Do tej pory, politycy nasi się kłócili i niewiele efektów takiej “pseudodebaty” publicznej widzieliśmy, co najwyżej jakiś pozew w sądzie o naruszenie dóbr osobistych… Paranoja i brak klasy!

W tej części zechcę nieco dokładniej przybliżyć / porównać cechy wspólne i różnice pomiędzy partiami obecnymi w polskim parlamencie. Dopiero wtedy będzie jasne o co chodzi z tymi blokami i trójkątem. Dla każdej możliwej konfiguracji, dalem swoją punktową ocenę od 1 do 3 punktów, gdzie 1. oznacza najsłabszą konfigurację a 3. teoretycznie najlepszą.

1. PO - PSL (1,5 pkt)

Choć zdają się być zgodną koalicją, to w mojej ocenie obie partie mają najmniej wspólnego ze wszystkich pozostałych. Ich programy jak i idee są wręcz skrajnie różne, i żadne z nich (ugrupowań) nie będzie w tym “związku z rozsądku” ani zadowolone, ani w stanie realizować swoje najambitniejsze obiernice. Wskaże kilka przykładów, które ewidentnie ukazują diametralne różnice. Na plus dla nich (za to 0,5 pkt) jest to, że większość brudów piorą za zamknientymi drzwiami.

Takie rzeczy jak: odrynacja wyborcza większościowa, poważne zmiany w krusie, nepotyzm, podatek liniowy różnią chyba najbardziej obie partie. Koalicja liberalno - chłopska to jedna wielka mżonka, która raczej jest kłamstwem, PSL to hamulec Platformy, na który wcześniej czy później liberałowie zwalą winę, za brak widocznych i spektakularnych sukcesów.

2. PO - PiS (3 pkt)

Oczekiwana, w chwili obecnej niedoczekanie. Obie partie mają podobną genezę i naprawdę jest wiele punktów wspólnych, które łączyły gdy byli wspólnie w opozycji. Wskutek wzajemnego zwalczania oddalili się od siebie. A szkoda. Ale chyba to typowe dla prawicy.

Wspólne zdanie co do istoty historii, czy byłych SBów, sprawiedliwośći, walki z korupcją.

3. PO - SLD (2,5 pkt)

To nie jest podchwytliwe. Widoczne już były zaloty PO do SLD, jednak PO ma to do siebie, że lubi w związku dominować, z kolei SLD ma jeszcze swoje sny o potędze, i w przeciwieństwie do PSL umie się cenić. Nie dziwi więc, że lewicowy rząd prof. Belki, rozważał wprowadzenie podatku liniowego.

Co łączy: podejście do przeszłości w wersji light, walka z “kaczyzmem”, możliwość zmiany istotnych ustaw, bez pytania prezydenta o zdanie. Dla obu korzystne, jednak SLD nie lubi być tym drugim.

4. PiS - SLD (2,5 pkt)

Tutaj kwestie socjalne i solidarność społeczna - typowe raczej dla partii lewicowych łączą. Łączy także utracona władza i chęć jej odzyskania. W moim odczuciu PiS powinien wykorzystać szansę, i wspólnie z SLD pokazać, że Jedyna Słuszna Partia, nie zawsze ma rację. Dodatkowo SLD ma o wiele większe zaplecze i doświadczenie od PiS w polityce, co można użyć przeciw platformie. Oczywiście dzieli przede wszystkim historia i podejście do KK.

Raczej bardzo jawna współpraca, obu blokom nie na rękę, jednak cicha i skonkretyzowana współpraca, może przynieść wymierne efekty. W ten sposób PiS mógłby udowodnić i wręcz twierdzić, że on był i jest otwarty na propozycje liberałów, jednak oni nie są zdolni do dyskusji i chcą jedynie przeforsować własne pomysły. Z pewnością zasieśnienie współpracy obu bloków byłoby bardzo ciekawe. Jednak nie wiem ile jeszcze przyjdzie nam czekać, aby tego doświadczyć.

5. PiS - PSL (2 pkt)

PiS lubi (a kto nie) być na pierwszej pozycji, jednak potrzebuje wsparcia. PSL jako koalicjant ma jedynie szansę rządzić - nigdy jako rozgrywający. Partia chłopska cechuje się niezwykłą gibkością w dostosowywaniu do koalicjanta, dlatego PiS, reprezentujący konserwatywne poglądy, wydaje się wręcz jednym z naturalniejszych możliwych koalicjantów. PSL interesują stołki, PiS pokazał, że jest je gotów dać za zwykłe poparcie. Jednak konserwatyści powinni uważać, bo Pawlak i jego koledzy, są trochę mądrzejsi od Endriju i tak łatwo z nimi nie będzie, jakby się mogło wydawać.

6. SLD - PSL (2 pkt)

Lewica ma już duże doświadczenie z ludowcami, więc gdyby obie partie były odpowiednio silne, nie dziwiłoby powstanie koalicji. Jednak jak widać apetyt ludowców wzrósł, a siła lewicy osłabła. Więc w najbliższym czasie nie dojdzie do zacieśnienia więzi.

Jak widać, moim zdaniem tylko trzy warianty są najbardziej znaczące (jednocześnie są największym wyzwaniem):

* PO - PiS (3 pkt)
* PO - SLD (2,5 pkt)
* PiS - SLD (2,5 pkt)

Jak to ma się do przedstawionego trójkąta? Że partie przystawkowe, jaką w tej chwiki jest PSL są mało znaczące i nie gwarantują stabilnej większości, najprawdopodobniej PSL oberwie przy następnych wyborach i może brylować w granicy progu wyborczego. Niewątpliwm katalizatorem oceny działań obecnego parlamentu, będą w pierszwej kolejności wybory do Parlamenrtu Europejskiego, i to one będą na swój sposób punktem wyjściowym do dalszej strategii wszyskich tych partii.

Niewątpliwa polaryzacja i uformowanie się naszej sceny politycznej trwało trochę czasu. Widać wyraźnie, że trzy partie, które zaliczyłem do bloków, nawet samodzielnie mają (teoretycznie) odpowiedie zaplecze ekspertów, doradców aby rządzić czasem nawet i bez koalicjanta! Jest to moim zdaniem przełom i postęp w polskiej polityce, bo właśnie w mojej ocenie, to rozdrobnienie polityczne lat 90. znacznie utrdniło rozwój Polski.

Ponadto gra “w trójkącie” daje prawdziwą większość, która pozwala chociażby do odrzucania Prezydenckiego weta - w chwili obecnej PO wraz ze swoim koalicjantem nie mają wymaganych 3/5 głosów! W przedstawianych przeze mnie wariantach, tylko partie mające swój “wierzchołek” w trójkącie liczą się tak naprawdę! Dlatego moje oceny nie są przypadkowe.

Ja osobiście jestem zwolennikiem systemu większościowego, jednak mamy system proporcjonalny który wymaga budowania koalicji. Skoro już mamy jakiekolwiek budować, to niech to będą stabilne, zdolne do rządzenia przez całą kadencję.

W tym artykle chodzi o to aby znaczna większość decydowała o losach Polski a nie przypadkowe koalicje, i koalicjanci, którzy tylko myślą o swoich korzyściach a nie odpowiedzialności za rządzenie państwem. W tak kruchej konstelacji, najczęściej zwala się winę na innych: koalicjanta, opozycję, media czy prezydenta. Mając stabilną większość tylko rządzić! Ale czy nie jest tak, że przypadkiem ktoś się boi odpowiedzialności?

Brak głosów