Czy wybory cos zmienią?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Siedzę nad klawiaturą i rozmyślam, czy odejść od tak dzisiaj modnego wyważania otwartych drzwi? Obie opcje polityczne tym się gorliwie zajmują i, co tu ukrywać, zachęcają do czegoś podobnego. PiS przypomina do znudzenia co zrobił przez 8 lat rządów. Przecież to widać gołym okiem. Widocznie nie wszyscy to widzą, lub widzieć nie chcą. Ale faktom przeczy tylko matoł. Z kolei opozycja ma tylko jedno do powiedzenia. W skrócie: PiS musi odejść. Ostatnio okazało się ewidentnie, że i to nie jest pomysłem Tuska, ale musiał mu to łopatologicznie wyłożyć jego niemiecki szef, Manfred Weber. Dziwne? Wcale nie. Po prostu Niemcy inaczej postrzegają rzeczywistość polską i możliwości totalnej. Bluzganie Tuska, rynsztokowe słowa padające w debacie, nienawiść posuwająca się do terroryzmu, pogarda dla wartości narodowych, polskich, plucie na to, co święte, to dla trzeźwych Niemców żadna gwarancja na wygraną. Wręcz przeciwnie. Dlatego to co mówi Weber, von der Leyen to memento dla Tuska. Nie myśl na własny rachunek, ale słuchaj. I nie o to chodzi, by jak piesek łasił się do nóg pana, ale by był wydajny. Ale, czy jest? I tu dochodzimy do sedna postawionego pytania. Znając Niemców, można mieć pewność, że ich wiara w wygraną opozycji jest nikła. Z drugiej strony, zwycięstwo ugrupowań patriotycznych to dla Brukseli i Berlina wielki kłopot. Nie tylko Polska, ale także kraje z nią związane, z czasów wojny wiedzące co znaczy deutsche, a ściślej preussische Ordnung, nie padają na kolana przed Unią Europejską, a właściwe już przed Rzeszą niemiecką, Grossdeutschland, czy jak się to zowie? Polska pod rządami Zjednoczonej Prawicy oznacza, ni mniej nie więcej, jak przyhamowanie zapędów „reformatorskich” UE według receptury Berlina. Bruksela, to będzie już tylko kwiatek przy kożuchu. Nie można wykluczyć, że niemieckie zapędy reformatorskie Unii, podobne do poruszania się niedźwiedzia w sklepie z porcelaną, przyniosą otrzeźwienie innych państw UE. A to grozi nie jakimś drobnym exitem ale alexitem.

Z kolei wygrana opozycji totalnej, to w praktyce będzie przebudowa Polski w coś może lepszego niż był Generalgouvernement, ale nic więcej. Oczywiście Herrenvolk zgodzi na odjęcie narodowi polskiemu wsparcia socjalnego. Ale zarazem zadba o to, by majątek trafił ręce oligarchów, ale nie państwa, gdyż ono otrzyma tyle, by funkcjonować jako swego rodzaju Land w łonie wielkiej Rzeszy. Złośliwość losu, że Hitler tego nie dożył. Może to brzmi trochę jak krotochwila, ale to jest twarda rzeczywistość.

Zatem mamy scenariusz realny, jak żaden inny. O ile wygra Zjednoczona Prawica będzie tak jak jest dotychczas, z tym, że Polska ugruntuje swą pozycję w Europie i w świecie, co z kolei będzie solą w oku Moskwy i Berlina i zbliży Niemcy do Rosji, czyli kłaniać się będzie Bismarck.

Jeśli do rządów dojdzie totalna, będzie sejm widownią takich samych harców, jak przez ostatnich 8 lat. Czyli jedni będę pracować, by ten kraj nie szedł w ogonie świata, a inni będą bezproduktywnie wrzeszczeć, rzucać mięsem i brać za to sporo pieniędzy. Tak z pewnością będzie, a widać to już choćby z takich adeptów totalnej jak Kołodziejczak, jeszcze wczoraj wrzeszczący przeciw Tuskowi, a dziś wywrzaskujący jego teksty i liżący mu łapy. Co tacy ludzie szukając w sejmie? Wiadomo, stołka i to wszystko. Czy Polskę stać na to, by takich hebesów karmić?

Właściwie więc niezależnie od wyniku wyborów w Polsce nic się nie zmieni. Jedni będą o nią walczyć, by była silna, zasobna i suwerenna, a ci drudzy, by stała się domeną ich ciemnych interesów, pół biedy jeśli tylko mafijnych i złodziejskich ale ci w Europarlemencie nie wahają się przed jawną zdradą. I nic im złego się nie dzieje, bo przecież chroni ich demokracja w imię której kontestują vox populi, czyli referendum dotyczące żywotnych dla Polski spraw. Sprzeciwiają się głosowi ludu – demosa – czyli samej istocie demokracji i werbalni e zarazem walczą o demokrację. Czyli są za, a nawet przeciw. Pomijając wszystko inne, jest to tylko możliwe w społeczeństwie dotkniętym groźną patologią. Jest nią przede wszystkim głupota, ale czy tylko ona? Kiedyś Targowica wyrosła na prywacie i atrofii sumienia.

Nie zmieni się to. co dziś stanowi istotę naszego życia publicznego: będą tacy który Polsce będą służyć i tamci, czyniący wszystko by ją zburzyć. Pytanie tylko komu wyborcy te zadania zechcą zlecić?

Z pewnością niejednego Ta wizja oburzy. Chciałbym jednak wiedzieć, gdzie w mej ocenie tkwi błąd, co w niej jest nieprawdą?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

(...) Co więcej, straty wojenne i komunizm doprowadził praktycznie do zaniku elit narodowych formujących zarówno kulturę narodową, jak i definiującą krótko i dalekofalowe interesy naszego narodu.

  • Miejsce tradycyjnych elit, częściowo wymordowanych w czasie wojny, zajęli nominaci komunistyczni na uniwersytetach, w mediach i życiu publicznym, blokując tym samym odtwarzanie elit polskich.

W efekcie indoktrynacji polskiego społeczeństwa i komunistycznych, a później postkomunistycznych „elit”, polskie społeczeństwo odzyskując wolność, miało trudności w przezwyciężeniu komunistycznego dziedzictwa mentalnego. Tym bardziej, że postkapepowskie „elity” dominujące także w opozycji podjęły trud, nie odbudowy polskiej wspólnoty narodowej, ale jej dekonstrukcji.

Pedagogika wstydu propagowana przez Gazetę Wyborczą i media jej pochodne, ograniczanie nauki historii, czy literatury polskiej w szkołach, antypolskie filmy, a przede wszystkim definiowanie obcych ekonomicznie i politycznie interesów, jako interesów narodowych prowadziło, nie tylko do neokolonialnego charakteru polskiej gospodarki, ale utrudniało odbudowę polskiej wspólnoty narodowej i odrodzenie polskości. (...)

Przeciwstawienie się lustracji i dekomunizacji, to była próba uznania za nieważne samo istnienie naszego narodu. Bowiem zło czynione naszemu narodowi nie miało żadnej negatywnej wartości w przekonaniu przeciwników dekomunizacji. To czynili wrogowie naszego narodu, jego odrodzenia i rozwoju. Bo żaden naród nie jest w stanie istnieć bez moralnych wartości i moralnego kręgosłupa. To one wyznaczają jego sens istnienia.

I dziś mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem, z ponowną próbą uprawomocnienia moralnego łajdactwa w życiu naszego narodu. (...)

Cytat za: https://wpolityce.pl/polityka/282999-dekonstrukcja-polskosci

Vote up!
2
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1653880

Prosto i precyzyjnie Ksiądz ujął ten problem. Zawsze byli patrioci i zawsze była zgraja sprzedawczyków, gotowych za odpowiedni jurgielt sprzedać ojczyznę.

Czy istnieje mechanizm, który by tych drugich powstrzymał? Istnieje. To KS dla największych jurgieltników albo groźba wieloletniego więzienia. Kara, gdy rzecz zostanie w sposób oczywisty stwierdzona, wykonywana skutecznie.

Problem z jej wprowadzeniem. To zagranica, która dba o "praworządność" w Polsce jak dawniej caryca Jekatierina i król pruski Fryc. I kasta, okopana przepisami, ciężka do ruszenia, no bo zaraz wrzask, że "zamach na demokrację".

Dlatego lepsza jest monarchia. Jezus nie mówił o republice tylko o Królestwie. Mądry król lepiej służy swojemu państwu niż zgraja półgłówków wybranych demokratycznie przez półgłówków i ćwierćinteligentów do Sejmu.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1653932

A wie Pan, że ja też, patrząc na tę zgraję idiotów, bawiącą się w demokrację zaczynam być monarchistą, ale  z monarchią dziedziczną, bo zbyt wielkie ryzyko, że moglliby wybrać Tuska, jako że u nas zawsze cieszyli się  popularnością infanci zagraniczni. 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1653935

 

Te wybory, w zależności od wyniku zmienią radykalnie polską rzeczywistość. Jest kilka silnie oddziałujących wektorów, utrzymujących stan niestabilnej równowagi. Wystarczy mały impuls, by wytrącić system z równowagi i wtedy zmieni się wszystko. Jest to stan rzeczywistości mocno przypominający warunki teorii katastrof, w której wystarczy małe infinitezymalne zaburzenie, by wywołać katastrofę, wytrącającą system z równowagi.

Podam przykład jednego takiego wektora, może co najwyżej paru:
Kompetencja i praktyczne umiejętności sterowania nawą państwową po obu politycznych stronach są radykalnie inne. Po stronie totalnej opozycji ani wiedzy, ani umiejętności brak. Po stronie rządowej przeciwnie.

Przykład:
Wbrew pozorom 500+ jest impulsem inwestycji finansującej popyt w celu przeciwdziałania inflacji. Rozmiar finansowy tego impulsu zależał od skalkulowania odpowiedzi rynku, polegającej na odpowiednim powiększeniu podaży towarów i usług pierwszej potrzeby - damy za dużo, ludzie zamiast kupić coś w sklepie ulokują pieniądze w oszczędnościach. I wtedy nici z pobudzenia podaży. Damy za mało, koszt dystrybucji tego pieniądza będzie większy od wielkości finansowania popytu i efekt w przestrzeni równowago rynkowej może być zereowy albo nawet ujemny, czyli przeciwny zamiarowi.

A przy okazji, 500+ dlatego jest i powinien być nieomal bezwarunkowy, ponieważ każdy dodatkowy warunek wprowadzający jakiekolwiek kryterium wypłaty radykalnie podnosi koszt dystrybucji pieniądza, nieomal likwidując efekt finansowania popytu w rozliczeniu pełnych skutków tego programu. W tym sensie, postulat liberalnej opozycji, proponującej kryterium obowiązku zatrudnienia, wbrew intencji wnioskodawców jest dywersją. Niestety, do realizacji tego programu konieczny jest wysoki poziom kompetencji, po prostu - trzeba wiedzieć, rozumieć i umieć zrobić. 

I przy okazji, gdy GUS i Eurostat zauważył w kolejnych miesiącach 2023 roku spadek 1% - 1,5% popytu w subsydiuowanym sektorze rynku, padła propozycja zamiany 500+ na 800+. Tak precyzyjne jest to oddziaływanie antyinflacyjne, stymulujące rozwój gospodarki.

Tego typu działanie tej administracji na bardzo wielu frontach dowodzi podobnego poziomu jakości zarządzania i tyle. Przykładów jest dość.

Przykładów rujnującej niekompetencji po stronie opozycyjnej jest niestety zatrzęsienie. Gołym okiem widać alarmujący brak kompetencji w opozycyjnej ekipie. To zjawisko niestety jest celowe. Sponsorom totalnej opozycji przecież chodzi o zniszczenie Polski.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1653976

Po stronie prawicy na czele wicepremier patriota bez zawłaszczenia choćby części majątku narodowego i jego prawa ręka - premier z bardzo dobrym wykształceniem i doświadczeniem w sektorze bankowości - obaj z sukcesami dla Polski przez 8 lat rządów - po drugiej stronie wspierany przez euro-niemiecką lewicę za eurosrebrniki skompromitowany poprzednimi rządami całkowicie zależny i uległy wobec Niemiec i Rosji były premier - notoryczny kłamca (polecam dla przypomnienia utwór Jana Pietrzaka "plagi Tuska" stanowiący treściwy skrót jego "osiągnięć")

Wybór dla Nas Polaków jest tylko jeden - kontynuacja dobrej zmiany, bo nie zmienia się biegu rzeki gdy ta daje nam bezpieczeństwo i pozwala doganiać coraz wolniej płynące gospodarki sąsiadów. Każdy inny wybór to początek końca marzeń o samostanowieniu i niepodległości, to dopuszczenie do jej koryta - mącących jej krystaliczną wodę oszustów, którzy znacznie spowolnią jej bieg kopiąc dla siebie kanały którymi znowu będzie odpływała życiodajna państwowa - nasza wspólna gotówka do ich prywatnych działek.

link do piosenki:

https://www.youtube-nocookie.com/embed/b9vs1IeG7Co?feature=oembed

  

Vote up!
3
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1653982

 

W końcówce rządów PO i PSL, w drugiej połowie roku 2015 rząd pani premier Ewy Kopacz spodziewając się utraty władzy, zbudował pole minowe i ustawił przeróżne zapory, które każdy normalny i w miarę kompetentny człowiek mógłby uznać za wrogie i antypolskie akty dywersji, które powinny bardzo utrudnić albo nawet uniemożliwić skuteczne rządzenie potencjalnemu rządowi Zjednoczonej Prawicy. 

Jakkolwiek by nie interpretować takie działania jedno jest pewne, każde z nich było działaniem wrogim skierowanym nie tylko przeciwko ewentualnemu nastepcy, ale także zdecydowanie przeciwko Polsce i jej fundamentalnym interesom, przeciwko polskiej racji stanu. Nie da się tego inaczej określić - były to działania antypolskie zaplanowane i zrealizowane w zlej wierze.

Antypolskich min zamontowano wtedy zbyt wiele, by to mógł być przypadek. O niektórych minach opinia publiczna cokolwiek wie, a o niektórych nie wie nic. Wynika to z właściwości tego dywersyjnego zaminowania naszej Ojczyany.

Parę przykładów tych dywersji:
► Prawie w ostatnich miesiącach rządów pani Ewy Kopacz Polska podpisała umowę pomiędzy rządem Polski i Niemiec w sprawie rzeki Odry. Umowa mówiąc krótko wykluczała Odrę z unijnego systemu transportu TEN-T. W ten sposób rzeka Odra nie mogła służyć jako transportowe zaplecze zespołowi portów Szczecin i Świnoujście. 

► Wbrew konstytucji i prawu koalicja PO i PSL wybrała przed czasem pięciu sędziów do Krajowej Rady Sadownictwa (KRS), co później mogło albo zablokować jego działanie, albo w przypadku prób usunięcia skutków tego bezprawnego aktu stać się zarzewiem nieustającego konfliktu. 

► Nieomal w ostatniej chwili, 10 września 2015 roku Sejm uchwalił Ustawę o Jednolitym Pliku Kontrolnym (JPK). Ustawa, mówiąc krótko, miała chronić dalszą kradzież podatku VAT i pośrednio uniemożliwić finansowanie obiecanego w programie wyborczym 500+. Był to paskudny podstęp, ponieważ ten JPK rzekomo miał być polską realizacją międzynarodowego Standard Audit File for Tax, wprowadzanego wtedy w kolejnych krajach w Europie.

Było tych min więcej, co najmniej kilkadziesiąt, ale zajmę się tym jednym JPK. Chodzi o to, że ten JPK miał być miedzynarodowym systemem, zalecanym w Europie przez OECD do wprowadzenia w celu uszczelnienia systemów podatkowych. Ten konkretny wariant tego JPK wprowadzony wtedy w Polsce, w rzeczywistosci był nieczynną makietą tego narzędzia. Był i z mocy ustawy nie mógł działać, więc dziury w podatku VAT nie miał szansy załatać. Można więc śmiało postawić hipotezę o tym, że zamiarem uchwalenia tej ustawy była państwowa ochrona złodziejstwa szacowaneg na średnio 50 miliardów złotych rocznie.

Ponieważ nakłady na 500+ przewidywane były na kwotę również ok 50 miliardów złotych rocznie, to można przypuszczać, że rząd pani Ewy Kopacz uznał, że lepsze jest  chronione przez państwo złodziejstwo niż "rozdawnictwo" programu 500+.

Prawda jest jednak najprawdopodobniej inna. Otóż złodziejstwo luki VAT trwało przez cały czas rządów PO & PSL, tak, że państwo pozwoliło na grabież około 250 miliardów złotych [link] przez wiele lat. Jeśli porównamy to z wpływami polskiego budżetu z wyprzedaży polskieho przemysłu, to w tym samym czasie wyniosły one tylko ok. 60 miliardów złotych. Złodziejstwo okazało się lekko licząc pięć razy większe niż wpływy z wyprzedaży ok. 1000 polskich firm. Wychodzi na to, że oczkiem w głowie dzisiejszej opozycji była opieka nad złodziejstwem. A przecież nie tylko spece od wyłudzeń Vat hurtowo okradali Polskę. 

Rząd PiS dał sobie radę z platformerska osłoną tej grabieży, wprowadzając w dniu 13 maja 2016, ustawę, która uaktywniła JPK w sposób, który radykalnie ukrócił kradzież pieniędzy z VAT. 

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1653989

Tak, to bardzo rzeczowa analiza. Zaprzeczyć może tylko kiep, albo funkcjonariusz totalnej. Słowa pisane czystą logiką i aż dziw bierze, że mogą budzić wątpliwości. A jednak budzą. I to jest właśnie problem, który wywołała "gotująca się woda" dzisiejszej propagandy. Z tym nawisem pójdziemy do wyborów. 

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1654005