Bolszewicy do furtki mi pukają?

Obrazek użytkownika jazgdyni
Świat

.

 

 

 

Bałtyk to przepiękne morze. I takie przyjazne. Uwierzcie wszyscy marzący o dalekich plażach. Poznałem ich większość i oświadczam, że nasze wybrzeże i nasze plaże są po prostu najfajniejsze. A minusy? Woda mogła by być nieco cieplejsza. Tak około 20 degC. No i ten pęd narodu na moje ukochane Sopoty, Kamienne Potoki, Krynicę Morską i na cały Półwysep Helski. Bywa bardzo tłoczno. Parawany to oddzielna sprawa.

 

Popatrzmy: - woda naszego Bałtyku jest ledwo słona. Nie musisz się kąpać z cukierkiem w ustach i po każdej kąpieli natychmiast brać prysznic, bo sól wżera się w skórę.

Nie mamy żadnych krwiożerczych potworów w tej naszej sadzawce. Kto tu widział ostatnio rekina? Nawet tego małego rekinka, nie mówiąc o rekinie ludojadzie.

I tak jak wszyscy możesz się kąpać na bosaka. Nie trafisz jak w Adriatyku, w całym Morzu Śródziemnym i na całej reszcie mórz i oceanów, na jeżowca, którego kolec, jak się wbije w stopę, to przez miesiące będziesz to leczył. Tam się kąpie w bucikach, a u nas na bosaka. Czy nie fajnie?

A na dodatek nasze meduzy są przyjazne, jak yorki. Nie pogryzą, nie poparzą, a nie daj Boże, nie sparaliżują i nie utopią.Nie wierzycie?

Taka osa morska, której parzydełka rozciągają się na kilka metrów, może zabić dziecko. Mój kolega Kurt, niedaleko Bergen, Norwegia, skoczył ze skały właśnie na taką meduzę. Gdyby koledzy go nie wyciągnęli, to, jak mówił, utopiłby się. Więc nieprawda, że te paskudztwa są tylko u wybrzeży Australii.

A taki, czym się straszą marynarze i żeglarze, żeglarz portugalski (tak nazwany, bo jedna z jego witek ma jakby mały żagielek co wystaje na powierzchnię, by meduza mogła za darmo dryfować).

A wybrzeża Australii rzeczywiście są upiorne. Posłuchajcie o takiej meduzie – Carukia barnesi. Oto, co ten potwór potrafi:

"... meduza zaliczana jest do najbardziej jadowitych zwierząt świata i stanowi ogromne zagrożenie dla ludzi. [...] Objawy charakteryzują się silnymi wymiotami, osłabieniem, bólem nerek, przyspieszonym pulsem i podwyższonym ciśnieniem. [...] ... konieczna jest natychmiastowa pomoc lekarska.

Kogoś te pływające żelki interesują, może poczytać tutaj [1].

 

Wystarczy dowodzenia, że nasz Bałtyk to dla nas dar niebios?

Z tymi sinicami, "zakwitaniem morza", to gruba przesada. Od dziecka (gdzieś od 2 roku życia) przechodziłem swobodnie przez te glony na czyste płycizny, a z wiekiem coraz dalej. I ani jednego pryszcza, czy bólu brzucha! Może jakbym się cały utaplał w tych glonach, czy zjadł solidną garść tej zieleniny, to bym zachorował. Ale nigdy nie próbowałem.

 

*****

 

Dosyć już tego mojego zachwytu i apoteozy Bałtyku oraz pięknego piaszczystego wybrzeża. Bałtyk też spływał krwią. Nie raz, nie dwa.

 

W dzieciństwie byłem wprost obłędnie zafascynowany "Bitwą pod Oliwą" (1627) – prawdziwą bitwą morską. (o rzut kamieniem od mojego domu), gdzie daliśmy łupnia szwedzkiej flocie.

Emocje pogłębiał fakt, że przyjaciel rodziny, poeta i pisarz Franciszek Fenikowski, w swoim domu w Orłowie na ulicy Mestwina, miał w salonie, nad stołem pod sufitem przepiękny, chyba jednometrowej długości model galeonu "Święty Jerzy" (wybudowanego w Pucku), na którym nasz admirał Dickmann rozgromił Szwedów.

Mając już 5 lat uciekałem z domu do pana Franka, jak się u nas mówiło, by wreszcie zobaczyć te krasnoludki, które jak mi opowiadał, mieszkały w tym okręcie.

 

Tak, czy inaczej – na naszym wybrzeżu, obok mego domu lała się krew na Oksywiu, na Westerplatte, czy na Helu. A bunkry i fundamenty dział naszej obrony wybrzeża, były miejscem naszych zabaw. Nikt o te miejsca jeszcze niedawno nie dbał.

 

Kiedyś postanowiono, że Bałtyk jest morzem pokoju. Rzeczywiście – płytki i ciasny Bałtyk to nie miejsce na współczesne pola walki. Toteż oprócz jednego, wszystkie nadbałtyckie państwa – patrząc od zachodu – Niemcy, Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia, Szwecja i Dania, nigdy nie miały agresywnych zamiarów, były nastawione defensywnie, a marynarka wojenna była stricte obronna.

 

W tej wyliczance krajów nadbałtyckich nie wymieniłem Rosji. To, bez najmniejszych wątpliwości kraj zbójecki – agresywny i nieobliczalny – w swojej imperialistycznej fiksacji ruski są niebezpieczni i nieobliczalni dla wszystkich. Jakie to bestie, zobaczyliśmy wszyscy, gdy napadli na Ukrainę. A tu, na Bałtyku są zagrożeniem dla wszystkich. Tykającą bombą.

 

 

Królewiec

 

Królewiec, przez ruskich nazwany Kaliningradem, by uczcić stalinowskiego psychopatę Michaiła Kalinina, którego m.in. podpis widnieje na decyzji o wymordowaniu Polaków w Katyniu, to największa baza militarna w Europie,

Dla mnie, co gorsza, ta ruska twierdza, szczególnie jej najbardziej zbrojna część – Bałtyjsk (kiedyś polska Piława) jest odległa tylko w linii prostej o sto kilometrów od mojego domu.

Dla nowoczesnej rakiety to parę sekund lotu. Mam więc prawo odczuwać pewien niepokój, mając w bliskim sąsiedztwie takiego wroga, niewątpliwego agresora o skrajnie brutalnym i bezwzględnym charakterze.

Czego tu się bać? Ano tego, że na tym wyspowym skrawku Rosji, który sobie Stalin wywalczył w Teheranie i Jałcie w czasie II WŚ, przy bierności dwóch ciamajd – FD Roosevelta i Winstona Churchilla; wielkości województwa mazowieckiego, stacjonuje ponad 8 tysięcy żołnierzy armii lądowej i 4 tysiące marynarzy. To jeszcze nie byłoby takie straszne, gdyby nie charakter tej małej armii: - zdecydowana większość tych sił ma charakter ofensywny. Na przykład co robi tam piechota morska? Przecież to oddziały desantowe. Czyli do napaści na kogoś. A oprócz tego, obszar Królewca jest wyjątkowo, oprócz wojska, nasycony agentami wszelakich służb – FSB, czyli dawnym KGB, GRU, i licho wie czym jeszcze.

 

Tu muszę przerwać i przypomnieć okres władzy Tuska. Wtedy to jego minister spraw zagranicznych, dla mnie skrajny głupek i wyjątkowy szkodnik, Radosław Sikorski, zniósł wizy między Polską i obwodem kaliningradzkim, umożliwiając ruskom, swobodne podróżowanie na naszym terytorium. Pamiętam dobrze, jak Trójmiasto zostało wprost zalane Rosjanami. I to nie żadnymi biedakami, na co wskazywały wypasione fury, głównie niemieckie SUVy, którymi przyjeżdżali i plądrowali sklepy.

A teraz proszę sobie wyobrazić ilu agentów, szpiegów, dywersantów i innej swołoczy, swobodnie przeniknęło na nasz teren. I ilu może zmieniło tożsamość i pozostało u nas. Część z nich jako najwyższa ranga szpiegowska – nielegałowie, w tym tzw. śpiochy, czyli agenci pod przykryciem, wiodący normalne życie, którzy, jak nadejdzie właściwy moment, przystępują do akcji.

Taki to bigos, jaki uczył prezydent Komorowski, a wysmażył Tusk i Sikorski. Postacie, które w bardziej twardym państwie powinny siedzieć z paragrafu kodeksu karnego, o działaniach na szkodę państwa.

 

Wróćmy do tej ruskiej twierdzy, którą mamy pod nosem, a którą onuce nazywają Kaliningradem. Bardziej przerażającym od tego zgromadzonego tam wojska o wyraźnie ofensywnym charakterze, czyli gotowym do napaści, jest niesamowity arsenał, który jest tam zgromadzony. Jest tam sprzęt bojowy najlepszy jaki tylko Rosja posiada. Nie tylko osławione rakiety Iskander zdolne do przenoszenia głowic atomowych, ale też cały szereg takich, które zobaczyliśmy w wojnie na Ukrainie. Są tam więc na pewno bardzo niebezpieczne manewrujące rakiety średniego zasięgu Kalibr, które jak widzieliśmy, z samolotu nad Morzem Kaspijskim zaatakowały Kijów. Mogą tam też być morskie hipersoniczne Cyrkony. Może też tam już są Topol-M, Jars, czy Sarmata. A na pewno są S 300 i S 400. Mamy też tam najnowsze rosyjskie czołgi, samoloty szturmowe, flotę okrętów wojennych, pośród których najbardziej zdradzają ofensywny charakter i gotowość do inwazji przeróżne jednostki desantowe – klasyczne, a także poduszkowce, w tym Żubr, największy poduszkowiec świata.

 

Po co Rosji tak wielki potencjał bojowy w newralgicznym punkcie Bałtyku? Po to, by bronić tego skrawka ukradzionej ziemi? Czy po to by w odpowiednim momencie zaatakować sąsiada – Polskę, Litwę, czy Szwecję. Chyba nie trzeba się zastanawiać.

Kaliningrad, tfu, Królewiec, to wysunięta najdalej na zachód baza wypadowa agresywnej Rosji. Gotowa w każdej chwili rozpocząć atak, na którekolwiek pobliskie państwo. A wiemy dobrze, że takie plany mają.

 

Zaczęło się

 

Mamy już pierwszą prowokację ruskich sił wojskowych na Bałtyku. Około tygodnia temu, na duńskiej wyspie Bornholm, zorganizowano uroczystości z udziałem ważnych polityków i przedsiębiorców. W nocy 17 czerwca, rosyjska korweta dwukrotnie wpłynęła na wody terytorialne Danii wokół wyspy Bornholm. Ostrzeżona, że jeśli natychmiast nie odpłynie, zostanie ostrzelana, wycofała się.

To taka typowa ruska ostentacyjna prowokacja. Najprawdopodobniej, w odpowiedzi na przystępowanie Finlandii i Szwecji do paktu NATO. [2]

 

Rosjanie nagle zaczynają się bać. Byli przekonani o swej dominacji na Bałtyku. Wielokrotnie prowokowali Szwecję, gdy bez kozery podpływali nawet do samego brzegu Gotlandii – kluczowej wyspy Bałtyku, czy nawet do brzegów kontynentalnych. Finlandia zbytnio nie protestowała, gdy Rosja swobodnie wkraczała na ich obszar powietrzny. A właściwie to ruskie samoloty z wyłączonymi transponderami bezkarnie latały nad wodami terytorialnymi wszystkich krajów nadbałtyckich.

Decyzja Finlandii, która dobrze pamięta zagrabienie ich terytorium – na północy Karelii (dużo później Rosja chciała ją sprzedać Finlandii za 15 miliardów dolarów) i na południu, z ich miastem Wyborg i brzegami jeziora Ładoga ( gdzie Finowie w wojnie z ZSRR w 1940 roku, zwanej wojną zimową, złoili skórę ruskim i przegonili). Teraz na tej nowej granicy, Finowie, wzorem Polski, rozpoczęli stawianie pancernego płotu, aby odgrodzić się od bolszewickich bestii, jest przełomowa – kończy tak zwaną finlandyzację. Nie robienia nic bez zgody Rosji.

Decyzja Szwecji o przystąpieniu do koalicji obronnej jest jeszcze bardziej ciekawa, gdyż kraj ten praktycznie od stuleci zachowywał neutralność. Teraz jednak widzi, że dla bolszewii, neutralność nic nie znaczy i atakują, gdzie im się podoba.

 

To nie wszystko. Tradycyjnie w czerwcu, jak co roku, NATO na Bałtyku prowadziły ćwiczenia BALTOPS 2022 od 5 do 17 czerwca. Udział brało w tej operacji 14 państw; Polska wysłała trzy swoje jednostki, Jednak wrażenie robił amerykański desantowiec USS Kearsarge.

 

"Niemal 260 m długości, a na pokładzie m.in. załoga licząca ponad tysiąc marynarzy, do tego przeszło 1500 żołnierzy piechoty morskiej, śmigłowce MH-60 Seahawk, samoloty szturmowe pionowego startu i lądowania Harrier, zmiennowirnikowce Osprey – taki widok zawsze robi wrażenie. Nic dziwnego zatem, że wejście desantowca USS „Kearsarge” do portu w Sztokholmie zgromadziło na nabrzeżach spory tłum gapiów. Amerykański desantowiec to największy okręt biorący udział w tegorocznej edycji manewrów „Baltops”. " [3]

 

Nie ma co się rozwodzić, to był prawdziwy i zamierzony pokaz siły morskiej państw demokratycznych.

Jak można się było spodziewać, pełen pychy i bezkrytycyzmu, Putin, nie biorąc pod uwagę słabości swej "potężnej, drugiej na świecie armii" na Ukrainie musiał zademonstrować swoje niegdysiejsze prawo do władania na Bałtyku.

Dwa dni po rozpoczęciu ćwiczeń NATO, flota rosyjska też rozpoczęła ćwiczenia na Bałtyku.

 

"W ramach ćwiczeń morskie grupy taktyczne Floty Bałtyckiej opuściły swoje bazy i stworzyły zgrupowania floty w wyznaczonych obszarach Morza Bałtyckiego, by realizować zadania z zakresu ochrony i obrony szlaków morskich i baz floty. Celem ćwiczeń jest podniesienie poziomu gotowości i zdolności dowództwa wojskowego oraz organów kontrolnych Floty Bałtyckiej, poprawa w zakresie współdziałania, morskie i lądowe szkolenie załóg okrętów oraz żołnierzy obrony wybrzeża, a także zdobycie praktyki przez dowództwo i sztab w zarządzaniu siłami floty" - podaje resort obrony Rosji. [4]

 

No cóż, nie wyglądało to zbyt optymistycznie dla bolszewików ze wschodu. Czy pojęli, że obecnie szanse ich są marne, gdyby zdecydowali sie podnieść rękę na Estonię, Łotwę, Litwę, czy Polskę? A myśląc po putinowsku również na Szwecję i Finlandię.

Przewaga technologiczna jest tak wielka, że twierdza Kaliningrad może zniknąć w ciągu 10 minut. Może potem odrodzi się Królewiec?

 

Finlandia wraz z NATO jest w stanie w ciągu jednego dnia skutecznie zaminować wejście do Zatoki Fińskiej, gdzie jest ponad 40 km szerokości, tak że żadna jednostka nawodna, czy łódź podwodna się nie prześliźnie. Poznamy też wartość tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Wszystko już jest gotowe. Poznamy dlaczego Putin tak jej się obawiał, że polecił Tuskowi wstrzymać budowę.

 

*****

 

Jak to już 14 lat temu powiedział w Tbilisi śp. Prezydent Lech Kaczyński, przewidując imperialne ataki Rosji, po Gruzji i Ukrainie, co właśnie się spełnia, : "...później państwa nadbałtyckie, następnie nasza kolej... "

Widać ktoś gdzieś, podejrzewam w Pentagonie, zapamiętał i wziął sobie tę wizję do serca.

Jesteśmy czujni i gotowi. Tu się nie da zaskoczyć i zaatakować, gdy nie będziemy się spodziewali.

Mamy po prostu lepsze mózgi. Te nasze i te cyfrowe.

_______________________________________________________________________

[1] ]]>https://prezi.com/jt9-4qignlvx/najniebezpieczniejsze-meduzy-swiata/]]>

[2] ]]>https://www.pap.pl/aktualnosci/news,1252192,rosyjski-okret-wojenny-dwukrotnie-naruszyl-dunskie-terytorium-na-baltyku]]>

[3] ]]>http://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/37399?t=Wielkie-cwiczenia-NATO-na-Baltyku]]>

[4] ]]>https://www.rp.pl/polityka/art36481331-rosyjska-flota-rozpoczela-cwiczenia-na-baltyku]]>

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (8 głosów)

Komentarze

Niezbyt trzeźwa (jak zwykle) Zacharowa znowu grozi Litwie :

"Mam nadzieję, że przedstawiciele Litwy mają jakieś resztki profesjonalizmu w ocenie sytuacji... Muszą zrozumieć konsekwencje - a konsekwencje niestety przyjdą".

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1645206

Cześć Husky

Wiesz gdzie oni teraz mogą Litwę cmoknąć? Nawet taki nieduży kraj.

Ale proces domino się już rozpoczął. Polecam obserwację Kazachstanu. Prosto w twarz pokazali Putinowi faka. Kto będzie następny? Może łukaszenko?

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1645213

Królewiec a w nim niebezpieczny ruski temperament Wasilija Błochina uzbrojonego w te Iskandery, Toczki no i wreszcie te nielegały. To wszystko nic, najgroźniejsze są ich legały, czyli legalni wrogowie Polski, bezczelnie pełni pychy i pogardy, zasiadający w poselskich ławach i senatorskich fotelach, dyskutujący przed telewizyjnymi kamerami, szefujący politycznym ugrupowaniom - agentura wpływu, elity antypolskiej nienawiści i wprost kompradorskie służby europejskiego imperialnego kolonializmu. Wuwuzele niemieckiej i rosyjskiej czarnej propagandy.

Robią swoją antypolską robotę całkiem otwarcie, wręcz bezczelnie i niestety całkiem legalnie. Nie są to więc nielegałowie, lecz całkiem jawni legałowie. Tacy jak na przykład wspomniany wyżej Donald Tusk albo Radek Zdradek Sikorski lub taka Janina Ochojska, tak humanitarna, że aż do bólu antypolska. To, że teraz kłamią, prowokują, czasem jako satyryczna grupa śmiesznych tanich drani, czasem jako bardzo groźny Volkssturm polityczny, to być może jest koloryt wolności i demokracji, ale niestety bardzo niebezpieczny, ponieważ oni przecież walczą o władzę nad Polskim Państwem.

Czy oni rzeczywiście walczą o władzę?

Niestety nie. Oni w diupie mają wszelką władzę!!!
Oni w rzyci mają naszą Ojczyznę.
Oni walczą tylko o kolejną ratę wypłaty wynagrodzenia za rozp...olenie Polski.
Słowa już nie powiem o bezmyślnych durniach zwanych całkiem niesłusznie pożytecznymi. Oni nie są nikomu i dla nikogo pożyteczni. Oni są tylko użytecznymi narzędziami w pazurach naszych wrogów.
Dlatego są tylko i jedynie użytecznymi idiotami.

Ludzie, którzy jeszcze mają choć resztkę rozumu. Ludzie, wszyscy ludzie dobrej woli. Proszę, nie głosujcie ani na legaów ani na nielegałów, nie wspierajcie ich w ich walce o władzę.

Przecież oni kłamią.
Oni mówią, że walczą o władzę, ale biorą kasę za rozp... olenie Polski.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1645216

Koloryt wolności i demokracji wcale nie jest niebezpieczny, a może być piękny i zarazem może być źródłem siły i motorem rozwoju, może być przestrzenią realizacji naszych aspiracji. Tak jest gdy ten koloryt rzeczywiście błyszczy barwami wolności i demokracji. 

Ale wtedy, gdy wszystko co wiąże się z wolnością i demokracją staje się kłamstwem, gdy jest wykorzystywane jako maska, jako osłona realnego antypolskiego totalitaryzmu, to wtedy niebezpiecznym staje się to oszustwo, to niebezpiecznym jest nadużycie polegające wykorzystaniu pojęcia wolności i demokracji jako osłony totalitarnego zniewolenia. 

Tak jak to robi państwo Federacji Rosyjskiej, która bezczelnie nazywa swój bandycki napad "demilitaryzacją i denazyfikacją" Ukrainy, a celem ich morderstw jest wyzwolenie i przywrócenie ruskiego miru. 

Dokładnie to samo robi polska totalitarna opozycja, identycznie walczy o wyzwolenie Polski z niewoli pisowskiego nazizmu, z tą drobną różnicą, że nie morduje. Tusk na razie planuje tylko denazyfikację i demilitaryzację Polski. Zresztą demilitaryzację konsekwentnie realizował przez osiem lat swojej władzy, tyle że metodami politycznymi. Przy okazji realizował także dezindustrializację Polski.

Vote up!
2
Vote down!
0

michael

#1645217