Dlaczego się o tym nie mówi
Dziwna sprawa. Nawet redaktor Gadowski, postać sympatyczna, choć za bardzo aktorska, który został Tropicielem No.1 wszelkich przekrętów związanych z pandemią i COVID19 milczy o tym. Nie, żebym kpił z niego, oraz jego zespołu, i wytrwałości odkrywania oszustw i międzynarodowych skandali w tym temacie. Ludzie kochają teorie spiskowe.
Myślę, że ja się nieco nudzę tym jego zapałem i cotygodniową dawką kowidowych tajemnic, z tej przyczyny, że ja osobiście z tym wirusem miałem i mam do czynienia, a redaktor tylko wie z drugiej ręki. Może gdyby zaprosił i zrobił wywiad z Piotrem Semką, to by wyostrzył mikroskop.
Sprawę, którą chcę poruszyć, znana już jest na świecie i popularnie została nazwana Long – COVID.
Mój ostatni kontrakt. Cztery lata temu. Właściwie już po przygodach w Kongu zdecydowałem skończyć z pływaniem, ale namówiono mnie na krótki, interesujący kontrakt na norweskim szelfie. Leżący na dnie potężny rurociąg trzeba było przygotować do zrobienia rozwidlenia. Praca pilna i dobrze płatna. A ja miałem nadzorować systemy tego dosyć wyrafinowanego statku operującego opuszczanymi na dno wielofunkcyjnymi robotami. Zaczynałem wachtę o szóstej wieczorem i kończyłem o szóstej rano. A efekt tego taki, że kompletnie rozregulowałem sobie własny zegar dobowy. Czego do dziś nie mogę się pozbyć.
Długo nie było aż tak zupełnie źle, lecz COVID spowodował, że moje spanie jest w kompletnym chaosie. Dwie godziny teraz, a trzy godziny później. Takie to właśnie życie człowieka w późnym wieku, po 40 latach na morzu i zarażeniu się chińskim wirusem.
Pisałem o tym już parokrotnie i jest to MÓJ niezaprzeczalny fakt, choć nie ujęty w statystykach naszego polskiego burdlu.
Zanim w marcu 2020 gość przywiózł w autobusie covida do Polski, zostając Ofiarą Nr.1, to nieco przedtem, pod koniec stycznia, wrócił z dłuższego pobytu na wyspach Azji Wschodniej przyjaciel Tomek, który tam reperował swoje zdrowie. Jak to mieliśmy w zwyczaju, odbylismy parę spotkań przy kawie na gorących dyskusjach (dyskusje z Tomkiem zawsze były gorące). Potem Tomek znikł. Telefon jego nie odpowiadał. Zacząłem go szukać. I wtedy od jego rodziny, którą znam z bardzo dawnych czasów, dowiedziałem się, że Tomasz nie żyje. Poczuł się źle, na sygnale zawieziono go do Akademii Medycznej. Miał poważne kłopoty z oddychaniem. W końcu podłączono go do respiratora. Wieczorem poprawiło się jemu, więc go odłaczono. W nocy zmarł na niewydolność oddechową.
Tylko choroba na którą cierpiał, stara, autoimmunologiczna i rozpoznana, nie miała nic do czynienia z oddychaniem, a już na pewno ze śmiercią z powodu niewydolności oddechowej.
Podkreślam – wtedy jeszcze nikt w RP nie miał pojęcia o jakimś COVOD19. To ciągle była najbardziej strzeżona tajemnica Chińskiej Republiki Ludowej. I kogo jeszcze? USA? WHO?
Niewiele dni później, jak wówczas sądziłem, złapałem paskudną grypę. Trzy dni nie dało się ruszyć z łóżka i nawet zjeść czegokolwiek. Lecz jestem ze środowiska medycznego, więc ratowałem się sam, jak tylko mogłem. Chyba nikt się nie dziwi, że do służby zdrowia nie mam zaufania. A zaufanego lekarza domowego, któremu mógłbym płacić, jeszcze nie znalazłem. Prywatne kliniki niestety też niewiele są warte. To głównie projekt biznesowy a nie medyczny. Etyka zawodu doktora dawno poszła się pieprzyć (na szczęście już się odradza u wielu młodych i mądrych entuzjastów medycyny).
Po tygodniu byłem na nogach, chociaż ciągle miałem przeróżne problemy zdrowotne.
Pod koniec marca pojąłem, że miałem do czynienia z wirusem SARS-CoV-2. O którym w kraju praktycznie nikt nie wiedział cokolwiek.
No i zaczęła się pandemia. Totalny chaos i panika. Nie tylko w Polsce... na całym świecie. A to wszystko spotęgowane przez wierutne kłamstwa i tajemnice nie tylko Chin – źróła zarazy, lecz co najohydniejsze, również przez WHO – Światową Organizację Zdrowia. Tak zwani eksperci wymądrzali się, plotąc androny, aby nie utracić swojego autorytetu. Rządy państw debatowały 24 godziny na dobę, aby nie dopuścić do tragedii i starać opanować sytuację. Unia Europejska praktycznie się rozpadła i "każdy sobie rzepkę skrobie" Nawet uciekając się do bezczelnych czynów, jak Niemcy, które ukradły transport medykamentów do Włoch.
Niemalże natychmiast w sekcie twardych wyznawców teorii spiskowych zaczęto snuć opowieści o broni biologicznej i skoordynowanej akcji na całym świecie.
Dlaczego do Włoch, konkretnie do Bergamo, które wkrótce zamieniło się w cmentarz, przyleciał zarażony Chińczyk z Wuhan – centrum epidemii?
Dlaczego, gdy już zaraza gwałtownie się rozprzestrzeniała, władze Hiszpanii zezwoliły na masowy marsz w Madrycie? I tak dalej...
Praktycznie nikt nic na pewno nie wiedział. Żaden światowy ekspert; żaden profesor; żaden lekarz. Gdy uświadomiłem sobie, że bardzo prawdopodobnie jestem wczesną ofiarą wirusa, starałem się pozyskać wyjaśnienia od autorytetów medycyny. Nawet poprzez TVP INFO pytałem się profesora Guta. Odpowiedź była, oględnie mówiąc, wymijająca.
Wertowałem w Internecie całą ogólnodostępną wiedzę o covidzie. Nie tylko na światowych stronach renomowanych instytutów, szpitali i władz medycznych, czy szanowanych periodyków. Przede wszystkim na ściśle naukowych publikacjach. Rezultat – zespół znanego i cenionego profesora, którego raport zyskał szybko 299 cytowań, już po miesiącu odwoływał swoje tezy. Chaos, chaos, chaos...
Pozostał mi tylko własny zdrowy rozsądek, którego starałem się trzymać i te trochę medycznej wiedzy, którą od lat kultywowałem i pogłębiałem, dziedzicząc po Ojcu wielotomową bibliotekę medyczną, nawet z przepastnym słownikiem angielsko – chińskim, do studiowania tradycyjnej, azjatyckiej medycyny.
&&&&&
Minął rok. Nie ma co się rozpisywać, bo każdy z nas ma swój własny worek doświadczeń.
W kwietniu 2021, czyli po roku od zachorowania, zaszczepiłem się się dwukrotnie eksperymentalnym preparatem Pfitzer'a. Ani żona, która też się zaszczepiła, ani ja nie możemy się skarżyć na przykre objawy poszczepienne. Ukłucie w mięsień, parę godzin ramię nieco obolałe, jak po nie za mocnym ciosie lub uderzeniu. Normalka dla mnie, który w tym zawodzie przeszedł dziesiątki przeróżnych szczepień.
Lato minęło w typowy ostatnio sposób – deszczowy i chłodny lipiec, a potem upalny sierpień. Trochę to wszystko pamiętam przez mgiełkę...
Chyba coś niedobrego zacząłem podejrzewać dopiero pod koniec września. A miesiąc później odkryłem coś nowego na świecie, choć w Polsce cichosza. To co po ponad półtora roku od formalnego początku pandemii dało się zauważyć, to inny poważny problem – nie tylko przechorowanie, daj Boże szczęśliwe, COVID19, lecz także nie wiadomo jak długo ciągnące się późniejsze schorzenia, już nazwane Long-COVID.
Ponieważ osobiście jestem przekonany, że 80 – 95% z nas – świadomych obywateli, zaraziło się wirusem, bezobjawowo, skąpoobjawowo, albo z dodatnim testem, albo przechorowało, to proszę spojrzeć i zastanowić, czy któryś z tych objawów Long-COVID was dotyka:
-
breathlessness or shortness of breath – płytki oddech, lub kłopoty z oddechem
-
difficulty sleeping – zaburzenia snu, nawet do bezsenności
-
anxiety and depression – niepokój i depresja
-
heart palpitations – palpitacje serca
-
chest tightness or pain – ucisk, lub ból w klatce piersiowej
-
joint or muscle pain – bóle mięśni lub stawów
-
not being able to think straight or focus (‘brain fog’) - kłopoty z jasnym myśleniem, koncentracją i pamięcią
-
change to your sense of smell or taste – zaburzenia czucia smaku i węchu
-
persistent cough – uporczywe kaszle
-
fatigue – znużenie, zmęczenie i osłabienie fizyczne
[1] (Tłumaczenie moje – JK)
Takich tabeli i zbiorów dzisiaj w mediach można znaleźć mnóstwo. [2], [3]
Z podanych powyżej 10 najbardziej typowych objawów, ciągle cierpię na 5 z nich. Nie wiem jak długo i nie wiem, czy będzie lepiej, czy gorzej.
Jednak bardziej przeraził mnie wiarygodny opis procesu pokowidowego pewnego przypadku jednej z pierwszych, trzydziestoparoletniej pacjentki, podany przez słynną amerykańską klinikę. Kobieta ta, będąca pod stałą obserwacją specjalistów, po kolei, z krótkimi przerwami zdrowia, zapada na różnorodne dolegliwości: - to płuca, potem serce i układ krwionośny, dalej mózg i układ nerwowy, skóra, nerki, mięśnie i stawy, tarczyca. Końca nie widać.
Czy to oznacza, że SARS-CoV-2, może nawet wespół ze szczepionkami powoduje, że nie wiadomo jak długo będziemy chorzy? Świat zaroi się od inwalidów?
To tylko 2 lata pandemii. Uniwersytet w Cambridge przebadał 40 tysięcy "pokowidowców". Objawy późne stwierdzono od 10 do 20% badanych. Lecz czy są one naukowo miarodajne? Ciągle nie wiemy. Za krótki okres, za mało czasu i za duży chaos.
A do tego wątpliwości, czy znienawidzona BIG-PHARM, wraz z przekupionymi naukowcami i lekarzami nie fałszują rzeczywistości.
Powstają już leki na kowid. Cholernie drogie. Choć jak ten najważniejszy, skonstruowany do walki z Ebolą (gorączka krwotoczna, niesłychanie śmiertelna), na długo wycofany z powodu poważnych wątpliwości.
Lecz co z Long-COVID? Można jakoś się leczyć? Jak się mamy leczyć? Każdy na swój sposób? Amantadyna, czy chinina tu nie pomogą, bo one są testowane na COVID19.
Mamy właśnie "4 Falę" epidemii w kraju. Szacuje się, że znowu może wylądować w szpitalach kilkadziesiąt tysięcy rodaków. Cała służba zdrowia ponownie rzucona na ten front. Nie ma się czemu dziwić.
Mam jednak nadzieję, że pozostał poza tym głównym nurtem, choć jeden instytut, z mądrymi specjalistami, którzy pracują nad tym – co zrobić z coraz większą rzeszą z tymi "ofiarami po kowidzie". Samo nazwanie Long-COVID nic nie daje.
.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1579 odsłon
Komentarze
Z perspektywy czasu i wydarzeń łatwiej nam już to "ogaranąć"
20 Listopada, 2021 - 10:58
- więc "garść" faktów i spostrzeżeń dorzucę.
Jak pamiętacie o Covidzie słyszało się z mediów już pod koniec 2019 roku. Były to niusy informacyjne z Chin o tej tajemniczej chorobie ale wtedy w Polsce chyba jeszcze nikt na poważnie tego nie traktował.
Pod koniec 2019 roku umówiłem się na rozmowę z dawno nie widzianym, dalszym członkiem rodziny ale ze względu na nadchodzący okres świąteczny spotkanie przełożyliśmy na początek 2020 roku.
Kiedy do niego zadzwoniłem w nowym roku (styczeń ?,luty?)- ledwo mówił przez telefon i powiedział że jest bardzo ciężko chory.
W krótkiej rozmowie powiedział mi że był niedawno na urlopie wypoczynkowym we Włoszech. Wtedy jeszcze "nie załapałem" że był prawdopodobnie jedną z pierwszych osób która tą zarazę przywlekła do Polski.
Kiedy się podleczył i jako tako wyzdrowiał to mówił że dalej bardzo odczuwa przebytą chorobę.
Spotkaliśmy się ale to już było z 1-mc od wspomnianej rozmowy telefonicznej i nawet wtedy jeszcze nie wiązałem ze sobą tych zdarzeń - jego wycieczki do Włoch i największy wybuch pandemii Covida w tym kraju.
Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".
Sa to znane rzeczy
21 Listopada, 2021 - 06:05
Ogolnie wirusy powoduja odwracalne lub nieodwracalne zaburzenia dzialania i uszkodzenia narzadow. Czasami wywoluja raka, i prowadza do zmian genetycznych.
Podobnie, tak zwana szczepionka COVID-owa moze spowodowac cala mase szkodliwych zmian w komorkach i narzadach. Nikt nie wie jakie sa prawdziwe statystyki co do efektywnosci i szkodliwosci tych szczepionek. Nie wiemy jaka dawke i jak czesto nalezy stosowac i w jakiej grupie wiekowej.
Szczepionki COVID-owe maja wzgledna efektywnosc od zero do okolo 90% (w zaleznosci od przedzialu czasowego), oraz bezwgledna efektywnosc od zera do paru procent (czyli bardzo niska). Szczepionki moga tez miec negatywna efektywnosc. To znaczy zamiast uodparniac moga zmniejszac odpornosc na roznego rodzaju schorzenia.
Szczepionki moga doprowadzic w roznych przedzialach czasowych (dni, tygodnie, miesace, lata) do roznych dolegliwosci, schorzen i smierci. Prawdopodobienstwo tych negatywnych efektow ubocznych nie jest alarmujace jak na razie, ale moze sie okazac ze nie jest male. Po prostu nie wiemy.
Obowiazkowe szczepienia sa juz wprowadzone przez niektore kraje albo instytucje (szkoly, szpitale, duze firmy) na swiecie. Wkrotce (za pare miesiecy) beda wprowadzane powszechne obowiazkowe szczepienia coroczne (2-3 dawki Pfeizera) w tych krajach i instytucjach. Zwiekszy to prawdopodobienstwo efektow ubocznych szczepionek.
Jak na razie nie ma oficjalnych danych co do tego czy ktos kto zachorowal na COVID moze zachorowac ponownie (bez brania szczepionki). Jest calkiem prawdopodobne, ze naturalna odpornosc na COVID trwa przez dlugi czas (na podstawie obserwacji).
Są to znane rzeczy, ale czy prawdziwe?
21 Listopada, 2021 - 10:25
Pan Wstydliwy z jednej strony pisze "nikt nie wie jakie sa prawdziwe statystyki co do efektywnosci i szkodliwosci tych szczepionek", a zdrugiej "czasami wywoluja raka". Bez podania wiarygodnego źródła są to przecież dane wysypane z rękawa. Skąd przypuszczenie, że obowiązkowe szczepienia zwiększą prawdopodobieństwo efektów ubocznych? Jeśli przykładowo efekty uboczne występują u 1% szczepionych, to prawdopodobieństwo zawsze wynosi 1% niezależnie od liczby zaszczepionych.
Jeśli się rozejrzymy, to w polskim internecie znajdziemy nawet artykuły udowadniające tezę, że szczepionki więcej osób zabiły, niż ochroniły. Tylko że nie są one podparte żadnymi miarodajnymi badaniami, a opierają się np. na źródłach w rodzaju "znani lekarze powiedzieli".
Zdanie "Jest calkiem prawdopodobne, ze naturalna odpornosc na COVID trwa przez dlugi czas (na podstawie obserwacji)", to oczywiście prywatna opinia, ale własne obserwacje mają się nijak do rzeczywistości. To tak, jakbym napisał: mój szwagier był chory na covid i zmarł, mimo że był zaszczepiony. Przecież żaden z producentów szczepionek nie podaje, że chronią w 100%.
Dziś pzreczytałem w wiadomościach informacje z Włoch, że wśród zmarłych na covid jest 90% niezaszczepionych i to jest istotna wiadomość.
Panie Bolesławie, ten komentarz to jedno wielkie gdybanie, bo są dwa uda, albo się uda, albo się nie uda.
A szczepić się trzeba, jak dowodzi historia medycyny.
Pozdrowienia
Brawo dla mnie!
Przeczytaj literature naukowa
21 Listopada, 2021 - 16:56
Istnieja co najmniej setki istotnych artykulow naukowych na temat COVID, a dotychczas nie ma niestety wystarczajacych danych, aby stwierdzic cos z pewnoscia.
Istnieje natomiast ogolna dobrze utwierdzona wiedza na temat wirusow i na temat oddzialywania nanoczasteczek i molekul na zycie komorek i tkanek. Nie sa to wiec gdybania ale stwierdzenia na podstawie ugruntowanej wiedzy naukowej ogolnie dostepnej i na podstawie naukowych artykulow opublikowanych na temat COVID. Trzeba je jednach studiowac, aby wyrobic sobie wlasciwa opinie.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov
Co do artykulow naukowych to trzeba bardzo uwazac jak sie je czyta, bo czesto sa mylace, zwlaszcza dla czytelnika, ktory nie jest obeznany z praca naukowa. Naukowcy lubi wyolbrzymiac sprawy i naciagac rzeczywistosc na z gory przyjeta hipoteze. Musza to robic aby dostac pieniadze (granty) na prace naukowa. To co w mediach podaja na podstawie artykolow naukowych jest czesto falszywe. Nawet panstwowe instytucje medyczne podaja zafalszowany obraz COVID-owej rzeczywistosci. Naciagaja, zmniejaj definicje, po prostu oszukuja spoleczenstwo, bo musza, aby wprowadzic pewne regulacje w zycie.
Dlaczego tak sie dzieje? Bo wszyscy sa w panice i sraja w gacie. Boja sie epidemi, boja sie stracenia stanowiska pracy. Boja sie odpowiedzialnosci. Panika powoduje, ze ludzie nie mysla racjonalnie, wlaczajac tych w instytucjach panstwowych. Ludzie zachowuja sie stadnie. Obecnie jest pewnego rodzaju histeria COVID-owa wsrod rzadzacych, wlaczajac medykow.
Albo chodzi tez o pieniadze, czasami wielkie pieniadze. Dla zyskania wielkich pieniedzy ludzie sa w stanie poswiecic wszystko, takze prawde, i zdrowie innych. Dlatego manipuluja rzeczywistosc. Tacy ludzie zwykle sa na wysokich stanowikach. Maja wiec autorytet i wladze wplywac na innych.
Rowniez naukowcy, aby robic kariere sa w stanie wyolbrzymiac i nie zwracac uwagi na pewne fakty, bo jest to w ich interesie, bo od tego zalezy ich kariera, ich granty.
Taka jest rzeczywistosc. Czlowiek nestety jest bardzo ulomny. Kazdy czlowiek na kazdym stanowiku. I dlatego mamy histerie COVI-dowa. A w histerii wiekszosc zachowuja sie stadnie a nie mysla. Tonący brzytwy się chwyta. Tu jest problem.
Zgadzam się generalnie z całoscią, ale
22 Listopada, 2021 - 00:32
najwazniejsze wydaja mi się dzis trzy ostatnie akapity. Niestety. Nie wierzę, że to sie w sensownym czasie zmieni.
Zgadzam się generalnie z całoscią, ale
22 Listopada, 2021 - 00:33
najwazniejsze wydaja mi się dzis trzy ostatnie akapity. Niestety. Nie wierzę, że to sie w sensownym czasie zmieni.
Masowa histeria
21 Listopada, 2021 - 17:06
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbiorowa_histeria
Mamy do czynienia z masowa histeria zwiazana z COVID-em. W masowej histerii pewne zachowania sa zupelnie nieracjonalne. W masowej histerii mozna wierzyc w glupie rzeczy i postepowac glupio. I to jest dokladnie to co robimy dzisiaj. Kiedys sie otrzasniemy i zobaczymy skutki tej histerii. Ale trudno bedzie sie przyznac do tego, gdyz skutki beda globalne i nie tylko zdrowotne, ale ekonomiczne, polityczne, socjologiczne, duchowe, kulturowe.
@BoleslawWstydliwy
21 Listopada, 2021 - 18:47
"Czasami wywoluja raka, i prowadza do zmian genetycznych."
Wysokoenergetyczne jonizujące promieniowanie kosmiczne, które ze zmiennym natężeniem towarzyszy życiu na Ziemi od jego początków + wirusy, to główny czynnik ewolucji organizmów żywych na Ziemi i nie ma wielkiej przesady w tytule pracy pt. "Planeta wirusów", opublikowanej przez University of Chicago Press(już 3-wydanie), z której można dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy na temat najnowszych badań nad tym, w jaki sposób wirusy mają władzę nad naszym życiem i biosferą, w jaki sposób wirusy przyczyniły się do powstania pierwszych form życia, w jaki sposób wirusy wytwarzają nowe choroby,
Genom ludzki zawiera ~8% pozostałości DNA wirusów, które na przestrzeni ewolucji życia na Ziemi zostały włączone do ludzkiego DNA.
W okresach zwiększonego natężenia promieniowania kosmicznego , wzrasta skłonność wirusów do mutacji i możliwość powstawania ich groźniejszych wersji, grożnych dla organizmów.
Tak dzieje się podczas minimów cykli aktywności słonecznych, szczególnie podczas długotrwałych i głębokich minimów.
Takie minimum zwane Minimum Landscheidta trwa od 2000 roku z prognozą trwania do ~2060 roku z apogeum ~2030 roku.
Dlatego jesteśmy poddawani różnym działaniom wpływającym na odporność i zdrowie ludzkich populacji.
Promieniowanie i inne toksyny
21 Listopada, 2021 - 22:44
Tak promieniwanie jonizujace prowadzi do uszkodzenia organeli komorkowych i DNA i moze bezposrednio wywolac mutacje albo obumarcie komorek. Natomiast toksyny w postaci nanoczasteczek i mniejszych molekul doprowadzaja to uszkodzenia w sposob bardziej posredni. Ogonlnie, wszestkiego typu procesy zapaleniowe prowadza do zniszczenia komorek i czasem raka. Oczywiscie, te wszystkie zmiany komorkowe zachodza z pewnym prawdopodobienstwem , gdyz komorki maja mechanizmy naprawy zniszczen i regeneracji.funckjonalnosci. Zycie, to ciagla walka z "intruzami" i ciagla naprawa zniszczen..
Mowa jest o śmiertelnym wirusie a tu takie wrzutki.
23 Listopada, 2021 - 20:12
Mowa jest o zajebistych spustoszeniach jakie czyni COVID w organiźmie, czego jestem świadkiem, oraz o jego śmiercionośnej sile (4 osoby jakie osobiście znałem są na tamtym świecie, a dwie są jak zombi), a ty nam chrzanisz człowieku o zabijajacych szczepionkach? Stosowanych zresztą z wielkim powodzeniem od ponad 100 lat.
IDŹ SIĘ LECZ !!!
Przestań moralizować i cytować Russia Today a podaj konkretne statystyki i linki do nich. Większość z nas świetnie zna statystykę i wyciągnie wnioski samemu.
LEK z BOŻEJ APTEKI - Liść Laurowy & Boskie PH
21 Listopada, 2021 - 20:59
Parę tygodni wcześniej znalazłem Janusz przypadkowo, nie szukając wcale
TĄ :
- https://www.youtube.com/watch?v=JgU2tXH8JOw
informację na temat liści laurowych. na temat
TEGO
LEKU Z BOŻEJ APTEKI!
CUD BOSKI, JAK PODKREŚLA WIELOKROTNIE TA BABECZKA CO OPOWIADA "LAUROWO"
:
#pielęgnacjaskóry #zdrowie #liśćlaurowy
Żaden lekarz o tym nie wie, uwarzyć liść laurowy i pozbyć się wszystkich chorób!
9 392 108 wyświetleń
13 lut 2021
248 TYS.7,4 TYS.UDOSTĘPNIJZAPISZ
cilt bakım
660 tys. subskrybentów
SUBSKRYBUJ
Żaden lekarz tego nie wie - uwarzyć liść laurowy i pozbyć się wszystkich chorób. Wykorzystajmy rośliny stworzone przez Boga dla zdrowego i szczęśliwego życia. Liść laurowy możemy wykorzystać nie tylko do jedzenia, ale także dla zdrowia i urody, w tym filmie dzielę się informacjami, o których żaden dyktator nie wie, nie wie, ale nie mówi. Pożuj i połknij 1 liść laurowy dziennie i pozwól wszystkim robakom i zarazkom wydostać się z twojego ciała. Pij herbatę i pozbądź się grzybów organizmu i wirusów. Jednocześnie mijają grypa, przeziębienie, koronawirus, przeziębienie, choroby oskrzeli i dróg oddechowych. Jest również bardzo przydatny w przypadku ciężkich chorób, takich jak cholesterol we krwi, choroby wątroby, nowotwory, zapalenie wątroby i cukrzyca. Liść laurowy jest naturalnym przeciwutleniaczem, służy również do pielęgnacji skóry, paznokci i włosów.Podczas spalania liścia laurowego, który ma właściwości antybakteryjne, jego dym oczyszcza energię domu, jego aurę, daje spokój i uspokaja. Możesz go również stosować jako środek przeciwbólowy, ból głowy, ból zęba. Przyjaciele, jeśli podobał Ci się film, możesz udostępnić go znajomym w innych sieciach społecznościowych. Napisz swoje uwagi i kliknij przycisk „Lubię to”. Twoja opinia jest dla mnie ważna. Zasubskrybuj mój kanał i włącz powiadomienia, aby zawsze jako pierwszy otrzymywać nowe filmy. Dziękuję bardzo. #pielęgnacjaskóry #zdrowie #liśćlaurowy
:
https://www.youtube.com/watch?v=JgU2tXH8JOw
Może TEN liść
JEST ANTIDOTUM na tego chińskiego świrusa?
i lekarstwem na wszystko inne BYŚMY ZDROWI BYLI!
A nie byli wciąż dojeni przez Pfizerów i całą tą światową przestępczą bigpharmę.
WYBÓR NALEŻY DO NAS!
&
Boskie PH
:
https://divineph.com/?affId=25&c1=Push020618&c2=&c3=&id=20483161&affid=25&cid=657&s1=Push020618&s2=&s3=&s4=&s5=
Temat: Leki z Bożej apteki -
25 Listopada, 2021 - 10:02
- podanych linków jeszcze nie otwierałem (zaraz to zrobię) - ale są kolejne doniesienia nauki o innej roślinie która hamuje rozwój koronawirusa wszystkich typów.
Jeszcze niedawno nauka traktowała po macoszemu "babcyne zielarstwo" a dziś tam właśnie szuka źródeł i specyfików na pokonywanie chorób. Leki z Bożej apteki mają zawsze bardzo pozytywne działanie na człowieka czego przykładem jest n.p. czosnek do którego dodaje się miód, chyba jak pamiętam też imbir i okazuje się że ma bardzo silne działanie jak antybiotyk ale nie demoluje organizmu w innych, ubocznych skutkach.
Tu niżej link do dość nowego odkrycia - łoczydła apulijskiego:
https://niezalezna.pl/419775-ta-roslinna-hamuje-koronawirusa-dziala-na-wszystkie-warianty
- mam wrażenie że już tą roślinkę widziałem na łąkach :)
Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".
Chińczycy mieli przygotowane
23 Listopada, 2021 - 04:08
Chińczycy mieli przygotowane antidotum na tego wirusa. Przysięgam na wszystko że niczego nie zmyślam:
Mój świetny znajomy który ma spółke z Chińczykami otrzymał od nich specjalną przesyłkę kiedy nie był w stanie już zejść z łóźka. Trzy dni później chodził po schodach. Nie była to żadna Amantadyna. Chińczycy prosili żeby nikomu o tym ani słowa. Powiedzieli że nie moga więcej nic przysłać.
Brat znajomego bardzo cieżko zachorował 3 tygodnie później. Chińczycy wkurzyli się że ponownie prosi, ale znów przysłali kurierem w ciądu dwóch dni. Znów cudowne ozdrowienie, ale powiedzieli że to już koniec. Że jeśli jeszcze raz poprosi, albo ktokolwiek się dowie że to zrobili, to będą mieli szczęście jeśli dostaną obóz z którego nikt już nigdy nie wychodzi, Chociaż woleli by to drugie - od razu czapę.
Powiedzieli że jest inny środek, mniej skuteczny ale dosyć pomaga i mogą go polecić bo to nie tajemnica: wywar ze skórek limonek. Bardzo długo gotować do konsystencji syropu. Niestety nie pamiętam ani szczgułów jego robienia, ani dawkowania bo byłem już po szczepieniach więc mnie to już nie dotyczyło.
Nie strzelajcie do pianisty. Powtarzam to co powiedział mi bardzo dobry przyjaciel któremu zawsze bezgranicznie ufałem i ufam. Nasze drogi rozeszły się kilka lat temu gdy wrócił prowadzić swój rodzinny biznes w Minessocie. W spółce z Chińczykami.
3 miesiące wcześniej
23 Listopada, 2021 - 19:59
Mam podobne doświadczenia, tylko że z dużo groźniejszymi powikłaniami. Chciałbym by to były tylko zaburzenia snu.
Nigdy wcześniej nie miałem nawet grypy, a przez dziesiatki lat nic się mnie nie imało. Nagle w styczniu coś mnie ścięło. Opadłem z sił, kaszlałem jak nie wiem co. Pociłem się nocą jak jakiś prosiak. Kiedy przerywałem spacery po lesie z psem i przepraszałem go że muszę wracać bo się źle czuję - wiedziałem już że coś jest mocno nie tak. Łudziłem sie że to może przeziębienie...
Brałem masywne dawki witaminy C, cynk, D i inne. Straciłem kompletnie apetyt. Nie mogłem kromki chleba przełknąć. Jednak nie miałem temperatury.
Jednak co było najdziwniejsze to to, że czułem jakby ktoś atakował po kolei każdy z moich organów. Co kilka dni inny. Najmocniej dobierał się do moich nerek, albo tylko moje nerki nie potrafiły się bronić. Przy każdym kroku jaki robiłem kiedy stawałem mocno na pięcie to czułem jakby się odrywały. Taki dziwny ból. Ponieważ amerykańska służba zdrowia to masakryczne dno i bardziej biznes niż leczenie, rodzice przysłali mi kurierem z Polski masę specyfików na nerki. Po niecałym tygodniu przeszło. Aż sami rodzice zdziwili się że tak szybko. W ich 90-letnim życiu tak szybkiego wyleczenia nie widzieli. Coś im wydało się to dziwne.
Już myślałem że "grypa" mineła a tu nagle ŁUP! Ktoś w sąsiedztwie włączył o 3 nad ranem jakąś piekielną maszynę. Tak jakby parową. Puf-puf-puf-puf !!!! Wstałem wściekły z łóżka, otworzyłem drzwi żeby zobaczyć co za idiota, a tu... jakby cisza. To znaczy - gdzie nie popatrzę, gdzie nie podejdę tam wszędzie puf-puf-puf-puf ale z żadnego konkretnego kierunku.... jakby lokomotywa stała na stacji kilkaset metrów dalej tyle ze wkoło mnie. Sie okazało że lokomotywa była w mojej głowie!
Ten pulsujący szum był w mojej głowie. Sam siebie szybko zdiagnozowałem że jest on zsynchronizowany z moim tętnem, W medycynie nazywa się to Pulsatile Tinnitus. Pulsujące kurestwo.
I tu zaczęłay się schody któych nie będę opisywał w szczegułach. Witamy w amerykańskiej służbie zdrowia. Kilka miesięcy oczekiwania na każdy test. Oczekiwanie na wizytę u specjalisty nie krócej. W każdym razie po dwu różnych rezonansach magnetycznych (rachunek: kilkanaście tysięcy dolarów każdy, z czago ja - ubezpieczony - musiałem zapłacić jeden prawie w całości a drugi wiele tysięcy) diagnoza: pocovidowy guz mózgu.
W tym momencie nogi się podemną ugięły. Miałem więc diagnozę w ręku ale specjalistę który by mi wytłumaczył co ona oznacza mogłem zobaczyć dopiero za miesiac. Bardzo ciekawy był to miesiac... Specjalista poświecił mi całe 10 minut i powiedział rozbrajajaco: " nic jeszcze nie wiemy o tych guzach. Może złośliwe, a może nie złośliwe... bądźmy dobrej myśli. A może to tylko pozapalne zniszczenie części mózgu? Covid robi takie rzeczy... Możemy zrobić trepanację czaszki, pobrać próbkę i dowiemy się więcej. Tyle że może się to skończyć częściowym paraliżem więc nie polecam. Musimy monitorować. Rezonans co 5 miesięcy.. ".
We łbie szumi już mniej. Lokomotywa jakby stała kilometr odemnie. Organizm walczy. Pojutrze mam CAT-Scan (po polsku Tomografia ?). Kiedy dostanę rachunek to nowy samochód pójdzie się jebać. Może i dobrze - po piętnastu latach rozstanie z moim starym truckiem było jak oddawanie starego dobrego konia do rzeźni. Przywiązałem się do niego a on nigdy mnie jeszcze nie zawiódł. No to jeszcze parę lat razem pojeździmy... A może nawet mnie przeżyjesz staruszku...?
Że też kur..a nie wypuścili tych szczepionek 3 miesiące wcześniej!
UWAŻAJ!!!
25 Listopada, 2021 - 08:07
Krzywousty z tymi CAT scanami. Miałem dwa po uderzeniu w głowę drzwiami.
No i pojawiły się straszne szumy uszne. Trwają wciąż.
Jakbym stał na lotnisku koło samolotu gotującego się do startu...... Znalazłem informację, że szumy uszne powoodują promienie CAT skanów. Nigdy więcej nie pozwolę zrobić sobie tego g... na.
No i jeszcze jedno porażające znalazłem oświadczenie na temat tych promieni CAT scanów. Przeprowadzono badania na Uniwersytecie Medycznym a Acron w stanie Ohio w USA. Kwerenda z wielu placówek medycznych zebranych przez TEN Uniwersytet. No i wniosek z tych badań płynący -
PROMIENIE CAT SCAN DOKARMIAJĄ KOMÓRKI RAKOWE!!!
Tak zabijano Moją Ewę! - "leczono"