Dokąd dojedziemy samochodem elektrycznym?
Parlament Europejski wyznaczył rok 2035 jako rok, po którym na terenie UE nie będzie można sprzedawać nowych spalinowych samochodów osobowych i dostawczych. W tym samochodów hybrydowych spalinowo-elektrycznych. Całość transportu ma zostać przejęta przez pojazdy elektryczne.
Jestem z wykształcenia elektrykiem. Swój zawód wykonuję w dość specyficzny sposób, bo uczę go młodych ludzi. Powinienem więc cieszyć się z rozwoju pojazdów elektrycznych. W końcu to przyszłość mojej profesji. I cieszę się, że rozwój techniczny pozwala na produkcję coraz to nowocześniejszych i sprawniejszych pojazdów elektrycznych. Jednak przeraża mnie to, że w imię ideologicznych mrzonek, równolegle z niewątpliwie pożytecznym rozwojem elektromobilności, UE chce odejść od sprawdzonych i jak na razie niemożliwych do zastąpienia pojazdów spalinowych. Bo jako elektryk widzę, jakie pułapki kryją się za ideą wymuszonego prawnie zastąpienia pojazdów spalinowych elektrycznymi.
Tak jak nikt nakazowo nie zastąpił 100 lat temu pojazdów konnych spalinowymi, tak teraz nie można wyznaczać dat bazowych i zmuszać ludzi do rezygnacji z konkretnego rodzaju pojazdów. Są sfery, w których jest to zwyczajnie niemożliwe.
Do napisania poniższego tekstu zainspirował mnie artykuł na Niezalezna.pl, w którym autorzy wykazują, że zakaz użytkowania pojazdów spalinowych spowoduje masowe wykluczenie komunikacyjne mieszkańców UE. Ja uważam, że to nawet nie sprawa wykluczenia, ale paraliżu komunikacji po 2035 roku.
Zacznę od obliczeń. Siłą rzeczy oprę się na danych dostępnych w Internecie oraz dotyczących Polski. Przeliczmy energię zużywaną przez pojazdy spalinowe na analogiczną energię elektryczną: [1][2]
- 1l benzyny to około 8,9 kWh
- 1l oleju napędowego to około 10 kWh
- 1l gazu to około 8,2 kWh
Teraz, ile zużyto w Polsce tych surowców w 2021 roku: [3]
- Benzyna: 6,566 mln m3
- Olej napędowy: 21,983 mln m3
- LPG: 4,722 mln m3
A teraz przeliczmy, ile te surowce dadzą sumarycznie energii w GWh:
Czyli, żeby zapewnić energię elektryczną pozwalającą zrównoważyć paliwa płynne i gazowe wykorzystywane obecnie w transporcie w Polsce, trzeba dostarczyć dodatkowo 316987,8 GWh tejże energii.
Jednocześnie według danych za rok 2021[4] roczne zużycie energii elektrycznej w Polsce wyniosło: 174 402 GWh, przy produkcji krajowej 173583 GWh.
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby policzyć, że gdyby już dziś wszystkie samochody zastąpić elektrycznymi, to trzeba by było prawie trzykrotnie zwiększyć produkcję energii elektrycznej.
TRZYKROTNIE!!!!
I to wobec unijnych ataków na tradycyjne źródła energii elektrycznej. Bo OZE w polskiej energetyce stanowią obecnie ok. 10% całkowitej produkcji. Czyli, żeby wycofać się z energetyki węglowej i jednocześnie zastąpić pojazdy spalinowe elektrycznymi potrzeba by było uzyskać z OZE 26 razy więcej energii, niż obecnie!
Przyjmując, że samochody spalinowe kupione przed 2035 rokiem będą miały trwałość ok. 10 lat, a motoryzację czeka stagnacja, czyli ilość pojazdów nie zwiększy się, przejście na elektromobilność według unijnych mrzonek oznacza konieczność potrojenia produkcji energii elektrycznej w ciągu najbliższych 28 lat,
Oczywiście jest to rachunek przybliżony. Nie mam dostępu do wszystkich możliwych danych, a niniejsze rozważania nie są wynikiem zaawansowanej pracy naukowej. Pominąłem sprawność energetyczną silników spalinowych. Dane, które zacytowałem pochodzą z Rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie wartości opałowej poszczególnych biokomponentów i paliw ciekłych. Niestety, nie jest tam podane, czy dla paliw przeznaczonych do spalania w pojazdach jest to moc na wejściu silnika, czy też na jego wale napędowym, czyli przekazana na ruch pojazdu. Sprawność współczesnych silników spalinowych wynosi około 50%, tak więc przyjmując bardzo wysoką sprawność silników elektrycznych, sięgającą 90 - 95%, można by się było pokusić o zmniejszenie oszacowanej powyżej mocy potrzebnej do zasilenia pojazdów elektrycznych o połowę. Ale i tak daje to konieczność podwojenia mocy elektrowni. Poza tym nie mam dostatecznych danych, żeby uwzględnić sprawność stosowanych w samochodach falowników, jazdę z odzyskiem energii, czy też ogrzewania pojazdów, które dla silników spalinowych jest realizowane energią będącą stratami cieplnymi tychże silników.
Za to na pewno mogę oszacować procentowy wzrost strat przy przesyle energii elektrycznej. Straty przesyłowe zależą od kwadratu natężenia prądu. To oznacza, że podwojenie natężenia prądu (wiążące się z podwojeniem mocy) powoduje czterokrotny wzrost strat przesyłowych, a potrojenie już wzrost dziewięciokrotny. Żeby temu zapobiec, należało by proporcjonalnie zwiększyć pole przekroju zużytych przewodów, co oznaczało by przy potrojeniu zużycia energii, potrojenie przekroju linii przesyłowych, a w praktyce potrojenie ich liczby. Dodam, że już obecne sieci robią bokami, a energetyka nie jest w stanie na bieżąco ich rozbudowywać. A trzeba pamiętać, że konieczne by było rozbudowanie sieci dystrybucji energii do poszczególnych samochodów. Czyli w praktyce każde miejsce parkingowe powinno mieć doprowadzone odpowiednie zasilanie. Trudno sobie przecież wyobrazić 10 piętrowy blok ze zwisającymi z balkonów dziesiątkami przedłużaczy do każdego stojącego pod nim samochodu. Dodam, że im mniejsze napięcie, tym przy tej samej mocy większe natężenie prądu, a więc wracają omówione powyżej problemy ze stratami przy przesyle energii. A samochody ładuje się niskim napięciem!
Czy Tak będzie wyglądało ładowanie samochodów elektrycznych?
Innym aspektem jest bezpieczeństwo transportu opartego wyłącznie na energii elektrycznej. Wszyscy jesteśmy świadkami wojny na Ukrainie. Czy możemy sobie wyobrazić transport elektryczny na terenach objętych konfliktem, przy braku płynnego zasilania, przy pozrywanych liniach energetycznych? Benzynę da się dowieźć do miejsca zapotrzebowania cysternami. Energii elektrycznej nie. Wystarczy przeciąć linie zasilające i cały transport stoi. Szczytem absurdu były by czołgi podpięte do gniazdek i oczekujące przed atakiem na naładowanie akumulatorów. No chyba, że były by to czołgi marki Ferrari, Bugatti czy Porsche, które wraz z innymi ekskluzywnymi markami samochodów mają być wykluczone z zakazu stosowania silników benzynowych. W sumie, to zdaje się, że Ferdynand Porsche miał nawet spore doświadczenia w budowie czołgów dla Hitlera w czasie II Wojny Światowej.
Ale nie musimy sobie wyobrażać wojny. A co w sytuacji zwykłych klęsk żywiołowych? Trąba powietrzna, powódź, wichura i już stoi transport pozbawiony zasilania.
Trzeba też sobie uświadomić, że elektromobilność wcale nie jest taka ekologiczna, jak się nam wmawia. Produkcja baterii potrzebnych do samochodów elektrycznych pochłania już teraz ogromne ilości rzadkich surowców, jak np. lit. Surowców wydobywanych nieraz przy udziale ogromnej dewastacji środowiska naturalnego. A, że nie w Europie? A to inna sprawa. Pewnie dlatego UE udaje, że tego nie widzi.
I znowu jeszcze raz podkreślam, że nie jestem wrogiem pojazdów elektrycznych. Ale potrzebny jest zdrowy rozsądek. Pojazdy te mogą spokojnie płynnie wypierać pojazdy spalinowe. Np. transport w miastach, na niewielkie odległości, dojazdy do pracy itp. W miarę postępu technicznego pewnie powoli do tego dojdziemy. Ale nie skokowo. Nie na siłę. Przypomnę, że transport konny był powszechny jeszcze ponad 80 lat od wynalezienia samochodu. Znikał ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie.
Wszelkie rewolucje prowadzą do chaosu i zniszczenia. Ta w transporcie też. Bo ta w transporcie albo po prostu nie da się zrealizować, albo, co gorsza, zostanie nam narzucona na siłę. A wtedy Europa cofnie się cywilizacyjnie do czasów XIX wieku. Zabraknie energii elektrycznej, ludzie zostaną osadzeni w miejscu zamieszkania poprzez brak środków transportu. Na podróże będzie stać tylko najbogatszych. A do koni przecież nie wrócimy, bo przy obecnym stanie populacji ludzkiej ilość potrzebnych koni spowodowałby taki wzrost chociażby ich odchodów, że nie bylibyśmy w stanie wywieźć ich z naszych miast. Co zresztą ponad 100 lat temu wieszczyli futuryści nieświadomi zbliżającej się zbawczej ery motoryzacji. Warto też pamiętać, że permanentna przymusowa elektryfikacja transportu nie jest jedynym niebezpiecznym wymysłem zakręconych lewaków z UE. Te pomysły grożą nam nie tylko przywiązaniem do miejsca zamieszkania, ale też i głodem, chłodem i totalnym ubóstwem.
Czym to się może skończyć? Oby nie łodziami z uchodźcami płynącymi przez Morze Śródziemne w kierunku wybrzeży Afryki. Do krajów, w których będzie panowała normalność i które będą synonimem dobrobytu i wolności. Gdzie na samochód będzie stać przeciętnego obywatela, gdzie prąd będzie dostępny 24 godziny na dobę.
Fantazja? Oby rzeczywiście tylko fantazja…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1038 odsłon
Komentarze
@ autor
19 Czerwca, 2022 - 15:04
BRAWO! Na pohybel wyznawcom gretynizmu (od Grety siusiumajtki).
Rafał Brzeski
Jedno mnie zastanawia...
19 Czerwca, 2022 - 15:23
Ja nie jestem ani wielkim analitykiem, ani dziennikarzem śledczym. Dlaczego więc to ja napisałem ten tekst? Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, skąd brać prąd do zasilania samochodów elektrycznych?
M-)
Jak to skąd?
19 Czerwca, 2022 - 18:30
Trzeba wybudować mega kołowrotki jak dla chomika.
Wsadzić tam np.po ośmiu ojrokratów różnego szczebla i niech truchtają na 3 zmiany a w czasie przerw dla 2 po 15 minut w sześciu.
Zdrowo i dobrze dla ogólnej kondycji. Są też ogromne rezerwy w postaci wszelkiej maści biurw, kerowników, zastępców, członków(przepraszam prawdziwe męskie) tzw zarządów i innych pasożytów.
W tym masę strażników miejskich, policjantów dzielnie siedzących w sukach zamiast ganiać na dzielni. Można także zatrudnić pensjonariuszy ZK a najbardziej wydajni będą mogli ubiegać się o polepszenie warunków odsiadki lub skrócenie wyroku.
Rezerwy mamy ogromne. No i zapomniałem, jak mogłem. Panowie Posłowie i Posłanki którzy będą się ociągać z tzw. legislacją do kołowrotka lecz po sześć sztuk bez prawa do przerwy.
Dr.brian
O tym myślisz?
19 Czerwca, 2022 - 21:28
Planowałem ten obrazek zamiast "rowerzystów"...
M-)
I jeszcze jeden obrazek znaleziony w sieci.
20 Czerwca, 2022 - 09:13
Oczywiście na temat :-)
M-)
Dziecinnie proste
22 Czerwca, 2022 - 00:33
wyjście. Opuścić ten unijny burdel.
Oj nie jesteście pierwsi
28 Czerwca, 2022 - 20:06
Oj nie jesteście pierwsi Macieju. Nie pierwsi. Ja o tych idiotyzmach pisałem już 20 lat temu kiedy pracowałem nad pierwszymi elektrykami dla GM (EV1). Też nie byłem pierwszy. Walczyłem również z prawnikami którzy okazali się większymi ignorantami niż politycy. Strasznie upartymi ignorantami którzy również w Stanach myślą że mogą wszystko. Nawet zmieniać prawa fizyki. Dla nich "zero" emisyjności oznaczało zero i koniec. Do wiadomości nie przyjmowali że nawet opony, farba i plastyki w samochodzi emitują węglowodory. W końcu zrezygnowałem... a samochody elektryczne nie sprostały wymogom zero-emisyjności. Ale była zdziwka kiedy czujniki postawione obok samochodów elektrycznych zaczynały bipczeć że "czują węglowodory"! Musieli zmieniać przepisy...
Nie rozumię polityków. Nie rozumię też jak ludzie mogą dać się terroryzować politykom. Jak politycy, których większość to historycy, poloniści i ogólnie humaniści mogą narzucać społeczeństwu swoje oszołomskie rozwiązania. Chyba sami sobie jesteśmy winni... Dla mnie rozwiązaniem tego i innych problemów w Polsce są JOWy. No ale to znów tylko ja. Sorry - Kukiz ma mój stracony głos.
Ponad 20 lat temu proponowałem w GM napędy hybrydowe jako najbardziej logiczne na ówczesnym etapie. Przyznam, że wtedy nawet dyrektorzy w GM nie rozumieli co to jest za napęd i nie chcieli o tym rozmawiać. Kiedy Toyota wprowadziła swojego Priusa, nastąpił szok. Nie może to być!? Jak nam to mogli zrobić?!
Na obecnym etapie najbardziej logiczne sa napędy typu plug-in hybrid o sporym zasięgu na samym prądzie. Zwłaszcza dla ludzi którzy mają własne ogniwa słoneczne. Niezależność zasięgu spalinowego, a równocześnie większość czasu jazda w trybie elektrycznym. Do niedawna najlepszym był Chevy Volt, w Europie zwany Opelem Amperą. Zasieg - ponad 80 km na prądzie a dynamika jak samochodu sportowego. Kiedy kończy się prąd, przechodzi w tryb pracy tradycyjnej hybrydy (spalinowo-elektryczny). Niestety GM w swojej nieskończonej mądrości, zamiast udoskonalać i kontynuować produkcję, zakończył ją po niecałych 10 latach. Zmienił Volta na elektrycznego Bolta który może być co najwyżej drugim albo trzecim samochodem w rodzinie. Daleko poza miasto tym nie pojedziesz...
Tymczasem Toyota właśnie wprowadziła na rynek absolutną rewelację - średniej wielkości SUV - RAV4 typu plug-in o zasięgu również 80km na samym prądzie. Nazwali go RAV4 Prime. Amerykanie szaleją na jego punkcie. Sprzedaje się nawet 10 tys USD powyżej ceny sugerowanej przez producenta a i tak nie można go kupić. I znów GM pluje sobie w brodę. Strasznie chciałem go mieć, ale nie upolowałem kiedy musiałem zmienić samochód. Kupiłem więc dużego SUVa, tradycyjną hybrydę, który pali 6,2 L/100 w mieście i też jestem szczęśliwy.
Jednocześnie uważam, że stawianie wiatraków w Polsce, gdzie praktycznie nie wieje, powinno być karane więzieniem a nie nagradzane. Za samo promowanie tej wiatrowej defraudacji również. No ale znów... to tylko ja. Dyletanci nawet nie są w stanie zrozumieć istoty problemu a co dopiero wzoru w którym moc wiatru jest w trzeciej potędze prędkości. Tak samo jak spadek tej mocy.
W połowie XIX wieku wielcy matematycy brytyjscy wywiedli,
27 Czerwca, 2022 - 19:01
że nigdy żaden parowiec nie przepłynie Atlantyku. Powód? Będzie musiał zabrać zbyt wiele węgla w stosunku do mocy maszyny parowej. Kilka lat potem wymyślono jednak maszynę parową podwójnego, a potem nawet potrójnego rozprężania (para po opuszczeniu pierwszego cylindra napędzała następne, co pozwoliło na większą sprawność układu) i problem zniknął.
Francuscy futuryści z lat 70-tych XIX wieku byli przekonani, że w Paryżu za lat 50 ludzie będą mdleć od smrodu końskiego nawozu z uwagi na olbrzymi ruch powozów i dorożek. Tymczasem ww. problemy nie zaistniały.
I tak samo będzie teraz.
Nie zmienia to faktu że bez
28 Czerwca, 2022 - 01:15
Nie zmienia to faktu że bez jakiegoś przełomu, elektryki w warunkach polskich to bezsens. Jak na razie tego przełomu nie ma nawet na horyzoncie a nakazami i zakazami przełomu w technice nigdy nie osiągnięto.
Kiedy nawet uda się już stworzyć akumulatory o pojemnośi 3x większej niż obecne, co jest koniecznością, oraz ładujące się 5x szybciej, to wciąż pozostaje problem o kórym pisze Maciej. Skąd wziąć prąd? A konkretnie - skąd wziąć "czysty" prąd, bo inaczej elektryk wciąż sensu nie ma. Pomijam już jeden fakt - nie myślcie że jazda na prądzie będzie tańsza! Na Boga! Po utracie akcyzy z paliw rząd od razu wprowadzi akcyzę na prąd do samochodów. Niektóre stany amerykańskie już nad tym pracują. Zużycie paliwa spodło gdyż samochody są dużo bardziej ekonomiczne, więc stany pracują nad podatkiem uzależnionym od przejechanych kilometrów a nie spalonego paliwa. W stanach podatek zawarty w paliwie, w przeciwieństwied do Polski, w całości idzie na budowę i utrzymanie dróg. Zaczęło więc brakować na to kasy... A tak na marginesie, z tego właśnie powodu nie ma opłat za autostrady budowane z podatków. Niekonstytucyjne. Podatnik je wybudował i utrzymuje więc nie można pobierać opłat za ich korzystanie.
Wracając do tematu - skąd czysty prąd? W Polsce nie wieje, więc nie wiatraki. W Polsce pół roku to ciemnica, zimnica, deszcze i pluchy. Więc nie ogniwa słoneczne. W Polsce nie ma wielkich rzek, ogólnie Polska to bezwodzie, płasko, więc nie elektrownie wodne. Nie ma nawet jednej elektrowni atomowej. Więc CZYM ROBIĆ TEN CZYSTY PRĄD?
W warunkach polskich nonsens jest jeszcze większy: logika wymaga aby kiedy już będziemy jakimś cudem produkowali ten czysty prąd, to najpierw powinno się zasilić nim przemysł, miasta, wsie, domy, a nawet ogrzewać nim mieszkania.
DOPIERO WTEDY nadmiarem czystego prądu zacząć zasilać samochody. Inaczej to po prostu kupy się nie trzyma. Zasilać samochody czystym prądem a brudnym zasilać fabryki i miasta? Opalać ciepłownie i mieszkania węglem i gazem? Od kiedy to ciepłownie i piece są czystsze niż nowoczesne samochody?
Z samochodami sprawa jest podwójnie dziwna ponieważ współczesne samochody, wyposażone w eletronikę, czujniki i katalizatory, emitują duuuużo mniej zanieczyszczeń do atmosfery niż elektrownie węglowe a nawet gazowe. Pomijając oczywiście CO2 które nie jest ani "brudnym" ani szkodliwym dla zdrowia gazem.
Co ciekawe, w Los Angeles przeprowadzono eksperyment. Mierzono jakość powietrza przed samochodem i tego wychodzącego z rury. Okazało się że katalizator tak skutecznie czyścił powietrze ze smogu, że z rury wychodziło powietrze czystrze niż to które wchodziło do silnika. Oczywiście pomijając brak tlenu w powietrzu wychodzącym z rury i dużo CO2 które jednak trujące nie jest.
Jeśli więc chce sie walczyć ze smogiem i zanieczyszczeniem w miastach, to powinno się wprowadzić wymóg by samochody spełniały współczesne normy czystości spalin. Jeśli zaś chce się wlaczyć z CO2, to najpierw powinno się produkować prąd bezemisyjnie na potrzeby przemysłu i miast a dopiero po osiągnięciu tego zacząć patrzeć w stronę samochodów. Dzisiejsze samochody, zwłaszcze te z napędem hybrydowym są naprawdę niesamowicie ekonomiczne a przy tym czyste jak łza. Dlaczego administracyjnie limitować rozwój technologii zamiast pozwolić by wygrała ta która ma sens i która jest lepsza? Mój hybrydowy duży SUV pali w mieście mniej niż motocykl. Jest zupełnie "bezzapachowy". I jest tak cichy, że przy małej prędkości i podczas cofania emituje sztuczny dźwięk by go przechodnie słyszeli.
Kiedy już pojawi się to cudowne elektryczne rozwiązanie, które sprawi że samochód elektryczny będzie miała sens i przewagę, to nie trzeba bedzie nikogo do niczego namawiać. Wtedy nie da się nikogo od niego odpędzić! Ja sam będę stał po niego w kolejce.
Dopóki nie opanujemy czystej produkcji prądu w gigantycznych ilościch i tanio, doputy samochód elektryczny nie ma sensu. Przynajmniej nie w warunkach polskich.
Problem w tym, że lewaccy ekologowie mają odpowiedź
28 Czerwca, 2022 - 21:30
na pytanie skąd brać prąd? prostą do bulu.
Z gniazdka!
I to właśnie dlatego jest, jak jest...