FÜHRER KONTRA FÜHRER-DUBLER

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 

 

Jeżeli ktoś sądził, że wojna na Ukrainie zmusi Niemcy do jakichś głębszych refleksji i doprowadzi do zmiany polityki wobec Polski to był w wielkim błędzie. Wygląda na to, że postawa naszego rządu, który w dużej mierze swoją aktywnością i zdecydowanymi działaniami przyczynił się do wizerunkowej, propagandowej, a także militarnej klęski Rosji zadziałała na Berlin niczym płachta na rozjuszonego na byka, który podwoił swoje wysiłki zmierzające do obalenia rządu w Warszawie i zastąpienia go swoimi kelnerami, w których polityczne kariery tyle przecież zainwestował. Piszę w liczbie mnogiej „kelnerami”, ponieważ głupotą byłoby grać tylko na Tuska, który nadal jest niemieckim delegatem ds. obalenia polskiego rządu, ale przecież widać wyraźnie, że nie przysporzył on totalnej opozycji poparcia, na jakie liczono. Tusk i Platforma Obywatelska coraz bardziej kojarzą się Polakom jako niemiecka delegatura na Polskę i to w tej najgorszej z możliwych wersji. To także zasługa jego mimiki twarzy, mowy ciała i gestów.

  

 

 

W każdym zespole wyścigowym Formuły 1 jest zawsze kierowca rezerwowy, a przy realizowaniu wszystkich bez wyjątku załogowych misji kosmicznych przygotowywany jest tak zwany kosmonauta-dubler. Niemcy to poważna polityczna firma, więc nie dziwi, że i oni - czy się to Tuskowi podoba czy nie – przygotowują mu zmiennika, który w sytuacji alarmowej wskoczy natychmiast na jego miejsce. Chodzi oczywiście o Rafała Trzaskowskiego, który wyraźnie poczuł wiatr w żagle i ruszył w świat na poszukiwanie także innych niż niemieccy sponsorów. Nie wiemy dużo o kulisach jego podróży do Stanów Zjednoczonych, ale bardzo dużo mówi nam to zdjęcie zamieszczone 4 maja na Twitterze przez syna Georga Sorosa, Aleksandra, który obecnie jest wiceszefem fundacji „Open Society”.

    

Po powrocie z USA Trzaskowski poszedł za ciosem i zapowiedział na lato drugą edycję „Campusu Polska”, którego pierwszą ubiegłoroczna odsłonę nazwałem Campusem Deutschland, ponieważ sponsorem tego spędu była powiązana z rządzącą wówczas partią CDU niemiecka Fundacja Konrada Adenauera. Warto pamiętać, że ta niemiecka fundacja została zainstalowana w Polsce już latem 1989 roku stając się jedną a najważniejszych instytucji niemieckich wpływów w Polsce. Na początku napisałem, że Berlin „podwoił swoje wysiłki zmierzające do obalenia rządu w Warszawie” i można te słowa potraktować dosłownie. Otóż okazuje się, że w tym roku oprócz Fundacji Konrada Adenauera finansowego wsparcia „Campusowi Polska” i Trzaskowskiemu udziela niemiecka Fundacja im. Heinricha Bölla powiązana ze współrządzącym w Niemczech lewicowym ugrupowaniem Sojuszem 90/Zieloni. Ta fundacja działa w Polsce już od 20 lat. Głośno o niej zrobiło się w 2017 roku, kiedy zaprosiła do Stuttgartu działaczy totalnej opozycji z KOD na konferencję zatytułowaną „Kulturkampf w Europie: Co jednoczy europejskich populistów”. Polakom chyba nie trzeba przypominać, że kulturkampf (z niemieckiego „walka o kulturę”) to określenie wojny ideologicznej i polityki kanclerza Otto von Bismarcka prowadzonej pod koniec XIX w., której celem było zachowanie „czystości” kultury niemieckiej. Polityka ta wymierzona była w katolików i wywołała powszechny opór oraz zjednoczenie ludności polskiej zaboru pruskiego, która w walce o polskość pokojowymi metodami przeciwstawiła się germanizacji, czyli siłowemu zniemczaniu.

 

Cała ta finansowana przez Niemców letnia impreza znowu przebiegać będzie pod hasłem potrzeby: „tworzenia nowej polskiej wspólnoty”. Zapewne jedynym idącym w Polskę i świat przesłaniem płynącym z tego „Campusu Deutschland II” ponownie będzie hasło „j…ć PiS”, bo przecież do tego wszystko się to wszystko zawsze sprowadza. Będzie to kolejna już próba rozbijania polskiej wspólnoty narodowej w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Rok temu „Campus Polska” odbywał się w czasie trwających na naszej granicy prowokacji reżimów Łukaszenki i Putina wykorzystywanych przez agenturę i pożytecznych idiotów do podważania morale w armii i społecznego zaufania do polskiego wojska. Tegoroczny spęd odbędzie się podczas toczącej się na Ukrainie wojny, w której ofiara bandyckiego napadu coraz częściej przechodzi do kontrataków i wypiera agresora ze swoich granic. Dlaczego właśnie w takiej sytuacji Niemcy chcą jak najszybciej wymienić rząd w Warszawie? Spróbujmy to wyjaśnić.

 

W 2014 roku podczas „Wrocław Global Forum” poświęconego światowej polityce i gospodarce amerykański senator John McCain powiedział: „Władimir Putin rządzi krajem, który jest tak naprawdę mafijną stacją benzynową, udającą kraj. Perspektywy dla Rosji są fatalne, zarówno gdy chodzi o demografię, alkoholizm, środowisko i całą kleptokrację, na której zbudowane jest to państwo. A ostatnią rzeczą, której Rosjanie chcą, jest demokracja w sąsiedniej Ukrainie”. Problem w tym, że o tej mafijnej stacji benzynowej udającej państwo wiadomo od dawna, ale Berlin kierując się własnymi brudnymi interesami i pragnieniem hegemonii w Europie z całą premedytacją głownie przy pomocy Francji i Włoch wymuszał, aby tę mafijną stację benzynową traktowano jak normalne państwo.       

 

Zauważmy, że im wyraźniej rysuje się dzisiaj scenariusz, w którym Putin ponosi sromotną klęskę, Niemcy, Francja i Włochy coraz głośniej nawołują do zawieszenie działań wojennych i rozpoczęcia negocjacji pokojowych. Tylko, że jakoś tak się składa, że tym wezwaniom „gołąbków pokoju” do zawieszenia broni i rozpoczęcia rozmów nie towarzyszy podstawowy warunek, jakim powinno być wezwanie Rosji do całkowitego wycofania swoich wojsk z Ukrainy. Coraz częściej słyszymy, że Putinowi należy dać możliwość wyjścia z twarzą rozumianą jako zapewnienie mu jakichś zdobyczy terytorialnych. Sprowadza się to do bezczelnej próby kupczenia suwerennością Ukrainy i jej integralnością terytorialną. Nie dziwi, że w tej prorosyjskiej grze Niemcy pod wzniosłymi hasłami posuwają się jak zwykle do wyjątkowo bezczelnych i cynicznych kłamstw. Przecież podobnie kłamliwie Berlin tłumaczył swój polityczny i gospodarczy romans z Putinem. Blisko współpracujący i przyjaźniący się z kremlowskim zbrodniarzem prezes niemieckiego koncernu Siemens, Joe Kaeser, który nawet po aneksji Krymu nie odmówił wizyty w prywatnej rezydencji Putina dzisiaj tłumaczy: „Należałem do tych, którzy wierzyli w zasadę Wandel durch Handel”. Jest to dzisiaj najczęściej sprzedawana niemiecka bajeczka o zasadzie, według której jedynym celem pogłębiania więzi politycznych i handlowych z Rosją było pragnienie przekształcenia autorytarnej Rosji w państwo demokratyczne. Jeszcze dalej w kłamstwach posuwał się prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który w lutym 2021 roku, na rok przed napaścią Rosji na Ukrainę tak tłumaczył potrzebę dokończenia budowy gazociągu Nord Stream 2: „Strona niemiecka ma do spłacenia dług za wojenne zbrodnie wobec Rosji, a gazociąg Nord Stream 2 jest jednym z ostatnich mostów między Europą a Rosją”. Steinmeier zapomniał, że o wiele większe zbrodnie niż na Rosjanach Niemcy popełnili na Polakach, Ukraińcach i Białorusinach. A jeśli chodzi o należny Polsce dług do spłacenia jakim są reparacje wojenne prezydent Niemiec nie jest już tak hojny jak w stosunku do Rosji. W wywiadzie dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera” mówił: „Odpowiednim podejściem do przeszłości nie jest uważanie jej za sprawę zamkniętą, lecz uznanie, że wypływa z niej wspólna odpowiedzialność za lepszą przyszłość. Mam nadzieję, że tą droga będziemy nadal mogli podążać również z Polską, nie zatracając się w zwróconej wstecz debacie o reparacjach”.

 

Musimy pamiętać, że przez cale lata o państwach Europy Wschodniej, a szczególnie o Polsce można było powiedzieć wszystko posuwając się do najbardziej ordynarnych historycznych kłamstw, w których nie brakowało nawet wątków rasistowskich. Tymczasem każda krytyka Rosji określana była jako szkodliwa, nieodpowiedzialna i paranoicznie rusofobiczna. Niemcy i Rosja wiedzą, że dopóki w Polsce u władzy jest Prawo i Sprawiedliwość trudno będzie przeforsować pokojową propozycję nie do odrzucenia, według której Ukraina w zamian za kruchy pokój znowu będzie musiała oddać zbrodniarzowi Putinowi jakąś część własnego terytorium. I właśnie dlatego Berlin użyje wszelkich sił i sposobów, aby zainstalować w Warszawie rząd Tuska lub Trzaskowskiego, który pozwoli wyjść z twarzą bandycie Putinowi i zgodzi się na zmianę traktatów, które przypieczętują powstanie europejskiego superpaństwa całkowicie podporządkowanego Niemcom. Jak się temu wszystkiemu przeciwstawić? Przede wszystkim trzeba wygrać kolejne wybory, a Polakom tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć, o co toczy się ta cała gra i czym skończy się oddanie władzy zainstalowanej w Polsce niemieckiej i rosyjskiej agenturze wpływu ukrytej wśród polityków totalnej opozycji i wspieranej przez działające w Polsce zagraniczne, głównie niemieckie koncerny medialne.

 

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta”

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (14 głosów)

Komentarze

     Załgany niczym bolszewicki politruk, nienawidzący polskiego patriotyzmu i Kościoła oszust Tusk - jest wiernym przydupasem sowieckiej agentki Merkel od lat wiernie służącej sowieckiemu zbrodniarzowi z KGB Putinowi.

     Tusk łącznie z postbolszewicką, mafijną PO latami wręcz rabującą i Polskę i Polaków - wykonują wszystkie antypolskie działania dyktowane im przez rosyjską agenturę w UE i w Niemczech. Po to, by zbrodnicze mafie znów mogły rabować i Polskę, czyli "żeby było jak było".

     Sowiecko-rosyjska agentura w Niemczech jest liczna - włączając obecnego kanclerza Niemiec zakochanego w sowieckiej tzw. NRD.

     Olaf Scholz jako zdeklarowany marksista z Hamburga współpracował z komunistycznymi organizacjami w tzw. NRD. W najmroczniejszej fazie zimnej wojny dwudziestoparoletni Olaf Scholz, wówczas wiceszef młodzieżowej przybudówki SPD, regularnie jeździł do sowieckiego Berlina Wschodniego i Poczdamu.

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1644833

A po polsku wodzuś. ;)

Vote up!
3
Vote down!
0
#1644834

Jaka była rola KLD i samego Tuska w „nocy teczek”.

Kongres tworzyła grupa młodych ludzi, sam byłem wtedy młody. Wśród jego twórców było kilku moich przyjaciół z którymi siedziałem w więzieniu, do których miałem zaufanie. Od początku uczestniczyłem w jego pracach nad programem, m.in. dot. polityki zagranicznej.

W kongresie były czynniki patriotyczne, ale wtedy ja zupełnie nie wiedziałem kim jest Donald Tusk, który odgrywał w organizacji tej partii główną i jak się okazało decydującą rolę.

Dzisiaj wiem, że w 1989, 1990 roku, kiedy powstawał KLD, to właśnie Służba Bezpieczeństwa zaangażowała się w tworzenie nowej geografii politycznej w Polsce, m.in. w tworzenie nowych partii politycznych.

Dopiero dzisiaj wiemy np., że agent SB Wiktor Kubiak, który kupił Tuskowi mieszkanie, wyposażył go w pieniądze, finansował powstanie KLD. Wiadomo, że kto płaci, ten wymaga. To była szeroka akcja SB, a jestem przekonany, że organizowana przez sowietów, którzy chcieli wytworzyć nowy układ polityczny przy pomocy wybranych przez siebie ludzi. I jednym z takich ludzi, którzy przyjęli tę propozycję pracy na rzecz Kubiaka był właśnie Donald Tusk.

Całość TU

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1644840

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika piko nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

propagandowo obrobiony Polak nie zwraca uwagi na to, że nie trzeba Tuska, aby oddać Polskę Niemcom. Wystarczy Morawiecki i Duda. Czy za Tuska byłoby inaczej? Przecież Tusk z taką samą wylewnością dziękowałby Ursuli von Der Leyen za KPO (w skrócie - pozbawienie Polski suwerenności energetycznej i zubożenia polskiego społeczeństwa), jak zrobił to prezydent Duda.

I z takim samym entuzjazmem opowiadałby o transformacji energetycznej i klimatycznej, jak zrobił to premier Morawiecki. Rola niemieckiego podnóżka nie jest zarezerwowana wyłącznie dla Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Morawiecki, Duda oraz Prawo i Sprawiedliwość również wykonują to, co nakazuje Bruksela (czytaj: Niemcy). Różnica polega na tym, że Tusk i KO to niezakamuflowana opcja niemiecka. Natomiast Morawiecki i PiS to wykonawcy niemieckich poleceń ustrojeni w antyniemieckie szatki.

Vote up!
0
Vote down!
-3
#1644842