ŚWIATŁOWÓD Pozwoli zniszczyć wroga?

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

 

 

Boimy się wojny. Chwilowo tej na ukraińskiej granicy. Lecz wielka wojna, która nam na prawdę zagraża, już będzie inna.

Po co fronty długie na setki kilometrów i tam setki tysięcy żołnierzy. Tysiąc czołgów, armat i haubic na przeciwko tej samej ilości ciężkiego sprzętu z drugiej strony. I otwarte silosy balistycznych rakiet z nuklearnym głowicami, gdzie jedna głowica zniszczy kompletnie duże miasto i zabije milion ludzi.

Po co to komu? Dla samej destrukcji? Niszczenia? Przecież to wszystko po zwycięstwie może się przydać. Szczególnie ludzie.

 

Przeciwnika nie należy fizycznie zlikwidować, a wrogi kraj zaorać. W wojnie nowoczesnej trzeba drugą stronę wyłącznie sparaliżować. Pozbawić go energii. Zniszczyć jego wolę walki. A najprościej pozbawić go możliwości komunikacji. Co się stanie, jak umilkną wszystkie telefony. Jak to będzie, gdy nie będzie telewizji, radia, Internetu.

Wszystko stanie.

Wystarczy kilka precyzyjnych ataków na najważniejsze węzły komunikacji. Jak generał z Centrum Dowodzenia będzie przesyłał rozkazy i odbierał meldunki? Znowu gołębiami?

Co będzie robił naród, gdy go pozbawić kontaktu ze światem? Jak sklep zamówi towar, jeśli nie będzie jak to zrobić?

 

 

 

Dokładnie, jak właśnie zaczął się XXI wiek, brałem udział przy pracach z podwodnym światłowodem. Niemiecka firma, która go kładła na dnie, zrobiła to dosyć niechlujnie. Pełno było pętli i ryzykownych lokalizacji, które należało zidentyfikować i wyeliminować. To było na Morzu Północnym.

 

Przy okazji powiem, bo nie wiem czy wiecie, że na Morzu Północnym, między Norwegią, Danią, Holandią i Szkocją jest 184 platform wydobywczych ropy naftowej i gazu. Najwięcej na świecie. Potem jest Zatoka Meksykańska – 175 i Zatoka Perska – 159.

I co fajne, całe te wewnętrzne europejskie morze, łączące się bezpośrednio na północy z Atlantykiem, a na południu przez kanał La Manche, ma w bliskości platform łączność telefonii komórkowej. Dumnie dodam, że i na Bałtyku nie ma kłopotu z gadaniem i Internetem przez telefon. Zwłaszcza niedaleko platformy Petrobalticu, a teraz już może Platformy Obajtka.

 

Aby zrealizować dochodowy projekt skorygowania położonego w morzu światłowodu, potrzebny był solidny, specjalistyczny statek offshore, posiadający spory moon pool, czyli otwierany na dnie kadłuba basen, taki gdzieś 10 na 7 metrów, z instalacją, gdzie można do wody spuszczać, a potem sterować ROV – Remote Operated Vehicle – takim podwodnym dronem, tylko, że połączonym kablem ze statkiem i centrum operacyjnym, który wykonuje różne zadania w toni i na dnie morza.

Mieliśmy dwa różne ROV ze sobą. Jeden klasyczny – napęd hydrauliczny pozwalający na precyzyjne ruchy 3D, kamery i oświetlenie, oraz dwa ramiona manipulacyjne. Takie dwie, dosyć prymitywne ręce. Drugi, bardziej specjalistyczny, nazywany Subsea Trencher [1], najpierw kopał rów na dnie, układał tam, w tym przepadku kabel i na koniec zasypywał z powrotem. Dokładnie jak to robi na lądzie paru facetów z łopatami, choć dzisiaj to raczej mini koparka.

 

Tak więc posuwając się według precyzyjnych lokalizacji umieszczonych na elektronicznej mapie, powolutku płynęliśmy sobie nad kablem i jak coś nietypowego zauważyliśmy, to się zatrzymywaliśmy i dzięki systemowi DP – Dynamic Positioning utrzymywaliśmy się na pozycji z dokładnością 0,7 metra.

Trenczer kabel odkopywał, drugi robot łapał go i delikatnie wyciągał na pokład statku. Wtedy do pracy zabierał się wyspecjalizowany technik. Ucinał szkodliwą pętlę, a potem przy pomocy mikroskopu, precyzyjnych narzędzi, oraz elektronicznych mierników zespajał wszystkie żyły światłowodu; każdą bardzo dokładnie, by nie było zakłóceń i tłumienia sygnału (dopuszczalne poniżej 0,2 dB), izolował połączenia i na koniec wzmacniał konstrukcję całego nowego złącza. W ostatnim etapie kabel światłowodu ponownie wędrował na dno pod wodę, trenczer kopał nowy rów i ułożony prawidłowo światłowód zasypywał .

 

Ciekawostka: - najdłuższy na świecie kabel światłowodowy SEA-ME-WE 3, zapewniający m.in. Internet dla 33 państw, ma 39 000 kilometrów. Układa się go nawet na głębokości 1200 metrów [2]

 

Jak napisałem, układanie tak delikatnych kabli, mimo zastosowanych w nich najnowocześniejszych technologii i materiałów, to nie proste rozwijanie światłowodu z dużego bębna i zatapianie go w morzu, tylko skomplikowana inżyniersko operacja. I to droga praca. Zresztą sam podmorski kabel optyczny kosztuje około 50 tysięcy dolarów za kilometr.

Szacuje się, że obecnie już jest ponad 400 podmorskich linii światłowodowych, których żywotność w fazie projektowej określa się na 25 lat.

 

Zdecydowana większość, nie tylko podmorskich światłowodów służy celom ogólnospołecznym i komercyjnym Na przykład w projekt tego najdłuższego kabla zaangażowany był Facebook.

Jednakże są pewne kable, których lokalizacja jest utajniona na najwyższym poziomie i które mogą decydować o światowym bezpieczeństwie.

 

***

 

Wiemy, że we współczesnych konfliktach, w tym konfliktach zbrojnych, a także w dyplomacji i zarzadzaniu, komunikacja i szybka informacja mają decydujące znaczenie i często może od tego zależeć wygrana, albo przegrana. A także zagłada milionów.

 

Śmiejemy się dzisiaj, gdy na filmie pokazującym kremlowski gabinet, widzimy na potężnym biurku ważnego komisarza, szereg telefonów, w tym niektóre czerwone. Taki jeden z tych czerwonych łączył bezpośrednio pierwszego sekretarza KC KPZR, Stalina, Chruszczowa, czy Breżniewa bezpośrednio z prezydentem USA w Białym Domu.

Znamy też dobrze tak zwaną "czerwoną walizeczkę", która jest wszędzie noszona przy prezydencie Stanów Zjednoczonych i przy pomocy której każdy kolejny prezydent może autoryzować ostateczną decyzję odpalenia rakiet z ładunkami termojądrowymi i określić ich cel.

Widać tu na przestrzeni lat, jak ważna jest szybka i wiarygodna komunikacja, nie tylko na najwyższym szczeblu.

W dzisiejszych czasach techniczną stronę komunikacji i dystrybucji informacji przejęły satelity, rozmieszczone na przeróżnych orbitach. To jest ich podstawowe zadanie, oprócz szpiegowania, podsłuchiwania i obrazowego śledzenia.

Niestety, ostatnio coraz częściej umieszcza się w kosmosie satelity do niszczenia nie tylko innych satelitów przeciwnika, ale także do niszczenia obiektów naziemnych.

Doktor Jacek Bartosiak wraz ze światowej sławy geostrategiem George Friedmanem, właśnie niedawno opublikował książkę "WOJNA W KOSMOSIE Przewrót w geopolityce".

Pokazuje ona m.in. jak ważne jest zablokowanie komunikacji każdego przeciwnika.

 

Dane na połowę roku 2021 podają, że wokół Ziemi krąży około 2 000 satelitów komunikacyjnych, oraz 1000 satelitów "obserwujących ziemię".

To pokazuje, że wojna w kosmosie nie jest wcale prosta. Lecz wszyscy się do niej przygotowują.

 

Można więc wywnioskować, przyjmując, iż komunikacja i informacja jest kluczowym elementem każdej gry politycznej, z naciskiem na konflikty, że chyba najlepszym sposobem zapewniającym te najistotniejsze elementy, będą światłowody. Oczywiście – przede wszystkim światłowody dobrze ukryte i jeszcze lepiej strzeżone.

 

Wiedzą to oczywiście bardzo dobrze wojskowi i ich eksperci, szczególnie specjalizujący się w wojnach nowego typu.

I już działają w tym zakresie. Kto? Oczywiście Rosjanie.

 

Więc przywołam tu zdarzenie wg. informacji z listopada 2021 z Morza Norweskiego w okolicach Lofotów, gdzie nie jest żadną tajemnicą, iż Norwegowie mają sieć podwodnych instalacji, obecnie oczywiście światłowodowych z mnóstwem czujników, by miedzy innymi kontrolować wszelki ruch jednostek morskich, w tym i okrętów podwodnych, pomiędzy Morzem Barentsa a Atlantykiem. [3]

I oto w zeszłym roku część systemu obserwującego ten newralgiczny przesmyk, znany z konwojów czasu II WŚ jako jedyny dostęp do sowieckich portów, jak Murmańsk, przestała działać. Zamilkła nagle. Norwegia jest członkiem NATO, które było zaniepokojone rosyjską aktywnością szpiegowskich jednostek na północnym Atlantyku. Zidentyfikowano awarię: - zniknęły czujniki i około 2,5 kilometra kabla światłowodowego i elektrycznego zasilania sieci. Po prostu wyparowało. Wytłumaczenie mogło być tylko jedno i takie podali eksperci: - Rosjanie użyli małą bezzałogową łódź podwodną, zniszczyli część, a spory fragment po prostu zabrali. Powodem mogła być ordynarna dywersja, albo kradzież tajnych technologii.

Ta sieć światłowodowa z zespołem różnorakich czujników pracuje od lat, jest raczej powszechnie znana i jest stałą ością w gardle Rosjan, którzy, jak wiemy strasznie nie lubią być kontrolowani. Oni tak, jak najbardziej – szpiegując na całym świecie zatrudniają tabuny hackerów, którzy nawet specjalnie się nie kryją ze swoją robotą.

Lecz z sieciami światłowodowymi i współpracującymi urządzeniami jest pewien kłopot. One są izolowane od światowych, ogólnodostępnych struktur, jak właśnie Internet. Ich zhackować nie można. Co więcej – cała lokalizacja jest tajemnicą. Toteż ten który zdobędzie informację o nich, tak, że będzie w stanie je zniszczyć, zada potężny cios, kto wie czy nie decydujący o ewentualnym zwycięskim rozstrzygnięciu losów wojny.

 

Wojna nowej generacji nieco wywraca priorytety do góry nogami.

Dotychczas w największym zagrożeniu byli żołnierze na pierwszej linii frontu. To oni – najmłodsi, najsłabsi ginęli pierwsi. Nie tylko piechota, teraz także z jednostek zmotoryzowanych. W czasie I i II WŚ ginęli milionami.

 

Współczesne priorytety są inne.

Pierwszym i głównym celem ataku są stanowiska dowodzenia. To w generałów i pułkowników w ich sztabach i bunkrach będą wymierzone pociski i rakiety. Cel pierwszy i najważniejszy – pozbawić armię dowodzenia.

Nie mniejszą siłę rażenia jest pozbawienie przeciwnika środków komunikacji. Armia nagle ślepa i głucha, z centrami dowodzenia, które nie wiedzą co się dzieje, jest praktycznie bezużyteczna. Jest w chaosie i panice. Nie można prowadzić skoordynowanych działań i nie można obserwować działań wroga.

Dlatego właśnie najnowsza elektronika i światłowody są tak pilnie strzeżonymi instrumentami przyszłej wojny. W pełni utajnione i zamaskowane. I to najbardziej łakomy cel dla ewentualnego wroga.

 

 

 

[1] ]]>https://youtu.be/1U72_B7B3Wk]]>

[2] ]]>https://www.businessinsider.com/facebook-subsea-internet-communications-cable-worlds-longest-2africa-extension-pearls-2021-9?IR=T]]>

[3] ]]>https://www.thedrive.com/the-war-zone/43094/norwegian-undersea-surveillance-network-had-its-cables-mysteriously-cut]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (15 głosów)

Komentarze

Bardzo ciekawy wpis

Vote up!
4
Vote down!
0

MK

#1640600

    Witaj! I dlatego, wojsko chyba nigdy nie zrezygnuje z radiostacji z polowymi antenami. Mnie, jako licencjonowanemu krótkofalowcowi wystarczy moja radiostacja KF, długi drut ( na antenę long wire, lub inverted ), a w razie awarii prądu, akumulator z auta, lub agregat. Prawie przy każdych warunkach propagacyjnych, mogę rozmawiać z całym krajem i nie tylko. Mówię o kraju, ale łączności np: z USA na 14 MHz, to codzienność. Dzięki, za ciekawy artykuł. Pozdrawiam!

Vote up!
7
Vote down!
0

ronin

#1640606

Witaj

Hej, nikt nie rezygnuje z fal krótkich i jeszcze krótszych. Ale... tylko w zakresie łączności pola walki.

Cztery razy dziennie mijam RADMOR osłonięty klatką Faraday'a to muszę co nieco wiedzieć.

Tylko z takimi falami elektromagnetycznymi są pewne problemy:

- zasięg. sam wiesz, jak to jest na różnych częstotliwościach;

- pojemność informacji. Ile daje się zmieścić na kanale na 100 MHz, a ile na 22 GHz (to satelity). A za tym idzie szybkość przesyłu. Próbowałeś na falach krótkich kiedyś przesłać obraz. Taki w miarę fotograficzny? Bo mapy pogodowe to nawet ja odbierałem.

- kłopoty z szyfrowaniem i modulacjami.

Ciekaw jestem, czy wy, krótkofalowcy dzisiaj stosujecie też techniki i łączności cyfrowe?

 

Najlepszego 73

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640609

   Witaj Janusz! Przesyłanie obrazów foto SSTV uskuteczniałem już kilkadziesiąt lat temu, jak również amatorską telewizję. Były łączności ze statkiem kosmicznym Colambią, która spłonęła, bo wszyscy astronauci mają licencje krótkofalarskie. Łączności z wyprawami alpinistów ( np. Kukuczką, gdzie syn kolegi obsługiwał radiostację z obozu ) Zdarzały mi się łączności amatorskie ze statkami, również polskimi, gdzie oficerowie łącznosci w wolnej chwili przeprowadzali łączności amatorskie. Wiele łączności przez satelity. Od paru lat radiostacje amatorskie ( używamy przeważnie japońskich ) mają już obróbkę cyfrową sygnału DSP. Obecnie weszła emisja FT-8, czyli łączności cyfrowe małą mocą - komputer + radio+ antena, gdzie stacji prawie nie słychać, lub wcale. Praktycznie łączności, bez udziału operatora stacji. Część kolegów pracuje również na bardzo wysokich częstotliwościach, ale to wąskie grono. Oczywiście telegrafia CW, nadal skuteczną formą łączności amatorskiej.  Wielu jeszcze buduje urządzenia.i anteny. Ja również wykonałem wiele anten, w tym kierunkowych. Mamy kluby specjalistyczne, wiele międzynarodowych i krajowych zawodów, mistrzostwa Polski i Świata. Osiągnięcia są honorowane dyplomami z zajętych miejsc w poszczególnych grupach kwalifikacji. Każdy może się spełnić, poszerzając zainteresowania.  To duże złożone obecnie spektrum zagadnienia i nie sposób tak pokrótce opisać. Ty pływając całe życie, musiałeś zawodowo stykać się z tymi zagadnieniami, które zresztą zawsze barwnie opisujesz. Dzięki za miły dla mojego ucha temat. Pozdrawiam!

Vote up!
5
Vote down!
0

ronin

#1640613

Ale przyznasz że jest tu jeden problem: dziecinnie łatwo zakłócić i przechwytywać informacje. 

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1640650

No właśnie. Przekaz radiowy łatwo zakłócić. Z przechwyceniem informacji, przy obecnym kodowaniu już nie jest tak łatwo. Szczególnie gdy używa się kryptografii eliptycznych.

Jednakże problemem jest także pewna powolność przesyłu. Tu potrzebna jest jak najwyższa częstotliwość, a wtedy sygnał ma zaledwie zasięg horyzontalny, a na odbiciach w atmosferze nie można polegać. Ważna jest wtedy także szerokość kanału. Zwyczajowe 25 kHz to za mało.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640655

  Kiedyś Rosja stosowała stałe zagłuszarki szerokopasmowe z mocami wielu kilowatów. Teraz nie do końca to skutkuje, bo obecne odbiorniki radiostacji i filtry pasmowe są skonstruowane już w innej technologii, co nie znaczy, że przy większych wydarzeniach w kraju próbują dalej. Po Smoleńsku mieliśmy w eterze zmasowany atak pirackich rosyjskich stacji. To także się dzieje przy każdych krajowych wyborach, nie mówiąc już o uprawianej propagandzie. Mamy niby demokrację i wiele tematów i zdarzeń, bierząco omawiamy w eterze. Podziały też mamy. Ale stara komuna w eterze już prawie się kruszy. Hobby nie tanie, bo japońskie nowoczesne radiostacje oscylują od kilku, do kilkudziesięciu tyś złociszy. Dodać maszty, kratownice, wzmacniacze mocy, obroty, systemy antenowe, w tym zestawy anten kierunkowych, oraz okablowanie i nowoczesne przewody antenowe. Nie mówiąc już o systemach pomiarowych i BHP. Całość obligowana egzaminami uzdolnienia i kategoriami licencji z przydziałami mocy nadawczej.Temat rzeka. To tak w skrócie.

Vote up!
2
Vote down!
0

ronin

#1640662

W sytuacji zagrożenia, powinno się budować sieci intranetowe/sieci wewnętrzne bez dostępu do internetu. Budowanie równoległych rozwiązań jest kosztowne, ale bezpieczeństwo kosztuje. Kluczowe informacje mogą też być przekazywane drogą radiową lub przez gniazko 230v i operować na bibliotekach w bazach danych przygotowanych w lokalnych serwerach na wypadek zaniku sygnałów światłowodowych.

Przykład 1: przesłanie informacji odnośnie lokalizacji wroga wymagałoby jedynie informacji, którą mapę wczytać, współrzędnych, promienia (do zakreślenia powierzchni) i kolejnej podpięcia kolejnych baz ze znanymi nazwiskami, uzbrojeniem, prawdopodobnymi (przybliżonymi) scenariuszami

Przykłąd 2: zaopatrzenie sklepu: podpięcie biblioteki produktów wybranie pozycji, itp.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640619

     Witam! Kolega Jazgdyni pytał, co ciekawego obecnie w krótkofalarstwie, czyli uprawianiu hobby. Sprawy wojskowe telekomunikacyjne obronności kraju, to inna działka. o której nie mnie się wypowiadać.

Vote up!
3
Vote down!
0

ronin

#1640625

"Że to nie są milicjanci, że to byli przebierańcy"? ;)

Nawet dla zabawy, żeby skutecznie się dogadać w razie zakłóceń, warto zrobić sobie "bibliotekę". Można się wtedy dogadać się za pomocą latarki czy wystrzałów petard.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640638

Wykorzystywanie linii energetycznych do przesyłania informacji stosuje się już od dawna. Nawet teraz oferuje się wzmacnianie sygnału wi-fi w domu z użyciem instalacji elektrycznej.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640656

Po prostu szkoło, w którym biegnie światło z czasem matowieje. Mamy w Polsce starsze niż 25 lat - w zagłębiu miedziowym. Używają ich, ale powymieniali wkładki SFP na bardzo mocne, nadające nawet ponad + 5 dBm. , oraz mające czułość odbioru na poziomie -30 dBm.

Pewnie wymienią je na nowe po ukończeniu prac budowlanych trasy S3.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0
#1640614

Wiem, że obecnie mogą to być cieniutkie włókna szklane, albo akrylowe, Bardzo ważna jest pokrywająca je powłoka.

Nie wiem jak i dlaczego się starzeją.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640657

Nowa Minister Obrony Niemiec ta która wysłała na Ukrainę 5 tysięcy hełmów.

Budzi respekt prawda?

 

Vote up!
7
Vote down!
0
#1640620

Ale ja bym przed nią uciekał

Vote up!
4
Vote down!
0
#1640628

Wygląda na taką, co może podziobać.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1640637

.....kostium wygląda na spadek po Evie Braun.No cóż.Czas upływa,sentymenty pozostają.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1640646

Tłusta Makrela była lepsza.

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640658

Ta minister, to zwykła Pela Kuchara...

Serdecznie pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0
#1640684

Priorytety od wieków były i są takie same.W pierwszej kolejności eliminacja centrów dowodzenia.Z nami będą mieli problem,bo wygląda na to,że sami nie wiemy gdzie jest nasze centrum dowodzenia.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640647

Pełna zgoda, ale powinno być to rozszerzone:

1. Taka sama kasa powinna iść na rozwój walki cybernetycznej i komunikacji jaka idzie na wojska pancerne. Kraj przeciwnika powinien być wyłączony z prądu i to by już wystarczyło. Pozostałę, jak telefony, telewizja, internet były by jedynie wisienkami na torcie, choć smakowitymi wisienkami.

2. Wyłączenie komunikacji wojsk przeciwnika powinno być również priorytetem. Dawno powinniśmy mieć własne satelity które mogą niszczyć lub zakłócać pracę satelitów przeciwnika. Nie wiem na ile jest to już możliwe by z ziemi niszczyć elektronikę satelitów, przynajmniej tych na niskich orbitach (lasery, wiązki mikrofalowe...)

3. Ruskie światłowody już dawno powinny być zaminowane, nawet te w głębi lądu, i jedynie czekać na odpowiednią komendę. I co z tego że kiedyś zostanie to wykryte? Byle ślady nie prowadziły do nas.

4. Jaki sens ma walka z często niewinnymi żołnierzami przeciwnika (z poboru), a pozostawianie bezkarnymi ich liderówm, generałów oraz ich rodzin. Jeśli winni są oni śmierci tysięcy a nawet setek tysiecy naszych obywateli, to absolutnie NIE powinni być wyłączenie spod ochrony a sezon na nich nie powinien nigdy się kończyć. Od momentu rozpoczęcia agresji, powinny być automatycznie uruchomione specjalne procedury dla specjalnych operacji, dla naszych szpiegów, dla technologii i wszystkiego co zawczasu przygotujemy, by polować na sukinsynów gdziekolwiek by się nie znajdowali, wszelkimi możliwymi sposobami, bez możliwości odwołóania tych akcji. Akcji niestandardowych i nie oczywistych. Przykład: zamiast witaminy C własny lekarz podaje mu witaminę "do widzenia po drugiej stronie".  Mając świadomość jaki los nieuchronnie ich spotka, nawet po naszej klęsce, wątpię by odważyli sie na agresję przeciw Polsce w jakiejkolwiek jej formie. Tylko proszę nie mówić o moralności bo ostateczna decyzja oraz jej konsekwencje należą do nich.

Mam nadzieję że Ukraina ma przećwiczone zniszczenie rosyjskiej komunikacji oraż że Nord Stream 2 rozpadnie się w więcej niż jednym miejscu kiedy pierwszy żołnierz rosyjski przekroczy granicę. Ja wiem że gdybym był Ukraińcem i odemnie cokolwiek zależało, to specjalne jednostki udające cywili już dawno by czekały zarówno na terenie Rosji jak i na wybrzeżach Bałtyku innych państw. Poszedł by nie tylko NS2 ale i Nord Stream 1. Masa statków handlowych codziennie nad nimi przepływa. Daje to niezliczoną ilość różnych możliwości.

No ale to tylko ja...

Poza tym - czy Rosji naprawdę chodzi o Ukrainę a nie o zmilitaryzowanie Białorusi bez słowa sprzeciwu z zachodu? Wszystkie oczy zwrócone są w jednym tylko kierunku.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1640651

Żołnierz rosyjski dawno przekroczył granicę i bez strzału zajął Krym.Żołnierz rosyjski bezkarnie wszedł na teren baz wojskowych i po prostu kazał żołnierzom spod znaku wideł wypier...ać,co oni skwapliwie i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wykonali.Teraz byłoby to samo,gdyby Rosja chciała się bawić w gry wojenne z Ukrainą na szerszą skalę.

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1640652

Najzwyklejsze pier... pierniczenie.

Jeśli nie wiesz do jakiego stopnia Rosja zrusyfikowała Ukrainę, zwlaszcza tą wschodnią, to nie piepierz o głodnych królikach których nawet nie widziałeś.

To był czas ruskiej pułapki, dobrze przemyślanej maskirowki. Kiedy wierzysz że to twoi przyjaciele, obrońcy (gwarantowali granice Ukrainy po oddaniu głowic nuklearnych), koledzy ze szkolnej ławki i kumple z poligonów, to nie będziesz do nich ot tak strzelał. Po prostu jesteś tak skołowacony że nie wiesz co się dzieje i co powinieneś robić.

Poniał?

Teraz palec na cynglu juz im nie drgnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1640743

Byli "odważni" wobec słabych i bezbronnych, nigdy nie wykazali się odwagą wobec silniejszych. Znani są z tego co najmniej od czasów Chmielnickiego. Rosjanie obserwują tę ich postawę i umieją wykorzystać w wojnie psychologicznej. A poza tym  Moskale liczą na pro-rosyjskie sympatie części społeczeństwa - chachłacy istnieli na Ukrainie zawsze. 

Polskie doświadczenie z Ukrainą i Petlurą nie napawa optymizmem.

Dotychczas, w relacji z Polską, Ukraina nieźle sobie "nagrabiła" choć Moskowia jest w tym zakresie nie do pobicia.

Oby obecne, powojenne doświadczenia Ukrainy z Rosją wpłynęły na zmianę postawy - ze służalczej - na niezależną. Oby!

 

Vote up!
4
Vote down!
-1

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1640659

Witaj

Mam dobry kontakt i się lubimy, z ukraińskim inżynierem, człowiekiem mądrym i grzecznym, który u nas jeździ taksówką. On twierdzi, ze skończy się na rozpadzie u nich na wschód i zachód. Ruskim też nie zależy na okupacji, czy nawet umieszczeniu swego typa na czele władzy. Oni teraz już chcą tylko bogactwa, a te są właśnie na wschodzie; oraz wyjść z sytuacji z twarzą - jacy to oni silni i sprytni. Hurrra ze strony ich biednego narodu i przestroga dla Kaukazu. Chyba, że jednak Putin już jest w pełnej paranoi.

Ukraińcy twierdzą, że ich władzy pasuje taki stan zagrożenia, bo dzięki temu, wiele daje się załatwić.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640661

Powinieneś zadać temu Ukraińcowi 3 pytania:

1. Z jakej części Ukrainy pochodzi?

2. Kim jest. Ukraińcem z dziada pradziada czy Rosjaninem z Ukrainy?

3.Kiedy przyjechał? Ostatnimi laty postawa Ukraińców, nawet rosyjskojęzycznych zmieniła się ogromnie.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640742

Panie Krzywousty!

To ja panu zadam trzy pytania:

  1. Kim pan jesteś, kto wychowywał i z jakich szkół pan korzystał.
  2. Czy znane są panu kanony kultury osobistej, obowiązujące na terenie polskiej cywilizacji.
  3. Czy przechodził pan szkolenie technik śledczych.

 

Vote up!
1
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640750

Widzę że zupełnie się nie rozumiemy. Opacznie odbiera pan moje pytania. Trudno.

Forma w jakiej mógłby pan zdobyć te informacje zależy wyłącznie od pana, natomiast bardzo dużo by one powiedziały. Jeśli pan sądzi że pytając zadał bym je w formie w jakiej je wypunktowałem to... ech... 

Doskonale znam rodowitych Ukraińców. Lepiej niż większość tu piszących dlatego wiem że to o co spytałem jest podstawą rozumienia ich poglądów, które mogą różnić się diametralnie w zależności od osoby kóra je wygłasza. Pochodzę z tej części Polski gdzie do wojny co trzeci był Ukraińcem a małżeństw mieszanych wielka ilość.

Tak naprawdę to nawet nie sugerowałym by naprawdę o to kogoś pytać. Miałem nadzieję że pan to wie i nam napisze. To było jedynie zwróceniem uwagi na to że poglądy jednego Ukraińca mogą diametralnie różnić się od poglądów drugiego. I o to że przybysz z Ukrainy wcele nie musi być rodowitym Ukraińcem. Szanse na to że nie jest są bardzo duże. Na cztery osoby z Ukrainy z którymi współpracowałem, dwoje było rodowitymi Rosjanami a jeden był Polakiem. Każdy z nich miał zupełenie inną postawę i oczekiwania.

Najczęściej kiedy coś piszę, zarzuca się mi że nie potrafię zwięźle i do celu. Kiedy zrobiłem to zwięźle i do celu, jeszcze gorzej. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640770

Ty tak na poważnie Katarzyno czy jak Darek - nie wiem ale piszem?

Kto wygrał powstanie Chmielnickiego? Dobrze uzbrojone i nieżle wyszkolone wojska koronne czy prawie nie uzbrojeni i nie wyszkoleni Ukraińcy? Ukraińska czerń ja ją pogardliwie nazywano. Kto więc wygrał?

Korsuń, Poławce, a nawet Lwów - to tak na początek. 

Odważni tylko wobec słabych i bezbronnych? Czyli wojska koronne Rzeczpospolitej były słabe i były bezbronne... ech...

Vote up!
0
Vote down!
-1
#1640744

No i kłania się znajomość historii! To nie "czerń" wygrała powstanie. Kozacy, pod Piławcami, nie byliby w stanie wygrać bez współdziałania Tatarów, podobnie o losach bitwy nad Żółtymi Wodami zadecydowali Tatarzy oraz fatalne decyzje polskiego dowództwa, takie np. jak rozdzielenie armii. Wojska koronne Rzeczypospolitej zostały, wskutek błędnego dowodzenia - wystawione na klęskę. Mimo bitności husarii i mimo wielu bohaterskich akcji. Tak nawiasem - armia kozacko-tatarska była wówczas 10-ciokrotnie liczniejsza.

Ostatecznie Chmielnicki, aby zachować "owoce" zwycięstwa - podporządkował się Rosji. Tego samodzielnego, kozackiego bohaterstwa było jakby trochę mało.

A o uroczysku Batoh i wymordowaniu przez Chmielnickiego kilku tysięcy bezbronnych polskich jeńców "ty słyszał"? To jeden z przykładów wielowiekowego "bohaterstwa".

Bardzo poważnie piszę o tchórzliwości tego narodu.

Własowcy też byli "odważni" wobec cywilów, zwłaszcza wówczas, gdy już nie mieli dokąd się wycofać. 

Czy znasz jakieś rzeczywiste przykłady bohaterstwa tej nacji?

Pozdrawiam,

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1640786

To co pani pisze wszyscy wiedzą a pani doradzam czytać ze zrozumieniem i nie brać rozmówcy za idiotę.

W każdym konflikcie ktoś popełnia błędy i w każdym konflikcie szuka się sojuszników. Umiejętność pozyskania Tatarów jedynie dobrze świadczy o dyplomacji Chmielnickiego.

Tatarzy sami nie wygrali by z Rzeczpospolitą. Ukraińcy sami... raczej też nie, ale tego nigdy nie będziemy wiedzieli, prawda? Natomiast punktem tej rozmowy było, czy Ukraińcy są waleczni czy potrafią jedynie "baby bić". Otóż zarówno w tym powstaniu jak i w późniejszej historii pokazali że są nadzwyczaj waleczni, jeśli mają jasny cel.
Często bierze się ich nieumiejętność sztuki walki i brak uzbrojenia, a w wyniku tego ponoszone klęski, za tchórzostwo. Nic bardziej mylnego. Ukraińcy byli trzymani w ryzach, w roli chłopów, a tym samym nie byli obyci z szablą. Stąd cepy, kosy i co pod ręką było. Na początku powstania Chmielnickiego nawet Kozacy szabel prawie że nie mieli. Chmielnicki musiał kupić 2 tysiące szabel bodaj we Lwowie, żeby było "czym robić".

Kiedy Ukrainiec wierzy w słuszność swojego celu, to tak jak polski chłop - żywemu nie przepuści. Dlatego nie martwił bym się o wynik konfliktu Ukrainy z Rosją. Rosja nie wejdzie jak po swoje. Byle tylko mieli czym walczyć.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1640904

Witam

Moja skromna znajomość Rusinów, niestety dzisiaj nazywanych Ukraińcami, co jak widać, ma pewien pejoratywny zapach, powoduje, że oceniam ich jako równych nam w bojowości i odwadze.

Wystarczy, tak, jak sam uczyniłem, powoli i dokładnie prześledzić walki na Majdanie, które jak nic innego, przypominają nasze zmagania z Powstania Warszawskiego.

Nie rozumiem tej dziwnej niechęci, gdy wielu "polskich" Rusinów było naszymi arystokratami, a, powiedzmy, taki kontrowersyjny "Ukrainiec", Michał Korybut Wiśniowiecki, był królem Polski i Litwy.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640936

Szukam w internecie jakichś informacji o sukcesach obronnej walki Ukraińców z Moskalami, i na razie - nic znaleźć nie mogę.

Gdzie się podziali ci bitni (jak my!) bohaterscy Ukraińcy?

Na razie czytam jedynie o tych cywilach, którzy z Ukrainy uciekają!

A jakie sukcesy ma ukraińska armia obronna?

Moskale zdobyli Czernobyl, zdobyli Wyspę Węży na Morzu Czarnym, zbombardowali strategicznie ważne lotniska. Co dalej?

Vote up!
0
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1641437

No to gdzie ci bohaterscy Ukraińcy podziali się, walcząc np. w jasno określonym celu - od 1 listopada 1918 do 22 maja 1919 - o Lwów?

Obrońcami byli wówczas nastolatkowie - batiarzy i rezerwiści wojskowi, słabo uzbrojeni, początkowo praktycznie bez profesjonalnego dowództwa. Ukraińcy byli lepiej uzbrojeni - Austria zaopatrzyła w broń zdemobilizowanych ze swej armii Ukraińców, broni nie dano polskiemu wojsku.

A potem, gdy pogoniono Ukraińców ze Lwowa - nikt ich nie "riezał", nie ścigał, Polakom wystarczyło odpędzenie agresorów. I zapewne, z politycznego punktu widzenia, był to błąd.

Podobne walki toczyły się w Przemyślu, jedynie krócej, z podobnym skutkiem jak we Lwowie. 

Zarówno we Lwowie jak w Przemyślu - ukraińscy snajperzy odnosili "sukcesy", strzelając do nastolatków. Zginęło ich wówczas chyba 22. NB o Przemyskich Orlętach mało kto dziś pamięta, choć udało się odbudować pomnik Orląt Przemyskich na Zasaniu, został odsłonięty 11 listopada 1994. 

Mojej opinii o wątpliwym bohaterstwie Ukraińców nie będzie zmienić łatwo.

Zwłaszcza że do dziś pielęgnują resentymenty wobec Polski, która "nie pomogła Petlurze walczyć z bolszewikami".

Mam nadzieję, że dziś nie będziemy wzywani do podobnego rodzaju pomocy.

Pozdrawiam,

Vote up!
2
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1641155

Pawła Szandruka?

Pawło Feofanowycz Szandruk (ukr. Павло Феофанович Шандрук, ur. 16 lutego?/ 28 lutego 1889 we wsi Borsuki w powiecie krzemienieckim guberni wołyńskiej Imperium Rosyjskiego, zm. 15 lutego 1979 w Trenton w USA) – generał-chorąży[1] Armii URL (1920), pułkownik dyplomowany Wojska Polskiego (1938). Od 17 marca 1945 przewodniczący Ukraińskiego Komitetu Narodowego i głównodowodzący Ukraińskiej Armii Narodowej[2] w stopniu generała-porucznika[3] armii ukraińskiej. Kawaler Orderu Virtuti Militari (1961) za dowodzenie w wojnie obronnej w 1939 r.

(wikipedia)

Może też warto przypomnieć o Kozakach, którzy na swoich czajkach najeżdżali Imperium Ottomańskie, często paląc wioski nawet w pobliżu Stambułu? Fakt, Kozacy mieli w żyłach jakieś 70% polskiej krwi.... ;)

Vote up!
2
Vote down!
0
#1641156

Piszę, powtarzam i apeluję, że dzisiaj w każdym konflikcie zbrojnym najważniejsza jest inteligencja, czyli wywiad. Nie polityczny, nie policyjny, tylko najwyższej klasy technika i wybitni operatorzy techniki, psychologii i geostrategicznych obserwacji.

A z taktyk walki, to powinniśmy większość obywateli uczyć dobrej partyzantki, Zielone ludziki powinni być niemalże natychmiast likwidowani przez społeczność lokalną. Wojska do tego nie potrzeba.

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640660

...partyzantką, to Pan tak na poważnie?

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1640680

Tak, bardzo poważnie.

O potrzebie organizacji małych autonomicznych grup oporu przekonali się już dosyć dawno Amerykanie w Afganistanie, a co złoiło im już dupy we Wietnamie.

Słowo partyzantka nie oznacza dzisiaj tego co choćby z II WŚ się nauczyliśmy, tylko mniej więcej autonomicznie działający oddział, gdzieś wielkości plutonu, wysoko wykwalifikowany i świetnie wyposażony.

Tyle tylko na ten komentarz.

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640704

To co napisałeś ma sens. Owszem, partyzantka w historycznym wydaniu II wojny światowej, w dzisiejszych czasach nie ma racji bytu. Technologia na to nie pozwoli. Natomiast indywidualne dozbrojenie narodu (legalne posiadanie broni), już tak. Wnioskując z twoich wpisów, należysz do epoki "w wojsku był". Ja też był. Całe dwa lata. Zaszczytny obowiązek obrony ojczyzny sprowadził się do sprzątania rejonów (na początku) a później do "kultywowania fali". Tyle pożytku było z armii. Ostre strzelanie było bodaj 1 raz (słownie jeden) raz w miesiącu 5 naboi (słownie pięć), a czyszczenie broni codziennie i q...a codziennie była niedoczyszczona. Z perspektywy lat, nie dziwota, skoro w planach UW byliśmy przedpolem sowieckich planów inwazji na zachód. Mięsem armatnim. Po co o tym piszę. Ponieważ uważam, iż każdy obywatel i każda obywatelka po ukończeniu 18 lat do, powiedzmy 60-tki (może kobiety mniej) powinien przynajmniej raz w roku przejść wojskowe szkolenie, takie dwu lub trzy dniowe aby zaznajomić się bronią, krótką, długą do obsługi RKM włącznie. I oczywiście ostre strzelanie. Młodzież w szkołach powinna mieć przedmiot, Przysposobienie Obronne, jak drzewiej bywało i obowiązkowe strzelanie z KBKS albo chociaż z karabinków pneumatycznych. Dopiero wtedy możemy mówić o grupach oporu. Nie inaczej. A co my mamy? Lat temu kilka, miałem okazję brać udział w Zlocie Militarnym w Bornem Sulinowie. Nie porwało mnie to, jednak obserwując tych pasjonatów doszedłem do wniosku, iż w rękach prywatnych było więcej sprzętu wojskowego i w lepszej kondycji niż w regularnej armii. Od czasu dobrej zmiany, armia jest modernizowana, jednak lata zaniedbań robią swoje. W obecnym czasie ten brak uzupełniają WOT, ale to jeszcze o wiele, wiele za mało. Żeby skutecznie bronić swej ojczyzny trzeba mieć czym i umieć się z tym obchodzić. Pozdrawiam.      

Vote up!
2
Vote down!
0
#1640863

przeciw. Tymczasem u nas młodzi ludzie nawet nie umieliby włożyć magazynek do kałacha....

Ps. Pozdrawiam obrońcę Ojczyzny.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1640864

Młodzi hurmem przyłączą się do walki. Nie z przyczyn patriotycznych. Raczej dla adrenaliny i rozrywki.

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640872

To ja na Studium Wojskowym polibudy miałem jeszcze weselej. Buciory, szynele i rogatywki (które trzymaliśmy w domu, albo w pokoju, w akademiku, to były chyb z wojny 1920. Jedno dobre - nie mieliśmy kaprali, sierżantów, więc również fali. Kadra to praktycznie od majora wzwyż, co oczywiście było zabawne.

Teraz trzeba myśleć w innych kategoriach. Nie partyzantka typu II WŚ, nawet nie miejska guerilla. Małe zwarte i wytrenowane, niemalże sąsiedzkie oddziały wielkości plutonu. Uzbrojenie, komunikacja, ratownictwo, itp. Jeszcze lepiej niż w Szwajcarii.

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1640871