Wartość potencjalna

Obrazek użytkownika jazgdyni
Gospodarka

 

 

 

Żyję już tyle lat, że mogę stanowczo powiedzieć: - Od czasów II WŚ ludzie na świecie, nie tylko w obrębie naszej cywilizacji, nigdy nie byli tak zdezorientowani, zestresowani i rozemocjonowani. Mogę więc powiedzieć: zdrowy rozsądek i ochota na poważne rozmyślania poszły się walić.

Bieg wydarzeń i destrukcyjna rola mediosfery, która porzuciła swoją przypisaną rolę informowania i objaśniania świata i ostro zabrała się sama za kreowanie rzeczywistości, nawet obalając prezydentów wielkich mocarstw, czy wywołując wojny, spowodowały taki stan mentalny wśród wielu narodów, że odsunięto na bok poważne dysputy, chęć zgłębiania wiedzy i potrzebę pełnego, uczciwego zrozumienia co się wokół dzieje.

W minionym dziesięcioleciu przepotężną rolę medialną zaczął odgrywać Internet. Rewolucja, która się w tym czasie dokonywała, spowodowała, że nawet dotychczasowy lider – telewizja, zaczęła przegrywać z komputerami, a w szczególności z powstałymi w tym szalonym postępie technologicznym, urządzeniami mobilnymi jak smartfony, czy tablety, które z pomocą technologii LTE, 4G, Wi-Fi, łączności satelitarnej, lub Bluetooth, pozwalały niemalże w każdym miejscu świata komunikować się innym, dowolnym punktem na Ziemi.

 

Zawężę obszar do Polski, co nie znaczy, że gdzie indziej jest inaczej, lecz tylko tutaj mam w tej chwili bezpośrednie obserwacje.

Ludzie są już zmęczeni całym tym napięciem spowodowanym tym co się wokół dzieje. Nie mają już chęci i cierpliwości by zajmować się długimi i skomplikowanymi rozmyślaniami. Męczą ich długie przekazy i jakieś fundamentalne rozważania. Czy to filozoficzne, czy naukowe, a nawet w kwestii wiary. To było dobre parę lat temu.

Teraz ma być szybko, krótko i ekscytująco. Eksperci twierdzą, że bronią, która dziś potrafi zmienić bieg wydarzeń, jak te wspomniane wojny, czy obalanie polityków, jest mem internetowy – wzbudzający obrazek z dopisanym króciutkim tekstetm.

Liczy się tylko skandal i zbrodnia. No... może jeszcze seks i zagłada.

 

Tak więc porzucam chwilowo, do czasu jak się sztorm uspokoi i fale zmaleją do przyjemnego kołysania, pisanie o sprawach fundamentalnych i zasadniczych, przy których niestety trzeba poważnie się zastanowić. Na razie nikt tego nie chce. Przekaz ma być krótki, jednoznaczny i po prostu prosty.

 

&&&&&&&&&&&&&&&&

 

Gdyby tylko każdy wiedział, co w nim drzemie... A większość nie wie przez całe życie. I zamiast kimś są niczym. Ot kolejny zmarnowany Homo sapiens, myśli Stwórca i zaciąga się Niebiańskim Papierosem.

 

Reguły gry na całym świecie są dość proste – jesteś tym, ile jesteś wart.

 

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


 

Chcę mieć nowy statek. Nie z drugiej ręki, ale nówkę prosto ze stoczni. Wypasioną, nowoczesną nówkę. Z wszystkimi niezbędnymi bajerami.
Nie za małą, nie za dużą. Taką łajbę w okolicach 100 000 DWT. Myślę oczywiście o tankowcu dla ropy naftowej.
To będzie... zaraz... coś pomiędzy 80 a 150 milionów dolarów.
A teraz bomba – ja takiej forsy nie mam i nigdy nie miałem, a mimo to, nie fantazjuję o niebieskich migdałach i taki statek wkrótce będę miał.

Prowadzę już negocjacje z poważną hiszpańską stocznią na atlantyckim wybrzeżu. Trochę im nie idzie, portfel cieniutki, więc nie dziwota, że są poważnie napaleni.
Nie przeraża ich to, że ja, to raczej facet z ulicy, mało im znany i nie z branży. Przyjdzie czas, to mnie dokładnie sprawdzą i oszacują.
I nie tylko oni... nie tylko oni.
Stocznia, co jest standardem na całym świecie, oczywiście również nie ma forsy na moje zamówienie. A musi przecież zdobyć wszystkie te blachy, rury, kable, maszyny i urządzenia. Nawet młynek do kawy i obieraczkę do ziemniaków. Jednakże wcale się nie przejmuje.
Podpiszemy umowę, to forsa się znajdzie. I dla mnie i dla stoczni. Również dla wszystkich innych zamieszanych w ten projekt.

 

Cóż takiego czyni realnym, że taki gołodupiec, jak ja, może się porwać na budowę niezmiernie drogiego i wyrafinowanego statku za grubą setkę milionów dolarów?
Tu właśnie dochodzimy do mojej wartości potencjalnej.
Gdyż ja, niby człowiek z ulicy, bez pałaców, posiadłości i pojazdów klasy premium, mam bardzo, bardzo wiarygodny papier, gwarantujący mi tak zwany czarter, czyli przyrzeczenie stałego zatrudnienia, powiedzmy na pięć lat, z opcją przedłużenia na kolejne pięć lat, regularnego przewozu, załadunku i wyładunku ropy naftowej pomiędzy terminalem w porcie X na Zatoce Perskiej, a Europą – do wyboru – Rotterdam, Holandia, Le Havre, Francja, lub Wilhelmshaven, Niemcy, czy nawet Gdańsk, Polska.

To nie jest ważne, jak taki papier zdobyłem. Może powiedzmy, uratowałem syna szejka przed atakiem rekina, albo jeszcze coś w tym typie.
Ważne jest to, że stając się posiadaczem niby takiego świstka papieru, z zapisem paru ważnych słów i wiarygodnym podpisem, uzyskałem wysoką wartość potencjalną. Co najmniej 150 milionów dolarów, a jak przewiduję, to znacznie więcej.

Ten jeden papier, promesa czarteru, obietnica zatrudnienia i dużych zysków, praktycznie otwiera większość bankowych skarbców, skłonnych z ochotą zainwestować swoje pieniądze w pewną i zyskowną inwestycję.

Po paru tygodniach, może nawet dwóch, trzech miesiącach, gdy setki ludzi będzie wszystko sprawdzać potwierdzać i koordynować – mnóstwo pracy dla prawników, księgowych i finansistów – Bank, zostańmy w Hiszpanii, więc jeden z dziesięciu największych banków świata, otworzy mi linię kredytową, otworzy też stoczni, a także komu tam jeszcze będzie trzeba.

I robota ruszy.

Taki tankowiec swobodnie buduje się, oczywiście po zatwierdzeniu projektu, dwa lata. A jego żywot w dobrym zdrowiu szacuje się na dwadzieścia – trzydzieści lat. Tyle też lat może zarabiać dla mnie, albo, jak zdecyduję, dla innych.

Nie ma takiej siły, by fakt, że mam poważną promesę czarteru, czyli robienia pieniędzy, pozostał długo w tajemnicy. Wtedy właśnie najbardziej ujawnia się moja wartość potencjalna. Setki propozycji, zaproszeń na imprezy, ekskluzywne kolacje i cały ten fałszywy szpan, podobny do tańca os wokół pozostawionego pączka na talerzyku.
 

Od momentu złożenia podpisów i uściśnięcia dłoni prezesa banku S. staję się zadłużonym kredytobiorcą. Moja żona, na przykład, bardzo się kredytów boi. Staram się ją przekonywać, że jeśli nie jest się spadkobiercą rodzinnej fortuny, to współcześnie nie da się żyć bez brania kredytów. Nawet na najniższym poziomie ubóstwa. A w wysokim biznesie kredyty to taka codzienność, jak poranna kawa i siusiu po nocy.
W tym sektorze branży żeglugowej ze spłatami rat kredytowych będę się męczył przez średnio osiem lat. W tym okresie to bank, lub też inni inwestorzy, których bank zmobilizował, są faktycznymi właścicielami mojego statku.
Lecz gdy to się wreszcie skończy pozytywnie (ponowny uścisk prezesa), staję się jedynym właścicielem tankowca. Mogę go na przykład natychmiast sprzedać za około 50 milionów dolarów, co będzie moją premią po zakończeniu projektu.
Ryzyka są i wcale niemałe. Jednakże gdyby były naprawdę duże, to żaden bank na świecie łatwo by mi kredytu nie udzielił. Mogę statek już w pierwszym rejsie wpakować na skały, doprowadzić do poważnej kolizji w Kanale Sueskim, a nawet zostać porwany przez somalijskich piratów. Mogę też, co byłoby dosyć przykre, po pięciu latach czarteru, nie uzyskać opcji przedłużenia współpracy i denerwować się bez przerwy tzw. rynkiem spotowym, czyli kontraktami tylko na jeden rejs.

To już są momenty, gdy wartość potencjalna całkowicie uległa przemianie w wartość rzeczywistą.


 

Mała dygresja: wszystko co napisałem mówi o działaniu stuprocentowo legalnym. Obwarowanym międzynarodowymi przepisami i kontrolowanym przez surowe instytucje i władze. Nie ma tu miejsca na lipę i ściemę.
I wiemy wszyscy dobrze, że więcej i szybciej można zarobić, gdy tylko zechce się działać w obszarze kryminalnym, lub choćby o naruszenie prawa ocierającym się. Wystarczy choćby zorganizować karuzelę VATowską, albo mieć dobrych i hojnych kumpli wśród sprawujących władzę. Jak śp. doktor Kulczyk na przykład.
Lecz my nie chcemy kraść i oszukiwać. Mamy swoją godność i dumę.


 

***

 

Polska, nasza wspólna Rzeczypospolita, ma wielką wartość potencjalną.
Lecz niestety jest to naszym przekleństwem. Bo próbują od wieków dobrać się do tego ludzie, w tym niestety najbliżsi sąsiedzi, ludzie silni, potężni, bezwzględni i zdolni do najgorszych rzeczy.

Ten potencjał to strategiczne położenie. Dokładnie na przecięciu dróg i łańcuchów dostaw: wschód – zachód i północ – południe. To również wielki potencjał zasobów ludzkich. Polacy potrafią ciężko pracować i udowodnili nawet we wielu wysoko rozwinietych krajach, że są inteligentni, sprytni i pomysłowi. Oraz solidni. Czego o wielu innych narodach, szczególnie tych zepsutych dobrobytem, powiedzieć się nie da.

No i wreszcie nasze zasoby naturalne. Czegóż to my nie mamy? Zapewne przydałoby się znacznie więcej ropy naftowej i gazu, gdy na świecie węgiel popada w niełaskę. Lecz mamy za to dużo srebra i miedzi – metali strategicznych w epoce elektroniki. Nawet nieco złota mamy także. Jest u nas siarka, są różne sole. Polskie lasy to europejska potęga. Ziemi uprawnej też u nas nie brakuje i daje fantastyczne plony, lokując nas we wielu produktach rolnych w światowej czołówce.

 

Najprawdopodobniej wymieniłem tylko część polskiego potencjału i wielu z was mogło by jeszcze wiele dorzucić.


Natomiast to, co budzi mój niepokój, to to, że na świecie są potężne pracownie badawcze i analityczne, które wiedzą znacznie więcej o bogactwie potencjalnym Polski i cały czas dokładnie je monitorują. I jak się dobry klient pojawi, to jemu się część wiedzy sprzedaje, by sobie mógł swobodnie manipulować. Albo nawet kupić, przejąć, czy ukraść.
Bo generalnie światowe pijawki, czy to kapitalizmu, czy lewactwa pod szyldem neoliberalnym, spadkobiercy kolonializmu i komuny, potrafią tylko wysysać, jak wszystkie pasożyty, słabe organizmy.
Dlatego aby obronić swoje bogactwo, które na nas czeka, musimy stać się silni, tak silni, by byle skośnooki, lub czosnkowy kleszcz, także z sierpem, młotem i swastyką, nie mógł nas bezkarnie pokąsać.


Na koniec taka refleksja: - jaki jest prawdziwy potencjał kraju, jeżeli złodzieje i oszuści w ciągu minionych 8 lat rządów gangu Tuska, zdołali ukraść niemalże pół biliona złotych ( 500 mld PLN), a my właściwie prawie tego nie odczuliśmy, zaślepieni grillem, piwem, czyli sławetną ciepła wodą w kranie?

 

.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

Właśnie najnowsza SUPER-Nowina (albo super-news, dla anglojęzycznych).

Elon Musk już zdecydowanie ogłosił, że baterie litowo - jonowe, Li-Ion, będą zastępowane, przez tańsze i lepsze baterie sodowo - jonowe, Na-Ion.

Wydawało się, że zastąpienie litu cięższym sodem i mniejszą gęstością energii jest kłopotem, lecz nie dość, że sód jest o wiele łatwiej dostępny, to mimo cięższych ogniw, baterie mają być o 40% tańsze, szybciej się ładują, znacznie dłużej żyją, nie powodują tylu pożarów co Li i są lepsze w niższych temperaturach (same też się tak nie grzeją).

I najważniejsze - kto w okolicy ma sodu od cholery i trochę? No jak to kto - MY! Nasze NaCl - zwykła sól kuchenna chyba już tysiąc lat zaspokajała Europę. 

Wprawdzie Niemcy mają największą kopalnię, lecz my jesteśmy w Europie tuz za nimi.

 

Ps. Także czekamy na jeszcze lepsze baterie - grafenowe aluminiowo - jonowe.

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635648

@ Autor

W pierwszej wytłuszczonej części, mimo woli, pokazałeś mechanizm, który blokował Polakom opisywanie swoich doświadczeń na bieżąco. Tak samo wczoraj, jak i dziś, natłok wydarzeń blokował pracę mózgu, blokował możliwość interpretacji i sam proces twórczy. Stosownie do wydarzeń mamy zbyt ubogą literaturę okresu utraty państwowości. Literatura romantyczna uratowała polskie milczenie w tej sprawie, głos Wielkiej Emigracji rozbrzmiewał za granicą, w kraju było wielkie milczenie. Pozytywizm, to odreagowanie i w 1918 r. wielki wybuch - spełnienie marzeń o Niepodległości... I ponownie nieadekwatna do wydarzeń literatura. Ale tym razem mamy do czynienia ze zdławieniem wojną i PRL-em tego efektu wybuchu wielkich talentów, które uwolnił okres międzywojenny. Następnie komuna i zupełnie impotentna III RP.

Mamy więc wielkie bogactwo kulturowe i zupełnie nieadekwatną do tego literaturę. Obecny okres jest tak prymitywny, na każdym poziomie, że aż trudno uwierzyć. Są oczywiście perełki, ale większość przekazu, to literatura spod młockarni. 

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1635669

@ Autor

No właśnie, nad tym pytaniem: jak stać się silnym i świadomym, trudzimy się od czasu opanowania naszych mózgów przez komunę. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy dlaczego tak głęboko zakopano i tak skutecznie zakłamano Polskę międzywojenną? No bo właśnie II RP dawała odpowiedź na postawione w tekście pytanie. Jeżeli nie wrócimy do ciągłości, będziemy mieli taki sam status, jak państwa, które uzyskały państwowość po 1918 r. Zresztą, w Niemczech ludzie, nawet w wyższym wykształceniem sądzą że państwowość polska ma 70 lat. Tak wygląda ta UE. A więc szkoła, media i wolna wola mogą tu jedynie pomóc. Ba, ale jak w tym gnoju odnaleźć zapach prawdziwego życia i prawdy o sobie? 

Tekst bardzo pouczający.         

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1635672

Cześć

W tej intelektualnej dziurze o której piszesz, jest wiele przyczyn dziejowych, ale też psychologicznych. W pewnym momencie tłum rodaków uznał: ok, wiemy już dosyć, więcej nie potrzeba. To się chyba nazywa zadufanie - przekonanie, że już coś wie się na pewno i poza tym już nic być nie może. Więc 97% rodaków już po dorośnięciu swojej wiedzy nie pogłębia.

Ziemkiewicz to znowu trafnie uchwycił, biorąc od Aleksandra Fredry i jego "Pana Jowialskiego", zawierającą w krótkich słowach życiową filozofię typowego polonusa: - " Pić, jeść i pieniądze!"

A Ty byś chciał, że by tu nasze gremium zaczęło rozważać całkowicie metafizyczny okres II RP, gdzie chyba wszystko powstało jak w tej bajce - "stoliczku nakryj się".

Więc tak, jak tu w jednym komentarzu nieszczęśnik biadoli, i który pewnie jakoś się niczego nie dorobił, bo poza swoją bańką umysłową, przecież nic więcej nie może istnieć! I tak niestety myśli spora większość, więc nie ma d. - taki Morawiecki, czy Obajtek MUSI BYĆ ZŁODZIEJEM !!!

Zbudowałbyś coś w II RP z takimi ludźmi? Zastanawiam się tylko, czy to komuna tak cofnęła i uwsteczniła nasze narodowe zdolności i wiarę w swoje możliwości.

Uściski

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635718

@ jazgdyni
Problemem jest skąd Polacy mają czerpać siły witalne. Dziś gardłowanie i bezmózgowy wrzask mają zagłuszyć podstawową prawdę - prawdę, że my takich akumulatorów już nie mamy i dodatkowo jeszcze chcemy sobie kupić cudzą rzeczywistość. I dlatego wszystko się kończy dla nas kompletnym blamażem.  

Co do cytatu z Ziemkiewicza nt. szlachty. Jeżeli on to pisze poważnie, to jeszcze nie wyszedł z peerelowskiej narracji. Potrzeby czasów Fredry były zupełnie inne, niż dziś. W końcu ktoś tę polską cywilizację musiał stworzyć. Wielu powtarza, że to uczynił Kościół, ale dziś widzimy, że to nie jest prawdą. Cywilizację tę w pierwszym rzędzie stworzyła polska szlachta, a konkretnie połączenie  myśli piastowskiej z jagiellońską.   

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1635743

Gdyby tak rzeczywiście było, to wszystko było by piękne i proste. Bankierzy dają kasę bez zabezpieczenia bo ktoś pokazuje im papier...

A na papierze nie ma konkretnego kontraktu tylko coś co nie istnieje w zachodnim świecie ale Polska skundyś powtarza to i podpisuje na lewo i prawo, czyli... promesa! A co to za zwierzę ta nikomu prócz Polakom nie znana promesa? 

Czy jest w niej konkretny kontrakt z warunkami? Czy są wyszczególnione kary za każde uchybienie i niewywiązanie się? Czy jest zagwarantowana ściągalność tych kar... czyli... na czas bankowej pożyczki kalesony w zastaw? Złotą nicią szyte kalesony bo muszą być co najmniej 2 razy więcej warte niż pożyczka. Jak szejk swojego haremu w zastaw nie odda to czarno to widzę... oj czarno. Bankster nie dlatego jest banksterem że jest naiwnerem, tylko dlatego że wie na ile set sposobów twój biznes może nie wypalić, i na ile set sposobów potrafi się przed tym niewypaleniem zabezpieczyć.

No tak już kurde jest i inaczej się nie da. Nawet Musk musiał sam, swoimy ręcami zarobić biliony na PayPalu, zanim banksterzy zaczęli mu pożyczać na Teslę, Space X i na bateryjki z soli. 

No tak już kurde na tym świecie jest. Sorry Winnetou - business is business!

PS. By pozyskać Na z NaCl potrzeba jeszcze mieć CaCl2. Inaczej Na wyparuje bo sól (NaCl) topi się w zbyt wysokiej temperaturze. Nie wiem czy mamy w Polsce dużo CaCl2. Jeśli nie, to żeby nie wyjść na tym jak za czasów PRLu: wy nam dać węgiel my wam dać banana!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635703

Czy pan kiedykolwiek brał udział w jakichkolwiek poważnych operacjach biznesowych? Bardzo wątpię. Nie mówię oczywiście o kredycie kupieckim, z czym, pierwszy raz w życiu stykają się rzesze nowych polskich "biznesmenów" i prezesów jednoosobowych spółek.

To właśnie co pan napisał określa standardowy poziom wiedzy wszystkowiedzących rodaków. Klasyczny poziom przedszkolny.

Polak potrafi wymyślić coś genialnego, lecz już nie potrafi sprzedać tego. Wg. głównego narodowego hasła - wyżej dupy nie podskoczysz.

A fortuny, które realnie i namacalnie istnieją na świecie to sen, fantasmagoria i ewentualnie marzenie po wypiciu sporej ilości trunku. Niech mi pan tutaj raczej się nie wcina do dyskusji, bo tym razem nie prowadzę działalności edukacyjnej.

OK, widzę, że pan pisanie już opanował. Pora zabrać się za myślenie. To nie boli.

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635717

Tak brałem. Inaczej nie odważył bym sie skomentować. Jeśli piszę o temacie którego nie znam, to jasno to zaznaczam.

Opisany przez pana scenariusz czasami ma miejsce, ale tylko wtedy gdy bank jest również w to uwikłany i chodzi albo o wypranie brudnych pieniędzy, albo o wyłudzenie odszkodowania, albo o kręcenie lodów przez prezesa banku. Potencjalna strata banku nie ma wtedy znaczenia bo zainteresowani (w tym urzędnicy banku) zarabiają na czymś innym.

Bywa też że bank, zwłaszcza państwowy, ulega naciskom polityków na udzielenie pożyczki, ale nigdy nie ma to miejsca kiedy jakiś szarak z ulicy taki jak pan albo ja, o taką pożyczke się staramy. Tutaj dopiero trzeba mieć układy!  Jeśli zaś taki bank nie jest bankiem państwowym, to nigdy w to nie wejdzie jeśli nie dostanie gwarancji rządowych. No bo przecież od pana ich nie uzyska? 

Proszę informować nas o postępach w negocjacjach i napisać jaka będzie nazwa statku. Trzymam kciuki i z przyjemnością wpadnę na uroczystość jego chrztu i wodowania.

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635779

Nieco już w felietonie zdradziłem i nie zamierzam niczego szczegółowo wyjaśniać.

Powiem tylko teoretycznie - jaką wartość może mieć promesa, jeżeli podpisuje ją i wystawia ją na przykład Shaikh Talal , szef grupy KPC, gdzie ja w podległym KOTC spędziłem 6 lat.?

Pzdr

Ps. W Europie oni wolą się nazywać Q8

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635823

Przeczytałem jeszcze raz uważnie. To bank buduje ten statek dla siebie... wróć... bankowi zbudują statek i poprowadzą biznes inni, w tym pan, aż do czasu gdy ten statek bankowi nie zwróci się z nawiązką.

Nie muszę też czytać "promesy". Doskonale wiem co w niej jest napisane. A jeśli jeszcze nie jest, to będzie, zanim pierwszy czek zostanie wystawiony. Proszę uzbroić się w cierpliwość i przygotować na masę niespodzianek. 

No i ten "szejk" który za tym stoi wraz ze swoimi biznesami które robi przez dziesiecilecia, pewnie z tym i z innymi bankami... A pan przekonuje nas w artykule że my wszyscy możemy tak sobie wejść prosto z ulicy, bez własnego szejka ale z promesą od Kazika i dostaniemy kasę na nasze marzenia. Jedyne co nas przed tym powstrzymuje to strach przed zaciągnięciem kredytu... 

No nic, czasem i pomarzyć jest fajnie... Lepsze to niż wiecznie płakać :-)

Vote up!
1
Vote down!
0
#1635843

Znam wielu Polaków, którym nawet nie chce się schylić po złotówkę.

Lecz marudzić będą na każdy temat.

 

Ps. Zdradzę - na protekcję bogacza, czy innego szejka, trzeba ciężko zapracować. A to takie przykre i męczące, prawda?

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635853

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635710

Bo przecież, mimo oficjalnego wzrostu gospodarczego, wielu tyrało za 5 zł/h. a nawet za 3 zł/h. od wielu lat. Bez szansy na lepszą kasę ( no chyba, że emigruje ).

Czytałem kiedyś - jakoś tak w 2014 roku - zestawienie pokazujące stosunek płac do PKB kraju.

W Niemczech wynosił on 65 pkt., w Szwecji ( najwięcej ) - 75 pkt, a w Polsce coś około 48 pkt.

To oznaczało, że przy gospodarce uczciwej jak w Niemczech, Polacy średnią płacę w 2014 roku powinni mieć na poziomie 5400 zł.

A mieli na poziomie 4000 zł. i było to ogłoszone jako wielki sukces.

 

Obecnie Polacy odczuwają dekolonizację naszych dochodów właśnie poprzez szybki wzrost średniej płacy.

Wielu powie, że to nie miarodajne, ale niby co jest bardziej miarodajne ?

Ta obecna zmiana może wryć się głęboko w psychikę Polaków i zostać w niej wyrządzając trwałe zmiany, które kilka lat po ewentualnym powrocie do władzy zdrajców z totalnej opozycji, zaowocują bezprecedensowym zwycięstwem formacji narodowych, przy bardzo wysokiej frekwencji wyborczej.

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635712

- wespół z polskimi zdrajcami i szmalcownikami - trwał rozbiór Polski.

Nigdy by do tego nie doszło gdyby Naród Polski posiadał masowo broń palną. Tusk i ta jego reszta bandy zostali by zabici.

Brakowało wtedy "iskry" i broni palnej jak przywieźli ciała po zamachu ze Smoleńska.

Vote up!
4
Vote down!
-1

Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

#1635713

Tak było. Wcale nie zamierzam zaprzeczać. Tylko niestety nie słyszałem powszechnego oburzenia, nie słyszałem - Łapać złodziei! - wszyscy uszy po sobie i tylko wzdychali. Albo wyjeżdżali za chlebem.

Więc, jako, że reakcji nie było, to jak mówić o bolesnym i powszechnym odczuciu? Panowała mentalność niewolników. Brak ambicji, brak inicjatywy - ludzie bali się wziąć swój los w swoje ręce. Godzili się całkiem spokojnie na te 4000 i jednak ktoś szedł pracować za te 5 zł/godz. Dopiero teraz, od jakichś 3 - 4 lat nikt nie tknie się najprostszej pracy poniżej pewnego pułapu - powiedzmy 20zł/godz. Duma i godnośc dopiero teraz się odradzają. Tak jak poczucie własnej wartości.

Vote up!
1
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635719

W mediach sukces od rana do wieczora, a ten bez pracy to nieudacznik - przecież tak Tusk nazwał bezrobotnych.

Protestować ? Wyjść i pokazać się jako nieudacznik ?

W dużych miastach jeszcze jakoś to szło z zarobkami. Wielu z prowincji urządziło sie w takim mieście - kredyt na wszystko, klatka królicza w bloku na ogrodzonym osiedlu i pensja w korpo 3200 na łapę... i kredytem na 30 lat.

Dla nich sukces - jak w telewizji, w serialach i w programach śniadaniowych.

Pozostali mieszkańcy małych miasteczek skazani byli na pracę za 5 lub nawet 3 zł/h. No chyba, że bilet do UK ? I wielu tak zrobiło.

Nie chcą dziś wracać, bo pamiętają z jakiego syfu wyjechali.

Nie dociera do nich, ze zmieniło się na lepsze. Bo niby jak ma dotrzeć ? TVN wciąż napierdala propagandę klęski.

Jak nieraz słucham tych ludzi, to jedyne co mają do powiedzenia to "tragedia gospodarcza, koszmarne zadłużenie i wszystko lada chwila padnie". Takie informacje mają tam zagranicą.

Nasz rząd olał politykę informacyjną i przegrał dusze emigrantów. To jedna z klęsk i grzechów głównych PIS. Emigranci pierwsze lata spędzili na zmywaku, ale teraz wielu z nich ma doświadczenie w firmach, wielu na stanowiskach kierowniczych. Wielu własne firmy.

Gdyby wiedzieli, ze teraz w Polsce jest inaczej, że warto zaryzykować biznes w ojczyźnie, to można by wygrać z postkomuną pasożytującą na Polsce.

Ale może PIS tego nie chce ?

Przecież postkomuna to spory odsetek pisowców.

 

 

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1635726

Chinczycy od 10 lat pracowali nad bateriami sodowo jonowymi i juz uruchomili ich produkcje. To bylo nie zwiazane z motoryzacja. Im chodzilo o skladowanie energii z elektrowni wiatrowych i paneli slonecznych w indywidualnych gospodarstwach domowych. Oni twierdza ze w przyszlosci bedzie w kazdym gospodarstwie magazyn energii z bateriami sodowo litowymi. Zalaczony film jest prezentacja tych baterii w jezyku chinskim z napisami po angielsku:
https://www.youtube.com/watch?v=LxKtCquWx5c&t=343s
W Polsce kolo Wroclawia firma LG Chem zbudowala wielka fabryke ogniw litowo jonowych. Czy oni beda mogli produkowac baterie sodowo jonowe? To jest pytanie. Czyzby Chiny nas wszystkich wyprzedzaly juz o conajmniej dekade?  Wedlug danych ktore przedstawia film 160Wh/kg uzyskiwany ladunek z litowo jonowych te sodowe beda przekraczaly.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

JanStefanski

#1635721

Ilez to bylo fanfaronady na temat "Polskiej technologii produkcji grafenu" pare lat temu i coz, na potencjalnej wartosci wszystko cichutko bez rozglosu umarlo smiercia naturalna. Niektorzy sie dziwia dlaczego polska nauka ciagnie sie w ogonie w zakresie patentow i wynalazkow? Ano jestesmy dobrzy w tworzeniu legend, ale jak przychodzi do pokazania swiatu wychodzi jak zwykle klapa. Dlaczego akurat przypominam o grafenie? Powod jest prosty, wspomniany przez autora wynalazek baterii sodowych ma wlasnie z grafenem zwiazek. W tych bateriach grafen jest stosowany jako anoda, natomiast katoda jest kompozyt zwany prussian white. Gdyby ci ktorzy zajmowali sie kiedys grafenem byli rzeczywistymi wynalazcami to by dzisiaj moze Polska posiadala patenty na te baterie. Niestety to sa tylko pobozne zyczenia. Jestesmy specjalistami w kupowaniu licencji i offsetow. Mamy potencjal teoretyczny jak tez niektorzy twierdza nawet panstwo teoretyczne. Mysle ze czas to dostrzec i zaczac dzialac, bo zarowno ci z prawej jak tez zlewej ostrza sobie na nas zeby, jak to juz robili w przeslzosci.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

JanStefanski

#1635727

Recepta na sukces jest wyjątkowo prosta. Odrzucić obecny socjalizm i... Wilczku wróć!

Rząd nie może dusić firm, zwłaszcza młodych, przepisami i podatkami. Kilka dni temu byłem na pokazie polskich drukarek przemysłowych 3D, w Stanach. Składam im zamówienie. Chłopcy nawet dobrze sobie radzą. Produkt mają bardzo dobry i wyraźnie wiedzą że zapewnienie serwisu jest tutaj kluczowe. Działają dopiero od około 5-lat a już są w Ameryce. Natomiast nie chcą by o nich głośno w Polsce mówić bo obawiają się że efekt będzie odwrotny - skarbówka weźmie ich na tapetę.

Powstała też w Polsce firma z ogromną przyszłością która będzie produkowała ogniwa słoneczne z perowskitów. Polska myśl techniczna choć niezupełnie powstała ona w Polsce. Jeśli ktoś nie wie co to takiego to polecam poczytać. Naprawdę ogromny potencjał. 

Takich firm jest wiele, a zasada jest jedna: trzymać się z dala od państwa i rządowych zamówień które i tak nie zostaną dotrzymane a zbankrutują firmę. Polacy już nauczyli się jak tworzyć firmy i robić biznes. Czas by państwo nauczyło się jak tych firm nie drenować do samego końca.

A ja przyglądam się i czekam kiedy nastąpi taki czas, że rzeczywiście będzie miało sens przenieść swoją firmę do Polski, ale tak by tam budować jej przyszłość a nie wskakiwać na chwilę żeby sie nachapać zanim cię dopadną. Wciąż nie tracę nadzieji...

Vote up!
1
Vote down!
0
#1635782

Panie Krzywousty, piszesz pan prawdę ale administracja czyli biurokracja jest z dawnego komunistycznego naboru. Nie można zrobić reformy ad hoc. Polacy to mądry naród ale infantylny, generalnie ma się rozumieć. Na pocieszenie cały świat jest zdziecinniały a szczególnie młode pokolenie. Pierwsze to co trzeba zmienić to prawo fiskalne, handlowe, wzmocnić prawo własności intelektualnej itd. Próbuj pan.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635921

W wielkim businessie to jest tak, na przykładzie mojego znajomego a i waszym uszom jego nazwisko się obiło bo inwestował tez w Polsce. Dawno, dawno temu rozpoczynaliśmy raczkowanie w USA. Mój znajomy budował garaże, o przepraszam Żyd, Polak a Dawid mu było. Ruszyliśmy z kopyta po 10/12 godzin dziennie a Dawid splajtował. Ja i mój kolega Gregory spotykamy Dawida po czasie. I co, a nic wziąłem pożyczkę na drugi interes. Dali?!Teraz Dawid kupuje ale nie za swoje. Po jakieś 5 latach słyszymy,Dawid kupuje wieżowiec. Powoli nadchodzi kryzys budowlana i pożyczkowy/banka/ a Dawid na 5 minut przed tym sprzedaje wieżowiec.  Ja pytam Grega gdzie Dawid aaaa inwestuje w Polsce. Spotykamy go po czasie i pytamy skąd miałeś pieniądze by stać się milionerem?/ bankrutował kilka razy a startował od zera/. On odpowiada lakonicznie ze nigdy się nie używa swoich pieniędzy do wielkiego businessu a niech  Bank ryzykuje tylko trzeba go przekonać! On jest zainteresowany by szedł dobrze. Reszta instytucje nawet bankowe są ubezpieczone ale to drugi temat na pogadankę ze w USA pieniądze leżą na chodniku tylko nie dla wszystkich. Zaznaczam wszystko zgodnie z prawda bez kantów i legalnie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635799

Witam

Właśnie tak się na świecie dzieje. Przeciętny Polak, zawsze nieufny i jak to się mówi - nie za bardzo przedsiębiorczy, nie ufa i nie ma odwagi skorzystać z poważnego inwestora. No bo taki zaraz go okradnie. I jeszcze nie pojmuje co to jest bank inwestycyjny. A każdy poważny i duży bank takim jest.

Przez tę nieświadomość Polaków tak wspaniale mogło Art B lody kręcić. Jak widać, wielu niczego nie nauczyli.

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635825

"Dawid kupuje ale nie za swoje", zgadza sie, ale ten Dawid nie powiedzial Ci wszystkiego. Kazdy emigrant ktory przyjezdza do USA pochodzenia zydowskiego dostaje startowy kapital ktorego Ty nie dostales. Malo tego, jak on w pierwszym byznesie splajtuje, to dostaje nastepny, az w koncu mu wyjdzie. Tym sie roznimy, ze my musimy zakasac rekawy, tylko ci ktorzy po transformacji mowili jak Kulczyk ze pierwszy milion trzeba ukrasc mieli z czego startowac. Taka jest rzeczywistosc niestety. Historia nas pozbawila majatkow. Nie dorobilismy sie ani na lichwie ani na rabunku kolonialnym.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JanStefanski

#1635835

A ja mam do ciebie Norec pytanie: jeśli tak jest jak piszesz, to dlaczego nie bierzesz pożyczek i nie stajesz się milionerem?

Aaaa... bo ci nie dadzą? I rest my case.

PS. Dlaczego nie dopisałeś że każdą transzę pożyczki Dawid dostawał pod zastaw tego co już miał? Tak, to prawda, biznes robi się cudzymi pieniędzmi. Ale za te pieniądze zastawia się własne rucho i nierucho-mości. Przynajmniej przez wiele pierwszych lat biznesowania.

PS2. Podaj nazwę tego banku. Potrzebuję kilku milionów i jednego banku frajera. Do tej pory miałem pecha skoro wszyscy oprócz mnie dostają jedynie na ładne oczka... Może w twoim banku szczęście mi dopisze?

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635837

Może wysoko się cenisz, lecz w świecie to inni muszą ciebie wysoko cenić. A na to niestety trzeba zapracować. I wtedy ocenią ile na prawdę jesteś wart. Głównie najprościej - policzą, co już zarobiłeś, albo jako rokujący start-up, co masz w głowie, lub jeszcze inaczej - czy to własnie ty jesteś ten Krzywousty - ekspert w swojej branży.

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635854

Jeszcze nie spotkałem banku ani funduszu inwestycyjnego, ani nawet indywidualnego inwestora który przedkładał by "cenienie mnie" albo moje doświadczenie czy potencjał mojej firmy, ponad twarde dane, cash flow, konkretne zamówienia (nie te obiecane) i zdolność ściągnięcia ze mnie bądź z firmy pożyczki której udziela. Co innego z wejściem w partnerstwo w zamian za kasę, ale banki w to się akurat nie chcą bawić a i my o tym nie mówimy. Znam też kilka polskich prywatnych przedsiębiorstw (byłych polskich), które zostały bezpardonowo przejęte przez duże firmy niemieckie. Nawet jedna z nich jest z pańskiej działki - produkuje wielkie jachty. W momencie najmniejszych trudności z płynnością finansową niemieccy dystrybutorzy odcinali Polaków od rynku i składali propozycje nie do odrzucenia. Otwieramy wam znów rynek, dajemy zamówienia, ale w zamian chcemy 80% firmy. I dostawali bo żaden bank nie był tak wspaniałomyślny jak pański i nie zwiększył tym firmom kredytów choć do wielu banków pukali. I znowu nic tu nie jest wyssane z palca - w jednej z tych firm byłem mniejszościowym udziałowcem.

Jeśli chodzi o zapracowanie sobie "swojej wartości" u szejka, to mało kto ma tę możliwość. Dzisiaj w świecie wielkich korporacji, prezesi których się poznaje i z którymi lub dla których się pracuje zmieniają się jak rękawiczki. A kiedy już wylecą z firmy, to sami szukają szejków którzy im pomogą stanąć na nogach. Firm prywatnch, gdzie właściciel człowieka doceni dzisiaj jest już na zachodzie jak na lekarstwo i z każdym dniem ubywa.

Dlatego jeśli miał pan to szczęście które nam pan opisuje, to trzeba się go trzymać ale nie uogólniać na cały świat. To jest po prostu jak z bajki o Kopciuszku. Raz na milion się przytrafia...

No i proszę nas tu na bieżąco informować o postępach bo ktoś musi trzymać za pana kciuki! 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635901

No niestety kompromituje się pan coraz bardziej. Proszę przestać, póki czas.

Wrzuca pan angielskie zwroty, jak cash flow, widocznie nie mając pojęcia co to jest i nie znając polskiego - płynność finansowa. Pewnie też kredyt operacyjny pan myli z kredytem inwestycyjnym.

Jak dotychczas udowadnia pan, jak mały Kazio, że cienki pan w tej dziedzinie.

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635954

Panie Krzywousty głupkowato pan pytasz tak jakoś jak politruk sowiecki. Ja nie narzekam, dobrze stoję. Do businessu trzeba mieć wyobraźnie, niekoniecznie kalkulacje ale się przyda żeby swojego nie stracić i znać banki co chcą pozbyć się gotówki. Czyli zarobić. O zastawie decyduje Prezes Banku. Popytaj jak to w Polsce było za Balcerowicza. Co do P.S.2 to masz nazwę: Bank Zbożowy i nie zapomnij powiedzieć Prezesowi  ze działasz z polecania Norec Norac Kos hasło Dyzma.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1635918

W starożytności za największe źródło wolności uchodziła samowiedza, w średniowieczu - samodyscyplina, w nowożytności - samostanowienie, zaś współcześnie - samozadowolenie. Pierwsze wyzwala rozum, drugie ducha, trzecie wolę, zaś czwarte - żądzę pozbycia się trzech pozostałych.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1635915

BRAWO !

Vote up!
0
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1635956

- co do nieufności Polaków do inwestycji kredytowych to proszę się nie dziwić.

Mam identyczne podejście oparte na szczęście na cudzych doświadczeniach n.p. Bank zażądał natychmiastowej spłaty kredytu udzielonego na inwestycję biznesową !!! - kredytobiorca nie miał tych zainwestowanych pieniędzy i o mało nie doszło do licytacji komorniczej jego domu i majątku. Była to znaczna kwota.

Ten "kredyt" wyglądał jak celowa zasadzka !!!! sprawę znam z bardzo bliska - nie z mediów.

Tak się składa że temat dotyczył być może Twojego kolegi z branży, który kredyt wziął na inwestycję w armaturę wodną na Pomorzu. To było za rządów PeO.

Takiej bandy złodziei i TW-u z WSI i byłych SB w strukturach finansowych nie było nigdy w polskiej historii.
Cała afera SKOK została przygotowana wykonana właśnie przez tych agentów. To są w znacznej części ci sami ludzie od afery "Art Be" i częściowo z afery FOZZ !!!

Sektor bankowy to jeden niezlustrowany i nie zdekomunizowany przestępczy gang gdzie reform nie było żadnych !!!!

Może dodam że podejrzane i niezrozumiałe dla wielu zezwolenie na działanie prywatnych firm udzielających krótkoterminowych pożyczek na wysoki procent - umocnił nieufność ludzi do instytucji bankowych bo oni działali i działają na pograniczu mafii.
To Państwo Polskie jest temu winne i to również obniża i poziom wiarygodności całego Państwa bo obywatele czują się niepewnie jak w "mętnej wodzie".

Tego nikt nie naprawia i nie ma zamiaru tak jak i prawa bankowego aby pozostawić kanały do wyprowadzania pieniędzy z systemu.
Piosenkarz Paweł Kukiz reformuje prawo w Polsce bo minister głąb kapuściany zajmuje się prywatą i nie można nawet dać mu "kopa w d*pe" na pożegnanie bo Rząd upadnie.

Patologia "trwa mać".

Vote up!
1
Vote down!
-1

Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

#1636248

- Piotr Polaszczyk i Mariusz Gazda - to byli pracownicy w zarządzie Stoczni (chyba w Gdańsku - sprawdzę bo mam na komp. wszystkich członków zarządu i ich następców spółek państwowych). Chyba więcej pracy wykonuje niż te polskie cioty ze Służ Specjalnych.

Tej SB-eckiej i TW-u gangreny i szamba nikt w Polsce nie oczyszcza. Zapłacimy za to wszyscy - rozbiorem Polski.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

#1636249