Dlaczego nie polecimy w kosmos?
50 lat temu człowiek stanął na księżycu. Było to tak dawno że Neil Armstrong zmarł ze starości. Dziś 1/3 Europejczyków jest głęboko przekonana że transmisja telewizyjna była oszustwem. Naukowcy uważają ten trend za irracjonalny, ale czy naprawdę jest pozbawiony sensu?
50 lat to okres gdy jako Polacy i jako ludzkość słyszeliśmy tysiące, jeśli nie miliony oficjalnych kłamstw serwowanych przez najróżniejsze elity za pomocą specjalnie do tego przeszkolonych dziennikarzy. Większość z nas pamięta zapewne euforyczne opowieści prasowe i telewizyjne po upadku komunizmu, jak to będziemy bogaci wszyscy i jak wspaniale rozwinie się nasz świat. Po 20 latach okazało się że padliśmy ofiarą świetnie zorganizowanego oszustwa, w którym rola dziennikarzy nie polegała na prymitywnym kłamaniu ale na inteligentnym pomijaniu ważnych informacji. Czasami też, jak na przykład w czasie referendum uwłaszczeniowego w 1996 roku dziennikarze wykonali gigantyczną pracę by zniechęcić ludzi do udziału w nim, dzięki czemu władza otrzymała legitymację społeczną do rozkradzenia tego co się dało. Podobnie gigantyczną pracę wykonali dziennikarze pragnący usprawiedliwić zemstę Amerykanów na islamistach za atak na WTC. W odwecie za kilka tysięcy zabitych wymordowano kilkadziesiąt milionów mieszkańców Bliskiego Wschodu, zniszczono kilka krajów, zarobiły na tym tylko koncerny naftowe i banki.
Z takimi samymi problemami mamy do czynienia gdy systemem zorganizowanych kłamstw występuje w korporacjach farmaceutycznych, spożywczych, chemicznych, komunikacyjnych itp. Według badań 30 procent wypowiedzi ludzi we wszystkich dziedzinach życia to kłamstwa. Nie wiemy jak było kilkaset lat temu, ale prawdopodobnie wiele się nie zmieniło. Kiedy rozmawiam na ten temat z ludźmi prawie wszyscy uważają że tak właśnie ma być, system jest optymalny i nasze zachowania najlepiej są dopasowane do przetrwania w nim. Ale przetrwanie w systemie i znakomite dopasowanie jest wartością jedynie wtedy, gdy system trwa w tym samym środowisku. Kiedy środowisko zaczyna zmieniać swe właściwości, system musi się dopasować albo przestanie funkcjonować.
Tu właśnie stajemy przed fundamentalną zmianą. Żyjemy na ziemi a spoglądamy w kosmos. 50 lat temu mieliśmy potężną motywację więc kilkoro z nas stanęło na księżycu. Od tamtego czasu napięcie zelżało i motywacja się rozmyła. Dzisiaj chcemy dobrego jedzenia, smartfonów, samochodów i rozrywki. Otrzymujemy to w takiej obfitości że coraz trudniej jest się ich pozbyć gdy się nam znudzą.
Zaczynamy wierzyć w sztuczną inteligencję i w to że ona nas wyniesie do gwiazd, ale sztuczna inteligencja nie ma żadnego powodu by to robić. To człowiek musi wyznaczyć cel i pilnować jego realizacji. Kiedy jednak widzimy jak wygląda nasz świat i jak jesteśmy zakłamani, warto zadać sobie pytanie – czy chcemy wywieźć nasze zakłamanie i wszystkie ludzkie defekty w kosmos?
Ostatnią nadzieją ludzkości po wycofaniu się wielkich państw z planów podboju kosmosu jest Elon Musk, dla niektórych postać niemal mistyczna, prorok jakiś albo coś takiego. Wysłał w kosmos samochód i jest to źródło wizerunkowego orgazmu. Ale rok temu dopuścił się oszustwa, podając do publicznej wiadomości chęć wykupu akcji własnej firmy, co doprowadziło do wzrostu ceny. Akcji nie wykupił i prawdopodobnie dobrze zarobił na swoim działaniu. Zapłacił jakąś karę, ale na pewno dobrze ją wkalkulował.
Problem w tym, że pan Musk chce ciągnąć za nami w kosmos wszelkie nasze niepełnosprawności społeczne, takie jak kłamstwo i złodziejstwo. Z liberalnego i kapitalistycznego punktu widzenia złodziejstwo to najefektywniejszy sposób realizacji maksymalnego zysku przy zainwestowaniu minimalnego nakładu kosztów. Jednak jest to słuszne wyłącznie na poziomie ekonomii, gdzie ludzie posługują się medium władzy i pieniądza. Ale na tym poziomie działania cały czas napotykamy na konflikty, bo mimo zastosowania zaawansowanej retoryki i narracji o konieczności dziejowej akceptowania kłamstw i złodziejstwa i mimo tworzenia instytucjonalnych mechanizmów utrzymywania niewolników w posłuszeństwie – system kłamstw i złodziejstwa ciągle się sypie a okradzeni starają się o zdobycie okazji do odwetu. Biorąc udział w tej grze trudno wyobrazić sobie zmianę reguł.
Kiedy jednak zastanowimy się nad systemem społecznym i całą dostępną komunikacją, staniemy przed fenomenem religii i jej funkcji systemowej. Niestety, współczesna nauka posługuje się bardzo prymitywnym paradygmatem ateistycznym. W bardzo wielkim skrócie paradygmat ten, biorący się z koncepcji brzytwy Ockhama zakłada, że byty uznane przez nas za urojone nie istnieją. Wysnuwa się stąd założenie o nieistnieniu Boga i nierealności założeń religijnych, między innymi zakłada się względność podstawowych przykazań dotyczących moralności, zakłada nawet tezę o spisku kapłanów którzy stworzyli religię dla manipulacji społeczeństwem. Dzięki temu można było przepchnąć tezy, które doprowadziły do zrelatywizowania przykazań.
W ciągu dwóch milionów lat nasi przodkowie przeżyli wiele różnych sytuacji społecznych, które pozwoliły wybrać optymalne działania. Takie optymalne działania sprawdzające się uniwersalnie i pomagające uzyskać najlepsze rezultaty nazwiemy algorytmami. Algorytmy te uzyskały status metafizyczny dzięki wprowadzeniu koncepcji obserwatora zewnętrznego wobec systemu społecznego. Należy pamiętać że ostatnie dwa do trzech milionów lat systemy społeczne były rozproszone i dotyczyły liczebności, które dzisiejsza socjologia nazywa małymi grupami społecznymi. Dopiero ostatnie kilkadziesiąt tysięcy lat to wielkie grupy i pionowy system sprawowania władzy.
Samo istnienie koncepcji Boga stanowi przesłankę tezy że algorytmy społeczne zebrane w spójny zestaw są jednocześnie narzędziem poznawania środowiska przez system i tworzenia skutecznych sprzężeń służących korzystnym zmianom.
Od połowy drugiego tysiąclecia naszej ery zmieniono zasady gry. Kradzież uznano za najskuteczniejszy sposób akumulacji kapitału i zaczęto podważać sens algorytmów. Aby to osiągnąć zaatakowano religię i uznano ją za główną przyczynę zła istniejącego na świecie. Kłamstwo i złodziejstwo istniało wcześniej, ale było nazywane złem właśnie przez religie, od teraz zaczyna się je nazywać dobrem.
Religia składa się bowiem z dwóch komponentów, narracji i algorytmów. Narracja służy ubarwieniu algorytmów, słabością jej jest brak spójności, który to brak był wykorzystywany przez atakujących. Na przykład jednym z głównych argumentów wrogów religii była teza że dziewica nie może urodzić dziecka. Teza ta ciągle jest używana przez ateistów mimo wysokiego zaawansowania programów in vitro.
W przypadku kradzieży podnosi się taką kwestię, że w niektórych kulturach nie ma zakazu takich działań, Kossecki p odaje tu kulturę tybetańską występującą w Polinezji. Miejscowe plemiona nie zakazują kradzieży, ale nie muszą tego robić gdyż wszystko jest własnością grupy i nie da się niczego ukraśc.
Prowadzę badania nad złodziejstwem od siedmiu lat i jedynym uzasadnieniem dla legitymizacji europejskiego, cywilizowanego złodziejstwa jest bajka o pszczołach Bernarda de Mendeville'a. Autor opisuje ul, w którym nie ma kradzieży, przekupstwa i innych wynikających z tego problemów. Po pewnym czasie ul staje się wymarły, bo zaczyna brakować motywacji. Pokrywa się to w pewien sposób z badaniami na populacjach myszy, które w idealnych warunkach degenerują się i wymierają.
To właśnie mogłoby dotyczyć także nas, ale na szczęście posiadamy zdolność komunikacji na poziomach wyższych niż władza, pieniądz i piękno.
Doszliśmy właśnie do kresu samooszukiwania. Dookoła nas jest bezkresna przestrzeń a my chcemy zapełnić ją zakłamaniem, oszustwami i samouwielbieniem. Działa to na ziemi – uważamy – zadziała wszędzie.
Nie zadziała.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 893 odsłony
Komentarze
ehem...
24 Lipca, 2019 - 01:22
ehem...
atak na WTC. W odwecie za kilka tysięcy zabitych wymordowano kilkadziesiąt milionów mieszkańców Bliskiego Wschodu
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin