Czwarty wykład socjologii złodziejstwa. Ćpuny, złodzieje i prawda.

Obrazek użytkownika Leszek Smyrski
Idee

Istnieją w kondycji ludzkiej obszary szczególnie plugawe, które jednak mają potężną moc przyciągania. Jeden z nich to narkomania. Bardzo krótki okres fascynacji i zauroczenia zmienia się niepostrzeżenie w ciągłą udrękę, podczas której zanika człowieczeństwo. Pierwotne, prymitywne instynkty wychodzą na wierzch i kłopoty nadciągają ze wszystkich stron. Co najciekawsze, zaawansowany ćpun przestaje wierzyć w trzeźwe życie.

Marek Kotański stworzył w Głoskowie pierwszy ośrodek dla narkomanów, gdzie oni sami zbudowali ścieżkę powrotu do życia. To nie żaden egzaltowany patos ale prosta praktyka. Ci którzy przeszli ścieżkę żyją, ci którym się nie udało umarli. Zasad było mało, były proste, życiowe. Ale jedna była najważniejsza – mówić prawdę. Niezależnie czy dotyczyło to zgaszenia światła, zapalenia papierosa, czy zakazanej miłości, mówienie prawdy przywracało zdrowie, kłamstwo zabijało.

Niklas Luhmann nigdy nie słyszał o Monarze, był niemieckim urzędnikiem i profesorem akademickim. Kiedy rozwijał teorię systemów, prawda jako medium komunikacji ujawniła mu się dlatego, że jest tym medium, o czym świadczy historia nauki i rozwój metodologii. W przedstawionym przeze mnie modelu ma jednak szczególne znaczenie, ponieważ przywraca życie, ewangelicznie zaś wyzwala. Ewangelia Jezusa jest jednak zepchnięta współcześnie w kąt, nawet przez wyznających jego imię. Monarowska droga trzeźwości jest zaś zbyt trudna dla zachodnioeuropejskiej medycyny, dlatego używają substytutów farmakologicznych. Farmakologia ułatwia zagłuszenie problemów lecz ich nie rozwiązuje. Ale życie wcale nie jest łatwe, tak naprawdę nie ma żadnego powodu, aby miało być łatwe. Paradoksem jest wręcz fakt, że jeśli ktoś chce sobie ułatwić, zwykle sobie utrudnia. Ten paradoks wpisuje się wręcz idealnie w formułę podwójnej kontyngencji.

Gdybyśmy kiedyś poznali wartość prawdy dla jakiejś konkretnej funkcji jakiegoś systemu, na przykład wyroku sądowego, informacji prasowej albo przyjacielskiego zwierzenia, moglibyśmy precyzyjniej opisywać pewne stany rzeczy. Jednak nawet nie dysponując taką wiedzą możemy pokusić się na sformułowanie pewnych hipotez.

Jedną z najważniejszych, jakie udało mi się sformułować na podstawie wielu rozmów, obserwacji długofalowych skutków działań, analizy historii życia znanych mi osób, treści artykułów prasowych, forów internetowych, toczących się latami dyskusji z tymi samymi osobami i w końcu z działalności w organizacjach pozarządowych i intensywnego ostatnio kontaktu z urzędnikami, jest taka teza:

Człowiek, którego życie oscyluje wokół pewnej wartości na osi prawdy zwykle uważa, że ta wartość jest najwyższa z możliwych. Jest w stanie bardzo wyraźnie dostrzec różnicę między swoim poziomem a poziomami niższymi. Bardzo trudno mu jednak uwierzyć, że istnieją poziomy wyższe. Stąd komunikacja przez medium prawdy jest tak mało popularna.

Jednym z tematów dysput socjologicznych ostatnich czasów jest ubolewanie nad bardzo słabym poziomem zaufania społecznego w Polsce. Wielu utytułowanych uczonych proponuje coś w rodzaju pozytywnego nastawienia do rzeczywistości, i jest to oczywiście jak najbardziej słuszne. Jednak prawie wszyscy ignorują podstawowy i najbardziej oczywisty problem, drugą stronę kontyngencji. Poziom prawdy w niektórych dziedzinach życia jest tak niski, że okazywanie ufności jest zaproszeniem dla złodziei. Więcej na ten temat przeczytać można w książce Kazimierza Poznańskiego „Wielki Przekręt. Klęska Polskich Reform”. 

 "Przedmiotem książki jest proces półdarmowej wyprzedaży większości polskiego majątku obcym inwestorom. Nazywam tę operację "wielkim przekrętem", gdyż zwrot ten najlepiej oddaje sposób wyzbycia się majątku. Jedni twierdzą, że groził koniec świata, więc szybko trzeba było sprzedać obcym, bo mieli środki. Argument ten, podobnie jak opinia, że kapitał poszedł tanio, bo był niewiele wart, jest niepoważny. W istocie spieszono się, gdyż urzędnicy odpowiedzialni za sprzedaż mieli mało czasu na ukartowane przetargi, na transakcje, w których obcych nabywców przyciąga się głównie na przynętę zaniżonych cen w zamian za osobiste korzyści-prowizje (...)" (ze wstępu)

Dokładnie tak samo system złodziejski poradził sobie z funduszami na tworzenie spółdzielni socjalnych ze środków unijnych. Szybko, profesjonalnie i z wizerunkowym sukcesem.

Zostaliśmy oszukani, okradzeni i przekonani że to właśnie tak ma funkcjonować świat. Spadek zaufania społecznego jest reakcją nie do końca świadomą, ale w pełni racjonalną. Taka reakcja jest najbardziej racjonalna dla człowieka, przegrywającego w trzy karty, jest więc równie racjonalna dla społeczeństwa okradanego przez elity. Coraz więcej ludzi rozumie ten proces, chociażby dzięki wynikom audytu przeprowadzonego ostatnio przez rząd. Ale audyt to wprawdzie komunikacja przez medium prawdy, ciągle jednak medium władzy jest w tej komunikacji dominujące, poziom zaś prawdy jest jedynie nieco wyższy, wciąż jednak niewystarczający. Jedynym systemem zdolnym do komunikacji przez medium prawdy jest nauka oparta o rzetelną metodologię a nie autorytety.

Kiedy zakończył się mój panel konferencji, gdzie wygłosiłem trzeci wykład, zostałem zapytany, co sądzę o możliwości poprawy komunikacji pomiędzy podzielonymi fragmentami społeczeństwa obywatelskiego? Kiedy powiedziałem że potrzeba zmiany świadomości społecznej i że to może potrwać kilkaset lat, nie była to odpowiedź, która brzmiałaby optymistycznie. Uważam jednak że lepiej jest wierzyć że coś stanie się za kilkaset lat, niż wiedzieć na pewno, że nigdy nie nastąpi.

A żeby nie kończyć pesymistycznie, zaufać powinniśmy, bo zaufanie to podstawowe spoiwo społeczne. Ale zaufaniem powinniśmy obdarzać tych, co do których wiemy że nas nie oszukają. To zaś sprawdzić możemy tylko w drodze budowania solidnych relacji w małych grupach a później pomiędzy takimi grupami. I to właśnie spółdzielczość jest tym systemem, w którym istnieją największe szanse na komunikację przez medium prawdy, oczywiście to bardzo trudne zadanie.

Ten mój wpis dzisiejszy jest dla mnie jubileuszowy. Ćwierć wieku temu trafiłem do jednego z domów Monaru i już nigdy więcej nie używałem narkotyków. Mój poziom prawdy okazał się wystarczający, mam więc odpowiednią legitymizację, aby przekazać innym tę wiedzę.  Teoria systemów daje narzędzie do jej przekazania.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

pierwszy złodziej bis PRLu:

http://niezalezna.pl/71507-zabral-ze-soba-nawet-zyrandol-ujawniamy-pelna-liste-bronislawa-komorowskiego

wstrętny łajdak !

a może i ćpun. Tego nie wiem, choć to co uczynił, co czynił, jak mówił i jak się zachowywał, może wskazywać, że był na permanentnym haju.

 

Gdy pracowałem na PKP, gdy robiliśmy akurat nawierzchnię na trasie Warszawa - Łowicz, dowożono nam robotników, czyli złodziei  ZK Łowicz. Wiem z ich opowiadań, że ćpali równo. Przypominam sobie, tzw.  czaj - o którym opowiadali, no i ciągle byli na musiku. Pamiętacie herbatę  "Ulung" ?  Przypominam, że nawet "pomogłem" jednemu złodziejowi - artyście. Prosił mnie o pudełko tej herbaty, a w zamian obiecał mi dać aligatora wyrzeźbionego z długiej kostki szarego mydła, "Biały Jeleń" . Pamiętacie to mydło ?   Złodziej obietnicy dotrzymał. Ja też. A ćpali w ten sposób tym czajem, że chyba brali pół pudełka ulunga na szklankę wody. I mieli odlot z tej esencji.  Czyżby bul praktykował także takie odloty ?

Zobaczcie sami jak węszy:

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1513378

Bardzo mocna herbata ma własności lekko odurzające. Była powszechnie używana w czasach, gdy w więzieniach panowała tzw. "grypsera". Czy jest nadal popularna, nie wiem.

Co do Bronisława Komorowskiego. Rzeczy zabrane z pałacu to tylko drobiazgi. Prawdziwy efekt jego działalności dopiero czeka na zbadanie. Sporo pisze o tym pan Sumliński, z którym miałem zaszczyt rozmawiać.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1513397

"Charakterni" i "grypsujący" - tajemnice więziennego życia w PRL

http://historia.wp.pl/strona,3,title,Charakterni-i-grypsujacy-tajemnice-wieziennego-zycia-w-PRL,wid,17201595,wiadomosc.html

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1513399