Nie ta Targowica, nie ta Katarzyna
Porównywanie do Targowicy dzisiejszej tak zwanej „totalnej” i działających z jej ramienia na forum światowym – wszak nie tylko w Parlamencie Europejskim – ale niekiedy nawet na eksponowanych stanowiskach w przedstawicielstwach Polski, zwłaszcza za Oceanem, to już dziś banał, łatwo zagnieżdżający się w świadomości, ale nie czyniący jakiegoś wstrząsającego wrażenia. Wielu zresztą nie do końca wie czym właściwie ta Targowica w XVIII wieku była. Nie trzeba też czytelnika zanudzać szczegółowym roztrząsaniem jej genezy, a zwłaszcza analizować życiorysów osób z nią związanych. Bo, pomijając niuanse właściwe każdej historiografii, rzecz można wyjaśnić bardzo prosto.
Otóż nie mylą się ci, którzy twórców Konstytucji 3 Maja uważają za zamachowców, bo przecież pod nieobecność większości posłów tę konstytucję uchwalono. W dniu tym do sejmu przybyło jedynie 182 posłów i senatorów, podczas gdy w sumie było ich 500, z owych 182, 72 sprzeciwiało się projektowi konstytucji. Zatem uchwaliła ją i przyjęła zaledwie około 1/5 posłów i senatorów. Był to więc zamach na ustrój państwa i z tego punktu widzenia opozycja zorganizowana w Targowicy miała za sobą poważne racje. Osoby dążące – przyznać trzeba per fas et ne fas – do uzdrowienia mocno już schorowanej Rzeczypospolitej można było zatem uznać za burzycieli odwiecznej tradycji, i wcale nie przeszkadzało to, że w XVIII wieku tradycja ta zasłużyła sobie na zawstydzające powiedzonko: „nierządem Polska stoi”. Było coś jeszcze, co w oczach wielu usprawiedliwiało targowiczan, nawet jeśli nie podzielali ich egoistycznych i aspołecznych zapatrywań. Tym kimś była caryca Katarzyna II, która w porozumieniu z Prusami i przy życzliwym kibicowaniu Habsburgów, a konkretnie Marii Teresy, pilnie śledziła wydarzenia w Rzeczypospolitej, gdzie zresztą utrzymywała już swój nadzór dyplomatyczny poparty odpowiednią ilością bagnetów i opłaconych zdrajców spośród miejscowej śmietanki towarzyskiej.
Krótko reasumując, Rzeczpospolita wymagała pilnej kuracji, chcieli ją przeprowadzić ludzie ówczesnego polskiego Oświecenia, jak wiadomo, bardzo różniący się od Wolterów, Diderotów i im podobnych. Sanacja państwa wymagała środków, które można było uzyskać kosztem niewyobrażalnych wręcz fortun magnackich i uzdrowienia ustroju społecznego, czyli innymi słowy utworzenia narodu, który wziąłby na siebie odpowiedzialność za państwo. Oczywiście tym narodem byłby uwolniony z poddaństwa i uwłaszczony włościanin. Ale silne państwo położyłoby zarazem kres panoszeniu się nomenklatury, w tamtych czasach magnackiej, w większości myślącej kategoriami własnego interesu, a nie dobra publicznego. Właściwie ci ludzie nie mieli ojczyzny, a jak to pokazują życiorysy wielu targowiczan, szukali jej tam, gdzie upatrywali własne korzyści.
Oczywiście sanacja Rzeczypospolitej się nie powiodła, a przyczyna niepowodzenia, to zbyt słabe lobby patriotyczne, zbyt silna grupa, dziś nazwalibyśmy ją „europejską”, a wtedy byli to po prostu kosmopolici, których ojczyzną była ich pozycja społeczna, w której zaskorupieli, gotowi służyć każdemu, kto zapewni im ich stan posiadania. Zaborcy, a w pierwszym rzędzie Katarzyna, spełniali to, ale tylko częściowo, gdyż nie mogli tolerować królewskich nieledwie fortun w granicach swej władzy.
Klęską dla Polski było to, że zarówno rodzimi jej zdrajcy, jak i dyrygująca nimi Katarzyna – innych zaborców właściwie trudno z nią porównać – reprezentowali potencjał, któremu sprostać nie mogli obudzeni z letargu patrioci, mimo podziwu godnej ich ofiarności i zdecydowania. Trzeba było dziesięcioleci, kiedy to obumierała tak zgangrenowana tkanka pokolenia targowiczan i stopniowo rodził się naród. Wiemy, jak dużą cenę musiał on płacić za tę chwilę, kiedy ongisiejsi mocodawcy targowiczan sami sobie zgotowali klęskę. Gdyby duch Targowicy przetrwał do tego czasu, do 11 Listopada 1918 r., Polska istniałby tylko jako kategoria historyczna, i jako część Związku Sowieckiego, czy Rzeszy niemieckiej. Takie byłyby owoce Targowicy, gdyby potrafiła ona zatruć cały organizm państwa i narodu wówczas sprzedanego za przysłowiową „miskę soczewicy”.
Historia nie toleruje nadmiernych skrótów. Toteż to powyższe przypomnienie było konieczne. Wracamy jednak do tej współczesnej nam targowicy. Interesujące jest to czy porównanie do tamtej z XVIII wieku jest trafne. Z jednak strony tak, bo i wówczas godzenie we własny kraj, nawet jeśli nie można go było ściśle nazwać ojczyzną, jak i obecnie, czyn taki był i jest haniebny i stanowi piętno niezmazalne. Z drugiej jednak strony porównanie kuleje pod wieloma względami. Przede wszystkim obecna „totalna”, to wprawdzie również grono osób, dla których ich własny interes jest ponad dobro narodu, państwa, ponad wszystkimi wartościami, na fundamencie których są one zbudowane. Do żywo zainteresowanej dawnym nierządem – obecnie nazywanym „państwem teoretycznym” – nomenklatury, częściowo wyrosłej z chorowitego organizmu PRLu, dołączyć trzeba tzw. klientelę, czyli taką bijącą w blachy opłotowania, leżącą na ziemi „szlachtę gołotę”, jak dawniej nazywano pieczeniarzy magnackich lub szlacheckich. To są ludzie do wynajęcia za psie pieniądze, wystarczy stówka, by wykrzykiwali w słocie i błocie niezrozumiałe dla siebie hasła. Znamy to z manifestacji.
Innymi słowy, obecna Targowica, to nędzna imitacja, replika tamtej, ale tylko w zakresie nazwy kojarzonej ze zdradą i hańbą. Tamta z czasu Konstytucji 3 Maja miała po prostu inny szlif i osiągnęła swoje, choć sposobem niegodnym człowieka przyzwoitego, obojętnie jakiej kondycji. A więc ta dzisiejsza, to „nie ta Targowica”, tamtej dorównuje tylko trzęsawiskiem moralnym, niczym więcej.
A Katarzyna, ta obecna, kogóż tu dziś do niej przyrównać? Chciałoby się nie osobę, a Unię Europejską, ale branie tutaj pars pro toto, to jednak zbyt ryzykowne. Wprawdzie kierujący nią dość zgodnie sprzeciwiają się procesowi uzdrawiania państwa polskiego. Nierządem stało „państwo teoretyczne” eldorado dla złodziei, aferzystów, ale za to posłuszne, odpowiednio dozujące liberalizm lub raczej libertynizm z lewacką lewicą. A jakże, spokojnie można było spać, mając „poprawny” wymiar sprawiedliwości, surowy dla kieszonkowców, a wyrozumiały dla aferzystów, okradających nie tylko to „teoretyczne” państwo, ale przecież konkretnych obywateli. I teraz to wszystko miałoby być zlikwidowane jakąś nową Konstytucją, powtórzeniem mutatis mutandis tej z 3 Maja? Dlatego też nasza obecna targowica szuka gorączkowo nowej Katarzyny. Kierownicze koła Unii Europejskiej chętnie by w tę rolę weszły, ale same nałożyły sobie wędzidła, które nie na wszystko pozwalają. A więc kto? Pani Merkel, pan Macron? Sami wiecie, że nic z tego. Jednak taka nowa Katarzyna się pojawia i to nader często i to w wielu wcieleniach. To są media liberalno-lewicowe i ich sponsorzy. Tutaj wyliczanka byłaby nie do zniesienia dla czytelników. Żeby sięgnąć do najbliższej półki wskazałbym na sążnisty elaborat niejako Annabelli Chapman, mianowicie jej artykuł z 1 maja 2018 p. t.: The Struggle for Poland’s Future Is Playing Out on the Battlefield of History (Walka o przyszłość Polski rozgrywa się na polu historii)[1]. To jest jakiś sposób godny tamtej Katarzyny, gdyż zmuszenie Polaków do rewidowania ich historii po myśli potrzeb dominującej w świecie „urawniłowki”, czy jak chciał Hitler, Gleichschaltung, czyli wtłoczenia wszystkiego w kaftan libertyńsko-lewacki to byłoby coś w rodzaju sukcesu matuszki Jekateriny Wtoroj.
Ale tak, prawdę mówiąc, te wszystkie interwencje w imię wolności mające na celu jej odebranie – tu odwołanie się do Katarzyny II jest trafne – to dziś tak samo nędzna imitacja, jak nasza obecna targowica. A więc dzisiaj, to: nie ta Targowica, nie ta Katarzyna. Zatem zachowajmy spokój i równowagę ducha.
Zygmunt Zieliński.
[1] Artykuł opublikował World Politics Review. Zamieszczono też adnotację: this is one of the most extensive commentaries out there and attempts to present itself as scrupulously objective. Ten skrupulatny obiektywizm jest oczywiście utrzymany w tonacji tego co poprawne.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4915 odsłon
Komentarze
Chciałabym dodać, że owa historiozoficzna, marksistowska teoria
9 Maja, 2018 - 22:37
o francuskich masonach, którzy "wrobili" Polskę w Konstytucję - z powodu własnych, pokrętnych interesów - też nam się dzisiaj jakąś zgniłą czkawką odbija.
Róbmy swoje - nie patrząc na "komentarze" i wyskoki różnych targowiczan, Katarzyn czy Katarzynów, a - za Sewerynem Goszczyńskim - Więc nie schodźmy z naszej drogi!
Zacytuję może całość: Przy sadzeniu róż
Sadźmy, przyjacielu, róże!
Długo jeszcze, długo światu
Szumieć będą śnieżne burze:
Sadźmy je przyszłemu latu!
My, wygnańcy stron rodzinnych,
Może już nie ujrzym kwiatu –
A więc sadźmy je dla innych,
Szczęśliwszemu sadźmy światu!
Jakże los nasz piękny, wzniosły!
Gdzie idziemy – same głogi,
Gdzieśmy przeszli – róże wzrosły;
Więc nie schodźmy z naszej drogi!
Idźmy, szczepmy! Gdy to znuży,
Świat wiecznego wypocznienia
Da nam milszy kwiat od róży:
Łzy wdzięczności i wspomnienia.
(1831)
Ukłony,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Zaskakujące rezultaty...
10 Maja, 2018 - 00:10
Zaskakujące rezultaty przynosi zwłaszcza podejście wielu "badaczy" (i nie tylko), czerpiących pełnymi garściami z dialektycznej metody Marksa, w odniesieniu do dziejów Rosji. Da się te rezultaty streścić w jednym krótkim zdaniu: wszystkiemu są winni masoni albo żydzi. Tym samym czyści jak łza są oczywiście Rosjanie! Nieprawdaż?!
Pozdrawiam
jan patmo
Repolonizacja mediów
10 Maja, 2018 - 06:35
Witam! Uważam, że wielkim zaniechaniem jest nadal brak całkowitej skutecznej repolonizacji mediów. TVNy, Polsaty, reżimowe rozgłośnie radiowe są nadal tubą współczesnej Targowicy, Dlaczego od jesieni ustawa spoczywa w szufladzie? Brak siły, czy woli...Pozdrawiam!
ronin
Wydaje mi się, że Targowica ocaliła nas....
10 Maja, 2018 - 23:58
..przed jeszcze większą tragedią. Mielibyśmy już około 1800 roku bolszewie. Lud stanowili w tym czasie w większości analfabeci nie mający pojęcia o narodowej przynależności. Działoby się u nas to samo co we Francji.
Jeszcze za prezydentury Wałęsy, kiedy Jelcyn dokumenty katyńskie przywiózł i zrobiło się o tym głośno. zagadnął mnie w sklepie znajomy magister historii, nauczyciel, pytaniem kiedy się o Katyniu dowiedziałem, gdy mu powiedziałem że gdy byłem w 4-5 klasie szkoły podstawowej nie mógł ukryć swojej wściekłości, że partia mu się z tego sekretu nie spuściła. Jeszcze tam gdzie przed wojną były pozakładane szkoły ze świadomością i patriotyzmem było jak tako, a poza tym szkoda gadać. Do tej wsi z której pochodził dopiero za Gierka drogę wybudowali. Dowodem na słuszność tej teorii jest Rzeź Wołyńska, tą nienawiść w moim przekonaniu w dużej mierze wywołało "bogactwo" Polaków, trochę więcej ziemi mieli trochę lepiej gospodarowali. Wystarczyło.
Historyk wiadomo tam prawie cała nasza masoneria więc nie miał gdzie się dowiedzieć. Dużo można by mówić na ten temat, "postępowa" zgraja nie może odżałować, że z tą konstytucją nie wypaliło. Na Ukrainie dopiero teraz wypaliło i mam mieszane uczucia jak patrzę na to co tam się dzieję. A u nas co by się działo dwieście lat temu. Szczęście i opieka Boska, że było to co było i tak się skończyło.
Pozdrawiam.
że powtórka z koliszczyzny?
12 Maja, 2018 - 03:50
że powtórka z koliszczyzny? jak juz rosja weszła, to niepotrzebna, bo ktoś jednak musiał stać nad chłopem, sama Konstytucja by nie wywołała powstania chłopskiego, chyba że rosja by zechciała tak ukarac Kresy. choć i wkrótce rzeź Pragi też sie zdarzyła. to Watykan się obawiał ruchów rewolucyjnych, tak tez pojmował reformatorów no i miały tracić dobra koscielne. jakieś pogromy to zawsze mogły być, państwo było słabe. niby się cieszymy z unowocześnienia i kroku do nowoczesnej wolności ale to tylko symbol, bo państwo było zanarchizowane. umyka pamięć, że to kraj znalazł sie w upadku a reszta była konsekwencją, idealnego rozwiązania nie mogło być. nie było czasu na konkretne efekty konkretnych ustaw a nawet dokończenie Konstytucji.
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
Media...
12 Maja, 2018 - 02:06
Brak woli. Bez mediów totalna targowica jest niczym, a to oznacza jej szybką marginalizację i całkowitą przebudowę naszej sceny politycznej. Tym z kolei nikt nie jest zainteresowany, choćby nawet Polska miała się przez to utopić.
Ale teraz to już tylko takie teoretyczne rozważania bo i tak za późno, działania trzeba było podjąć od razu.
Świetna analiza.
11 Maja, 2018 - 01:27
Osobiście obawiam się jednak, że rola współczesnej Katarzyny jest przez autora niedoceniona.
Tamta historyczna miała konkretną geograficzną rzeczywistość i konkretną militarną siłę ograniczającą jej najbardziej złowrogie wpływy, na nasze nieszczęście, do bezpośrednich sąsiadów. Tu równeż odniesienie do jej pochodzenia - pruskiej krwi - chyba też nie do zignorowania, bo tak naprawdę, to byliśmy wzięci w pruskie kleszcze.
Ta współczesna, geograficznie niby rozproszona po całym świecie, ale przez mieszanie krwi z żydowską skoligacona z niejednym imperium i niejedną wrogą nam ideologią. Jej wpływy na rozmaite imperialne zakusy względem naszego terytorium przeogromne i, jak widać ostatnio, realizowane z żelazną konsekwencją i w zadziwiającej koordynacji różnych ośrodków, także w kraju.
Dodajmy do tego prawdopodobieństwo, że liczba Targowiczan może się już wkrótce okazać "cudownie rozmnożona" ogarnąwszy wszystkie stany, tfu, sorty......... spokój i równowaga pryska.
a więc "Więc nie schodźmy z naszej drogi!"
12 Maja, 2018 - 03:10
i maszerujmy dalej do przodu :)
Dobrego Dnia Polsko :)
gość z drogi