Jest patologia? - To telepać systemem aż się jej pozbędzie!

Obrazek użytkownika miarka
Kraj

Dodruk pieniądza na potrzeby rządów w dzisiejszym światowym systemie walutowym jest możliwy bez ograniczeń tylko dla walut światowych. Jednak i to pod warunkiem, że rządowe obligacje na te waluty wykupią banki centralne.

Oznacza to więc, że to one wezmą na siebie obowiązek zadbania o rzetelność bilansowego pokrycia tych dodatkowych pieniędzy, bo inaczej stracą.
 

U nas jest inaczej, bo nie mamy waluty światowej. Możemy więc dodrukowywać swoje pieniądze tylko o tyle, o ile przybywa nam rezerw w walutach światowych (dolar, euro, funt, frank i jen). Skoro jednak te nasze rezerwy walutowe nie rosną, to patrząc na średnią, to nawet przy znacznym, kilkuprocentowym wzroście PKB w naszej i domowej, i narodowej ekonomii, wcale nam się nie poprawia.

Mamy w tej chwili np. ponad 3% wzrostu PKB co oznacza kwotę rzędu 60 mld zł. Nawet nie ruszając patologicznego, groźnego, w intencji mającego budować globalizm systemu ekonomicznego świata (uznanego póki co w obowiązującej konstytucji z 1997 roku), to o te 60 mld zł moglibyśmy dodrukować pieniędzy dla podniesienia płac celem sprawiedliwej zapłaty słabo dotąd opłacanym pracownikom (ponadto to niewątpliwie zaowocowałoby i dalszym pobudzaniem gospodarki). - Jednak warunkiem jest, że odpowiednio powiększymy swoje rezerwy walutowe o te 3%.

To musi być możliwe, a więc już otwiera nam duże możliwości korzystnych zmian.

Gdyby ta równowartość wzrostu gospodarczego np. poszła cała na płace pracowników (np. przez jakieś ulgi podatkowe dla pracodawców, aby nie byli stratni), to ich wzrost byłby niebagatelny - o jakieś 8% (i dalszy wzrost PKB w przyszłym roku i następnych, bo i produkcja pod te dodatkowe 8% zwiększonego popytu na rynku musiałaby wzrosnąć). W efekcie za 10 lat moglibyśmy zarabiać więcej jak podwójnie w stosunku do zarobków dzisiejszych, a nawet nie zmieniając tej zasady zagospodarowania wzrostu gospodarczego moglibyśmy próbować dogonić najlepiej zarabiających w świecie (oczywiście pilnując też żeby pieniędzy z tego wzrostu nie przeznaczono w znaczącym stopniu np. na Ukraińców, czy na inne cele nie skutkujące dalszym wzrostem gospodarki. No i pilnując żeby pracodawcy za bardzo nie protestowali, np. że to oni powinni więcej zarabiać i to może nawet więcej o te 3% od tego co już zarabiają). No i oczywiście zabiegając aby systematycznie wracała emigracja, bo sami takiej zwiększonej wydajności pracy moglibyśmy nie podołać. Jednak nawet gdybyśmy te szybko rosnące zarobki wydawali w zwiększonym stopniu na towary importowane, to też byłoby miło, a i była by satysfakcja, że obroniliśmy się przed banksterskim pasożytem i suwerenność monetarną.


 

A teraz ta banksterska patologia:

W sytuacji jeśli tego zdjęcia z rynku tych 3% wzrostu PKB nie zrobimy, to te dodatkowe 15 mld $ mogą dodrukować banki prywatne i to zagraniczne, bo to one przejęły rynek i mogą kreować pieniądz (i nie wiadomo dlaczego go zagarniać do swoich kieszeni zamiast wpłacać do budżetu państwa).

Przecież pieniądz w sensie systemu monetarnego jest dobrem wspólnym i własnością niezbywalną Narodu wiodącego w Państwie, jest walutą narodową określającą ekonomię tego Państwa jako suwerenną. A złotówka wbrew pozorom i bandyckiej praktyce zdradzieckich ministrów finansów wciąż jest walutą suwerenną, wciąż nie jest związana z żadną inną walutą. Wciąż w znacznym stopniu sami możemy decydować o naszych inflacjach, czy deflacjach.

Żaden kapitał zagraniczny nie ma nic do naszej, narodowej kreacji pieniądza. Jeżeli jakiś bank kreuje pieniądz (tu elektroniczny, czy cyferkowy), i wypuszcza go na nasz narodowy rynek, to jest faktycznym fałszerzem i złodziejem, bo ściąga na to konto z rynku pieniądz realny, który powinien natychmiast oddawać do Skarbu Państwa.


 

Inaczej mówiąc, to według wciąż funkcjonującej praktyki banki te będą miały okazję do bezkarnego wydrenowania z Polski tych 60 mld zł (czy jak kto woli 15 mld $). - I ani płace pracowników nie wzrosną, ani dochód narodowy nie wzrośnie na tyle, na ile by mógł wzrosnąć naturalnym trybem, ani nie będzie zwiększonego wzrostu gospodarki.

Alternatywą jest deflacja złotówki o te 3%, bo o tyle realnie wzrosłaby jej wartość. Wzrosłaby opłacalność importu, a nieopłacalność eksportu i produkcji z nim związanej. My to nawet byśmy się cieszyli, bo i tańsze by były waluty przy wyjazdach zagranicznych i spadłaby atrakcyjność wyjazdów do pracy za granicę, i jedlibyśmy realnie tańsze produkty zachodnie, oraz więcej naszej zdrowszej żywności, która by się w tych warunkach trudniej sprzedawała na Zachodzie. Trochę by nam to stanęło w gardle, gdybyśmy sobie przeliczyli, że gdyby tej deflacji nie było to mielibyśmy więcej nawet blisko 2.000 zł rocznie na osobę , czyli 500 zł miesięcznie na rodzinę 3-osobową – (coś podobnego do 500+), i to trwające dokąd się utrzyma wzrost gospodarczy o te 3 %. (kiedy PKB będzie wzrastało o 6% rocznie, to będzie już dla 3-osobowej rodziny 1000+ zł miesięcznie). Sami więc decydowalibyśmy na co te zwiększone pobory wydawać. Niestety bez tego, żeby o te 60 mld zł zawalczyć, i tak czy inaczej żadnego wzrostu płac czy innych korzyści nie będziemy mieli.


 

Gdzie jest problem?

- Ano w tym, że skutkiem zapisu w Konstytucji Kwaśniewskiego polski rząd musi natychmiast dogadać się z którymś z banków centralnych walut światowych (dolar, euro, funt, frank i jen), żeby kupiły nasze obligacje na te 15 mld $ na zwiększenie rezerw walutowych, po czym kazać sobie wydrukować za to te potrzebne 60 mld zł. (mogą być i cyferki na kontach w banku - oczywiście wszystko po dokładnym wyliczeniu, bo tu podaję szacunkowo).

Nie powinno być z tym problemu bo u nas pokrycie jest - w przeciwieństwie do państw, które o swoją produkcję społecznie użyteczną nie dbają (np. jakość zastępują procedurami, zamiast żywności jedzą GMO, ilość i jakość produkcji zastępują wzrostem cen, a ceny drukują z powietrza pod „prawo do zysku” korporacji za wszelką cenę, albo obniżają jakość towarów na niektóre rynki, wystawiają obligacje tak, jakby ich produkcja społecznie użyteczna wzrastała, a te banki centralne mimo to je wykupują).

Tu w ogóle chyba już czas najwyższy stwierdzić, że cały ten system stracił sens, bo ta piątka od walut światowych chce pasożytować na reszcie świata. Tu od razu trzeba zaznaczyć, że Morawiecki jako Żyd i bankster jest mało wiarygodny w kwestii pilnowania interesów Narodu Polskiego, i tu się mieszać nie powinien! - Rząd musi wysłać kogoś innego. - Kogoś kto nie da się oszukać, zakrzyczeć, ani zastraszyć, kto dobrze wie, że w dzisiejszym światowym systemie walutowym banki centralne muszą brać na siebie obowiązek zadbania o rzetelność bilansowego pokrycia tych dodatkowych pieniędzy na które rządy wystawiają obligacje.

Tymczasem te rządy banków centralnych choć mają moc sprawczą z racji faktów dokonanych (a faktycznej przemocy i uzurpacji), nie spełniają położonych w nich nadziei i z tego obowiązku się nie wywiązują. Powinny więc być te rządy pilnie i już dawno zakończone jako nieudany eksperyment, a moralność i sprawiedliwość po nich przywrócona, wszelkie krzywdy narodów naprawione. Dłużej tego patologicznego stanu tolerować nie wolno.

Zasada mówi: tyle praw, ile uprzednio spełnionych obowiązków. Nie spełniły tych obowiązków, to i straciły mandat społeczny, obnażyły bezsens całego systemu. - Teraz on już tylko ciągnie na resztkach rozpędu. Trudno sobie wyobrazić żeby tu była wina inna jak cynicznie, zbrodniczo systemowa. Narzuca się tu wniosek, iż z premedytacją odbywa się tu zadłużanie państw do poziomu niemożliwości spłacenia długów, a więc i zniewolenia przez dług z powodu konieczności spłaty odsetek i wciąż brania coraz to nowych kredytów, dokonywane jest pod obłąkańcze aspiracje NWO.

Jednak mówiąc Sienkiewiczem: „Chwycił Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. To tyle, że nie ma iż banki nas oskarżają o zadłużenie (zresztą bzdurne, bo one nic swojego nam nie dają), tymczasem to oni tu są przestępcami, którzy nie tylko nie dbają o bilans, bo one tu inne standardy stosują do państw piątki, a inne do reszty świata, które. Tym państwom piątki w każdej chwili mogą umarzać ich zadłużenie i nic się nie zmienia, bo to tylko pusty pieniądz, nam jednak wciąż chcą stawiać warunki „polityczne”, nawet obyczajowe i wkraczające w sfery sprawiedliwości, prawości, moralności i człowieczeństwa i straszyć „zegarem Balcerowicza” przeliczać te ich „długi” na obywatela.


 

System ekonomii oparty o dług miał sens wyłącznie w warunkach, kiedy ten obowiązek banków centralnych zadbania o rzetelność bilansowego pokrycia tych dodatkowych pieniędzy na które rządy wystawiają obligacje byłby realizowany rzeczywiście, a więc gospodarka światowa i narodowa toczyłaby się bezkryzysowo i sensownie - ku dobru, ku realizacji, ludzkich i wspólnotowych celów. narodów.

Dopóki gospodarka światowa się rozwijała, można było uznać, że funkcjonuje wystarczająco dobrze, aby system mógł trwać. Dziś trzeba tu mieć poważne zastrzeżenia.


 

O co chodzi?

Przede wszystkim to iż zadbanie przez banki centralne o rzetelność bilansowego pokrycia tych dodatkowych pieniędzy na które rządy wystawiają obligacje oznacza, że ten bank powinien umieć zliczyć uzyskany w związku z tym specjalnym zadłużeniem państwa wzrost społecznej użyteczności wyprodukowanych towarów rynkowych na które jest zapotrzebowanie społeczne, a więc zliczyć albo realne perspektywy wzrostu ich ilości lub jakości, lub perspektywy zejścia z ich cenami i kosztami. Gdyby umiał zadbać o bilans, kryzysu by nie było.


 

A dlaczego nie umie zadbać?

A dlatego że cały ten system „ekonomiczny” stoi na prawach stanowionych „na prawie kaduka” i naiwnej wierze w możliwości ręcznego sterowania nim w sytuacjach awaryjnych. Nie da się „umieć” czegoś co nie jest ściśle zdefiniowane. Do tego sprawę komplikuje, że i sam pieniądz jest formą prawa – jego wartość może być umowna, ustalana przez władze lub wymuszana przemocą możnych, a dobra które można za niego nabywać zmieniają wartość – i nie są to sprawy które idzie ani narzucić trwale ani przewidzieć. Ten pieniądz (inaczej mówiąc „to prawo”) nie stoi na moralności i sprawiedliwości, a nawet człowieczeństwie dojrzałym, z ludzką wrażliwością, godnością i pokojem – a więc wartościach którym te prawa stanowione mają służyć. Jest tworzony oficjalnie pod te cele, ale w praktyce im nie służy. Bez tego aby stał na tych ludzkich wartościach, a i ludzkość w swoim trzonie była formowana w zakresie zasad życia według naturalnego systemu wartości, ekonomia nie będzie nauką ścisłą.

Oznacza to że ten istniejący jeszcze system nie służy nikomu oprócz siebie samego, a zatem i pasożytuje na wszystkich, oraz prowadzi wszystko ku rozpadowi, a wszystkich ku destrukcji, samozatraceniu i przedwczesnej śmierci, a nawet do zagłady ludzkości. Pasożyt często pasożytuje na swoim żywicielu aż po jego śmierć, choć to oznacza i śmierć pasożyta.

System taki może być zbilansowany i samopodtrzymujący się dopiero wtedy, kiedy będzie systemem zamkniętym. A system zamknięty to priorytet wspólnotowego przed indywidualistycznym, i w ogóle zgodnie pojmowany i respektowany system wartości. To hierarchia wartości, a nie władz i praw. Oparty musi być o wspólnotę narodową i jej dobro wspólne, a pamiętać trzeba, że dopiero po spełnieniu priorytetowym swoich służebności na rzecz dobra wspólnego zabiega się korzyści osobiste. Tu system ma najwięcej na sumieniu bo zamiast służyć dobru wspólnemu narodu, sam usiłuje go zawłaszczyć i zawładnąć, a i sam naród niszczyć.

Patologią było (i jeszcze jest) dopuszczenie aby system ekonomiczny podporządkowujący sobie państwo (które ze swojej natury jest własnością narodu), funkcjonował jako zewnętrzny względem wspólnoty narodowej, której państwo jest, jej dóbr wspólnych i jej systemu wartości. Przecież on już nie pełni roli instytucji usługowej, a pasożyta, który podporządkowuje sobie własność powierzaną przez naród władzom państwowym w zarząd bieżący, podporządkowuje sobie władze i prawa państwowe, przejmuje decydujący (zamiast władz państwowych, a przy tym i z lekceważeniem zwierzchniej władzy narodu) wpływ na gospodarowanie jego dobrami wspólnymi, oraz własnością i posiadaniem obywateli przez prawo podatkowe … i nie tylko.


 

Dopiero system zamknięty tłumaczy że nie wolno nikogo krzywdzić, bo krzywda jednego staje się i krzywdą wszystkich, a korzyść jednego przekłada się i na zyski innych. W systemie otwartym tego nie ma – złodziej przychodzi i wychodzi. System otwarty to brak jakichkolwiek zasad, świętości i moralności. To dlatego Soros, który promuje systemy otwarte jest takim zbrodniarzem.

Dopiero system zamknięty pilnuje, aby ten komu dzieje się krzywda i zatraca zdolność do samodzielnego dbania o własne sprawy zyskiwał warunki, by równać w górę i rzeczywiście równał do tych którzy sobie dobrze radzą i jeszcze mogą wspierać innych, a ten kto ma nadmiar nad potrzeby stawał się hojnym na tyle, aby obdarzać ubogich. System w którym tego się nie stosuje jako jego normalność jest skończony.

Skończony, bo indywidualizm i otwartość wspólnoty oznacza już koniec życia wspólnotowego, atomizację i demoralizację jednostek. - Formuje się grupka elit i bogaczy oraz zniewolona reszta, a między nimi przepaść W tych warunkach obie grupy są skazane na wyginięcie nawet (i bez walki), bo obie tracą człowieczeństwo jedni ludzką wrażliwość, drudzy ludzką godność.


 

A przyszłość?

Jest tu jeszcze dalsza możliwość przyszłościowej modernizacji systemu ekonomicznego, czy raczej stworzenia nowego, pod nasze możliwości. – Oparcie go o „rezerwy ekonomiczne” (dotychczas „rezerwy walutowe”) – i to bez żadnego pośrednictwa zagranicznych banków centralnych - przez doliczenia do naszych rezerw walutowych naszych zasobów złota oraz kopalin przeznaczonych do wydobycia, w tym również ropy i gazu, i energii geotermalnej.

Z pewnością bez trudu by się tu dało dopisać na konto rezerw finansowych, w zależności od wyników dokładnej inwentaryzacji i potrzeb nawet i odpowiednik biliona dolarów, co by nam od razu dało możliwość wybicia się na niekwestionowaną suwerenność.

Rzecz jest w tym, że te nasze zasoby przecież znaczą nie mniej jak dotychczas jedynie honorowane rezerwy walutowe. Jednak rezerwy walutowe to tylko posiadanie praw nadawanych przez prywatny bank centralny, podczas kiedy te nasze zasoby to już konkretna własność Narodu. Bank z nadawanych praw jest w stanie się wykpić np. przy użyciu niemoralnych prawników i skorumpowanych władz państwowych i sądów, a jego właściciele są w stanie ukryć się przed oszukanymi, zaś jeśli chodzi o naród, to jest on z natury moralny, i z natury na miejscu – w swoim państwie – i to on jest wiarygodny bezkonkurencyjnie)).

Oczywiście to wszystko musi być robione nie w ramach jakichś decyzji rządowych, jak to waadza zwykła, ale po przedstawieniu przez rząd sensownego planu obrócenia tych dóbr wspólnych Narodu Polskiego na inne jego dobra wspólne, poddania tego najdalej idącym konsultacjom społecznym, i przejścia do działania dopiero po pełnej akceptacji tych planów w referendum narodowym.


 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (3 głosy)

Komentarze

A...wreszcie zrozumiałam skąd się bierze zawiłość i długość Twoich tekstów. Ty jesteś wysoko wykształconym ekonomistą. No trudno...ale jak na ekonomistę to ten tekst był nawet dość logiczny. Brakło mi w nim ważnego słowa, od którego wszystko się, moim zdaniem, zaczęło - LICHWA !
Czy tak jest naprawdę? Czy gdyby zlikwidować lichwę to wszystko by się unormowało? Co trzeba zrobić aby się uniezależnić od FEDu i innych banków? Czy jest możliwe spłacenie polskiego długu? Jak się za to zabrać i kto to ma zrobić? Tylko proszę o konkretne odpowiedzi.
Pozdrawiam.

https://www.youtube.com/watch?v=8bNoIsNIx3M

Vote up!
1
Vote down!
-1

Verita

#1549452

"Pozdrawiam"

Podrawiam wzajemnie :-)

Vote up!
1
Vote down!
0
#1549466

Gdyby udało się zaprezentowany system, w którym pobrzmiewa koncepcja kredytu społecznego, wprowadzić w życie w Polsce, to całe stworzenie przestałoby szybko jęczeć!...

Wyjątkowy tekst!

Pozdrawiam 

Vote up!
2
Vote down!
0

jan patmo

#1549467

Dzięki, rzeczywiście, można to rozwijać. Na drugim forum miałem ważny komentarz w temacie:

"@dalmichal 13:16:45

"zawsze mię denerwuje dlaczego wykonując tą samą pracę w Polsce kilkakrotnie zarabia się mniej niż np.w niemczech czy innych krajach,i dlaczego polacy godzą się na taki proceder".

W końcówce notki piszę:

"Jest tu jeszcze dalsza możliwość przyszłościowej modernizacji systemu ekonomicznego, czy raczej stworzenia nowego, pod nasze możliwości. – Oparcie go o „rezerwy ekonomiczne” (dotychczas „rezerwy walutowe”)".

To jest mniej więcej to, na czym bazują banki niemieckie od niepamietnych czasów - oparcie ich kapitału nie tyle na gotówce, co na dobrach trwałych.

Mi wychodziło 10 lat na podwojenie zarobków w Polsce - x2 i x2, to by wynikało, że już za nie więcej jak 30 lat możemy dogonić dzisiejsze Niemcy...
Może i sporo szybciej, bo one z powodu lewactwa już tyle nie potrwają.
Dotyczy to i naszych Kas Stefczyka. W ogóle w Polsce bankowość musi być polska, a jeżeli wpuścimy jakiąś zagraniczną, to na ścisłych warunkach licencyknych i w podporządkowaniu wyłącznie NBP.

A tak w ogóle to zasadę przedstawiłem - trzeba dbać o to, żeby każdy przyrost PKB skutkował wykupem przez Państwo jego przyrostu.
- Po to, żeby deflacja nie tłamsiła naszych perspektyw rozwojowych - w końcu po to był wpuszczany na nasz runek kapitał zagraniczny, albo po to, aby całych korzyści z rozwoju nie skręcały najzupełniej błednie wpuszczone na nasz rynek i nie kontrolowane banki zagraniczne.

"Przynajmniej w rolnictwie było kilkakrotnie podnoszona kwestia wyrównania dopłat ale jakoś i ta dobra zmiana nie jest w stanie sobie z tym poradzić".

Równość dopłat to podstawowy warunek sprawiedliwości. Przecież jak jej nie ma to musimy stosować cła wyrównacze, bo to co wynika z tych różnic, to bandycki protekcjonizm.
Trudno robić kontrole graniczne, choć takie rzeczy już się robi w drodze kontroli dokumentów przewozowych przez policję wyrywkowo. Zawsze coś.
Jednak to wszystko co przechodzi przez oficjalny handel już idzie objąć opłatami antyprotekcjonicznymi, i wraz z karami od nieuczciwych (mającymi równoważyć i należne kwoty od tych co nie zostali złapani), kwoty te powinny wędrować do rolników.
Chcą płacić mniej, to będą mieli wojnę tak samo jakby mieli gdyby nie płacili nic.
Tylko trzeba gospodarza - nie jakichś pajacyków typu Morawiecki, czy Szydło".

Pozdrawiam. miarka

Vote up!
1
Vote down!
0
#1549473

ma (zagwarantowane konstytucyjnie) wylacznie NBP (Art. 227 pkt 1. Konstytucji) -  jesli wiec autor posiada wiarygodne dane o emisji (kreowaniu) pieniadza w Polsce przez banki prywatne - to powinien natychmiast fakt powyzszy zglosic do prokuratury.

Jesli idzie o emisje pieniadza dokonywana przez NBP - to nie jest ona zwiazana w zaden sposob ze wzrostem rezerw dewizowych - ale przede wszystkim ze wzrostem PKB.  W ostatnich latach rezerwy waluowe NBP niewiele sie zmienialy - natomiast gospodarka rosla. Gdyby NBP nie emitowal  "extra" pieniedzy ( w postaci kredytow dla bankow komercyjnych) - mielibysmy spora deflacje - coraz wiecej towaru na rynku przy jednoczesnym "zamrozeniu" pieniadza powoduje wzrost wartosci pieniadza wyrazonej w towarze.

Wiele teorii autora trudno komentowac - bo nie bardzo maja one odniesienie do rzeczywistosci...

Vote up!
0
Vote down!
0

mikolaj

#1549479

"Prawo emisji (kreowania) pieniadza w Polsce ma (zagwarantowane konstytucyjnie) wylacznie NBP (Art. 227 pkt 1. Konstytucji) - jesli wiec autor posiada wiarygodne dane o emisji (kreowaniu) pieniadza w Polsce przez banki prywatne - to powinien natychmiast fakt powyzszy zglosic do prokuratury".

Śmieszny jesteś? Z księżyca spadłeś? Czy wiesz, że to co piszesz jest tylko powszechnie znaną teorią, która nie ma odniesienia do rzeczywistości?

Gdyby tu wystarczyło zgłoszenie do prokuratury, to sprawa by już dawno przestała być patologią, bo przede mną o tym pisało, czy mówiło publicznie już wiele tysięcy ludzi. Przecież tu jest zaangażowany i cały system władzy, który uznaje stosowane definicje słów zawartych w prawodawstwie, oraz mechanizmy, którymi się te banki posługują za legalne.

A właśnie ta, tytułowa dla notki patologia powoduje, że całe związane z tym prawodawstwo staje się fasadowym, a zza fasady odbywa się "robienie nas w konia" i grabież całego państwa i społeczeństwa na gigantyczną skalę.

Wie o tym i NBP, który nawet publicznie informuje, że banki zwiększają ilość pieniądza na rynku. Masz o tym już na początku filmu:https://youtu.be/Imoi55eF5yE (Robią nas w konia: Jak BANKI tworzą PIENIĄDZE - mechanizm kreacji pieniądza bezgotówkowego).

Znajdziesz takiego prokuratora, który postawi przed sądem najpierw NBP i taki sąd, który go poważnie potraktuje?

 

"W ostatnich latach rezerwy waluowe NBP niewiele sie zmienialy - natomiast gospodarka rosla. Gdyby NBP nie emitowal "extra" pieniedzy ( w postaci kredytow dla bankow komercyjnych) - mielibysmy spora deflacje - coraz wiecej towaru na rynku przy jednoczesnym "zamrozeniu" pieniadza powoduje wzrost wartosci pieniadza wyrazonej w towarze".

Czemu to powtarzasz? Przecież ja też dokładnie o tej deflacji piszę. Tylko czy co do reszty jest dobrze?

Czy to że gospodarka rosła wynika z tego, że system finansowy prawidłowo funkcjonuje, czy przeciwnie – tylko z powodu tego, że firmy naruszają swoje własne rezerwy walutowe (Misiewicze), oraz zagraniczny biznes otwiera nowe działalności gospodarcze w Polsce?

Czy nie widzisz, że tu system gospodarczy nie jest zamknięty, więc trzeba pilnować, żeby pieniądz z gospodarki nie wyciekał? A wycieka – to jest potwierdzone przez rząd! Czytałeś notkę:
http://ryszard.opara.neon24.pl/post/140298,540-mld-zl-dla-polski-zaden-problem

 

NBP musi nie tylko dokładać pieniędzy, ale i ujmować, i panować nad całością bilansu. Czy to, że NBP daje bankom komercyjnym kredyt bezgotówkowy, a one już z tego powodu ściągają z rynku nie tylko nadmiar pieniądza w stosunku do zamierzonej inflacji, ale i do swojej zagranicznej kieszeni gigantyczne zyski nie jest patologią samą w sobie?

A skąd się te zyski biorą? Przecież to nie są ich zyski z tego oficjalnego powodu, tylko z tego, że one tu stosują swoje lewary i z każdej złotówki wziętej z NBP już udzielają kredytów na jej wielokrotność. To jest ta kreacja pieniądza nad którą już państwo nie panuje. Z jednej strony jest w obiegu wielka ilość pasożytniczego pieniądza (który co prawda z chwilą kiedy kredyt zostaje spłacony jest niwelowany), ale póki nie jest spłacony jest w obiegu jako pieniądz fałszywy, a odsetki od niego są ściągane przez banki zupełnie realne.

Chodzi o te całe nadzwyczajne zyski banków (nie mówię o zwrocie kosztów banku), które powinny natychmiast wracać do NBP i Skarbu Państwa, a nie wracają, bo banki (i to zagraniczne) tworzą tu całą patologiczną, korupcyjno-zbrodniczą sferę i je sobie skręcają.

 

Natomiast nie zrozumiałeś czego innego. - Że mieszasz dwie sprawy, bo mi nie chodzi o same te mechanizmy w ogóle, gdyż notka jest o czym innym.

O patologię, przez którą wyciekają z Polski te pieniądze ze wzrostu PKB. Tu chodzi o to, że skoro budżet państwa jest powiązany z PKB, to i korzyści z jego wzrostu należą się wyłącznie naszemu państwu, bo musi czymś ten budżet pokrywać. Odnośnie PKB to mam w planie kolejną notkę.

Chodzi o to, że jeżeli uo samo Państwo Polskie tego równoważnika wzrostu PKB nie ściągnie, to tworzy to olbrzymią sferę dla bandyckiego, banksterskiego, bezkarnego drenażu tych pieniędzy z Polski. A w tej chwili jest to skala 60 mld zł rocznie.

I żeby temu zapobiec konieczne jest to powiększenie rezerw walutowych o kwotę rzędu 15 mld $ i wpuszczenie dokładnie odpowiadającej jej kwoty rzedu 60 mld zł więcej pieniędzy jak było ich do tej pory.

Cała filozofia.

A Twoje zdanie: "Jesli idzie o emisje pieniadza dokonywana przez NBP - to nie jest ona zwiazana w zaden sposob ze wzrostem rezerw dewizowych - ale przede wszystkim ze wzrostem PKB" świadczy że masz głębokie zaległości w znajomości prawodawstwa zaczynając od Konstytucji z roku 1997 i raczej myślisz życzeniowo, a nie logicznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1549484