Wołajcie Fakira

Skoro nie dało się dokonać cudów ,zdecydowano sie w Platformie wezwać fakira , bo może pomoga zaklęcia.Okazalo sie ,że taki z niego fakir jak i doradca i w efekcie guru urodził mysz.

Ja rozumiem gdy Platforma kompromituje się na naszym, polskim podwórku. Ale gdy robi to na arenie światowej kompromituje także mnie, Polaka, a to mi się już tak bardzo nie podoba.

Partia szczycąca się tym, że lgnie do niej inteligencja o liczbie IQ do 40 do 60, partia poliglotów mająca pretensje do innych o to że " nie mówią językami", partia która zatrudniła pannę Vincentówne po to tylko aby nie zdarzyło się że nie zrozumiano jakiegoś idiomu, wyszła sama na idiotów.

Cream de la cream inteligencji POwskiej jaki wysłano do Brukseli znany ze swych wpływów i kontaktów załatwił , dosłownie i w przenośni, swoim pryncypałom doradców.Otóż słynna z plotkarskich nawyków elita platformiana usiłowała wykorzystać swoje "euro koneksje" z pewnym hiszpańskim "euro inteligentem". Mister Antonio chełpił się swoimi koneksjami z mister Obama a ogniwem łączności miał być właśnie guru Singh.

Dowodem na prawdziwość ich mrzonek były pierduły wypisywane na niszowych blogach socjalnych np w Columbii. Widocznie naćpani kolumbijczycy nawet nie sprawdzali co wypisują, a platfonsi przenieśli się jak widać z Jamajki do Columbii gdzie "towar" mają z pierwszej ręki.

Podobno pan Singh reklamował się na YouTubku , jako guru kampanii Obamy z 2008 r rozwijający swe skrzydła w Hiszpanii. I tak ziściły się i zemściły hiszpańskie "koneksje" platformianych euroosłów. Tak zemściła się niewiara w możliwości znachora Igora.Czemu ten zasłużony w takie niełaski popadł?

Mister Singh był nazywany jako guru kampani Obamy wielu mediach, wielu krajów choć sam zaprzecza , że nigdy nie promował się jako doradca kampanii Obamy. Nigdy jednak nie żądał sprostowania informacji na swój tema ani np. w Huffington Post  czy Global Post. Wspomniana reklama na You Tube zniknęła.Pan Singh nie potrafi także wyjaśnić, jak tak wiele "mylnych" o nim informacji mogło się pojawić.

Przyciśnięty do muru przez CNN powiedział: " wielu wspaniałych ludzi było zaangażowanych w kampanię Baracka Obamy. My mieliśmy bardzo niewielką rolę i niewielki udział a było wiele osób zaangażowanych w technologie" .Tak naprawdę zajmowali się oni jedynie obsługą website Partii Demoratycznej w New Mexico w tym czasie gdy trwała kampania prezydencka. To wszystko.

Zamieszanie jakie powstało , spowodowało zerwanie niektórych zleceń jakie firma tego pana posiadała. Podobno technologie oferowane są delikatnie mówiąc przestarzałe. I mówimy tu o technologiach internetowych a nie o strategiach politycznych, bowiem w tym zakresie nikt nawet nie podejrzewa faceta w turbanie o ich jakąkolwiek znajomość.

W międzyczasie klientela pan Singha zdaje się być skłonna do wydawania pieniędzy na jego usługi. Pracował dla opozycyjnej partii Fine Gael w Irlandii dla przegranego Kandydata na Prezydenta Brazyli Jose Serra  oraz zatrudniał go Juan Manuel Santos z Kolumbii. Akurat towarzystwo na poziomie PO.

Platforma kupiła sobie zatem zamiast palikota, nawet nie kota w worku a kota w turbanie.

Tak sobie myślę, że platforma jak zwykle chciała dobrze tyle że jak zwykle wyszło źle.

Fakir zapewne byłby im się przydał ,ale nie do zaklinania politycznej rzeczywistości czy wskrzeszania trupa (to chyba o tym trupie mówił Pieronek) a do nauki wypoczywania na łożu z gwoździ. Bowiem niewątpliwie po przegranych najbliższych wyborach , przeciągnie się Powskich polityków po Madejowym Łożu.