23 marca - dzień przyjaźni polsko-węgierskiej

Obrazek użytkownika Arpad77
Kultura

Po dobrym półtora roku milczenia wymuszonego POstępującą ubekizacją autorstwa PO i ich terrorem skierowanym przeciwko prawdziwie patriotycznej części społeczeństwa nieśmiało powracam. Skoro nieśmiało, to nie ze zbyt grubej politycznej rury, gdyż trzeba się wprawić.

Rzecz o Braciach Węgrach. Proponuję skierować w najbliższych dniach choć cząstkę uwagi w stronę zbliżającego się dnia przyjaźni polsko-węgierskiej. W br. centralne obchody odbywają się w Poznaniu, a program obchodów należy uznać za bogaty, rozciągnięty na ponad 10 dni (17-28.03) z kulminacją 23 marca. Szczegółowy rozkład jazdy można znaleźć na stronie www.poznan.pl/pl-hu (przekierowanie na inny adres jest nieco głupawe ale nieszkodliwe).

Nie mnie się powtarzać, ni zabawiać Was wklejanymi cytatami co, gdzie i jak. Pozwolę sobie tylko na mały optymistyczny komentarz. Dobrze, że obchody tego dnia wreszcie wychodzą poza tereny dawnego zaboru austro-węgierskiego. Pojawia się duża szansa na choćby częściową niwelację przepastnej asymetrii w stanie wiedzy tych dwóch walecznych narodów o sobie nawzajem. Stawiam kilo diamentów przeciwko ciężarówce świeżo wydrukowanego zielonego dolarowego chłamu, że przypadkowo spotkany Węgier może się poszczycić dalece większą wiedzą historyczną, lepszą znajomością faktów o wspólnych aspektach naszych historii i głębszą świadomością polityczną, niż równie przypadkowo spotkany Polak. Kompletny brak elementarnej wiedzy u przeciętnego przedstawiciela naszego społeczeństwa o Węgrach i węgierskim narodzie czyni deklarowaną przyjaźń narodów jednostronnie martwą.

Dlatego w epoce przytłaczającej medialnej dominacji doniesień z salonów sowieckich, germańskich czy über-europejskich niech przebije się gulaszowo-paprykowa nuta świadomości o tym co nas łączy z "bratankami". Podkreślona smakiem doborowego węgierskiego wina o jakości dziesięćkroć lepszej od francuskiego badziewu, z ceną tyleżkroć odeń niższą. W praktycznie każdym węgierskim mieście, schodząc do wielkości 10 tys. mieszkańców znaleźć możemy ulicę Bema. Ze strony Węgra liczyć możemy na sympatyczny uścisk dłoni, przyjazny toast i sentymentalną otoczkę szacunku w bezpośrednim spotkaniu. Znajomość choćby kilku słów po węgiersku, wypowiedzianych przez Polaka gwarantuje gwałtowny przyrost sympatii. Dla upewnienia warto powiedzieć słowo "lengyel" czyli Polak, co by przypadkiem nie wyjść na Słowaka, do którego brak sentymentu jest pewny jak w banku (nie amerykańskim).

Pochylmy się nad nie wykorzystywanym potencjałem wynikającym z kluczowych dla losów Europy wspólnych polsko-węgierskich dokonań historycznych. Spróbujmy zainteresować Węgrami bliskich i znajomych, choćby w stopniu podstawowym, nieco wyższym i kulturalniejszym niż 2 litry najtańszego Furminta wypijane na łeb duszkiem przez gimnazjalne wycieczki z południa Polski w Hajdúszoboszló.

Węgrzy mają dużo więcej godności od nas i tego się powinniśmy od nich pilnie uczyć. Jeszcze pilniejsze byłoby pobranie przez nas korepetycji z ich nieprzejednanego stanowiska wobec kołchoźniczych nakazów Brukseli. Droga polska prawico licząca dobre 15 mln Polaków: należy się zjednoczyć idąc za przykładem węgierskim, a nie tworzyć secesyjne, efemeryczne byty typu PJN (Partyjka Jednej Nocy).

Niech żyje polsko-węgierska przyjaźń!
Éljen lengyel-magyar barátság!

Brak głosów

Komentarze

Niech żyje -

"Arpad" - to zobowiązuje

Napisz więcej o Węgrach - łzawe i okolicznościowe akademije .

Vote up!
0
Vote down!
0
#144535

W czasie II wojny światowej kiedy to uchodzący z okupowanego kraju Polacy, dzięki ludziom dobrej woli, znaleźli przystań nad Dunajem.

Wiele polskich i żydowskich dzieci wywodzących się z terenów Polski ocaliło życie dzięki Polakom i Węgrom w słynnej szkole w Balatonboglár(ze), w Vác(u), i w innych miejscowościach. Bez współpracy, bez realnego wsparcia ze strony Madziarów nie byłoby to możliwe.
(W tym miejscu wypada złożyć ukłon wybitnemu naukowcowi, badaczowi Huculszczyzny - Stanisławowi Vincenzowi uhonorowanemu medalem Sprawiedliwy wśród Narodow Świata, który, po kolejnej próbie przedostania się na Węgry, został kierownikiem internatu w Rákóczifalva).

Warto by również wymienić nazwiska tych, którym Polacy zawdzięczali konkretną pomoc, m.in hr. Pála Telekiego, Józsefa Antalla, ks.B.Vargi, wypada napomknąć o prasie polskiej ukazującej się na Węgrzech, o "Wieściach Polskich" i kilkudziesięciu innych tutułach. O działającym w czasie okupacji poselstwie polskim uznawanym przez władze na Węgrzech.

Podczas stanu wojennego, kiedy to Polakami obecnymi na terenie Węgier zaopiekowali się serdecznie studenci z Pestu, Szegedu i Debreczyna...

Vote up!
0
Vote down!
0
#144620