" Służby specjalne " Vegi według Panamy

    10 kwietnia 2010, godzina 4:30 na teren wojskowego portu lotniczego Warszawa Okęcie dostaje się Esbek z doświadczeniem ponad trzystoletnim w usuwaniu niewygodnych osób. Ubrany w czepek i rękawice lekarskie, aby nie zostawić swojego DNA udaje się w kierunku samolotu, który za kilka godzin ma wylecieć z wizytą dyplomatyczną na teren Rosji. Stary wyga wie, jak wmieszać się w ekipy techniczne serwisujące samolot przed startem. Po odejściu służb pirotechnicznych sprawdzających samolot przed wylotem, rozkłada ładunki wybuchowe z trotylu w różnych miejscach samolotu, tak, aby ich jednoczesna detonacja miała skutkować efektowi rozbicia się samolotu. Podczas zakładania ładunków odkleja się mu przyklejona ruda broda, ale nikt nie zwraca na to uwagi przed wschodem słońca, które wstaje w kolorze czerwonym i w otoczeniu mgły, ponieważ dzisiaj będzie wypadek samolotu...

    Scenarzysta spojrzał na to co napisał, przeczytał co napisał i po krótkiej chwili namysłu zmiótł kartkę z tą sceną, podarł na drobny mak. Pociągnął łyk wódki prosto z butelki, spojrzał na zegarek 2:30 i wycedził sam do siebie: NIE tego nie zrobię !

    Faktycznie takiej sceny w filmie Patryka Vegi pt. Służby specjalne nie ma, a miała być? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, dlaczego? Otóż reżyser w swym filmie pt. Pitbull potrafi przenieść wydarzenia z Włodawy do Korycina, co teraz czyni przedstawiając tragiczne wydarzenia, które wydarzyły się w Katowicach do Łodzi w formie bardzo zawoalowanej teorii spiskowej, niemającej nic wspólnego z przebiegiem zdarzeń przestawionych przez policję i prokuraturę. Czyżby reżyser prowokował? W filmie jest pokazanych jeszcze kilka zabójstw czy też samobójstw, które odbiły się szerokim echem w społeczeństwie polskim i również w tych sprawach występują teorie alternatywne odbiegające w znaczny sposób od przebiegu zdarzeń przedstawionych w mediach dla opinii publicznej.  

    Czy ten film to jedna wielka kpina, czy też reżyser i scenarzysta zachęcają widzów do przemyślenia kilka wątków i wyciągnięcia własnych wniosków? Tego akurat nie wiem, ale warto zwrócić uwagę na postać bardzo przypominającą jednego z polityków, ukazaną w filmie jako likwidatora służb WSI w sposób jak najbardziej komediowy, co jest punktowane przez widzów salwą śmiechu na sali kinowej. Przypadek nie przypadek, ale tak to wygląda.

    Relatywizując, to reżyser wraz ze scenarzystą robią z siebie wyznawców wszelkich teorii spiskowych, które pojawiają się w społeczeństwie, głownie za pomocą portali internetowych. Jest kilka mrożących krew scen w filmie, których pewnie sam Tarantino by się nie powstydził, umieszczając w Pulp Fiction.

    A jeśli nie mam racji i wszystkie zdarzenia w filmie Vegi " Służby specjalne " miały taką chorologię zdarzeń jak w scenariuszu filmu, to i scena z podartej kartki scenarzysty również?

    Jakie Państwo mają zdanie na ten temat?