Europejskie Eldorado (12) – Maszynki „Balcerki”! – Cała naprzód! Pytanie 1

Obrazek użytkownika Satyr
Świat

Aby ułatwić dyskusje wokół jakże trudnych dylematów dotyczących stosunków Polski i UE, proponuję uważne przeanalizowanie postawionych przez mnie pytań pod adresem bezkrytycznych euroentuzjastów. Daję w tym kontekście również odpowiedzi z nadzieją, że mogą się one przysłużyć do sprowokowania dalszych dyskusji na ten temat w gronie Czytelników. Stawiając te pytania i odpowiedzi, nie ukrywam swojego zaniepokojenia dotychczasowym stanem prawnym z UE. Obawiam się bowiem, że w tym kontekście aż nadto prawdziwe jest stwierdzenie Jerzego Kropiwnickiego – byłego ministra w rządzie J. Buzka. Już parę lat temu w jednym z wywiadów na temat stosunków Polski z Unią Europejską powiedział: „Znaleźliśmy się w takiej sytuacji, jak łatwowierna dziewczyna w przedwojennych romansach, która dając przed ślubem to, co powinna dać po ślubie,… straciła zainteresowanie partnera”.


Problem stosunków z Unią Europejską staje się coraz bardziej kluczowy dla przyszłości Polski. Stąd tak ważne jest spoglądanie na nie w sposób obiektywny i rzeczowy, bez propagandowych upiększeń, którymi „częstuje” nas przeważająca większość polskojęzycznych mediów. Decyzje UE w sprawie bezpośrednich dopłat dla rolników wyraźnie pokazały, jak Unia realizuje swoje interesy wobec krajów nowo przyjętych. Jest to prawdziwie niepokojący sygnał alarmowy dla Polaków, aby wreszcie przestali żyć iluzjami na temat rzekomego unijnego Eldorado! A także, aby zaczęli postrzegać stosunki z Unią Europejską według jedynego uzasadnionego kryterium: – rachunku zysków i strat. Tak, jak to już robią Czesi, Węgrzy i Słowacy.

 

     Prezentowane w moim tekście dane faktograficzne świadomie oparłem w głównej mierze na informacjach podawanych w książkach polskich autorów prounijnych, w tekstach zachodnich ekonomistów, publikacjach Gazety Koszernej czy Rzeczpospolitej. Utrudni to próby podważania wynikających z nich szokujących wniosków poprzez dezawuowanie ich jako rzekomo tendencyjnych uogólnień prawicowych eurosceptyków. Warto w publicznych debatach przytoczyć prounijnym panegirystom bardzo niewygodne dla nich dane, zamieszczane w najbliższych im ideowo mediach.

 

1.  Czy prawdą jest, że w ciągu kilkunastu lat po 1989 roku rozgrabiana Polska faktycznie „obdarowała” kraje Unii Europejskiej ogromnymi korzyściami w sferze gospodarczej?

 

     Tak, to prawda. Okres stowarzyszeniowy Polski z Unią Europejską zdążył już się odcisnąć piętnem na naszej ojczyźnie. Każdy sektor polskiej gospodarki został dotknięty do tego stopnia, że nie jest już w stanie funkcjonować normalnie. Na nic się zdają tłumaczenia pseudo-elity rządzącej w RP, że naszą gospodarkę dźwignie tylko „inwestor strategiczny” z zagranicy. Takie stwierdzenie jest totalną bzdurą, z którym zgodzić się nie można. Działania „inwestorów strategicznych” mamy okazję obserwować. Skutek ich działania jest dokładnie odwrotny od tego, który elita rządząca obiecywała. Bilans handlowy z Zachodem bardzo dobrze odzwierciedla stan funkcjonowania gospodarki polskiej i jednoznacznie odpowiada na pytanie: kto komu pomaga i z jakim skutkiem?

 

     Otóż deficyt Polski w handlu z Unią Europejską w ciągu pierwszych 10 lat stowarzyszenia z UE osiągnął 63 miliardy USD! Co to dla nas oznacza? Nie mniej, ni więcej tylko to, że Polska wydała w latach 1992–2002 kwotę równą dwukrotności swojego budżetu na utrzymanie miejsc pracy dla ludzi z krajów członkowskich UE. A co otrzymała w zamian? Przecież w polskojęzycznych mediach kupczący ojczyzną euroentuzjaści trąbili o olbrzymich pieniądzach, płynących szerokim strumieniem z UE do Polski!
Oto, co otrzymała: około 30 miliardów USD, który to kapitał zachodni inwestor ulokował w instytucjach finansowych: bankach, fundacjach, agencjach finansowych, także w firmach handlowych zajmujących się wyłącznie importem i zbywaniem towaru na polskim rynku, a wypracowane zyski wyprowadzono z Polski. Trudno się zgodzić ze zdaniem, iż dzięki tym przedsięwzięciom zachodnich inwestorów – „Polska będzie rosła w siłę, a ludzie będą żyli dostatniej”! Skąd my to znamy?.... Już to przerabialiśmy za czasów Gierka. I wystarczy.

 

     Co z tego, że przybyły jakieś miejsca pracy, ale w tym samym czasie ubyło ich kilkadziesiąt razy więcej. Import wyglądał tak, jak nigdy dotąd w powojennej historii. Około 20 % - to import inwestycyjny, który wzbogacił gospodarkę polską o nowe technologie. Jest to kropla w morzu potrzeb. Około 60 % deficytu przypadło na import zaopatrzeniowy. Zajęły się tym importem firmy z kapitałem zagranicznym i większość z nich wyprowadziła zyski za granicę. Nie dosięgnął ich nasz fiskus, gdyż nagminnie stosowane „wakacje podatkowe” są  niemalże regułą w stosunku do firm zagranicznych. Gdy natomiast mijał okres zwolnienia od podatku, najczęściej przyznawany na okres 3 do 5 lat (Daewoo w Lublinie miał 10-letni!), niektóre firmy nie wykazały zysków, a więc nie odprowadzały podatku. Inne firmy, jak np. Ford pod Płońskiem, po skończeniu się „wakacji podatkowych” ewakuowała cały zakład montownię na Ukrainę. Jeszcze inna zlikwidowała zakład, otworzyła nową pod inną nazwą i nadal w tym samym miejscu prowadziła działalność o tym samym profilu, korzystając z ulg podatkowych. Pozostałe 20 % - to import konsumpcyjny.

 

     Decyzje rządzących w Polsce od roku 1989, aż do dzisiaj, pozwoliły skonstruować „maszynkę do wyprowadzania pieniędzy” o dość finezyjnej nazwie „Balcerka”. A ponieważ nie jest to perpetum mobile, by funkcjonowała, potrzebne są pieniądze. Niestety, nasze złotówki, gdyż euro czy funt tej maszynki nie zasilą!

 

     Jeżeli taki stan rzeczy miał miejsce w okresie stowarzyszeniowym z UE, mającym przygotować Polskę do jej przystąpienia, to nie można było łudzić się nadzieją, iż po przystąpieniu do tego molocha, Polska będzie traktowana ulgowo, a Polacy rozpoczną spijać śmietanę. Jak można się było spodziewać, sklonowali maszynkę „Balcerkę” i .....maszyny w ruch! Ze zdwojoną wydajnością. Gdyby je zastosowano na Saharze, to po dwóch tygodniach zabrakłoby piachu. „Rządowi sprzedawczyki” uruchomili „Balcerkę” na wiele sposobów. Przede wszystkim poprzez oszukańczą „prywatyzację” ze szkodą dla Polski, tj. oddając za symboliczną cenę zagranicznym biznesmenom jakże wiele cennych polskich przedsiębiorstw, które były dziełem narodu. Nie słuchano ostrzeżeń wybitnych zagranicznych ekonomistów wypowiadanych już na początku tego tak fatalnego dla Polski procederu.

 

     Przypomnę, że jeden z najwybitniejszych ekonomistów amerykańskich John Kenneth Galbraith (na zdjęciu po prawej) już w 1991 roku ostrzegał na łamach wrocławskiej „Odry” (nr 2 z 1991 r.) przed wyprzedażą przemysłu w ręce zagraniczne, mówiąc: „Jestem za inwestycjami zagranicznymi. Ale niedawno spotkałem kogoś, kto właśnie wrócił z Polski i kto ma nadzieję, że w ciągu 4-5 lat znaczna część przemysłu polskiego zostanie przejęta przez Niemców, Francuzów i Amerykanów. Uważam to za nadzwyczaj głupie. Polski przemysł musi być własnością Polaków i powinien być zarządzany przez Polaków”. Galbraith krytycznie oceniał również naiwną wiarę w Polsce w różnych, masowo odwiedzających nasz kraj doradców z Zachodu, twierdząc, że: „Tacy doradcy potrafiliby doprowadzić do bankructwa nawet Stany Zjednoczone”. Podobne ostrzeżenia przed wyprzedażą przedsiębiorstw polskich w ręce zagraniczne wypowiadał laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii prof. Milton Friedman (na zdjęciu po lewej) w wywiadzie dla miesięcznika „Res Publica” (nr 10 z 1990 r.). Friedman powiedział tam między innymi: „Kolejna sprawa dotyczy wysuwanych często sugestii, aby sprzedać przedsiębiorstwa cudzoziemcom. Ponieważ nie wydaje mi się, by rząd polski sprzedać mógł Polakom Stocznię Gdańską, huty i inne wielkie przedsiębiorstwa po realnych cenach, ludzie powiadają, żeby sprzedać je cudzoziemcom. Uważam, że byłby to błąd. Po pierwsze: moglibyście sprzedać tylko po bardzo niskich cenach, niemal za nic. Kto by na tym skorzystał? Głównie cudzoziemcy, nie Polacy. Po drugie: sytuacja, w której duża część podstawowych środków produkcji danego kraju znajduje się w rękach cudzoziemców, jest na dłuższą metę politycznie nie do zaakceptowania”. Dalej powiedział: „Pamiętajcie jedno: cudzoziemcy nie będą inwestować w Polsce po to, by pomóc Polsce, lecz po to, by pomóc sobie. Cudzoziemcy powinni mieć pełną swobodę inwestowania w Polsce, ale tylko wtedy, gdy będzie to w interesie Polski (...)”. Już w roku 1992 były dyrektor PWN – Adam Bromberg[1], żydowski emigrant z 1970 roku, od dziesięcioleci przebywający w Szwecji, ostrzegał: „Aniśmy się spostrzegli i któryś tam rok z kolei pomagamy Zachodowi!”.

 

     Nader wymowne w tym kontekście były oceny wypowiadane ku zaskoczeniu publicysty z „gazety wyborczej” (nr z 4.01.2000 roku) przez udzielającego mu wywiadu Macieja Olexa-Szczytowskiego (na zdjęciu po prawej), pracującego w grupie Dresdner Bank, drugiej co do wielkości kapitału niemieckiej instytucji finansowej, odpowiedzialnej za współpracę z największymi klientami na terenie Europy Środkowej i Wschodniej. Stwierdził on wprost, że: „(…) przez nazbyt pochopnie prowadzone prywatyzacje podarowaliśmy zagranicznym inwestorom od 5 do 7 miliardów dolarów”. Liczni ekonomiści, w tym profesor Kazimierz Poznański, oceniają, że podarowaliśmy Zachodowi wielokrotnie większą sumę. Na próżno „główny ekspert” ekonomiczny „gazety wyborczej” Witold Gadomski (na zdjęciu po lewej) próbował przekonać rozmówcę z Dresdner Banku, że w ogóle nie istnieje coś takiego jak kapitał narodowy, tożsamość narodowa, itd. Olex-Szczytowski z Dresdner Bank, a więc Europejczyk, bardzo cierpliwie tłumaczył ekspertowi „wyborczej”   jak dziecku, że trzeba stawiać przede wszystkim na polskie, dobrze prosperujące firmy, że nie każda sprzedaż polskich firm inwestorom zagranicznym się opłaca, choćby nawet czasowo łatała luki w budżecie. Według Olexa-Szczytowskiego, – nie wszyscy inwestorzy są zainteresowani rozwojem w Polsce technologii i nowoczesnej produkcji. Wielu z nich kupuje polskie przedsiębiorstwa tylko po to, by uzyskać dostęp do rynku. Na dłuższą metę działa to niekorzystnie na strukturę polskiej gospodarki, choćby przyczyniając się do powstawania deficytowego bilansu handlowego. Nie jest także prawdą, że nie mamy innego wyjścia, jak tylko sprzedawać kluczowe firmy inwestorom zagranicznym, którzy przejmą nad nimi całkowitą kontrolę. W kraju o rozmiarach Polski znacząca część dużych, prężnych firm powinna mieć narodową tożsamość. Te firmy powinny mieć tu swoją centralę i polski zarząd. Prawie wszystkie firmy inwestujące globalnie mają narodową tożsamość. Blisko centrali w rodzinnym kraju wydaje się więcej na rozwój produkcji, inwestuje w najnowsze technologie, stwarza się więcej miejsc pracy, tworzy się większą wartość dodatkową, płaci się więcej podatków niż na peryferiach. Inwestor zagraniczny często – wbrew pozorom – nie udoskonala polskiej firmy, podnosząc ją do najwyższego poziomu światowego. Polska firma po przejęciu przez takiego inwestora traci wpływ na swój rozwój. Nigdy też nie będzie mogła inwestować za granicą i eksportować z Polski do własnych spółek zależnych. Ze stu największych polskich firm, przeszło 40 % zysku netto jest własnością zagranicznych inwestorów strategicznych. Jeśli uwzględnić wielkie firmy przeznaczone na sprzedaż takim inwestorom (np. Telekomunikację Polską), to szybko proporcje te osiągną 75 %. W ten sposób stajemy się gospodarką peryferyjną.

 

Znaczący wpływ na wzrost gospodarczy ma narodowe morale gospodarcze. Dobrze prosperujące firmy dadzą Polakom zaufanie we własne siły, zachęcą największe talenty do pozostania w Polsce. Historia gospodarcza nie zna takiego kraju o średnich rozmiarach i 38-milionowej ludności, który by tak szybko był zdominowany przez strategicznych inwestorów zagranicznych. Owszem, kraje małe, jak Estonia, czy nawet Węgry lub Czechy, mogą sobie na to pozwolić. Te kraje świadomie – jak Węgry – wybrały role podwykonawców. Ale Polska jest na to zbyt dużym krajem. Możemy podjąć z zagranicznymi koncernami skuteczną konkurencję.

 

     Dominacja kapitału zagranicznego branżowego w bankach kraju wielkości Polski budzi niepokój. Niektóre polskie firmy, a nawet całe branże, mogą mieć problemy z uzyskaniem kredytu. Na przykład przemysł rolno-spożywczy, samorządy, małe firmy, sektor tzw. high-tech, firmy dokonujące restrukturyzacji, wielkie projekty inwestycyjne. Problem polega na tym, że w banku, który jest w gruncie rzeczy tylko oddziałem banku zagranicznego, decyzje dotyczące większych projektów podejmowane są poza granicami, często bez właściwego rozeznania sytuacji.

 

     Prawdziwie druzgocący dla Polski okazał się ujemny bilans w wymianie handlowej z UE, szczególnie fatalny w sferze wymiany produktów rolnych. Pomimo, że szumnie zapowiadano, iż porozumienie z UE dotyczące okresu poprzedzającego wejście do Unii miało faworyzować Polskę, to faktycznie, jak akcentował wiceminister rolnictwa – Jerzy Plewa (na zdjęciu po lewej), eksport polskich produktów rolnych w latach 1990-99 wzrósł tylko o 20 %, podczas gdy eksport UE do Polski zwiększył się o około 600 %! Stało się tak dzięki ciągłemu subsydiowaniu eksportu unijnych produktów do Polski w warunkach, gdy polskie rolnictwo zostało bez pomocy i ochrony. Znamienna w tym kontekście była wypowiedź Mariana Brzóski (zdjęcie po prawej) – wicedyrektora biura europejskiego FAO (Światowej Organizacji Żywności) i sekretarza Europejskiej Komisji Rolnej, a w latach 1993-1997 dyrektora Departamentu Integracji Europejskiej w Ministerstwie Rolnictwa. W wywiadzie dla „gazety wyborczej” z 7 lutego 2002 roku, Brzóska powiedział: „Myśmy już Unii dali prezent, degradując rolnictwo przez ostatnie 12 lat – 2 miliony hektarów wypadło z uprawy, mamy o 3 miliony krów mniej, 3 razy mniej bydła opasowego, 12 razy mniej owiec (...). W tej chwili kraje Unii transferują z Polski około 4 miliardów euro[2] zysków rocznie od kilku lat. Coroczna pomoc Unii to kilkaset milionów euro”.

 

     Największym prezentem danym przez Polskę Unii Europejskiej jest to, że poprzez skrajne otwarcie na eksport z UE kolejne „polskie” rządy doprowadziły do ogromnej nadwyżki eksportu do Polski nad importem. W efekcie w Unii Europejskiej powstało 1,5 miliona dodatkowych miejsc pracy, a Polska straciła ich tyle samo.

 

     

 

Klikając na tytułowy obrazek powiększysz go i przeczytasz tekst w chmurce.
W następnych częściach postawię kolejne pytania i odpowiedzi 

____________________________________

Nasz Dziennik, 28.01.2002.
Nasz Dziennik, 20.03.2002.
[1] Ten sam, który był współautorem i wydawcą prożydowskiej i zarazem antypolskiej 12-tomowej Wielkiej Encyklopedii Powszechnej.
[2] 4 miliardy euro = około 14,4 miliarda PLN

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.4 (14 głosów)

Komentarze

Bardzo interesujący artykuł analityczny

Dziękuję.

W nawiązaniu do części, która dotyczy rolnictwa; przypomniało mi się, jak stanowczy w rozmowach z UE był ś.p. p. Andrzej Lepper, kiedy był ministrem rolnictwa.

Szczególnie pamiętam walkę, jaką wypowiedział i postawił się, kiedy próbowano usilnie narzucić polskim rolnikom zwiększenie  stosowania nawozów sztucznych i  chemii przy produkcji rolnej.

Pamiętam obrady sejmu, na których o tym mówił.

Niedługo po tym okazało się, że ceny na produkty żywnościowe wytworzone w sposób naturalny i ekologiczny są bardzo wysokie.

Dopóty, dopóki był ministrem ś.p. p. Andrzej Lepper - UE nie pozwalała sobie na wywieranie na Polskę presji w/s wprowadzenia GMO do produkcji rolnej.

Pan Lepper potrafił myśleć i liczyć.

 

Widać było, że na sercu leży Mu interes polskiego rolnika i Narodu.

 

Satyrze!

Mnie bardzo oburza "sztandar", jakim jest hasło "autostrada".

Mam na nie alergię!

Do czego autostrady, skoro Poloacy nie mają pracy i pieniędzy na pojazdy, które miałyby z tych arterii korzystać?

To mi się kojarzy ze starym dowcipem rysunkowym, gdzie  siedzący na spróchniałym pniaku, przed rozwalającą się chałupą, brudny, zarośnięty, bezzębny chłop z petem w ustach mówi: cholera, jachty podrożały.

Z natury jestem optymistką; więc wierzę w to, że przyjdą czasy, kiedy w sejmie zasiądą normalni, uczciwi Ludzie, którzy najpierw zmienią prawo i przywrócą w nim instytucję pod nazwą:" przepadek mienia zawłaszczonego lub zdobytego w sposób nielegalny, nieuczciwy lub niewiadomy.

Skradziony majątek musi powrócić do prawowitych właścicieli, którymi są Polacy.

Jeszcze raz dziękuję za interesującą lekturę i pozdrawiam serdecznie.

Będę czekać na kolejne "odcinki"

 

 

 

 

 

 

 

Vote up!
6
Vote down!
-2
#1432047

... komentarza. Jeśli chodzi o sprawy związane z rolnictwem,
to w dalszych częściach będą omówione dość szczegółowo.

 

Jeśli chodzi o Andrzeja Leppera ś.p.+, to poświęcę jemu niebawem
jeden z odcinków wznowianego po pół roku mojego cyklu zatytułowanego:
"Od Mazowieckiego do Tuska". A ukazało się do tej pory na NP 13 odcinków.

 

Autostrady - powiadasz? Hmmm... Temat wart opisania na Niepoprawnych.
Za paręnaście minut napiszę do Ciebie na PW w tej sprawie.

 

Co do zwrotu zawłaszczonego nielegalnie majątku narodowego, - do tego
jest potrzebna gruntowna przebudowa wymiaru sprawiedliwości.
O tym pisałem 21 lipca 2013 roku tutaj:
http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/gdy-pis-wygra-wybory-to-co-dalej-wymiar-sprawiedliwosci-1

 

Pozdrawiam Cię Reszko,

 

        

Vote up!
7
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432062

A wszystko to przez fenicjan

 ale art. bardzo dobry na 5+

Vote up!
5
Vote down!
0
#1432048

... a wówczas taki skorumpowany skurwiel co by zrobił na przykład
z trzema milionami... spinek do włosów??? :-)

 

Pozdrawiam,

    

Vote up!
7
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432068

Smieszniejsze byloby dac mu w rolkach papieru..................toaletowego

Vote up!
5
Vote down!
0
#1432072

... zaszyć takiemu... tyłek i dać tabletkę na przeczyszczenie.
A na papier toaletowy niech tylko sobie popatrzy. :-)

 

Pozdrawiam,

    

Vote up!
6
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432075

cyt. Nie wszyscy mogą byc mądrzy, panie oberlejtnant – rzekł Szwejk tonem 

głębokiego przekonania. – Głupi muszą stanowić wyjątek, bo gdyby wszyscy ludzie 

byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z 

tego. 

-- 

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1432077

ten minus 

 to postawil pewnie jakis resortowy zydowski scierwojad !!!!!!!!!!!!!

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1432080

Chyba masz rację.

Ja też dostałam.

Widać, że im trochę niewygodnie.

Może masz w schowku jakąś ładną niespodziankę, żeby ścierwojada przekupić.

Rzuć mu jakiś ochłap.

Może da nam spokój.

Pozdrawiam.

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1432084

trafił.

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1432085

Zgadzam się z każdym zdaniem.

Ludzi tak ogłupiono propagandą, że kiedy mówiłam, że głosuję na nie dla UE... patrzyli na mnie jak na umysłowo chorą..

Z jednej niewoli sami pozwoliliśmy zaprząc się do drugiej, może nawet groźniejszej!

Wyobrażałam sobie, że po uwolnieniu sie od ruskich, bedziemy normalnym, wolnym krajem, który będzie miał wolna wymianę gospodarczą z innymi krajami.

A okazało się, że wszystko było zaplanowane... nawet to ogłupienie Narodu, przez niepolskie środki przekazu... żal i tyle.

Powinnismy z tego gówna uciekać, gdzie pieprz rośnie, okaleczeni, złupieni, ale jeszcze wciąż jako Polska.

Niedługo może być za późno !

Vote up!
5
Vote down!
-1

Astra - Anna Słupianek

#1432052

... cierpiący na "syndrom poddanego", to nie ma co się dziwić,
że szukali "nowego pana". I cholera... znaleźli. Dzięki temu,
sami jako niby rządzący mają się bardzo dobrze, nie ponosząc
za to żadnej odpowiedzialności. Ale ich czas już się kończy.

 

Pozdrawiam,

   

Vote up!
8
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432067

Vote up!
2
Vote down!
0
#1432086

mówiąc, że cudzoziemcy nie będą inwestować w Polsce po to, by pomóc Polsce, lecz po to, by pomóc sobie miał świętą rację. Szkoda tylko, że jego opinia nie była nagłaśniana w mediach chociażby dla poszanowania słowa DEMOKRACJA, którym to słowem wszyscy euroentuzjaści wycierali sobie usta na wyścigi. Propaganda prounijna miała bowiem na celu wciągnięcie nas w orbitę wyzysku gospodarczego, co zresztą zrobiła skutecznie na dobre ogłupiając społeczeństwo, a nie po to aby zrobić z Polski krainę mlekiem i miodem płynącą, co wciskano ludziom do głów przy każdej okazji.

Przede wszystkim chodziło o to aby zlikwidować w Polsce wszelką konkurencję czy to w branży technicznej, czy spożywczej. Konkurencję, która mogła nadepnąć na pięty zachodnim firmom sfraternizowanym z Brukselą. To im się udało a po tzw. okresach przejściowych po prostu likwidowano fabryki a wyposażenie, często nowoczesne, ładowano na samochody i wywożono do ich krajów macierzystych. Zostawały puste hale. W rolnictwie polikwidowano laboratoria mające swoje osiągnięcia chociażby na wypracowaniu takiej odmiany buraka cukrowego, która miała większą zawartość cukru niż buraki zachodnich gospodarstw. Zresztą laboratoria stanowiły jeszcze jedno niebezpieczeństwo mianowicie takie, że nasi laboranci mogli sobie wziąć i badać skład chemiczny np. różnych  napojów sprowadzanych z Zachodu, co już im mniej (naszym władcom również) się podobało. Najpierw wprowadzono restrykcyjne procedury w tych jednostkach a potem po kolei je likwidowano, a ludzie nie mieli ochoty protestować.

Z całej likwidacji pozostała rzesza wykształconych, zdolnych ludzi, która nie mając miejsca zatrudnienia w Polsce, została po prosu chętnie wessana w firmy zachodnie. Pozbyliśmy się więc nie tylko majątku produkcyjnego ale również wykształconej kadry. Iluż to inżynierów przeszło np. do stoczni norweskich!

Rolę służebną pełniły również przejmowane po kolei polskie banki stając się filiami różnych banków europejskich. Oczywiście centrale tych banków mających siedziby w różnych krajach Europy nie otworzyły skarbca z kredytami, bo przecież nie o to chodziło żeby polska gospodarka się rozwijała tylko po to, aby było komu obsługiwać transfery zysków do ich krajów. A polskie rządy, jeden po drugim, zwalniały ich od podatku potwierdzając tym samym, że przyjmują status niewolnika.

Odnoszę wrażenie, że to wszystko zrobiono po to aby teraz pan Sienkiewicz mógł powiedzieć, że państwo polskie nie istnieje. I nie ma się co dziwić takiej retoryce.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Szpilka

#1432094

... gospodarki i finansów, - przez mętną wodę zmącaną przez mainstreamy
widzimy... dno i dwa metry mułu.
To, o czym napisałaś w komentarzu, jest niestety bardzo przygnębiające.
Stan państwa pogarsza się z dnia na dzień. Jeśli nie dojdzie do bardzo
radykalnych działań w odsunięciu obecnego rządu, to za 2-3 lata zostanie
tylko... kamień na kamieniu (kupa), która będzie tylko jedną z trzech części
ilustrującej słowa B. Sienkiewicza.

 

W dalszych częściach "Europejskiego Eldorado" szczegółowo pisałem
o zasygnalizowanych przez Ciebie sprawach związanych z niszczeniem Polski.
Obecnie robię adaptację edytorską tego tekstu na potrzeby opublikowania
jego na Niepoprawnych.pl.

 

Pozdrawiam,

     

Vote up!
5
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432111

Ty tchórzu!!!  Odezwij się. Napisz, z czym się nie zgadzasz w moim tekście -
zarówno w artykule, jak i kilkoma moimi ostatnimi komentarzami,
umotywuj swoje zdanie, a potem pałuj,... turysto łonowy i oszuście!
Znowu tu się pętasz na Niepoprawnych??? Wynocha z mojego blogu!!!

   

 

 

Vote up!
6
Vote down!
-3

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1432107

 

Szkoda nerwow

 

 

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1432108

Popatrz, Satyrze, w jaki czuły punkt trafiłeś.

Lubię robić analizy na podstawie....PUNKTACJI pod treścią bloga, ale i pod komentarzami czytelników.

Wczoraj miałeś najwyższą ocenę za blog - "5".

Dzisiaj jest to 4,5 co oznacza, że jednak "turyści łonowi" czytają ten portal.

Wściekają się i są bezsilni.

Trupy się zaczynają sypać i nie tylko z szafy z napisem "Smoleńsk 10.04.2010".

Pozdrawiam.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1432132