kit
Pod koniec epoki Gutenberga niewiele żyje już w Polsce osób, które przeczytały "Chłopców z Placu Broni" Ferenca Molnara wcześniej, niż rapsod Ostrowskiego "Jak hartowała się stal".
Większość obywateli nie zna tych książek nawet ze słyszenia, a tym spośród nich, którzy jeszcze czytają cokolwiek, znana być może postać Harry'ego Pottera, ale o bohaterach lektur ich dziadków, Erneście Nemeczku i Pawce Korczaginie, nie wiedzą nic, i jakoś bez tej wiedzy żyją, czasem nawet nieźle.
Wybierani przez nich do pełnienia rozmaitych ważnych ról społecznych reprezentanci są zazwyczaj bardziej oczytani.
Nie jest to regułą, bo demokracja - "rządy mówców" - głos pozwala zabierać również analfabetom, ale elokwencja jest wszak funkcją bogactwa słów (a niekoniecznie myśli), co ją upodabnia do literatury; oczytani są też zwykle mowni - a wcale nie jest bez znaczenia, c o czytali - i kiedy.
*
Oglądając bohaterów wczorajszego spektaklu sejmowego nie mogłem się opędzić od hipotez, dotyczących zakresu (ale i sekwencji) ich młodzieńczych lektur.
Jestem pewny (kto chce, może to zbadać), że nie wszyscy młodzi posłowie mają za sobą lekturę sienkiewiczowskiej "Trylogii", a są być może i tacy, którzy nie przeczytali "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego.
Może to mieć jakiś związek z faktem, iż zarówno oni jak ich starsi koledzy łatwo poddali się modnemu obyczajowi nie czytania tekstów, poddawanych ocenie ("Raport MAK" i "Konwencja chicagowska" nie są lekturami pasjonującymi),
ale każe zastanowić się nad źródłami kryteriów oceniania przez nich - czegokolwiek.
*
System wartości, reprezentowanych przez bohaterów dzieł literackich, bywał nie raz w naszej historii istotnym czynnikiem kształtowania postaw i dokonywania wyborów moralnych, do czego bardzo przydatne są wzorce osobowe.
Rozumiem, że szeregowy Nemeczek czy Pawka Korczagin, choć pozostawili ślady w niejednej osobowości, nie są już i nie będą takimi wzorcami, podobnie jak Jan Skrzetuski czy "Czarny" (choć nie jest to postać fikcyjna).
Skoro stało się tak, że dzięki osobistym talentom i możnym
protektorom zajęli miejsca, zwolnione przez literackich bohaterów, audiowizualni idole - Wojewódzki czy Owsiak, nie da się uniknąć konsekwencji praktycznych : zamiast dyskursu publicznego - burda, a zamiast parlamentu .. kabaret.
Wczoraj w polskim parlamencie przewodniczący rządzącej Polską czwarty rok partii, Prezes Rady Ministrów Tusk, miał przedstawić informację o przebiegu i wynikach prac jego administracji nad ustalaniem przyczyn katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem oraz udzielić odpowiedzi na poselskie zapytania przedkładane mu w tej sprawie.
Zamiast to uczynić, przedstawił posłom nieco poszerzoną, pozytywną samoocenę oraz (niezmienioną) opinię o opozycji i poinformował, że na pytania udzieli odpowiedzi pisemnej.
Minister spraw zagranicznych Sikorski wyjaśnił dodatkowo, że byłoby wysoce niestosowne pytanie Rosjan, czy zabili (zamordowali) polskiego prezydenta, więc ich nie pytano.
Wyjaśnienie to było uzupełnieniem wcześniejszej informacji Ministra spraw wewnętrznych Millera, z której wynikało, że tzw. "Raport Anodiny" jest tendencyjnym zestawieniem danych mających uprawdopodobnić fałszywą diagnozę, i że wina "strony rosyjskiej" nie jest "obłąkaną hipotezą".
Minister zdrowia Kopacz wyjaśniła, że o przekopywaniu ziemi na miejscu katastrofy poinformowali ją Rosjanie przywożący ze Smoleńska materiał do badań genetycznych.
Minister obrony Klich wyjaśnił, że nie wydaje zezwoleń na jakiekolwiek loty, więc i na ten lot też go nie wydał.
Marszałek Niesiołowski czuwał czujnie nad przestrzeganiem regulaminu obrad przez posłów zadających pytania; niewielu udało się dokończyć, ale były takie przypadki.
Transmisję całości obrad przeprowadziła jedynie TV TRWAM, lecz można je było śledzić na portalu przyjaciół Mistrza Wajdy, zatem konstytucyjna norma jawności parlamentarnych obrad została zrealizowana.
Dziś Rada Bezpieczeństwa Narodowego obraduje nad sprawą pomocy NATO w razie ataku na Polskę.
Jutro ma być chłodniej.
P.S.
A co z tym kitem ? spytacie może Państwo, więc wyjaśniam.
Otóż Ernest Nemeczek był członkiem Związku Zbieraczy Kitu, wydłubywanego z okiennych ram, a następnie przeżuwanego tak długo, aż odzyska pierwotną miękkość.
Było to, jeśli było (ale chyba było, bo nie przypuszczam, żeby Ferenc Molnar pomysł wziął z głowy), w latach 30-tych minionego stulecia. Wiele się od tej pory zmieniło.
Inne dziś wydłubują kity
zarówno masy, jak elity;
gdzie indziej teraz dłubać trza,
lecz przeżuwanie wciąż sens ma,
bo kiedy trzeba przeżuć wstyd,
przydać się może miękki kit.
Do dzieła więc, na stanowiska !
Niech wszyscy żują !!
Jeden - wciska.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 839 odsłon
Komentarze
Chłopcy z Palacy Broni. Nie
21 Stycznia, 2011 - 08:19
Chłopcy z Palacy Broni.
Nie wiem czy się cieszyć czy się smucić, jedno jest pewne, dzięki Panu uświadomiłem sobie przed chwilą, kto jest winien mojej niepoprawnej(w dzisiejszych czasach), zasciankowej, fanatycznej postawie życiowej.
Stwierdzam to z całym przekonaniem, że winnym jest między innymi Ernest Nemeczek. To jego przygody inspirowały moją wyobraźnię czytane mi na dobranoc przez moją rodzicielkę, gdy tylko przestałem rąbać w tetrową pieluchę. To Nemeczek stał sie moim tragicznym bohaterem, uosobieniem odwiecznej walki dobra ze złem, poświęcenia w dla dobra ogółu(grupy kolegów), poświęcenia dla swojej ojczyzny(szarego, zaśmieconego podwórka), i w końcu poświcenia dla idei.
To Ernest o ile mnie pamięć nie myli, w decydującym momencie, pomimo ciężkiej choroby przyszedł z odsieczą kolegom zwalając się z dachu na przeciwnika.
Prawdę mówiąc nigdy nie chciałem, skończyć jak Ernest Nemeczek i nigdy nie chciałem też przysporzyć takiego bólu swojej matce (śmierć jako cena poświęcenia), jednak identyfikowałem się i o zgrozo identyfikuję do dziś z Ernestem Nemeczkiem.
Pozostanie moim bohaterem na zawsze.......tak jak i jego matka.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
:):)
21 Stycznia, 2011 - 11:19
Drogi Tancerzu,
Bardzo serdecznie dziękuję Panu za Jego piękny i mądry komentarz, który czytałem ze wzruszeniem.
Jeśli jest jeszcze szansa na odbudowanie wspólnotowych więzi, z których wyrastała wielkość Polski, a które uległy (i ulegają) postępującemu rozkładowi, to szukać jej trzeba w "zaściankach", gdzie żyją "fanatycy"; w nich cała nadzieja.
A skoro o tym co matki czytają dzieciom nie decyduje, jak dotąd, żaden minister czy ekspert, nie wszystko stracone.
Pięknie pozdrawiam - A.T.
Andrzej Tatkowski
Andrzej Tatkowski
21 Stycznia, 2011 - 11:53
Ja również z wielkim szacunkiem dziękuje Panu za przypomnienie i uświadomienie mi, pewnych ważnych dla mnie(ale nie tylko dla mnie) faktów, mających duży wpływ na dokonywane przeze mnie wybory i postawy życiowe.
Dziekuję.
Pozdrawiam serdecznie
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@Andrzej Tatkowski
21 Stycznia, 2011 - 12:07
Z tym zaściankiem to racja. Należy zwrócić jednak uwagę, że matki dzisiaj nic nie czytają dzieciom. Pokolenie III RP jest pokoleniem straconym. Indolenci nafaszerowani Harry Potterem, grami komputerowymi w których najwięcej punktów zdobywa się przez rozjechanie kobiety w ciąży na pasach, bądź filmy typu "Wojna polsko-ruska" rodzimej produkcji, czy też Spider Many tej hollywoodzkiej, nie będą czytać swoim pociechom "Chłopców z placu broni", czy choćby przygód Tomka A.Szklarskiego.
Dzisiaj dzieciom kupuje się gry, które w doskonały sposób zajmują latorośl podczas gdy do rodziców wpadną znajomi na wspólne oglądanie Tańca z Gwiazdami, albo Mam Talent.
Ktoś taki spytany o Norwida, odpowie:
-...a w której części Matrixa on grał?
Nie będę nawet wspominać o Jacku Soplicy.
Żeby bardziej temat zobrazować, to dołączę ten clip:
Tu padło akurat na Giertycha, ale takich erudytów obok siebie mamy niestety miliony.
Pozdrawiam dyskutantów.
dziękuję
21 Stycznia, 2011 - 23:06
Dziękuję i pozdrawiam, łącząc się w smutku.
W międzyczasie przypomniałem sobie, że powieść Molnara była sfilmowana - i uświadomiłem sobie, że nawet jeśli nie ocalały kopie, jest nadal doskonałym scenariuszem dla niedrogiego filmu, który zapewne można by nakręcić "chałupniczo".
Może przyjdzie czas na takie odtrutki - zamiast dopalaczy.
Również takich, jak załączony przez Pana klip TVN, który - na polityczne zamówienie- kpi z gaf ówczesnego ministra, ale (zapewne mimochodem) dezawuuje też jego poglądy (których nie
podzielała "lewica" oraz "liberałowie"), a przy okazji daje wsparcie takim młodzieńczym przejawom umiłowania wolności,
jakie słychać było w hasłach ; "Giertych do wora, wór do jeziora " skandowanych pod siedzibą pana ministra przez zgromadzonych tam uczniów stołecznych szkół, co jakoś mnie
-niezależnie od oceny osoby, o której mowa- nie rozbawiło.
A.T.
Andrzej Tatkowski